[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PomyÅ›laÅ‚em o innych żigolakach, którychpewnie wykiwali w ten sam sposób - Å›ciÄ…gali ich tutaj, a potem kazali pÅ‚acić, grożąc pobiciem.Biedaki.Trafili na nieodpowiedniego chÅ‚opaka.Atmosfera gÄ™stniaÅ‚a z każdÄ… chwilÄ…, wydawaÅ‚o siÄ™, że zbiry czekajÄ… na najmniejszy sygnaÅ‚, żeby przejśćdo dziaÅ‚ania.WystarczyÅ‚oby, żeby Giselle jÄ™knęła, rozpÅ‚akaÅ‚a siÄ™, żebym poruszyÅ‚ siÄ™ za szybko, a towywoÅ‚aÅ‚oby reakcjÄ™ Å‚aÅ„cuchowÄ….Zamierzali mi zabrać caÅ‚Ä… gotówkÄ™, jakÄ… mam przy sobie, to oczywiste.DomyÅ›laÅ‚em siÄ™ też jednak, że chÄ™tnie skopaliby mi tyÅ‚ek.I wtedy to do mnie dotarÅ‚o, z impetem ciosu miÄ™dzy oczy.Do cholery, Luke, co ty tu jeszcze robisz?MiaÅ‚em wszystko do stracenia i nic do zyskania, zostajÄ…c tu dÅ‚użej.A ponieważ bandziory nie zamknęłynawet drzwi, przy których stali, po prostu wyszedÅ‚em.Szybko oddalaÅ‚em siÄ™ korytarzem, £eby jaknajszybciej zniknąć im z oczu.Jeszcze nie do koÅ„ca siÄ™ uspokoiÅ‚em po tym zajÅ›ciu, gdy zadzwoniÅ‚ do mnie Robert.WracaÅ‚em wÅ‚aÅ›niedo domu.- Gdzie ty siÄ™ podziewasz, Luke?ZatrzymaÅ‚em siÄ™ na Å›rodku ulicy.Jasne, zaraz mu to powiem.- Co ty gadasz, czÅ‚owieku? - Pokrótce opisaÅ‚em sytuacjÄ™.RozejrzaÅ‚em siÄ™ gwaÅ‚townie.MówiÅ‚em podniesionym gÅ‚osem.Potem skulony, ze schylonÄ… gÅ‚owÄ…, czekaÅ‚em, aż usÅ‚yszÄ™, co Robert bÄ™dzie miaÅ‚ naswoje usprawiedliwienie.W telefonie panowaÅ‚a cisza.- ZaszÅ‚o nieporozumienie, Luke.Mówisz o dziewczynie z mieszkania na parterze.PomyliÅ‚eÅ› adresy.%7Å‚e jak& ?Niemożliwe.Nie wiedziaÅ‚em, co o tym myÅ›leć.- Wracaj, Luke - naciskaÅ‚ Robert.ZastanawiaÅ‚em siÄ™ nad tym przez chwilÄ™.Nie, zdecydowanie mu nie ufaÅ‚em.Nie zamierzaÅ‚em z wÅ‚asnejwoli zbliżać siÄ™ do tych drani.MiaÅ‚em szczęście - tym razem.Przecież ta przygoda mogÅ‚a siÄ™ skoÅ„czyć owiele gorzej.- Nie, Robert.I wiÄ™cej do mnie nie dzwoÅ„.RozÅ‚Ä…czyÅ‚em siÄ™ i przeniosÅ‚em jego numer do listyblokowanych, gdzie znalazÅ‚ siÄ™ w towarzystwie numerów Å›wirów, onanistów i gawÄ™dziarzy.WsunÄ…Å‚emkomórkÄ™ do kieszeni.RÄ™ce nadal mi drżaÅ‚y.Mae - znowu.Koniec lutego.ZbliżajÄ…c siÄ™ do drzwi mieszkania Mae w Knightsbridge, nie mogÅ‚em nie wspominać naszej wspólnejGwiazdki.ZadrżaÅ‚em, ale jednoczeÅ›nie poczuÅ‚em miÅ‚e ciepÅ‚o na myÅ›l o tym, jak dwoje Australijczykówcudownie spÄ™dziÅ‚o razem czas, choć zapowiadaÅ‚y siÄ™ samotne Å›wiÄ™ta.Dzisiaj zamówiÅ‚a mnie tylko na godzinÄ™.ZadzwoniÅ‚em do drzwi i pomyÅ›laÅ‚em o jej zÅ‚otej skórze iurodzie modelki.Godzina to za maÅ‚o.Choć oczywiÅ›cie nie narzekam.Z niÄ… każda chwila siÄ™ liczy!W domofonie rozlegÅ‚ siÄ™ jej gÅ‚os.- Luke! - WydawaÅ‚a siÄ™ bardzo zadowolona.OtworzyÅ‚a mi wejÅ›cie.WjechaÅ‚em windÄ… na jej piÄ™tro.Już czekaÅ‚a, staÅ‚a w korytarzu w dÅ‚ugim do ziemi szlafroku z chiÅ„skiegojedwabiu.ChÄ™tna i gotowa.RozpromieniÅ‚a siÄ™ na mój widok.- Luke! - zawoÅ‚aÅ‚a po raz drugi.UÅ›ciskaÅ‚em jÄ… serdecznie.Nie musieliÅ›my mówić nic wiÄ™cej.ZaprosiÅ‚a mnie do Å›rodka, ale pokazaÅ‚em, żeby poszÅ‚a pierwsza.To jeden z drobiazgów, którychnauczyÅ‚em siÄ™ już jako żigolak.PrzepuÅ›cić kobietÄ™ w przejÅ›ciu.Iść od strony ulicy, żeby osÅ‚onićtowarzyszkÄ™ od samochodów.Nieważne, czy to zauważa, czy nie.WszedÅ‚em do saloniku.ChoinkaoczywiÅ›cie już zniknęła, zostaÅ‚o po niej puste miejsce.Nie byÅ‚o też lampek i Å›wiÄ…tecznych ozdóbek, którewypeÅ‚niaÅ‚y pokój kolorem.Teraz pomieszczenie zionęło pustkÄ….ZdjÄ…Å‚em pÅ‚aszcz, podaÅ‚em go Mae i przy okazji zerknÄ…Å‚em na jej czarnobiaÅ‚y portret na Å›cianie.Nawet on wydawaÅ‚ siÄ™ bardziej ponury.- Siadaj, proszÄ™ - mruknęła.- ZostaÅ‚o mi jeszcze trochÄ™ tamtego koniaku.Napijesz siÄ™?UsadowiÅ‚em siÄ™ na kanapie i spojrzaÅ‚em na niÄ…, opartÄ… odrzwi do kuchni.- DziÄ™ki, z przyjemnoÅ›ciÄ….Zniknęła mi z oczu, zajęła siÄ™ alkoholem, a ja rozglÄ…daÅ‚em siÄ™ po pokoju i dodawaÅ‚em sobie w duchuodwagi.Nic dziwnego, że teraz jest tu mniej przytulnie, Å›wiÄ™ta dawno minęły! Ale co tam, już wtedyzorientowaÅ‚em siÄ™, że najpiÄ™kniejszÄ… częściÄ… tego mieszkania jest sama Mae.WróciÅ‚a do saloniku z uÅ›miechem na twarzy.ByÅ‚a na bosaka i szÅ‚a prosto do mnie.WstaÅ‚em,wyciÄ…gnÄ…Å‚em rÄ™ce.- Daj mi kieliszki i siadaj.UsÅ‚uchaÅ‚a, wtuliÅ‚a siÄ™ we mnie.PodaÅ‚em jej kieliszek. - Zdrówko - powiedzieliÅ›my jednoczeÅ›nie i zamoczyliÅ›my usta w alkoholu.Mae oparÅ‚a mi gÅ‚owÄ™ na ramieniu.PochyliÅ‚em siÄ™ w jej stronÄ™.Fajnie znowu siÄ™ z niÄ… zobaczyć.Przezkilka minut milczeliÅ›my, potem Mae westchnęła.- Czasami podczas pokazów tracÄ™ orientacjÄ™, gdzie jestem - szepnęła.Nie podniosÅ‚a gÅ‚owy, za tojeszcze bardziej siÄ™ do mnie przytuliÅ‚a.ZrozumiaÅ‚em.SiedziaÅ‚em nieruchomo.Tak byÅ‚o dobrze.Intymnie.- Wszystko jest w porzÄ…dku, dopóki pamiÄ™tasz, czyje ciuchy prezentujesz - ciÄ…gnęła tym samymcichym gÅ‚osem.- Mae - powiedziaÅ‚em ledwie sÅ‚yszalnie.- Dzisiaj jestem tu przy tobie.Tym razem odsunÄ…Å‚em siÄ™ lekko, żeby zajrzeć jej w oczy.Koniuszkiem palca gÅ‚adziÅ‚em jej policzki.PatrzyÅ‚a na mnie tak, jak siÄ™ tego spodziewaÅ‚em.Delikatnie uniosÅ‚em jej podbródek i pocaÅ‚owaÅ‚em jÄ… wusta.PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ… i cofnęła siÄ™.- ChwileczkÄ™.PatrzyÅ‚em na niÄ… zaskoczony.WyszÅ‚a z pokoju, ale zaraz wróciÅ‚a z maÅ‚ym metalowym puzderkiem.PostawiÅ‚a je na stoliku przy kanapie, uniosÅ‚a wieczko, przygotowaÅ‚a wszystko.ObserwowaÅ‚em jÄ… wmilczeniu.Znów usiadÅ‚a przy mnie na kanapie, pochyliÅ‚a siÄ™ nad oparciem, przysunęła do nosa zwiniÄ™ty w rulonbanknot.WciÄ…gnęła Å›cieżkÄ™ koki i odwróciÅ‚a siÄ™ do mnie, podajÄ…c mibanknot.PokrÄ™ciÅ‚em gÅ‚owÄ….- Nie, dziÄ™ki.- MiaÅ‚em nadziejÄ™, że widzi, że jej nie osÄ…dzam, nie krytykujÄ™ ani nic takiego, choćporuszyÅ‚o mnie to, co zobaczyÅ‚em.Po kilka razy w tygodniu proponowano mi narkotyki najwyższej jakoÅ›ci.I to za darmo! To nieodÅ‚Ä…cznaczęść stylu życia wielu moich klientek.WidziaÅ‚em jednak też minusy tej sytuacji.Bardzo Å‚atwo mógÅ‚bymsiÄ™ uzależnić, wiÄ™c wolaÅ‚em nie ryzykować.Mae poderwaÅ‚a siÄ™, zÅ‚apaÅ‚a mnie za rÄ™kÄ™.PoÅ‚y jej szlafroka rozchyliÅ‚y siÄ™, odsÅ‚aniajÄ…c nagie ciaÅ‚o.Jedwabny pasek koÅ‚ysaÅ‚ siÄ™ kuszÄ…co miÄ™dzy jej nogami, miaÅ‚em ochotÄ™ rozwiÄ…zać go caÅ‚kowicie, ale zanimto zrobiÅ‚em, Mae pociÄ…gnęła mnie, żebym wstaÅ‚.- Chodz - szepnęła.Orany, ale ona siÄ™ zmieniÅ‚a.Nie zostaÅ‚o Å›ladu ze sÅ‚odkiego anioÅ‚ka z Bożego Narodzenia, jego miejscezajęła kobieta opÄ™tana.Razem wpadliÅ›my przez otwarte drzwi do sypialni.RozbieraliÅ›my siÄ™ w poÅ›piechu, jakby czas nasnagliÅ‚ - co zresztÄ… po części byÅ‚o prawdÄ….RzuciliÅ›my siÄ™ na szkarÅ‚atne łóżko.RozeÅ›mialiÅ›my siÄ™ na gÅ‚os.- No, przysuÅ„ siÄ™ trochÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl