[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I z lekkiego drżenia jej głosu domyślałem się, czego ode mniechce.Chciała ode mnie wszystkiego, co miałem i byłem zadowolony, że mogę jej to ofiarować.Zwesołością w głosie, najszczerszą na jaką było mnie stać, powiedziałem:- Złam nogę, mała - i wyłączyłem mikrofon nim zdołała usłyszeć szloch, których potemnastąpił.I zatańczyła.Zaczęła powoli, tak jak ćwiczy się jednym palcem starając się ustalić słowniczek ruchów,które te stworzenia potrafiłyby pojąć.O, widzicie? zdawała się mówić swym ciałem.Ten ruchoznacza pragnienie, tęsknotę, ten - odtrącenie, ten - otwarcie ramion, a ten stopniowanewydatkowanie energii.Czy rozumiecie? Czy wyczuwacie niejednoznaczność w sposobie, w jakizniekształcam te arabeskę, albo że tak może być rozładowywane napięcie?I wyglądało na to, że Shara miała rację, że miały nieskończenie większe doświadczenie wkontaktach z zasadniczo odmiennymi kulturami niż my, ponieważ były wspaniałymi lingwistamiruchu.Uświadomiłem sobie pózniej, że może dlatego wybrały ruch do komunikowania się, gdyżjest on bardzo uniwersalny.Człowiek, zanim przemówił, tańczył.W każdym razie Shara zaczęłarozbudowywać swój taniec, one zaś poruszały się coraz wolniej, aż w końcu zawisły nieruchomo wkosmosie i obserwowały ją.Wkrótce potem Shara musiała uznać, że dostatecznie zdefiniowała swe środki wyrazu, byporozumieć się na migi - bo teraz zaczęła tańczyć naprawdę.Przedtem używała tylko swychmięśni.Teraz posługiwała się również silniczkami rakietowymi.Jej taniec stał się prawdziwymtańcem: czymś więcej niż zbiorem ruchów, czymś, co miało sens i znaczenie.To był niewątpliwie Gwiezdny taniec" taki, jaki zawsze pragnęła zatańczyć.To, że zupełnie obcym istotom miał oncoś do powiedzenia o człowieku i jego naturze, nie było wcale przypadkiem: była to podstawowa iostateczna wypowiedz największej artystki stulecia, która miała też coś do powiedzenia PanuBogu.Zwiatła kamer krzesały srebrne iskry z jej skafandra próżniowego i złote z blizniaczychzbiorników powietrza przytroczonych do jej pleców.Tu i tam, na tle czarnego tła kosmosu, tkałazawiłości swe go tańca leniwym ruchem, który w jakiś sposób zdawał się pozostawiać za nią echa.I jasne stawało się znaczenie tych wielkich pętli i oszałamiających piruetów.Jej taniec mówił ni mniej, ni więcej tylko o tragedii bycia żywą istotą, bycia człowiekiem.Mówił wymownie o rozpaczy.Mówił o okrutnym komizmie, nieograniczonej ambicji, ujętej wjarzmo ograniczonych możliwości; o wiecznej nadziei obleczonej w efemeryczną długość życia; opopychającej do czynu, nieugiętej potrzebie dążenia do ukształtowania z góry określonej przyszłości.Mówił o strachu, o głodzie, a najbardziej przekonywająco o samotności iwyobcowaniu, które towarzyszyło zawsze i wszędzie zwierzęciu zwanemu człowiekiem.Opisywałwszechświat widziany oczyma człowieka: wrogie ucieleśnienie entropii, w której wir jesteśmywrzuceni, a natura nasza nie pozwala nam na kontaktowanie się z innym umysłem inaczej niż przezpośrednika.Mówił o ślepej perwersji, która zmusza człowieka do ogromnych starań na rzeczutrzymania pokoju, a ten, raz osiągnięty, szybko staje się nudny mówił o szaleństwie, ostraszliwym paradoksie, przez który człowiek jest zdolny jednocześnie do postępowaniarozsądnego i braku rozsądku, na zawsze niezdolny do współpracy, nawet z samym sobą.Mówił o Sharze i jej życiu.Coraz to nowe wypowiedzi o nadziei rozpoczynały się tylko po to, by rozpaść się w zamęt iruinę.Coraz to nowe kaskady energii usiłowały się rozładować i znajdowały tylko frustrację.Narazzakreśliła figurę, która wydawała mi się znajoma i po kilku chwilach rozpoznałem ją: ruchzamykający  Masa to czasownik".Nie powtórzony - streszczony, jakby okrojony, coś na kształtecha.Ten nowy kontekst nadał Trzem Pytaniom straszniejszą wymowę.I jak poprzednio, ruch tenprzeszedł w ostateczny, bezlitosny skurcz, w to całkowite wchłoniecie w siebie całej energii.Jejciało stało się wrakiem dryfującym przez kosmos, zapomnianym.Energia jej istnienia wciągniętado wewnątrz stała się niewidoczona.Nieruchomi dotąd obcy poruszyli się po raz pierwszy.I nagle eksplodowała, rozkwitając ze skurczu, w którym trwała nie tak, jak rozwija sięsprężyna, ale jak kwiat wytryskujący z nasiona.Siła tego rozkurczu cisnęła nią przez pustkę, jakbygalaktyczne wichury porwały ją, niczym huragan mewę.Jej punkt ciężkości zdawał się gnać przezczas i przestrzeń ciskając jej ciało w nowy taniec.A ten nowy taniec mówił: Oto, co znaczy być człowiekiem: widzieć zasadniczą,egzystencjalną bezowocność wszelkiej swej działalności, wszystkich dążeń - i działać, dążyć doczegoś.Oto, co znaczy być człowiekiem: sięgać wciąż po to, co jest nieosiągalne.Oto, co znaczybyć człowiekiem: żyć wiecznie lub umierać próbując.Oto, co znaczy być człowiekiem: wieczniezadawać pytania, na które nie ma odpowiedzi w nadziei, że zadawanie ich w jakimś stopniuprzybliży dzień, kiedy odpowiedz na nie zostanie udzielona.Oto, co znaczy być człowiekiem:walczyć w obliczu pewnej kieski [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl