[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale każdy kęswydawał się utykać jej w gardle.Chociaż Jason podświadomie spodziewał się tego, jednak się zdziwił, kiedynastępnego popołudnia Snowden zapowiedział gości.Damy.- Gdzie je umieściłeś? - zapytał Jason.Majordom uniósł brwi.- Jeszcze nigdzie, jaśnie panie.Czekają w holu.Nie byłem pewien, czy pandzisiaj przyjmuje gości.Jason wypuścił powietrze.- To zle, co, Snowden?Trudno było zgadnąć, co myśli lokaj, ponieważ jego twarz pozostałacałkowicie bez wyrazu.Płynnym ruchem podsunął Jasonowi małą, srebrnątackę, na której spoczywały trzy wizytówki.Jason pochylił głowę i przeczytałnazwiska.Pani Hollingsworth, pani Merrick i pani Tiltondown.Zwięta trójca socjetyWilloughby! Jason niemal jęknął.- Co pan rozkaże?- Lepiej, żebym się z nimi spotkał.Inaczej wrócą jutro.- Doskonale, jaśnie panie.Czy mam je zaprowadzić do salonu?Jason pomyślał o natrętnym, żółtym wystroju pokoju i tym razem naprawdęjęknął.- Nie.Zaprowadz je do bawialni we frontowej części domu.- Czy podać herbatę? Jason się zastanowił.- Nie trudz się.Nie zostaną na tyle długo.Kiedy szedł w stronę bawialni, umacniał się w swojej determinacji.Domyślał się, dlaczego kobiety przyszły z wizytą i nie miał zamiaru poddawaćsię krytyce.Wkroczył do pokoju ze stoickim wyrazem twarzy.Skłonił się przed gośćmi,a panie dygnęły pośpiesznie.Na jego zaproszenie usiadły na krzesłach oboksiebie.Zasiadł naprzeciwko, czując się jak niegrzeczny chłopak, któremu zaraznatrą uszu.Jason rozpoczął uprzejmą konwersację, oceniając przeciwnika.Szybkouświadomił sobie, że przywódczynią grupy jest pani Merrick.Odcień zieleni,w który była ubrana, nie stanowił korzystnego tła dla jej cery, ani też nieukrywał wad jej figury.Pomyślał z rozbawieniem, że kształtem przypominarzepę.- Uznałyśmy za swoją powinność przyjść tutaj i porozmawiać z panem -zaczęła pani Merrick, nawiązując w końcu do prawdziwego celu wizyty.- Powydarzeniach ostatniego balu wydaje się zupełnie oczywiste, że nie zna pansytuacji dotyczącej pewnych członków naszej społeczności.Musimy zatem,w dobrej wierze, ostrzec pana przed wchodzeniem w jakiekolwiek związkiz Gwendolyn Ellingham.Jasona ogarnęła wściekłość, ale spojrzał na damy chłodnym wzrokiem.- Wybaczcie, moje panie.Obawiam się, że mój słuch ucierpiał od ostrego,wiejskiego powietrza.Przez chwilę wydawało mi się, że panie mówią mi, jakmam postępować i, co jeszcze bardziej nieprawdopodobne, z kim mamzawierać znajomości.Kobiety wymieniły przestraszone spojrzenia.- Nigdy nie ośmieliłybyśmy się mówić panu, co ma robić.Jednakże fakt, żetowarzyszył pan wczoraj pannie Ellingham u mnie na balu, dowodzi ponadwszelką wątpliwość, że nie zna pan jej prawdziwej natury - odezwała się paniHollingsworth.- Słyszałem plotki - warknął.- I widziałem, jak ją panie traktują:podejrzliwie, z wyższością, a nawet z pogardą.To niegodne.- Powiódłwzrokiem od jednej do drugiej, czekając na ich reakcję.Pani Hollingsworth wypięła pierś jak rozwścieczony indyk.- To panna Ellingham jest niegodna!Jason pochylił się w przód, przemawiając cichym, ale groznym głosem:- Czy wie pani, jaką cieszę się reputacją, pani Hollingsworth?Pani Hollingsworth otworzyła, po czym zamknęła usta.Z obłędem w oczachzwróciła się do pani Tiltondown, która pośpieszyła jej na ratunek.- Powiada się, że wicehrabia Fairhurst jest uosobieniem przykrości, dlategouznałyśmy, że nie zna pan prawdy o tej dziewczynie.Pani Merrick pokiwała energicznie głową.- Wiedziałyśmy, że gdyby znał pan prawdę, nie udzielałby jej pan twojejprotekcji.Nie wspominając już o tym, że pańska małżonka, naturalnie, nigdy niezaaprobowałaby takiej znajomości.- Aaach.Zna pani zatem doskonale lady Fairhurst? Jason uniósł brwi.-Moja żona zwierzyła się pani i wyraziła dezaprobatę wobec panny Ellingham?Twarz pani Merrick spłonęła krwawym rumieńcem.- Cóż, nie.Nie miałam zaszczytu poznać lady Fairhurst.- Nie może zatem pani twierdzić, że zna jej umysł i usposobienie.- Jasonzacisnął szczęki, patrząc po kolei na kobiety.- Proszę zatem, aby pani więcejtego nie czyniła.Najwyrazniej obrażona, pani Merrick przycisnęła dłoń do obfitej piersi.- Z pewnością mogę przypuszczać, jak zareagowałaby dama, gdyby jej mążstanął w obronie upadłej kobiety.To niegodne.Twarz Jasona skamieniała.- Lady Fairhurst to skarb wśród kobiet, kobieta o inteligencji i dowcipie,który nie znosi głupoty.Wiem, że gdyby się poznały, ona i panna Ellingham,stałyby się szybko przyjaciółkami.Wszystkie trzy przyglądały mu się przez chwilę, próbując odgadnąć, czymówi szczerze.- Lady Fairhurst zmieniłaby zdanie, usłyszawszy o skandalicznej przeszłościpanny Ellingham - oznajmiła pani Hollingsworth [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Ale każdy kęswydawał się utykać jej w gardle.Chociaż Jason podświadomie spodziewał się tego, jednak się zdziwił, kiedynastępnego popołudnia Snowden zapowiedział gości.Damy.- Gdzie je umieściłeś? - zapytał Jason.Majordom uniósł brwi.- Jeszcze nigdzie, jaśnie panie.Czekają w holu.Nie byłem pewien, czy pandzisiaj przyjmuje gości.Jason wypuścił powietrze.- To zle, co, Snowden?Trudno było zgadnąć, co myśli lokaj, ponieważ jego twarz pozostałacałkowicie bez wyrazu.Płynnym ruchem podsunął Jasonowi małą, srebrnątackę, na której spoczywały trzy wizytówki.Jason pochylił głowę i przeczytałnazwiska.Pani Hollingsworth, pani Merrick i pani Tiltondown.Zwięta trójca socjetyWilloughby! Jason niemal jęknął.- Co pan rozkaże?- Lepiej, żebym się z nimi spotkał.Inaczej wrócą jutro.- Doskonale, jaśnie panie.Czy mam je zaprowadzić do salonu?Jason pomyślał o natrętnym, żółtym wystroju pokoju i tym razem naprawdęjęknął.- Nie.Zaprowadz je do bawialni we frontowej części domu.- Czy podać herbatę? Jason się zastanowił.- Nie trudz się.Nie zostaną na tyle długo.Kiedy szedł w stronę bawialni, umacniał się w swojej determinacji.Domyślał się, dlaczego kobiety przyszły z wizytą i nie miał zamiaru poddawaćsię krytyce.Wkroczył do pokoju ze stoickim wyrazem twarzy.Skłonił się przed gośćmi,a panie dygnęły pośpiesznie.Na jego zaproszenie usiadły na krzesłach oboksiebie.Zasiadł naprzeciwko, czując się jak niegrzeczny chłopak, któremu zaraznatrą uszu.Jason rozpoczął uprzejmą konwersację, oceniając przeciwnika.Szybkouświadomił sobie, że przywódczynią grupy jest pani Merrick.Odcień zieleni,w który była ubrana, nie stanowił korzystnego tła dla jej cery, ani też nieukrywał wad jej figury.Pomyślał z rozbawieniem, że kształtem przypominarzepę.- Uznałyśmy za swoją powinność przyjść tutaj i porozmawiać z panem -zaczęła pani Merrick, nawiązując w końcu do prawdziwego celu wizyty.- Powydarzeniach ostatniego balu wydaje się zupełnie oczywiste, że nie zna pansytuacji dotyczącej pewnych członków naszej społeczności.Musimy zatem,w dobrej wierze, ostrzec pana przed wchodzeniem w jakiekolwiek związkiz Gwendolyn Ellingham.Jasona ogarnęła wściekłość, ale spojrzał na damy chłodnym wzrokiem.- Wybaczcie, moje panie.Obawiam się, że mój słuch ucierpiał od ostrego,wiejskiego powietrza.Przez chwilę wydawało mi się, że panie mówią mi, jakmam postępować i, co jeszcze bardziej nieprawdopodobne, z kim mamzawierać znajomości.Kobiety wymieniły przestraszone spojrzenia.- Nigdy nie ośmieliłybyśmy się mówić panu, co ma robić.Jednakże fakt, żetowarzyszył pan wczoraj pannie Ellingham u mnie na balu, dowodzi ponadwszelką wątpliwość, że nie zna pan jej prawdziwej natury - odezwała się paniHollingsworth.- Słyszałem plotki - warknął.- I widziałem, jak ją panie traktują:podejrzliwie, z wyższością, a nawet z pogardą.To niegodne.- Powiódłwzrokiem od jednej do drugiej, czekając na ich reakcję.Pani Hollingsworth wypięła pierś jak rozwścieczony indyk.- To panna Ellingham jest niegodna!Jason pochylił się w przód, przemawiając cichym, ale groznym głosem:- Czy wie pani, jaką cieszę się reputacją, pani Hollingsworth?Pani Hollingsworth otworzyła, po czym zamknęła usta.Z obłędem w oczachzwróciła się do pani Tiltondown, która pośpieszyła jej na ratunek.- Powiada się, że wicehrabia Fairhurst jest uosobieniem przykrości, dlategouznałyśmy, że nie zna pan prawdy o tej dziewczynie.Pani Merrick pokiwała energicznie głową.- Wiedziałyśmy, że gdyby znał pan prawdę, nie udzielałby jej pan twojejprotekcji.Nie wspominając już o tym, że pańska małżonka, naturalnie, nigdy niezaaprobowałaby takiej znajomości.- Aaach.Zna pani zatem doskonale lady Fairhurst? Jason uniósł brwi.-Moja żona zwierzyła się pani i wyraziła dezaprobatę wobec panny Ellingham?Twarz pani Merrick spłonęła krwawym rumieńcem.- Cóż, nie.Nie miałam zaszczytu poznać lady Fairhurst.- Nie może zatem pani twierdzić, że zna jej umysł i usposobienie.- Jasonzacisnął szczęki, patrząc po kolei na kobiety.- Proszę zatem, aby pani więcejtego nie czyniła.Najwyrazniej obrażona, pani Merrick przycisnęła dłoń do obfitej piersi.- Z pewnością mogę przypuszczać, jak zareagowałaby dama, gdyby jej mążstanął w obronie upadłej kobiety.To niegodne.Twarz Jasona skamieniała.- Lady Fairhurst to skarb wśród kobiet, kobieta o inteligencji i dowcipie,który nie znosi głupoty.Wiem, że gdyby się poznały, ona i panna Ellingham,stałyby się szybko przyjaciółkami.Wszystkie trzy przyglądały mu się przez chwilę, próbując odgadnąć, czymówi szczerze.- Lady Fairhurst zmieniłaby zdanie, usłyszawszy o skandalicznej przeszłościpanny Ellingham - oznajmiła pani Hollingsworth [ Pobierz całość w formacie PDF ]