[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Większość ludzi tak bardzo się mnie boi, że od razurobią to, co mówię.To był tylko domysł, ale przypuszczałam, żewiększość ludzi nie wyobrażała sobie, jak to jest miećjego język w swoich ustach. Ja to nie większość ludzi. Wiem.Nie wiem tylko, dlaczego tu jesteś.Jego gryzący ton powiedział mi o wiele więcej, niżmogły to zrobić słowa.Moja bytność w tym miejscu niebyła mile widziana. Chciałam spróbować czegoś nowego  wyjaśniłam,podnosząc dumnie brodę.Nie zamierzałam wspominać mu o tym, że planuję znim porozmawiać.Na razie.Chwilowo musiałam goprzekonać, że są trzy rzeczy, których nie pozwoliłabymmu zrobić: wprawić mnie w zakłopotanie, zastraszyć izmusić do ucieczki.Jego twarz nie była już taka mroczna, raczejzmieszana. Co jest dla ciebie nowe? Taniec?I wiele innych rzeczy, ale odparłam tylko: Tak.  I pozwoliłaś, żeby jakiś chłopak z college u dotykałcię od razu za pierwszym razem? To głupie, Ali.Nie ulec zakłopotaniu, nie ulec zakłopotaniu. Po pierwsze, nie dotykał mnie, a po drugie, niejesteś lepszy od niego.Minuta zawziętego milczenia, a potem: Działasz koszmarnie na moje ego, wiesz o tym? Tosamo mogłabym powiedzieć jemu. Ale jakoś nie potrafię trzymać się od ciebie zdaleka  dodał.Mogłabym w tym momencie roztopić sięjak wosk. Znam to uczucie  przyznałam.Jego spojrzenie zatrzymało się na moich ustach,spoczywało na nich przez chwilę, potem powędrowałogwałtownie w górę.Nachylił się jednak, przysunął usta domojego ucha i powiedział: Więc wyobrażałaś sobie, jak mnie całujesz?W jego głosie pojawiła się chrapliwa nuta.Coś jakbyintymnego, przeznaczonego tylko dla mnie, a ja poczułamrumieniec na policzkach.Między innymi o tym chciałam z nim tego wieczoruporozmawiać, a jednak to on pierwszy poruszył ten temat.Punkt dla Ali. Tak samo jak ty sobie wyobrażałeś, że całujeszmnie  odparłam. Wiem.Jak to robisz, że nakłaniasz mnie do tego? Ja? Chyba żartujesz. Tak, ty.Nigdy nie żartuję. Chwycił mnie jeszcze mocniej, jakby mu przyszło do głowy, że mogę uciec.To musisz być ty.Nic takiego nie przytrafiło mi sięwcześniej. No, mnie też nic takiego się wcześniej nieprzytrafiło, więc uważam, że to twoja wina!Uniósł głowę i zaczął mi się przyglądać, a ja niebardzo wiedziałam, czy mam kochać, czy też nienawidzićto, co kryło się za intensywnością tego spojrzenia. Spróbujmy rozważyć to na bardziej konkretnejpłaszczyznie.Zastanawiałaś się, jak by to było, gdyby działo sięnaprawdę?Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć.Wciąż sięruszaliśmy w tańcu, kołysaliśmy, kiwaliśmy.Poczułam,jak jego palce rozluzniają się trochę, jak zsuwają niżej,zatrzymują na moich pośladkach, ale nie miałamnajmniejszego zamiaru trzepnąć go po dłoni; była toostatnia rzecz, jakiej pragnęłam. No?  nalegał.Doszłam do wniosku, że należy wyznać prawdę. Tak. Ja też  rzucił chrapliwym głosem.Niemal ugięłysię pode mną kolana. Chcesz powiedzieć&Tak. %7łe zamierzam odkryć, czy rzeczywistośćdorównuje wyobrazni?Tutaj? Teraz? Moją pierwszą reakcją była panika. Drugą reakcją była jeszcze większa panika. Albo nie  dodał sucho, a ja poczułam, jak uściskjego ramion zelżał. Jestem przyzwyczajony do tego, żeprzerażam ludzi, ale nie w takiej sprawie.Ja z kolei objęłam go mocniej, zmuszając, by zostałze mną. Chodzi tylko o to, że& no, nigdy&Siedz cicho! Spojrzał na mnie z odrobiną zmieszaniai mnóstwem niedowierzania. Chcesz mi powiedzieć, że nikt cię nigdy niecałował?Przycisnęłam język do podniebienia.Na jego twarzymalowało się głębokie powątpiewanie, a ton był niemalobrazliwy. Nie.Więc? Więc jestem zszokowany, to wszystko.Jesteś& Tyto ty.Obrazliwe. Ja?  spytałam sztywno. Tak.Gorąca  odparł.Chwileczkę.Ja? Gorąca?Roześmiał się. Tego też ci nikt nie mówił, prawda?Mogłam tylko pokręcić głową. Najwidoczniej obracałaś się wśród samych idiotów. Jego spojrzenie zjechało w dół i zatrzymało się namoich ustach.Rozbawienie, które dotychczas zdradzał,ulotniło się bez śladu. Zamierzam cię pocałować, Ali.Tutaj? Teraz?  pomyślałam znowu.Panikapowróciła, a mój mózg doznał krótkiego zwarcia.  Ale mogę być w tym kiepska, poza tym nie znamysię za dobrze, a ty nie& ja nie& i nie możemy&  Słowawylewały się ze mnie niepowstrzymanym strumieniem,tyle że nie układały się w nic sensownego. Ja najwidoczniej tak.I ty tak.I możemy.Powiedziawszy to, pochylił się, przywarł wargami domoich ust i skradł mi oddech.Nagle, w ułamku sekundy, był tylko Cole, ta chwila,jego usta& jego smak.Mięta i czereśnie.Jego żar, którymnie ogarniał.Jego moc, która mnie otaczała.Zamykającw klatce, jak wtedy na parkingu pod sklepem, kiedyopierałam się o jeepa.Oddałam się cała temu doznaniu,straciłam świadomość wszystkiego z wyjątkiem Cole a.On też musiał stracić świadomość wszystkiego zwyjątkiem mnie, ponieważ jego pocałunek, z pełnegoskwapliwości i ciekawości, przerodził się w cośabsolutnie i bez reszty drapieżnego.Pochłaniał mniedosłownie, a ja jego.Moje dłonie błądziły po jegoplecach, paznokcie drapały mu skórę.Byłamniedoświadczona, owszem, ale tak jak w tych wizjachwiedział dokładnie, co robić.Było to wszechogarniające& narkotyzujące.Sprawiał, że czułam to niepowstrzymanie, całkowicie.Tak długo pragnęłam, aby moje życie było jedynie snem,niczym więcej.Teraz, zalewana falą wrażeń i emocji,pragnęłam tej rzeczywistości.I pragnęłam pozostać wbezpiecznym i intensywnym uścisku jego ramion.Pragnęłam dać mu wszystko.Tutaj, teraz.Chciałam go dotykać, chciałam więcej jego.Chciałam zdjąć mukoszulę.Sięgnęłam do jej brzegu.On sięgnął do brzegu mojej koszuli.I wtedy, nagle,Cole zniknął.Zaczekaj. Wróć  zażądałam, czując w głowie dziwną mgłę.Głosy, gdzieś w dali.Nie potrafiłam ich rozszyfrować.Uzmysłowiłam sobie, że dzwoni mi w uszach.Drżąci dysząc, próbowałam skupić się na tym, co się dziejewokół mnie.Pierwszą osobą, jaką zauważyłam, byłSzron.To on musiał oderwać ode mnie Cole a, ponieważstał teraz między nami, rozkładając szeroko ramiona,żeby nas rozdzielić.Poruszał ustami.Mówił coś, ale niemogłam go zrozumieć.Jeden z tańczących wpadł na mnie; zatoczyłam się wbok.Skrzywiona gniewnie dziewczyna pchnęła mnie nakogoś innego.Potknęłam się i upadłam.Na ten widokCole a ogarnęła wściekłość.Próbował dotrzeć do mnie,ale Szron go powstrzymał.Oczywiście, skutek był taki, żeCole na nim skupił teraz swoją złość [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl