[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gwyneira wskazała wykrój ust, a także wydatny podbródek Paula.Takisam mieli i Gerald, i Lucas. A czy ojciec wie już o swoim szczęściu? wtrąciła się inna matrona,która przerwała sprawunki, żeby przyjrzeć się niemowlęciu. Czy wciążjeszcze.Och, proszę mi wybaczyć, to przecież nie moja sprawa!Gwyneira posłała jej pogodny uśmiech. Ależ oczywiście, że wie! Choć nie dostaliśmy jeszcze od niego gratulacji.Mój mąż przebywa w Anglii, pani Brennerman, choć mojego teścia z pewnościąby to nie ucieszyło.Stąd te wszystkie tajemnice, rozumie pani.Ale Lucas otrzymał zaproszenie od znanej galerii sztuki, żeby wystawić tam swoje prace.Było w tym trochę prawdy.George Greenwood rzeczywiście zainteresował kilka londyńskich galerii obrazami Lucasa.Informację tę otrzymałajednak dopiero po tym, jak Lucas opuścił Kiward Station.Ale panie z Haldon niekoniecznie musiały znać szczegóły. Och, to cudownie ucieszyła się pani Candler. A my myśleliśmyjuż, że.Och, zapomnijmy o tym! A dumny dziadek? Bywalcy pubu niemogą się wręcz doczekać wspólnego uczczenia radosnej nowiny. Pan Gerald ostatnio nie czuje się najlepiej stwierdziła Gwyneira.To również nie mijało się zbytnio z prawdą, ponieważ jej teść codziennie zmagał się ze skutkami pijaństwa poprzedniego dnia. Ale planuje tooczywiście uczcić.Może znowu będzie to wielkie przyjęcie w ogrodzie, bochrzest urządziliśmy bardzo skromnie.Musimy więc to nadrobić, prawda,Paul? odebrała dziecko od pani Candler, dziękując niebiosom, że nie zaczęło od razu wrzeszczeć.Ale to wystarczyło.Rozmówczynie porzuciły temat Kiward Station i zaczęły omawiać planowany ślub Dorothy i najmłodszego z synów państwaCandlerów.Najstarszy z nich dwa lata temu ożenił się z Francine, młodąakuszerką, a średni właśnie wyruszył w świat.Pani Candler pochwaliła się,że niedawno otrzymała od niego list z Sydney. Myślę, że się zakochał powiedziała z filuternym uśmiechem.Gwyneira ucieszyła się ze szczęścia młodych ludzi, choć doskonale mogła sobie wyobrazić, co czeka panią Candler.Już niedługo plotka o tym, że367Leon Candler żeni się z córką skazańca z Botany Bay zastąpi pogłoski o tym,że Lucas Warden wystawia swoje malunki w Londynie. Proszę przysłać do mnie Dorothy w sprawie sukni ślubnej pożegnała się miłym gestem. Kiedyś obiecałam jej, że pożyczę jej swoją, gdybędzie wychodzić za mąż. Może chociaż jej przyniesie szczęście" pomyślała Gwyn, prowadzącKiri z przychówkiem z powrotem do dwukółki.Ale przynajmniej dzisiaj odniosła sukces.Teraz musi załatwić sprawę z Geraldem. Urządzimy przyjęcie! ogłosiła Gwyneira, gdy tylko weszła do salonu.Zdecydowanym gestem wyjęła Geraldowi butelkę whisky z ręki i zamknęław przeznaczonej do tego celu oszklonej szafce. Teraz je właśnie zaplanujemy, a do tego musisz mieć jasny umysł.Gerald już zdawał się lekko pijany.Miał szklany wzrok, ale przynajmniej był w stanie wodzić nim za Gwyn. A.a co będziemy świętować? zapytał, choć język mu się plątał.Gwyneira zgromiła go wzrokiem. Narodziny twojego wnuka"! odpowiedziała. Takie wydarzenieuchodzi za okazję do świętowania, jeśli łaskawie raczysz sobie przypomnieć!I całe Haldon nie może się już doczekać, kiedy odpowiednio je uczcisz. Pię piękne święto.z nadąsaną ma a atką i.ojcem nie wiadomogdzie. zakpił Gerald. Sam siebie zapytaj, skąd nasz brak entuzjazmu! odgryzła się Gwyneira. Ale jak widzisz, wcale się nie dąsam.Będę na przyjęciu i będę sięuśmiechać, a ty odczytasz list od Lucasa, który ku naszemu żalowi wciążprzebywa w Anglii.Gore, Geraldzie, gore! W Haldon wszyscy o nas plotkują.Pojawiły się pogłoski, że Paul.%7łe Paul nie jest Wardenem.Przyjęcie odbyło się trzy tygodnie pózniej w ogrodzie Kiward Station.Znowu szampan lał się strumieniami.Gerald wydawał się zachwycony i nawetkazał strzelać na wiwat.Gwyneira cały czas się uśmiechała i wyjaśniała przybyłym gościom, że Paul nosi imiona po swoich pradziadkach.Wobec niemalwszystkich mieszkańców okolicy podkreślała oczywiste podobieństwo malcado Geralda.A Paul błogo drzemał sobie w ramionach piastunki.Gwyn zesłusznych powodów nie zdecydowała się prezentować go osobiście.Wciąż368wrzeszczał jak nadziewany na rożen, gdy go nosiła, na co ona sama nadal reagowała złością i zniecierpliwieniem.Zrozumiała, że musi powitać to dziecko w rodzinie i umocnić jego pozycję, ale nie potrafiła wykrzesać z siebiejakichś głębszych uczuć wobec niego.Paul był jej obcy, więcej nawet, każde spojrzenie na jego malutkie oblicze przypominało jej grymas pożądaniana twarzy Geralda w tę nieszczęsną noc, gdy został poczęty.Kiedy przyjęciewreszcie dobiegło końca, Gwyneira uciekła do stajni i tam wypłakała się,tuląc do miękkiej grzywy Igraine.Robiła tak jako dziecko zawsze wtedy,gdy spotykało ją jakieś nieszczęście.Gwyneira żałowała, że to wszystko sięwydarzyło.Tęskniła za Jamesem, a nawet za Lucasem.Dalej nie miała żadnych wiadomości od męża, a i zorganizowane przez Geralda poszukiwanianie przyniosły żadnych rezultatów.To był zbyt wielki kraj.Kto tylko chciał,mógł przepaść w nim bez wieści.8 Walnij w końcu, Lukę! Jeden raz, a mocno, w tył głowy.Nawet nic niezauważy! Roger zabił kolejną fokę, jeszcze zanim skończył mówić.I tozgodnie z wszelkimi zasadami sztuki, czyli tak, żeby zabić zwierzę, ale niezniszczyć jego futra.Myśliwi zabijali foki pałką, którą uderzali je w tył głowy.Jeśli płynęła przy tym jakaś krew, to najwyżej z nosów młodych fok.Potem od razu zabierali się za ściąganie skóry, nawet nie zadawszy sobie trudu,żeby sprawdzić, czy zwierzę na pewno nie żyje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Gwyneira wskazała wykrój ust, a także wydatny podbródek Paula.Takisam mieli i Gerald, i Lucas. A czy ojciec wie już o swoim szczęściu? wtrąciła się inna matrona,która przerwała sprawunki, żeby przyjrzeć się niemowlęciu. Czy wciążjeszcze.Och, proszę mi wybaczyć, to przecież nie moja sprawa!Gwyneira posłała jej pogodny uśmiech. Ależ oczywiście, że wie! Choć nie dostaliśmy jeszcze od niego gratulacji.Mój mąż przebywa w Anglii, pani Brennerman, choć mojego teścia z pewnościąby to nie ucieszyło.Stąd te wszystkie tajemnice, rozumie pani.Ale Lucas otrzymał zaproszenie od znanej galerii sztuki, żeby wystawić tam swoje prace.Było w tym trochę prawdy.George Greenwood rzeczywiście zainteresował kilka londyńskich galerii obrazami Lucasa.Informację tę otrzymałajednak dopiero po tym, jak Lucas opuścił Kiward Station.Ale panie z Haldon niekoniecznie musiały znać szczegóły. Och, to cudownie ucieszyła się pani Candler. A my myśleliśmyjuż, że.Och, zapomnijmy o tym! A dumny dziadek? Bywalcy pubu niemogą się wręcz doczekać wspólnego uczczenia radosnej nowiny. Pan Gerald ostatnio nie czuje się najlepiej stwierdziła Gwyneira.To również nie mijało się zbytnio z prawdą, ponieważ jej teść codziennie zmagał się ze skutkami pijaństwa poprzedniego dnia. Ale planuje tooczywiście uczcić.Może znowu będzie to wielkie przyjęcie w ogrodzie, bochrzest urządziliśmy bardzo skromnie.Musimy więc to nadrobić, prawda,Paul? odebrała dziecko od pani Candler, dziękując niebiosom, że nie zaczęło od razu wrzeszczeć.Ale to wystarczyło.Rozmówczynie porzuciły temat Kiward Station i zaczęły omawiać planowany ślub Dorothy i najmłodszego z synów państwaCandlerów.Najstarszy z nich dwa lata temu ożenił się z Francine, młodąakuszerką, a średni właśnie wyruszył w świat.Pani Candler pochwaliła się,że niedawno otrzymała od niego list z Sydney. Myślę, że się zakochał powiedziała z filuternym uśmiechem.Gwyneira ucieszyła się ze szczęścia młodych ludzi, choć doskonale mogła sobie wyobrazić, co czeka panią Candler.Już niedługo plotka o tym, że367Leon Candler żeni się z córką skazańca z Botany Bay zastąpi pogłoski o tym,że Lucas Warden wystawia swoje malunki w Londynie. Proszę przysłać do mnie Dorothy w sprawie sukni ślubnej pożegnała się miłym gestem. Kiedyś obiecałam jej, że pożyczę jej swoją, gdybędzie wychodzić za mąż. Może chociaż jej przyniesie szczęście" pomyślała Gwyn, prowadzącKiri z przychówkiem z powrotem do dwukółki.Ale przynajmniej dzisiaj odniosła sukces.Teraz musi załatwić sprawę z Geraldem. Urządzimy przyjęcie! ogłosiła Gwyneira, gdy tylko weszła do salonu.Zdecydowanym gestem wyjęła Geraldowi butelkę whisky z ręki i zamknęław przeznaczonej do tego celu oszklonej szafce. Teraz je właśnie zaplanujemy, a do tego musisz mieć jasny umysł.Gerald już zdawał się lekko pijany.Miał szklany wzrok, ale przynajmniej był w stanie wodzić nim za Gwyn. A.a co będziemy świętować? zapytał, choć język mu się plątał.Gwyneira zgromiła go wzrokiem. Narodziny twojego wnuka"! odpowiedziała. Takie wydarzenieuchodzi za okazję do świętowania, jeśli łaskawie raczysz sobie przypomnieć!I całe Haldon nie może się już doczekać, kiedy odpowiednio je uczcisz. Pię piękne święto.z nadąsaną ma a atką i.ojcem nie wiadomogdzie. zakpił Gerald. Sam siebie zapytaj, skąd nasz brak entuzjazmu! odgryzła się Gwyneira. Ale jak widzisz, wcale się nie dąsam.Będę na przyjęciu i będę sięuśmiechać, a ty odczytasz list od Lucasa, który ku naszemu żalowi wciążprzebywa w Anglii.Gore, Geraldzie, gore! W Haldon wszyscy o nas plotkują.Pojawiły się pogłoski, że Paul.%7łe Paul nie jest Wardenem.Przyjęcie odbyło się trzy tygodnie pózniej w ogrodzie Kiward Station.Znowu szampan lał się strumieniami.Gerald wydawał się zachwycony i nawetkazał strzelać na wiwat.Gwyneira cały czas się uśmiechała i wyjaśniała przybyłym gościom, że Paul nosi imiona po swoich pradziadkach.Wobec niemalwszystkich mieszkańców okolicy podkreślała oczywiste podobieństwo malcado Geralda.A Paul błogo drzemał sobie w ramionach piastunki.Gwyn zesłusznych powodów nie zdecydowała się prezentować go osobiście.Wciąż368wrzeszczał jak nadziewany na rożen, gdy go nosiła, na co ona sama nadal reagowała złością i zniecierpliwieniem.Zrozumiała, że musi powitać to dziecko w rodzinie i umocnić jego pozycję, ale nie potrafiła wykrzesać z siebiejakichś głębszych uczuć wobec niego.Paul był jej obcy, więcej nawet, każde spojrzenie na jego malutkie oblicze przypominało jej grymas pożądaniana twarzy Geralda w tę nieszczęsną noc, gdy został poczęty.Kiedy przyjęciewreszcie dobiegło końca, Gwyneira uciekła do stajni i tam wypłakała się,tuląc do miękkiej grzywy Igraine.Robiła tak jako dziecko zawsze wtedy,gdy spotykało ją jakieś nieszczęście.Gwyneira żałowała, że to wszystko sięwydarzyło.Tęskniła za Jamesem, a nawet za Lucasem.Dalej nie miała żadnych wiadomości od męża, a i zorganizowane przez Geralda poszukiwanianie przyniosły żadnych rezultatów.To był zbyt wielki kraj.Kto tylko chciał,mógł przepaść w nim bez wieści.8 Walnij w końcu, Lukę! Jeden raz, a mocno, w tył głowy.Nawet nic niezauważy! Roger zabił kolejną fokę, jeszcze zanim skończył mówić.I tozgodnie z wszelkimi zasadami sztuki, czyli tak, żeby zabić zwierzę, ale niezniszczyć jego futra.Myśliwi zabijali foki pałką, którą uderzali je w tył głowy.Jeśli płynęła przy tym jakaś krew, to najwyżej z nosów młodych fok.Potem od razu zabierali się za ściąganie skóry, nawet nie zadawszy sobie trudu,żeby sprawdzić, czy zwierzę na pewno nie żyje [ Pobierz całość w formacie PDF ]