[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pocałował mnie gwałtownie, aż tonęłam w fali pożądania, które od tygodni we mnienarastało.Wbiłam palce w jego plecy, otoczyłam nogami jego biodra, rozchyliłam ustai wpuściłam jego język.Jego zapach, smak whisky na języku, dotyk ciepłych dłoni&wszystko to całkowicie mną zawładnęło.Wydałam z siebie gardłowy jęk, nad którym niemo głam za pa no wać.Jego po ca łu nek cał ko wi cie przy ćmił igrasz ki z Cra igiem.Mocniej zacisnął dłoń na moim karku i jęknął.Dzwięk ten przesunął się po moim cieleniczym dłonie: drażnił moje sutki, musnął brzuch i wślizgnął się między nogi.Bradencałował mnie coraz mocniej, coraz łapczywiej, aż brakowało mi tchu.Dyszeliśmyi żarłocznie wpijaliśmy się w swoje usta.Wbiłam paznokcie w jego sweter, próbując jeszczebar dziej przy ci snąć do sie bie Bra de na. Podoba ci się to, kochanie?  wymruczał, przenosząc wzrok z powrotem na moje usta.Lu bisz, jak cię do ty kam?O tak! A może&  Schylił głowę i musnął ustami moje wargi. Może wystarczy ci jakikolwiekmęż czy zna?Dopiero po paru sekundach te słowa do mnie dotarły.Zdusiłam w sobie ukłucie żalu,cof nę łam się ze zło ścią, z po wro tem za pię łam sta nik i ob cią gnę łam top. Pieprz się  warknęłam, próbując go odepchnąć, ale on jeszcze bardziej wcisnął sięmię dzy moje nogi i przy trzy mał mnie za nad garst ki, że bym nie ude rzy ła go pię ścią. Co to, do diabła, było?  syknął ze złością, wciąż podniecony.Jego naprężony peniswbi jał się we mnie, przez co moje cia ło mu sia ło to czyć bi twę z umy słem. Nie two ja spra wa. Pie przysz się z nim? Nie two ja spra wa!Z iry ta cją mruk nął coś pod no sem i po cią gnął mnie za ręce. Zważywszy na to, że zamierzam cię przelecieć, to z pewnością moja sprawa.A zważywszy na to, że chcesz, żebym cię przeleciał, w twoim najlepszym interesie jestod po wie dzieć na moje py ta nie. Jesteś aroganckim, egoistycznym dupkiem!  Wściekałam się, nie życząc sobie, żeby tenidiota o mentalności macho mnie kontrolował. Nie poszłabym z tobą do łóżka nawetwte dy, gdy byś był ostat nim męż czy zną na świe cie!Niezbyt błyskotliwa riposta.Braden znowu mnie pocałował, ze złością skubiąc mojewargi i ocierając się o mnie naprężonym penisem.Moje usta się otworzyły.Próbowałamuda wać, że się opie ram, ale moje cia ło wo la ło się od dać niż prze jąć kon tro lę nad sy tu acją. Jocelyn, sypiasz z nim?  wymruczał seksownym głosem, przesuwając ustami po mojejszczę ce.  Nie  od par łam zdu szo nym szep tem. A chcesz się z nim prze spać? Nie.Nawet nie zauważyłam, kiedy puścił moje ręce, które natychmiast powędrowały ku jegoumię śnio ne mu brzu cho wi. Chcesz się ze mną pie przyć?  spy tał ochry ple.Za drża łam z po żą da nia.Tak!Zamiast powiedzieć prawdę, pokręciłam głową, ze wszystkich sił starając się odzyskaćpa no wa nie nad sobą.Wtedy włożył dłoń między moje nogi i dwoma palcami mocno potarł o szew na moichdżin sach.Za la ła mnie fala po żą da nia. O Boże&  jęk nę łam, pró bu jąc przy su nąć się bli żej.Mu snął usta mi moje war gi, ale kie dy chcia łam głę biej go po ca ło wać, od su nął się. Chcesz się ze mną pie przyć?Ogar nął mnie gniew.Otwo rzy łam oczy i spio ru no wa łam go wzro kiem. A jak ci się, do dia bła, wy da je?Przyciągnęłam do siebie jego głowę i nasze usta złączyły się w pocałunku.Obejmowałmoją talię, mocno przyciskając mnie do siebie, kiedy łapczywie się całowaliśmy.Oboje jużnie mogliśmy się doczekać.Braden zsunął swoje silne dłonie na moje plecy, a potem podpupę i bez wysiłku mnie podniósł.Moje ciało zrozumiało, czego chce, i automatycznieotoczyłam go nogami.Zrobił dwa kroki i przycisnął mnie do ściany.Jego erekcja wciskałasię w moje krocze.Napierał na mnie biodrami.Owładnięta rozkoszą i żądzą, dyszałam muw usta, bez gło śnie pro sząc o wię cej. O rany& prze pra szam!  jak przez mgłę do tarł do mnie za sko czo ny głos Ali sta ira.Oderwałam usta od ust Bradena.Moja pierś falowała gwałtownie, gdy próbowałamzłapać oddech.Kiedy wróciła mi przytomność umysłu, z przerażeniem spojrzałam naAli sta ira.Co, do dia bła&O, ja sna cho le ra! Zu peł nie stra ci łam pa no wa nie nad sobą. Cho le ra  mruk nę łam.Alistair ze zdumieniem spoglądał to na mnie, to na Bradena i w końcu jego wzrokza trzy mał się na mnie. Ko niec prze rwy.Z tru dem prze łknę łam gulę w gar dle. Za raz wra cam.Kiedy tylko Alistair wyszedł, ogarnęło mnie wrażenie, że ściany pokoju walą się na mnie.Nadal obejmowałam nogami Bradena.Zdjęłam je z jego bioder, a on postawił mnie napodłodze.Opanowałam drżenie w kolanach, położyłam dłoń na jego piersi i goode pchnę łam. Mu szę wra cać do pra cy.Delikatnie ujął mnie pod brodę i podniósł moją głowę.Miał kamienną twarz, pełnądeterminacji i panowania nad sobą& co całkowicie kłóciło się ze spuchniętymi odpo ca łun ków usta mi i zwi chrzo ny mi wło sa mi. Mu si my po roz ma wiać. O moim cał ko wi tym bra ku sil nej woli i kon tro li nad sobą? Nie mam te raz cza su. Wo bec tego przyj dę ju tro wie czo rem. Bra den&Uci szył mnie, moc niej ści ska jąc moją bro dę. Przyj dę ju tro wie czo rem.To nie moż li we.Jak mo głam do tego do pu ścić? Bra den, nie chcę, by do cze goś mię dzy nami do szło.Bez prze ko na nia uniósł brew. Po wiedz to swo im mo krym majt kom, ko cha nie.Spoj rza łam na nie go zwę żo ny mi ocza mi. Ale z cie bie pa lant.Uśmiech nął się sze ro ko, po chy lił i de li kat nie po ca ło wał mnie w usta. Do ju tra.Zła pa łam go za swe ter. Bra den, mó wi łam po waż nie!Zmie jąc się ci cho, wy swo bo dził się z mo je go uści sku i zro bił krok do tyłu. Mam pew ną pro po zy cję.Przyj dę ju tro i po roz ma wia my o tym.Wrrr! Głu chy jest czy co? Bra den& Do bra noc, Jo ce lyn. Bra den& Aha. Już przy drzwiach odwrócił się z kamienną twarzą. Będę czekał do końcazmiany, żeby zamówić dla ciebie i Ellie taksówkę.Jeśli zobaczę, że znowu irtujesz z tympa lan tem, wy bi ję mu zęby.I wy szedł.Stałam przez chwilę, nie mogąc uwierzyć w to, do czego dopuściłam.Wargi mi pulsowałyod łapczywych pocałunków, policzki piekły od kontaktu z dwudniowym zarostem, sercedud ni ło jak sza lo ne, a majt ki z całą pew no ścią mia łam mo kre.Co gorsza, nadal byłam tak cholernie podniecona, że tylko resztką sił powstrzymałam się,by nie za mknąć drzwi i nie do koń czyć tego, co za czął Bra den.Jutro to się musi skończyć.Skoro udało mu się tak mną zawładnąć, nie ma mowy, żebymto cią gnę ła.Może po win nam się prze pro wa dzić?Serce mnie zakłuło na myśl o tym, że miałabym opuścić Ellie i mieszkanie na DublinStreet.Nie! Nie mogłam tego zrobić.Pokażę temu aroganckiemu palantowi, gdzie jegomiej sce.Po ki wa łam gło wą.Ko la na lek ko się pode mną ugię ły.Dlaczego Braden musiał być seksualnym odpowiednikiem bomby nuklearnej? Narzekającpod nosem, ogarnęłam się i poszłam do baru.Do końca zmiany ignorowałamza in try go wa ne spoj rze nia Ali sta ira, pa lą cy wzrok Bra de na i pró by flir tu Cra iga.Wo la łam, żeby nikt nie prze sta wił mu zę bów z mo je go po wo du [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl