[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przecież szukamy pani PrzeciÄ™tniaka.- E - stÄ™knęła.- Nawet nie wie pan, jak on w rzeczywistoÅ›ci wyglÄ…da.A ja nie znamsiÄ™ na jachtach.Pan coÅ› ukrywa przede mnÄ….Mam nosa do ludzi.ChcÄ…c nie chcÄ…c, opowiedziaÅ‚em jej pobieżnie o sprawie, którÄ… zajmowaÅ‚em siÄ™ już odzimy, o starej ksiÄ™dze i Karolu Duszy.Nie wtajemniczaÅ‚em jej tylko w szczegóły.- PasjonujÄ…ce! - zaklaskaÅ‚a w dÅ‚onie.- Jak pan chce, pomogÄ™ mu w tychposzukiwaniach.PrzyÅ‚Ä…czÄ™ siÄ™ do pana! Co dwie gÅ‚owy, to nie jedna!- Zaraz - zaprotestowaÅ‚em.- A PrzeciÄ™tniak? Szuka go pani przecież, prawda?! Jak tobÄ™dzie wyglÄ…daÅ‚o, że pani ze mnÄ…, tu na jednym jachcie, a on, biedak, tam sam.- Po pierwsze: nie jest już moim mężem, wiÄ™c mogÄ™ być z kim mi siÄ™ żywnie podoba.Po drugie: on chyba mnie zdradza, z jakÄ…Å› zdzirÄ… i dlatego wciąż znika.A jeÅ›li ucieka, abyÅ‚owić ryby albo gapić siÄ™ na ptaki, to znak, że trzeba z nim definitywnie zerwać.ToupokarzajÄ…ce, jeÅ›li dorosÅ‚y facet zdradza atrakcyjnÄ… kobietÄ™ z florÄ… i faunÄ….Po trzecie: mówdo mnie Danka.Ja jestem równa babka.I podaÅ‚a mi bezceremonialnie rÄ™kÄ™ na przypieczÄ™towanie naszej komitywy.NiemiaÅ‚em żadnej wÄ…tpliwoÅ›ci, że byÅ‚a z niej równa babka.ROZDZIAA ÓSMYOSA I ADWOKAT ROBAKIEWICZ " DOCINKI " KARTY NA STÓA,CZYLI DZIENNIKARKA MÓWI " WYRWANE KARTKI ZE STAREJKSIGI " LIDIA BRAUN " CZY OSA KAAMIE? " KTO OSTATNI -STAWIA KOLACJ! " PUAAPKA NA PRZYSTANI W PISZU " DOBRESERCE MUSZKIETERÓW " DZIEWCZYNA PUSZCZA FARB NATEMAT SKARBU " ZOSTAJ BIBLIOTEKARZEM PODRYWACZEM "STARA KSIGA ZA DZIEWCZYN " KAÓTNIA " DANKA KUSISWOIMI KLASYCZNYMI KSZTAATAMIOpÅ‚ynÄ™liÅ›my kawaÅ‚ Zniardw i nigdzie nie natknÄ™liÅ›my siÄ™ na jacht PrzeciÄ™tniaka.PopoÅ‚udniu przepÅ‚ywaliÅ›my niedaleko Nowych Gutów i zdawaÅ‚o mi siÄ™, że na przystani oboktawerny widzÄ™ cumujÄ…cego Magnata.W zwiÄ…zku z tym, że miaÅ‚em do Osy kilka pytaÅ„,zaproponowaÅ‚em Dance krótki postój w tej wsi.WiÄ…zaÅ‚em linÄ™ cumowniczÄ… do pachoÅ‚ków, gdy na tarasie tawerny, wÅ›ród wieluturystów posilajÄ…cych siÄ™ i rozmawiajÄ…cych, dojrzaÅ‚em OsÄ™ w towarzystwie nieznanego miblondyna, z którym to dziewczyna gorÄ…co dyskutowaÅ‚a.Facet nie pasowaÅ‚ mi ani na żeglarza,ani na turystÄ™.OdróżniaÅ‚ siÄ™ od innych klientów tawerny dosyć poważnym, nieco nawetposÄ™pnym wyrazem twarzy, starannie uÅ‚ożonÄ… fryzurÄ… i sztywnÄ… postawÄ….Nade wszystko byÅ‚ubrany w lekki, jasny garnitur dobrej marki, prawdopodobnie wykonany z weluru.WziÄ…Å‚em z Å‚ajby torbÄ™ z książkami i mapami, Skórce kazaÅ‚em pilnować jachtu, iwyszliÅ›my na lÄ…d.Dziewczyna, która siedziaÅ‚a bokiem do jeziora i przystani, dojrzaÅ‚a nasbardzo szybko.PomachaÅ‚a.OdwzajemniÅ‚em jej machniÄ™ciem rÄ™ki.Inna sprawa, że tak samojak ja byÅ‚em ciekawy, z kim rozmawiaÅ‚a, tak i jÄ… zżeraÅ‚a ciekawość co do mojej nowopoznanej kompanki.- SpotkaÅ‚em znajomÄ… - wyjaÅ›niÅ‚em zdumionej Dance.- A nie mówiÅ‚am, że z ciebie figo-fago - westchnęła pod nosem.SkinÄ…Å‚em gÅ‚owÄ… do staruszka siedzÄ…cego na Å‚aweczce pod drzewem, a tenodpowiedziaÅ‚ mi podobnym gestem.Wreszcie przecisnÄ…wszy siÄ™ przez siedzÄ…cych przystoÅ‚ach klientów, podeszliÅ›my do Osy i jej znajomego blondyna.- DzieÅ„ dobry paÅ„stwu.To Danuta - przedstawiÅ‚em kobietÄ™, z którÄ… przyszedÅ‚em.- Aja jestem PaweÅ‚.- Osa - dziewczyna wyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™ do kobiety.- Gdzie? - zdziwiÅ‚a siÄ™ Danuta i zabawnie rozejrzaÅ‚a siÄ™ dookoÅ‚a siebie, jak ktoÅ›bojÄ…cy siÄ™ owadów.- Ja jestem Osa.Tam mnie nazywajÄ….- Robakiewicz - wyciÄ…gnÄ…Å‚ do nas wypielÄ™gnowanÄ… dÅ‚oÅ„ blondyn.MiaÅ‚ gÅ‚os niski idzwiÄ™czny, cechujÄ…cy osobników pewnych siebie.Oczy zdradzaÅ‚y dodatkowo czÅ‚owieka przebiegÅ‚ego i inteligentnego, ale mniezachciaÅ‚o siÄ™ Å›miać, gdyż jego nazwisko tworzyÅ‚o z przezwiskiem dziewczyny zabawneskojarzenie: robaka i osy.- Marek Robakiewicz - powtórzyÅ‚.- Adwokat.- Pana Marka spotkaÅ‚am przypadkowo - tÅ‚umaczyÅ‚a siÄ™ Osa, patrzÄ…c na mnie, ale zarazpopatrzyÅ‚a na DanutÄ™.- A paÅ„stwo znajÄ… siÄ™ już dÅ‚ugo?- Można tak powiedzieć - zachichotaÅ‚a Danka.- Pewnie jest pani starszÄ… siostrÄ… PawÅ‚a - zgrywaÅ‚a siÄ™ Osa.- PaweÅ‚ coÅ› wspominaÅ‚ oswojej rodzinie.- Ja? - okazaÅ‚em zdziwienie.- PaweÅ‚ nie jest moim bratem - odpowiedziaÅ‚a za mnie Danka.ByÅ‚a wÅ›ciekÅ‚a zawypominanie jej wieku.Aby dopiec dziewczynie popatrzyÅ‚a na mnie sÅ‚odko i oparÅ‚a siÄ™ rÄ™kÄ…o moje ramiÄ™.- JesteÅ›my przyjaciółmi.- Ach, tak - mruknęła z przekÄ…sem Osa.- A pan czym siÄ™ zajmuje? - zmieniÅ‚em temat, zwracajÄ…c siÄ™ do adwokataRobakiewicza.- A czym może zajmować siÄ™ adwokat? - odparÅ‚ wymijajÄ…co.- Rozwodami - dokoÅ„czyÅ‚a za niego Danka z udanym westchniÄ™ciem.- Ma pani przykre doÅ›wiadczenia małżeÅ„skie? - zagaiÅ‚ adwokat.- W takim razie sÅ‚użępomocÄ….- Nie, dziÄ™kujÄ™, już szczęśliwie po rozwodzie.- O, to pewnie szuka pani teraz nowego męża? - drwiÅ‚a Osa.- Ja? - Danka przyÅ‚ożyÅ‚a na chwilÄ™ dÅ‚onie do piersi.- Nie, dziecko.To mężczyzni bijÄ…siÄ™ o mnie.- Mam nadziejÄ™, że chociaż jeden przeżyje - zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ Osa.Danka postanowiÅ‚a nie zważać na jej docinki i zwróciÅ‚a siÄ™ do mnie tonem sÅ‚odszymod kilograma waty cukrowej.- Kup mi coli, PaweÅ‚ku - dotknęła mego ramienia zmysÅ‚owym ruchem.- A co dla paÅ„stwa? - zwróciÅ‚em siÄ™ zmieszany do pozostaÅ‚ych, widzÄ…c, że Osa zadwokatem rozmawiali przy pustym stoliku.- Ja już muszÄ™ lecieć - chrzÄ…knÄ…Å‚ adwokat i zrobiÅ‚ krok do tyÅ‚u.UkÅ‚oniÅ‚ siÄ™ Osie.-MiÅ‚o byÅ‚o paniÄ… poznać.- Już pan idzie?- Niestety, klienci czekajÄ….- I nie da mi pan nawet swojej wizytówki?Adwokat Robakiewicz zastanowiÅ‚ siÄ™ chwilÄ™, zrobiÅ‚ zasÄ™pionÄ… minÄ™, ale zarazuÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ zdawkowo i wyjÄ…Å‚ z kieszeni wizytówkÄ™.PodaÅ‚ Osie baÅ‚y prostokÄ…cik.WtedyzauważyÅ‚em na jego palcu oryginalny, zÅ‚oty sygnet z wygrawerowanym lewartem w koronie,który mógÅ‚ Å›wiadczyć o przynależnoÅ›ci adwokata do szlacheckiego rodu, a może byÅ‚a to poprostu zwykÅ‚a poza snoba, wszak wielu ludzi z klasy Å›redniej i tych na dorobku chciaÅ‚owzmocnić swój wizerunek szlacheckim pochodzeniem.PożegnaliÅ›my siÄ™ chÅ‚odno i adwokat obszedÅ‚szy róg tawerny, zniknÄ…Å‚ zaraz zadrewnianym budynkiem, gdzie zaparkowaÅ‚ samochód.Kiedy zostaliÅ›my w trójkÄ™ i odebraÅ‚em kolejne oskarżycielskie spojrzenie Osy,postanowiÅ‚em zagrać jej na nerwach.W koÅ„cu dziewczyna nie byÅ‚a ze mnÄ… szczera [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Przecież szukamy pani PrzeciÄ™tniaka.- E - stÄ™knęła.- Nawet nie wie pan, jak on w rzeczywistoÅ›ci wyglÄ…da.A ja nie znamsiÄ™ na jachtach.Pan coÅ› ukrywa przede mnÄ….Mam nosa do ludzi.ChcÄ…c nie chcÄ…c, opowiedziaÅ‚em jej pobieżnie o sprawie, którÄ… zajmowaÅ‚em siÄ™ już odzimy, o starej ksiÄ™dze i Karolu Duszy.Nie wtajemniczaÅ‚em jej tylko w szczegóły.- PasjonujÄ…ce! - zaklaskaÅ‚a w dÅ‚onie.- Jak pan chce, pomogÄ™ mu w tychposzukiwaniach.PrzyÅ‚Ä…czÄ™ siÄ™ do pana! Co dwie gÅ‚owy, to nie jedna!- Zaraz - zaprotestowaÅ‚em.- A PrzeciÄ™tniak? Szuka go pani przecież, prawda?! Jak tobÄ™dzie wyglÄ…daÅ‚o, że pani ze mnÄ…, tu na jednym jachcie, a on, biedak, tam sam.- Po pierwsze: nie jest już moim mężem, wiÄ™c mogÄ™ być z kim mi siÄ™ żywnie podoba.Po drugie: on chyba mnie zdradza, z jakÄ…Å› zdzirÄ… i dlatego wciąż znika.A jeÅ›li ucieka, abyÅ‚owić ryby albo gapić siÄ™ na ptaki, to znak, że trzeba z nim definitywnie zerwać.ToupokarzajÄ…ce, jeÅ›li dorosÅ‚y facet zdradza atrakcyjnÄ… kobietÄ™ z florÄ… i faunÄ….Po trzecie: mówdo mnie Danka.Ja jestem równa babka.I podaÅ‚a mi bezceremonialnie rÄ™kÄ™ na przypieczÄ™towanie naszej komitywy.NiemiaÅ‚em żadnej wÄ…tpliwoÅ›ci, że byÅ‚a z niej równa babka.ROZDZIAA ÓSMYOSA I ADWOKAT ROBAKIEWICZ " DOCINKI " KARTY NA STÓA,CZYLI DZIENNIKARKA MÓWI " WYRWANE KARTKI ZE STAREJKSIGI " LIDIA BRAUN " CZY OSA KAAMIE? " KTO OSTATNI -STAWIA KOLACJ! " PUAAPKA NA PRZYSTANI W PISZU " DOBRESERCE MUSZKIETERÓW " DZIEWCZYNA PUSZCZA FARB NATEMAT SKARBU " ZOSTAJ BIBLIOTEKARZEM PODRYWACZEM "STARA KSIGA ZA DZIEWCZYN " KAÓTNIA " DANKA KUSISWOIMI KLASYCZNYMI KSZTAATAMIOpÅ‚ynÄ™liÅ›my kawaÅ‚ Zniardw i nigdzie nie natknÄ™liÅ›my siÄ™ na jacht PrzeciÄ™tniaka.PopoÅ‚udniu przepÅ‚ywaliÅ›my niedaleko Nowych Gutów i zdawaÅ‚o mi siÄ™, że na przystani oboktawerny widzÄ™ cumujÄ…cego Magnata.W zwiÄ…zku z tym, że miaÅ‚em do Osy kilka pytaÅ„,zaproponowaÅ‚em Dance krótki postój w tej wsi.WiÄ…zaÅ‚em linÄ™ cumowniczÄ… do pachoÅ‚ków, gdy na tarasie tawerny, wÅ›ród wieluturystów posilajÄ…cych siÄ™ i rozmawiajÄ…cych, dojrzaÅ‚em OsÄ™ w towarzystwie nieznanego miblondyna, z którym to dziewczyna gorÄ…co dyskutowaÅ‚a.Facet nie pasowaÅ‚ mi ani na żeglarza,ani na turystÄ™.OdróżniaÅ‚ siÄ™ od innych klientów tawerny dosyć poważnym, nieco nawetposÄ™pnym wyrazem twarzy, starannie uÅ‚ożonÄ… fryzurÄ… i sztywnÄ… postawÄ….Nade wszystko byÅ‚ubrany w lekki, jasny garnitur dobrej marki, prawdopodobnie wykonany z weluru.WziÄ…Å‚em z Å‚ajby torbÄ™ z książkami i mapami, Skórce kazaÅ‚em pilnować jachtu, iwyszliÅ›my na lÄ…d.Dziewczyna, która siedziaÅ‚a bokiem do jeziora i przystani, dojrzaÅ‚a nasbardzo szybko.PomachaÅ‚a.OdwzajemniÅ‚em jej machniÄ™ciem rÄ™ki.Inna sprawa, że tak samojak ja byÅ‚em ciekawy, z kim rozmawiaÅ‚a, tak i jÄ… zżeraÅ‚a ciekawość co do mojej nowopoznanej kompanki.- SpotkaÅ‚em znajomÄ… - wyjaÅ›niÅ‚em zdumionej Dance.- A nie mówiÅ‚am, że z ciebie figo-fago - westchnęła pod nosem.SkinÄ…Å‚em gÅ‚owÄ… do staruszka siedzÄ…cego na Å‚aweczce pod drzewem, a tenodpowiedziaÅ‚ mi podobnym gestem.Wreszcie przecisnÄ…wszy siÄ™ przez siedzÄ…cych przystoÅ‚ach klientów, podeszliÅ›my do Osy i jej znajomego blondyna.- DzieÅ„ dobry paÅ„stwu.To Danuta - przedstawiÅ‚em kobietÄ™, z którÄ… przyszedÅ‚em.- Aja jestem PaweÅ‚.- Osa - dziewczyna wyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™ do kobiety.- Gdzie? - zdziwiÅ‚a siÄ™ Danuta i zabawnie rozejrzaÅ‚a siÄ™ dookoÅ‚a siebie, jak ktoÅ›bojÄ…cy siÄ™ owadów.- Ja jestem Osa.Tam mnie nazywajÄ….- Robakiewicz - wyciÄ…gnÄ…Å‚ do nas wypielÄ™gnowanÄ… dÅ‚oÅ„ blondyn.MiaÅ‚ gÅ‚os niski idzwiÄ™czny, cechujÄ…cy osobników pewnych siebie.Oczy zdradzaÅ‚y dodatkowo czÅ‚owieka przebiegÅ‚ego i inteligentnego, ale mniezachciaÅ‚o siÄ™ Å›miać, gdyż jego nazwisko tworzyÅ‚o z przezwiskiem dziewczyny zabawneskojarzenie: robaka i osy.- Marek Robakiewicz - powtórzyÅ‚.- Adwokat.- Pana Marka spotkaÅ‚am przypadkowo - tÅ‚umaczyÅ‚a siÄ™ Osa, patrzÄ…c na mnie, ale zarazpopatrzyÅ‚a na DanutÄ™.- A paÅ„stwo znajÄ… siÄ™ już dÅ‚ugo?- Można tak powiedzieć - zachichotaÅ‚a Danka.- Pewnie jest pani starszÄ… siostrÄ… PawÅ‚a - zgrywaÅ‚a siÄ™ Osa.- PaweÅ‚ coÅ› wspominaÅ‚ oswojej rodzinie.- Ja? - okazaÅ‚em zdziwienie.- PaweÅ‚ nie jest moim bratem - odpowiedziaÅ‚a za mnie Danka.ByÅ‚a wÅ›ciekÅ‚a zawypominanie jej wieku.Aby dopiec dziewczynie popatrzyÅ‚a na mnie sÅ‚odko i oparÅ‚a siÄ™ rÄ™kÄ…o moje ramiÄ™.- JesteÅ›my przyjaciółmi.- Ach, tak - mruknęła z przekÄ…sem Osa.- A pan czym siÄ™ zajmuje? - zmieniÅ‚em temat, zwracajÄ…c siÄ™ do adwokataRobakiewicza.- A czym może zajmować siÄ™ adwokat? - odparÅ‚ wymijajÄ…co.- Rozwodami - dokoÅ„czyÅ‚a za niego Danka z udanym westchniÄ™ciem.- Ma pani przykre doÅ›wiadczenia małżeÅ„skie? - zagaiÅ‚ adwokat.- W takim razie sÅ‚użępomocÄ….- Nie, dziÄ™kujÄ™, już szczęśliwie po rozwodzie.- O, to pewnie szuka pani teraz nowego męża? - drwiÅ‚a Osa.- Ja? - Danka przyÅ‚ożyÅ‚a na chwilÄ™ dÅ‚onie do piersi.- Nie, dziecko.To mężczyzni bijÄ…siÄ™ o mnie.- Mam nadziejÄ™, że chociaż jeden przeżyje - zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ Osa.Danka postanowiÅ‚a nie zważać na jej docinki i zwróciÅ‚a siÄ™ do mnie tonem sÅ‚odszymod kilograma waty cukrowej.- Kup mi coli, PaweÅ‚ku - dotknęła mego ramienia zmysÅ‚owym ruchem.- A co dla paÅ„stwa? - zwróciÅ‚em siÄ™ zmieszany do pozostaÅ‚ych, widzÄ…c, że Osa zadwokatem rozmawiali przy pustym stoliku.- Ja już muszÄ™ lecieć - chrzÄ…knÄ…Å‚ adwokat i zrobiÅ‚ krok do tyÅ‚u.UkÅ‚oniÅ‚ siÄ™ Osie.-MiÅ‚o byÅ‚o paniÄ… poznać.- Już pan idzie?- Niestety, klienci czekajÄ….- I nie da mi pan nawet swojej wizytówki?Adwokat Robakiewicz zastanowiÅ‚ siÄ™ chwilÄ™, zrobiÅ‚ zasÄ™pionÄ… minÄ™, ale zarazuÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ zdawkowo i wyjÄ…Å‚ z kieszeni wizytówkÄ™.PodaÅ‚ Osie baÅ‚y prostokÄ…cik.WtedyzauważyÅ‚em na jego palcu oryginalny, zÅ‚oty sygnet z wygrawerowanym lewartem w koronie,który mógÅ‚ Å›wiadczyć o przynależnoÅ›ci adwokata do szlacheckiego rodu, a może byÅ‚a to poprostu zwykÅ‚a poza snoba, wszak wielu ludzi z klasy Å›redniej i tych na dorobku chciaÅ‚owzmocnić swój wizerunek szlacheckim pochodzeniem.PożegnaliÅ›my siÄ™ chÅ‚odno i adwokat obszedÅ‚szy róg tawerny, zniknÄ…Å‚ zaraz zadrewnianym budynkiem, gdzie zaparkowaÅ‚ samochód.Kiedy zostaliÅ›my w trójkÄ™ i odebraÅ‚em kolejne oskarżycielskie spojrzenie Osy,postanowiÅ‚em zagrać jej na nerwach.W koÅ„cu dziewczyna nie byÅ‚a ze mnÄ… szczera [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]