[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przestań się zachowywać jak neurotyczka.- Co to ma znaczyć? Uważasz, że jestem takasama jak mama?- Mama jest panikarą, ale nie neurotyczka.Niepodniecaj się, dam sobie radę.Na wyprzedażach kupuję kilka rzeczy dla siebie.Na ulicach panuje świąteczna atmosfera.Mruczępod nosem kolędy i targam torby pełne zakupów.Uwielbiam przedświąteczny czas.Obrażona Monika milczy, więc nie może narzekać, że przemierzamy pół miasta na piechotę.W domu witają nas wspaniałe zapachy.Na stolezostały resztki jedzenia, a z dziupli dochodzą odgłosy wskazujące na to, że Rosie uruchomiła ogromne pokłady fantazji.Monika chce jechać do rodziców.Wolałabym, żeby nie wyjeżdżała naburmuszona, ale mam jej już naprawdę dość.Odprowadzam ją do metra i ściskam serdecznie na pożegnanie.Uff!Zrodowe kolegium odwołane, Herb jest na urlopie.Codziennie w holu wita mnie choinka, na jejwidok poprawia mi się humor, jakoś wytrzymujęw pracy.Przyniosłam nawet koleżeństwu ciastka,które upiekła Rosie.Wszyscy cisną się wokół mojego biurka, dopytują o przepis.Rosie przeżywa kryzys emocjonalny; Tyler załatwił swoje sprawy w Nowym Jorku i wrócił doTeksasu.Jest szansa, że za sześć tygodni pojawi sięznowu, ale to kawał czasu, a między nimi cośnajwyrazniej zaiskrzyło.Gdybym znalazła jakiegośnowojorczyka heteryka, byłabym nawet gotowadzielić się nim z Roseanne.(Zgodnie z radą Moniki116 Ariella Papauruchamiam fantazję).Zabieram Rosie na ruskiepierogi do ukraińskiej knajpy na Drugiej Alei.Topoprawia jej humor.Tabitha leci w tym tygodniu do Paryża, wrócidopiero po Nowym Roku.Wielka C jak co roku o tejporze wybrała się w rejs wycieczkowy, dzięki czemu Tab mogła wziąć kilka dni wolnego.Czas w pracy się dłuży, spędzam całe godzinyw Internecie.Może powinnam założyć własnąstronę i pisać o życiu w Nowym Jorku.Na kosztPrescotta.Marzenia! Nie chcę podejmować żadnych postanowień, ale obiecuję sobie, że przyszłyrok będzie inny.- Eve Vitali, słucham.- Mówi Sherman Mussey, asystent Roba Kinga.Rob zapoznał się z twoją propozycją.Uważa, że jestinteresująca.Prosił mnie.- Z moim czym?- Z propozycją.Jest dzisiaj bardzo zajęty, alechętnie zjadłby z tobą kolaqę.O dziewiątej wieczorem.- To jakiś żart?- Słucham? Rozmawiam z Eve Vitali? - Facet jestautentycznie spłoszony i bardzo poważny.Robumawia się ze mną na randkę przez swojego asystenta?- Czytałeś moją propozycję, Sherman?- Nie, ale Rob czytał i bardzo mu się podobała.- Dziękuję.- Zaczynam wierzyć, że rzeczywiście złożyłam jakąś propozycję.- Mogłabym porozmawiać z samym Robem?- Nie odbiera telefonów, jest strasznie zajęty.- Zostawię mu wiadomość w poczcie głosowej.- Ja odsłuchuję wiadomości i alarmuję go, jeślipojawi się coś naprawdę pilnego.Koniec i początek 117- Alarmujesz? Może wyślę mu e-mail?- Z e-mailami jest tak samo.- Podaje mi nazwęrestauracji i proponuje, że przyśle po mnie samochód.Dziękuję za samochód.Nie mogę uwierzyć, że mam iść na kolacjęz Robem.Tabitha upiera się, że przyjdzie i pomożemi wybrać odpowiednie ciuchy.Dziwi się, że niechciałam skorzystać z samochodu.Dziewczynyzaczynają kombinować, że będą mnie śledziły.Szybko wybijam im ten pomysł z głowy, chociaż rozumiem, że chcą mi tylko pomóc.Tabitha robi mi makijaż.Przypominam jej o mi-nimalistycznych zasadach Kevina, ale ona nakładami na powieki grubą warstwę brązowego cienia,miesza go z jaskrawożółtym.Zakładam czarnespodnie i szarą hinduską bluzkę.Całkiem niezle.Rob wybrał rosyjską restaurację niedaleko biura.Stoję jak głupia w foyer, zaglądam do sali.Pytamhostessę, czy pan King już przyszedł.Nie ma gojeszcze.Dziewczyna proponuje mi drinka przybarze.Zamawiam rum z colą.%7łałuję, że nie mamprzy sobie żadnej gazety.Barman jest niesympatyczny, za to dwaj faceci, którzy wyglądają jak akwizytorzy w podróży służbowej, są trochę zbyt sympatyczni.Piję drugiego drinka i zastanawiam się, ile będęmusiała zapłacić, kiedy Rob wreszcie się pojawia.Uśmiechamy się do siebie niepewnie, Rob całujemnie w policzek.Dobrze pachnie.Reguluje rachunek w barze, idziemy do stolika.Restauracja jestelegancka i zaciszna.- Chciałeś porozmawiać o mojej propozycji?- Tak.Przedyskutowaliśmy ją na zebraniuzarządu i uznaliśmy, że nie możemy dłużej118 Ariella Papaakceptować twojej polityki.Nie informujesz naso swoich postępach.- Przechyla lekko głowę.- Jeślimamy zająć się tym projektem, musisz zadbaćo przepływ informacji.Och!- Byłam zajęta.- W taksówce do domu zwierzałaś mi się, że niemasz nic do roboty, narzekałaś na nudę.- Naprawdę? - Najwyrazniej unikasz mnie.- Nie, to nie tak.- Przerywa mi kelnerka, którachce przyjąć zamówienie.Rob proponuje wino.Wybieram drogie (chociaż nie najdroższe) czerwone.Rob zdaje się aprobować mój wybór.Zamawia też rozgrzewające", jak twierdzi, rosyjskiedrinki.- Mów dalej - zachęca.- Nic nie wiedziałam.- tłumaczę się jak dziecko.- Myślałaś o tamtej nocy? - Kelnerka stawiaprzed nami drinki, czeka, aż Rob posmakuje winai odchodzi.- Mam nadzieję, że będziesz grzecznądziewczynką i zjesz wszystkie buraczki.- Dlaczegoon jest taki seksowny?- Masz bardzo ładne zęby.Nosiłaś aparat?- Nie.Mama o mnie dbała.Siedzimy przez chwilę w milczeniu.Znowuzjawia się kelnerka, pewna, że wybraliśmy jużdania.Rob zamawia przystawki i jagnięcinę.- To głupie, ale czy my.- Robię szeroki gestdłonią.- Czy my co? - On robi jeszcze szerszy gest.- No wiesz.Czy poszliśmy na całość? Bzykaliśmy się?- Nic mi o tym nie wiadomo.- Rob wzruszaramionami.Jest naprawdę słodki.Koniec i początek 119- Powiedz.- No cóż.- Zerka na boki, pod stół.- Nie żebyśmnie nie zachęcała, ale kiedy omal nie weszłaś doszafy, uznałem, że nie jesteś w stanie podejmowaćżadnych decyzji.Miałem z tobą trochę kłopotów,w końcu padłaś.Gdyby coś miało się zdarzyć,wolałbym, żebyś to zapamiętała.- A suknia?- Zdjęłaś ją.Miałaś ładną bieliznę.- Dzięki.- Na stole pojawiają się przekąski.Usiłuję jeść seksownie (Zeke twierdził, że jem bardzo seksownie), ale tak, żeby nie wyglądało to zbytostentacyjnie.- Niezręczna sytuacja.- Kiwam głową.- Czekałem, aż do mnie zadzwonisz, ale ty się spłoszyłaś [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Przestań się zachowywać jak neurotyczka.- Co to ma znaczyć? Uważasz, że jestem takasama jak mama?- Mama jest panikarą, ale nie neurotyczka.Niepodniecaj się, dam sobie radę.Na wyprzedażach kupuję kilka rzeczy dla siebie.Na ulicach panuje świąteczna atmosfera.Mruczępod nosem kolędy i targam torby pełne zakupów.Uwielbiam przedświąteczny czas.Obrażona Monika milczy, więc nie może narzekać, że przemierzamy pół miasta na piechotę.W domu witają nas wspaniałe zapachy.Na stolezostały resztki jedzenia, a z dziupli dochodzą odgłosy wskazujące na to, że Rosie uruchomiła ogromne pokłady fantazji.Monika chce jechać do rodziców.Wolałabym, żeby nie wyjeżdżała naburmuszona, ale mam jej już naprawdę dość.Odprowadzam ją do metra i ściskam serdecznie na pożegnanie.Uff!Zrodowe kolegium odwołane, Herb jest na urlopie.Codziennie w holu wita mnie choinka, na jejwidok poprawia mi się humor, jakoś wytrzymujęw pracy.Przyniosłam nawet koleżeństwu ciastka,które upiekła Rosie.Wszyscy cisną się wokół mojego biurka, dopytują o przepis.Rosie przeżywa kryzys emocjonalny; Tyler załatwił swoje sprawy w Nowym Jorku i wrócił doTeksasu.Jest szansa, że za sześć tygodni pojawi sięznowu, ale to kawał czasu, a między nimi cośnajwyrazniej zaiskrzyło.Gdybym znalazła jakiegośnowojorczyka heteryka, byłabym nawet gotowadzielić się nim z Roseanne.(Zgodnie z radą Moniki116 Ariella Papauruchamiam fantazję).Zabieram Rosie na ruskiepierogi do ukraińskiej knajpy na Drugiej Alei.Topoprawia jej humor.Tabitha leci w tym tygodniu do Paryża, wrócidopiero po Nowym Roku.Wielka C jak co roku o tejporze wybrała się w rejs wycieczkowy, dzięki czemu Tab mogła wziąć kilka dni wolnego.Czas w pracy się dłuży, spędzam całe godzinyw Internecie.Może powinnam założyć własnąstronę i pisać o życiu w Nowym Jorku.Na kosztPrescotta.Marzenia! Nie chcę podejmować żadnych postanowień, ale obiecuję sobie, że przyszłyrok będzie inny.- Eve Vitali, słucham.- Mówi Sherman Mussey, asystent Roba Kinga.Rob zapoznał się z twoją propozycją.Uważa, że jestinteresująca.Prosił mnie.- Z moim czym?- Z propozycją.Jest dzisiaj bardzo zajęty, alechętnie zjadłby z tobą kolaqę.O dziewiątej wieczorem.- To jakiś żart?- Słucham? Rozmawiam z Eve Vitali? - Facet jestautentycznie spłoszony i bardzo poważny.Robumawia się ze mną na randkę przez swojego asystenta?- Czytałeś moją propozycję, Sherman?- Nie, ale Rob czytał i bardzo mu się podobała.- Dziękuję.- Zaczynam wierzyć, że rzeczywiście złożyłam jakąś propozycję.- Mogłabym porozmawiać z samym Robem?- Nie odbiera telefonów, jest strasznie zajęty.- Zostawię mu wiadomość w poczcie głosowej.- Ja odsłuchuję wiadomości i alarmuję go, jeślipojawi się coś naprawdę pilnego.Koniec i początek 117- Alarmujesz? Może wyślę mu e-mail?- Z e-mailami jest tak samo.- Podaje mi nazwęrestauracji i proponuje, że przyśle po mnie samochód.Dziękuję za samochód.Nie mogę uwierzyć, że mam iść na kolacjęz Robem.Tabitha upiera się, że przyjdzie i pomożemi wybrać odpowiednie ciuchy.Dziwi się, że niechciałam skorzystać z samochodu.Dziewczynyzaczynają kombinować, że będą mnie śledziły.Szybko wybijam im ten pomysł z głowy, chociaż rozumiem, że chcą mi tylko pomóc.Tabitha robi mi makijaż.Przypominam jej o mi-nimalistycznych zasadach Kevina, ale ona nakładami na powieki grubą warstwę brązowego cienia,miesza go z jaskrawożółtym.Zakładam czarnespodnie i szarą hinduską bluzkę.Całkiem niezle.Rob wybrał rosyjską restaurację niedaleko biura.Stoję jak głupia w foyer, zaglądam do sali.Pytamhostessę, czy pan King już przyszedł.Nie ma gojeszcze.Dziewczyna proponuje mi drinka przybarze.Zamawiam rum z colą.%7łałuję, że nie mamprzy sobie żadnej gazety.Barman jest niesympatyczny, za to dwaj faceci, którzy wyglądają jak akwizytorzy w podróży służbowej, są trochę zbyt sympatyczni.Piję drugiego drinka i zastanawiam się, ile będęmusiała zapłacić, kiedy Rob wreszcie się pojawia.Uśmiechamy się do siebie niepewnie, Rob całujemnie w policzek.Dobrze pachnie.Reguluje rachunek w barze, idziemy do stolika.Restauracja jestelegancka i zaciszna.- Chciałeś porozmawiać o mojej propozycji?- Tak.Przedyskutowaliśmy ją na zebraniuzarządu i uznaliśmy, że nie możemy dłużej118 Ariella Papaakceptować twojej polityki.Nie informujesz naso swoich postępach.- Przechyla lekko głowę.- Jeślimamy zająć się tym projektem, musisz zadbaćo przepływ informacji.Och!- Byłam zajęta.- W taksówce do domu zwierzałaś mi się, że niemasz nic do roboty, narzekałaś na nudę.- Naprawdę? - Najwyrazniej unikasz mnie.- Nie, to nie tak.- Przerywa mi kelnerka, którachce przyjąć zamówienie.Rob proponuje wino.Wybieram drogie (chociaż nie najdroższe) czerwone.Rob zdaje się aprobować mój wybór.Zamawia też rozgrzewające", jak twierdzi, rosyjskiedrinki.- Mów dalej - zachęca.- Nic nie wiedziałam.- tłumaczę się jak dziecko.- Myślałaś o tamtej nocy? - Kelnerka stawiaprzed nami drinki, czeka, aż Rob posmakuje winai odchodzi.- Mam nadzieję, że będziesz grzecznądziewczynką i zjesz wszystkie buraczki.- Dlaczegoon jest taki seksowny?- Masz bardzo ładne zęby.Nosiłaś aparat?- Nie.Mama o mnie dbała.Siedzimy przez chwilę w milczeniu.Znowuzjawia się kelnerka, pewna, że wybraliśmy jużdania.Rob zamawia przystawki i jagnięcinę.- To głupie, ale czy my.- Robię szeroki gestdłonią.- Czy my co? - On robi jeszcze szerszy gest.- No wiesz.Czy poszliśmy na całość? Bzykaliśmy się?- Nic mi o tym nie wiadomo.- Rob wzruszaramionami.Jest naprawdę słodki.Koniec i początek 119- Powiedz.- No cóż.- Zerka na boki, pod stół.- Nie żebyśmnie nie zachęcała, ale kiedy omal nie weszłaś doszafy, uznałem, że nie jesteś w stanie podejmowaćżadnych decyzji.Miałem z tobą trochę kłopotów,w końcu padłaś.Gdyby coś miało się zdarzyć,wolałbym, żebyś to zapamiętała.- A suknia?- Zdjęłaś ją.Miałaś ładną bieliznę.- Dzięki.- Na stole pojawiają się przekąski.Usiłuję jeść seksownie (Zeke twierdził, że jem bardzo seksownie), ale tak, żeby nie wyglądało to zbytostentacyjnie.- Niezręczna sytuacja.- Kiwam głową.- Czekałem, aż do mnie zadzwonisz, ale ty się spłoszyłaś [ Pobierz całość w formacie PDF ]