[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cash wrócił do domu zmęczony, lecz zadowolony.Tippy jeszcze nie spała;czekała na niego w salonie.- Przecież mówiłem Sandie, żeby cię wysłała do łóżka! - jęknął.- To nie jej wina - wyjaśniła Tippy, wygodnie zawinięta w szlafrok.- Ona niepotrafi długo wysiedzieć wieczorem.Wstałam, gdy zasnęła.Nie byłam jeszcze śpiąca.Cash poczuł się dziwnie.Nie pamiętał, by żona kiedykolwiek czekała na jegopowrót z pracy, nawet w okresie, gdy uczucie między nimi było najgorętsze.Zawszebył zupełnie sam.A teraz ta fascynująca, rudowłosa kobieta o promiennych zielonychoczach, idolka tysięcy mężczyzn, przesiedziała pół nocy na sofie, bo bała się o niego.Nic nie powiedział, tylko odpiął pistolet i odłożył go na bok.- Jesteś zły? - zapytała.- Sam nie wiem, jak się czuję - odpowiedział, nie patrząc na nią.- Może położysz się tu na kanapie i opowiesz mi o swoim dzieciństwie -zaproponowała z przewrotnym uśmieszkiem.Przymrużył oko i spojrzał na nią przeciągle.- Mogę to zrobić, o ile ty się tam najpierw położysz.Na jej policzkach pojawił się rumieniec.- Przecież mam potłuczone żebra - przypomniała mu.- Och, żebra wkrótce się wygoją.A wtedy radziłbym ci uważać.- Przecież już powiedziałeś, że się ze mną nie ożenisz - odrzekła z szerokimuśmiechem.- A ja z zasady nie baraszkuję na kanapie z zaprzysięgłymi kawalerami.- Psujesz całą zabawę.Usiadł na fotelu i z ciężkim westchnieniem zdjął krawat, a potem rozpiął górneguziki niebieskiej mundurowej koszuli.Pod spodem miał nieskazitelnie białybawełniany podkoszulek.- Masz ochotę porozmawiać? - zapytała Tippy.Zmarszczył brwi.- Ja nigdy nie miałem nikogo, z kim mógłbym rozmawiać.Moja żona nieznosiła mojej pracy.Tippy poszukała jego wzroku.- Jesteś czymś wytrącony z równowagi.- Czy mogłabyś przestać czytać w moich myślach?- Nie robię tego specjalnie - próbowała się tłumaczyć.- I muszę ci powiedzieć, że to bardziej przekleństwo niż błogosławieństwo.Wyczuwam tylko negatywnerzeczy, niebezpieczeństwo albo niepokój.Cash pochylił się do przodu i skrzyżował długie nogi.- Zawsze wiesz, kiedy coś złego zagraża Rory'emu, prawda?Skinęła głową.- Od czasu, gdy był jeszcze małym dzieckiem.Tak samo było z moją babcią.Wiedziałam, kiedy umrze i w jaki sposób.- Wzdrygnęła się i złożyła ramiona napiersiach.- Widziałam to we śnie.- Ludzie pewnie stają się niespokojni, gdy im o tym opowiadasz.Popatrzyła mu w oczy.- Nigdy nikomu o tym nie mówiłam.Nawet Rory'emu.- Dlaczego?- Nie chcę, żeby się wystraszył.Jestem prawie pewna, że on nie ma tego daru.Amoja matka nie ma go na pewno.Co z nią będzie?- Jeśli była zaangażowana w porwanie, to pójdzie do więzienia.Uprowadzeniejest przestępstwem federalnym.Tippy przez długą chwilę milczała.- Jeśli ją posadzą, to może przestanie pić.- Myślisz, że więzniowie nie mają dostępu do alkoholu i narkotyków? -uśmiechnął się Cash.- A jak mogliby mieć? - zdziwiła się.- W więzieniu?Odchylił się na oparcie fotela i przymknął oczy.Był zmęczony.- Kochanie, w więzieniu możesz dostać wszystko, czego tylko zapragniesz.Tozupełnie odrębna struktura społeczna z własną hierarchią.Każdego można przekupićza odpowiednią sumę i przy odpowiedniej motywacji.- Jesteś bardzo cyniczny - stwierdziła.- Znam życie - odrzekł ze znużeniem.- Najczęściej jest niebezpieczne ipozbawione radości.Boli, a rekompensaty są nieliczne.- Rodzina jest dobrą rekompensatą.Cash otworzył oczy i popatrzył na niąchłodno.- Rodzina jest bardziej niebezpieczna niż świat zewnętrzny.Wyraz jej oczu świadczył, że dobrze o tym wiedziała.Cash się skrzywił.Niezamierzał jej atakować i zle się poczuł, widząc, że wytrącił ją z równowagi.Nie miałzwyczaju rozmawiać o pracy z nikim spoza swojego wydziału.Tippy wiedziała o nim zbyt wiele, a wciąż jej nie ufał.Nikomu nie ufał.Ona zaś zobaczyła w jego twarzy własną przyszłość.Zrozumiała, że zawszebędzie trzymał ją na dystans, zarówno fizycznie, jak i psychicznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl