[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczu³ wiêc, ¿ezbli¿a siê koniec.Najbardziej charakterystycznie i zapewnezgodnie zeswoimprawdziwym charakterem odpowiedzia³ Obuchowicz.Zadzwoni³do Konrada i naubli¿a³mu przez telefon najgorszymiwyrazami.Grozi³ wyci¹gniêciemnawierzch bli¿ej nieokreSlonychSwiñstwKonrada, a na koñcunawet rêkoczynami.By³ najwyraxniej pijany, jego wyzwiskami i pogró¿kami Konradnajmniej siê przej¹³.Bardziej zdziwi³ago i dotknê³areakcja Andrzeja Szeligi, któregospotka³ naop³atku dawnych dzia³aczy podziemia.- Co ty masz zamiarzrobiæ?Do reszty ciê pokrêci³o?- zaatakowa³ go Szeliga.-To prawda, co mówi¹ o tej waszej publikacji?JeSli tak, to po prostusabota¿!- O co ci chodzi?- spyta³zaskoczony Konrad.-Chcia³eS wiedzieæ, kto ciê wyda³, no to ju¿ wiesz.- Niby tak, ale znówmi to pachnie wybielaniemTañskiego.Niby kapowa³, jednak nieosobiScie, tylko przez innego kapusia.A co to za ró¿nica!-Po prostuby³o, jak by³o.- Dobra, o to mniejsza.Ten Gajdate¿dobry.Pamiêtam, co to by³za Swiêtoszek, jak wszystkich poucza³, ¿e ktowódkêpije, nie jest dobrym Polakiem i katolikiem.Jego nie ¿a³ujê, sprzeda³ siê za gównian¹ karierê w Rzymie.Ale co ty wyprawiasz z Waldkiem?Ka¿Wroñskiemu wykreSliæ go z tekstu, jeSli chceszzemn¹ dalejdobrze¿yæ.- Czy ja dobrze s³yszê?-Dobrze s³yszysz, dobrze.Co ci ch³opak zawini³?Pope³ni³ ma³yb³¹d, dawno temu.Zreszt¹,zdaje siê,¿e sammia³eS w tymjakiS udzia³.- Nonsens!-Nie jestem przekonany.Najwa¿niejsze, ¿e Waldek to naszcz³owiek.318- Wasz, to znaczy czyj?-Po prostunasz.Daj mu spokój.- Mowy nie ma.ChcieliScie prawdy?Macie prawdê.Nie obiecywa³em, ¿e bêdzie to wasza prawda.Szeliga z frudem nadsob¹ panowa³.Jego w¹skie, blade wargidr¿a³y.- W takim razie niech inni siê z tob¹ ³ami¹ op³atkiem, Judaszuwsutannie.Jednak nie to jeszczeby³o najgorsze.Najgorszespotka³o gotydzieñ po NowymRoku whali Korony, gdzie by³asztuczna Sciana wspinaczkowa.Ju¿ dawno nie widzia³ siê zBo¿ymi £azikami,z lustracj¹prawieskoñczy³,porawiêc by³a najwy¿sza, ¿eby nanowo zaj¹æ siê swoimi dzieæmi.Wci¹gn¹æ mo¿ebardziejFranka S³owika.Wiedzia³, ¿e wieczorami prawie codziennie kogoS z grupymo¿naspotkaæ na Koronie.W odruchupo prostu wsiad³ do tramwaju i pojecha³ za Wis³ê.Dobrze wyczu³, bylitu prawie wszyscy.Stonoga akurat tkwi³na Scianie pod sufitem, asekurowa³a go Kinga.Konradowi zabi³oserce.Ona te¿ ucieszy³a siê na jego widok.- O,jak ciê dawno nie widzia³am.Ju¿ mySla³am, ¿enas ca³kiem zdradzi³eS.- Wróci³em - odpowiedzia³.-1 ju¿ was nigdy nie zdradzê.Ogarnê³o goprawdziwe wzruszenie i mia³ nadziejê, ¿e dziewczyna czujepodobnie.Nie potrwa³o to d³ugo, bo w³aSnie Stonogaskoñczy³ wspinaczkê izjecha³ na linie na dó³.Kiedy zobaczy³Konrada,twarz mu stê¿a³a.- Witaj, Mateusz - odezwa³ siê Konrad.-Po co ksi¹dz tuprzyszed³?Nabijaæ siê ze mnie?Ksi¹dz jestSwinia!- wyrzuci³ z siebie ch³opak. - Mateusz, pozwól sobie wyt³umaczyæ.Stonoga szybko wypl¹ta³siê z uprzê¿y asekuracyjnej, cisn¹³j¹ o pod³ogê.- Ksi¹dz jest Judasz!- krzykn¹³.Porwa³ swój plecak i wybieg³.- CoS z jego ojcem, co?- spyta³a cicho Kinga.- Powinienem to przewidzieæ - powiedzia³.- W³aSciwieprzewidzia³em, tylko.- Jestem z tob¹, Konrad.Gdybym mog³a coS dla ciebie zrobiæ.319.Bardzo go to poruszy³o, ale ona nawet nie wiedzia³a, o czymmówi.W tejsprawie nic nie mog³azrobiæ.Nikt ju¿ niemóg³.Mimo to jeszcze spróbowa³.Zadzwoni³ do Wroñskiego.- Micha³, ja to wszystko muszê jeszcze przemySleæ.Wstrzymajmypublikacjê.- Zwariowa³eS?To wykluczone.Zapóxno.Ksi¹¿ka jest w drukarni.A zreszt¹.Przecie¿ zrobiliby miazgê nietylko z ciebie, alei ze mnie.- Ze mniei tak zrobi¹ - powiedzia³ z rezygnacj¹.Teraz w³aSnie ta chwilaju¿ siê zbli¿a³a.Nie s¹dzi³, ¿eby atak nast¹pi³ ju¿ tutaj, w czcigodnej auli UJ.G³Ã³wn¹ zasad¹ wszystkichpromocji wtym najbardziej presti¿owymmiejscu w Krakowie by³okadzenie.Polityczna poprawnoSæ.Nuda.Tym bardziej ¿e jego historia, opisana przez Wroñskiego, by³atylkojedn¹ z kilkuzawartychw ksi¹¿ce.Jeszcze dziSmóg³ siêczuæ bezpiecznie.Jutro siê zacznie.Zgodnie z jego przewidywaniem kolejne wyst¹pienia nie by³yzbytciekawe.Mówcy poprostu powtarzali to, co ju¿nieraz mówiliw wywiadachtelewizyjnychi prasowych.Redaktor Burski z "GazetyWyborczej" wypowiedzia³ siêprzeciwlustracji.RedaktorRogala z "Nowego G³osu Polskiego" bardzoagitowa³ za ni¹.Ksi¹dz Starski wywa¿a³ racje.Biskup Gawrysiak wyg³osi³ oficjalny pogl¹d, ¿e KoSció³ sam siêoczySci i nie ma potrzeby, ¿ebysamozwañczy moraliSci wybiegaliprzed szereg.I tak siê to usypiaj¹co toczy³o, dopóki nie podniós³ siê ZygmuntHalicki.Konrad od razu trochê siê przestraszy³.A jeszczebardziej, kiedy jego ojciec nie przyj¹³ przenoSnegomikrofonu,oferowanego przez m³odego cz³owieka z obs³ugi, tylkowydosta³siê z rzêdu i pokuStyka³ do mównicy.- Wasza Ekscelencjo, wielebni ksiê¿a,panie i panowie - zacz¹³,jakby to on by³ gwiazd¹ wieczoru.- Mam zaszczyt przedstawiæ siê jako autorpowieSci o¿yciu Judasza, cobardzo koresponduje z tematyk¹ tego spotkania.- A któ¿ to jest?- us³ysza³Konrad za sob¹ zadane niemal nag³os pytanie.- Postaæ z literackiego cmentarza PRL.- KtoS drugi te¿ siê niekrêpowa³.-Niejaki Kroll.Przechrzci³ siê na Halicki.- Zdj¹³ ickiz pyskai przypi¹³ do nazwiska - parskn¹³ tenpierwszy.- Ale zaraz,czy nietak samo nazywa siê tenksi¹dz.320- Ciiii!- zreflektowalisiê nareszcie.Konrad zrobi³ wysi³ek, ¿eby nie odwróciæ g³owy.Bardziej jednak deprymowa³a gomySl, ¿e ojciec dalejbêdzie siêkompromitowa³, niby jeden z tych odwiecznych nudziarzy,którzys¹plag¹wszystkich tego rodzaju imprez.Nie doceni³ go jednak.ZygmuntHalickipowiedzia³ jeszcze tylkokilka s³Ã³w [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Poczu³ wiêc, ¿ezbli¿a siê koniec.Najbardziej charakterystycznie i zapewnezgodnie zeswoimprawdziwym charakterem odpowiedzia³ Obuchowicz.Zadzwoni³do Konrada i naubli¿a³mu przez telefon najgorszymiwyrazami.Grozi³ wyci¹gniêciemnawierzch bli¿ej nieokreSlonychSwiñstwKonrada, a na koñcunawet rêkoczynami.By³ najwyraxniej pijany, jego wyzwiskami i pogró¿kami Konradnajmniej siê przej¹³.Bardziej zdziwi³ago i dotknê³areakcja Andrzeja Szeligi, któregospotka³ naop³atku dawnych dzia³aczy podziemia.- Co ty masz zamiarzrobiæ?Do reszty ciê pokrêci³o?- zaatakowa³ go Szeliga.-To prawda, co mówi¹ o tej waszej publikacji?JeSli tak, to po prostusabota¿!- O co ci chodzi?- spyta³zaskoczony Konrad.-Chcia³eS wiedzieæ, kto ciê wyda³, no to ju¿ wiesz.- Niby tak, ale znówmi to pachnie wybielaniemTañskiego.Niby kapowa³, jednak nieosobiScie, tylko przez innego kapusia.A co to za ró¿nica!-Po prostuby³o, jak by³o.- Dobra, o to mniejsza.Ten Gajdate¿dobry.Pamiêtam, co to by³za Swiêtoszek, jak wszystkich poucza³, ¿e ktowódkêpije, nie jest dobrym Polakiem i katolikiem.Jego nie ¿a³ujê, sprzeda³ siê za gównian¹ karierê w Rzymie.Ale co ty wyprawiasz z Waldkiem?Ka¿Wroñskiemu wykreSliæ go z tekstu, jeSli chceszzemn¹ dalejdobrze¿yæ.- Czy ja dobrze s³yszê?-Dobrze s³yszysz, dobrze.Co ci ch³opak zawini³?Pope³ni³ ma³yb³¹d, dawno temu.Zreszt¹,zdaje siê,¿e sammia³eS w tymjakiS udzia³.- Nonsens!-Nie jestem przekonany.Najwa¿niejsze, ¿e Waldek to naszcz³owiek.318- Wasz, to znaczy czyj?-Po prostunasz.Daj mu spokój.- Mowy nie ma.ChcieliScie prawdy?Macie prawdê.Nie obiecywa³em, ¿e bêdzie to wasza prawda.Szeliga z frudem nadsob¹ panowa³.Jego w¹skie, blade wargidr¿a³y.- W takim razie niech inni siê z tob¹ ³ami¹ op³atkiem, Judaszuwsutannie.Jednak nie to jeszczeby³o najgorsze.Najgorszespotka³o gotydzieñ po NowymRoku whali Korony, gdzie by³asztuczna Sciana wspinaczkowa.Ju¿ dawno nie widzia³ siê zBo¿ymi £azikami,z lustracj¹prawieskoñczy³,porawiêc by³a najwy¿sza, ¿eby nanowo zaj¹æ siê swoimi dzieæmi.Wci¹gn¹æ mo¿ebardziejFranka S³owika.Wiedzia³, ¿e wieczorami prawie codziennie kogoS z grupymo¿naspotkaæ na Koronie.W odruchupo prostu wsiad³ do tramwaju i pojecha³ za Wis³ê.Dobrze wyczu³, bylitu prawie wszyscy.Stonoga akurat tkwi³na Scianie pod sufitem, asekurowa³a go Kinga.Konradowi zabi³oserce.Ona te¿ ucieszy³a siê na jego widok.- O,jak ciê dawno nie widzia³am.Ju¿ mySla³am, ¿enas ca³kiem zdradzi³eS.- Wróci³em - odpowiedzia³.-1 ju¿ was nigdy nie zdradzê.Ogarnê³o goprawdziwe wzruszenie i mia³ nadziejê, ¿e dziewczyna czujepodobnie.Nie potrwa³o to d³ugo, bo w³aSnie Stonogaskoñczy³ wspinaczkê izjecha³ na linie na dó³.Kiedy zobaczy³Konrada,twarz mu stê¿a³a.- Witaj, Mateusz - odezwa³ siê Konrad.-Po co ksi¹dz tuprzyszed³?Nabijaæ siê ze mnie?Ksi¹dz jestSwinia!- wyrzuci³ z siebie ch³opak. - Mateusz, pozwól sobie wyt³umaczyæ.Stonoga szybko wypl¹ta³siê z uprzê¿y asekuracyjnej, cisn¹³j¹ o pod³ogê.- Ksi¹dz jest Judasz!- krzykn¹³.Porwa³ swój plecak i wybieg³.- CoS z jego ojcem, co?- spyta³a cicho Kinga.- Powinienem to przewidzieæ - powiedzia³.- W³aSciwieprzewidzia³em, tylko.- Jestem z tob¹, Konrad.Gdybym mog³a coS dla ciebie zrobiæ.319.Bardzo go to poruszy³o, ale ona nawet nie wiedzia³a, o czymmówi.W tejsprawie nic nie mog³azrobiæ.Nikt ju¿ niemóg³.Mimo to jeszcze spróbowa³.Zadzwoni³ do Wroñskiego.- Micha³, ja to wszystko muszê jeszcze przemySleæ.Wstrzymajmypublikacjê.- Zwariowa³eS?To wykluczone.Zapóxno.Ksi¹¿ka jest w drukarni.A zreszt¹.Przecie¿ zrobiliby miazgê nietylko z ciebie, alei ze mnie.- Ze mniei tak zrobi¹ - powiedzia³ z rezygnacj¹.Teraz w³aSnie ta chwilaju¿ siê zbli¿a³a.Nie s¹dzi³, ¿eby atak nast¹pi³ ju¿ tutaj, w czcigodnej auli UJ.G³Ã³wn¹ zasad¹ wszystkichpromocji wtym najbardziej presti¿owymmiejscu w Krakowie by³okadzenie.Polityczna poprawnoSæ.Nuda.Tym bardziej ¿e jego historia, opisana przez Wroñskiego, by³atylkojedn¹ z kilkuzawartychw ksi¹¿ce.Jeszcze dziSmóg³ siêczuæ bezpiecznie.Jutro siê zacznie.Zgodnie z jego przewidywaniem kolejne wyst¹pienia nie by³yzbytciekawe.Mówcy poprostu powtarzali to, co ju¿nieraz mówiliw wywiadachtelewizyjnychi prasowych.Redaktor Burski z "GazetyWyborczej" wypowiedzia³ siêprzeciwlustracji.RedaktorRogala z "Nowego G³osu Polskiego" bardzoagitowa³ za ni¹.Ksi¹dz Starski wywa¿a³ racje.Biskup Gawrysiak wyg³osi³ oficjalny pogl¹d, ¿e KoSció³ sam siêoczySci i nie ma potrzeby, ¿ebysamozwañczy moraliSci wybiegaliprzed szereg.I tak siê to usypiaj¹co toczy³o, dopóki nie podniós³ siê ZygmuntHalicki.Konrad od razu trochê siê przestraszy³.A jeszczebardziej, kiedy jego ojciec nie przyj¹³ przenoSnegomikrofonu,oferowanego przez m³odego cz³owieka z obs³ugi, tylkowydosta³siê z rzêdu i pokuStyka³ do mównicy.- Wasza Ekscelencjo, wielebni ksiê¿a,panie i panowie - zacz¹³,jakby to on by³ gwiazd¹ wieczoru.- Mam zaszczyt przedstawiæ siê jako autorpowieSci o¿yciu Judasza, cobardzo koresponduje z tematyk¹ tego spotkania.- A któ¿ to jest?- us³ysza³Konrad za sob¹ zadane niemal nag³os pytanie.- Postaæ z literackiego cmentarza PRL.- KtoS drugi te¿ siê niekrêpowa³.-Niejaki Kroll.Przechrzci³ siê na Halicki.- Zdj¹³ ickiz pyskai przypi¹³ do nazwiska - parskn¹³ tenpierwszy.- Ale zaraz,czy nietak samo nazywa siê tenksi¹dz.320- Ciiii!- zreflektowalisiê nareszcie.Konrad zrobi³ wysi³ek, ¿eby nie odwróciæ g³owy.Bardziej jednak deprymowa³a gomySl, ¿e ojciec dalejbêdzie siêkompromitowa³, niby jeden z tych odwiecznych nudziarzy,którzys¹plag¹wszystkich tego rodzaju imprez.Nie doceni³ go jednak.ZygmuntHalickipowiedzia³ jeszcze tylkokilka s³Ã³w [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]