[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I uprawia warzywa.Pomagaliśmy zbierać pyrki i dostaliśmy za to pieniądze.- To dobrze.Dobrze się tu czujecie?- Jest w porządku - zgodził się Donny.- Nie tak jak w domu.155- Domu już nie ma, chłopcy.Został zrównany z ziemią.Udał się tam po tym, jak jego okręt wszedł do portu.Z ichdwupiętrowego, czteropokojowego domu z toaletą na podwórkuzostało niewiele.W pierwszych latach małżeństwa był ambitny, chciałpoprawić swoją sytuację i polepszyć życie rodziny. Będziemy musieliznalezć lepszy dom", powiedział do Doreen. Na morzu nie wydajędużo i nie piję, więc będę ci przysyłał pieniądze, które uda mi sięzaoszczędzić i będziesz je odkładała.Gdy odejdę ze służby, zbudujemysobie urocze gniazdko".Nic z tych planów nie wyszło - żona niezaoszczędziła ani jednego pensa i skarżyła się, że nie wysyłał jej dośćdużo, że chłopcy wyrastali z ubrań szybciej, niż była w stanie kupowaćnowe.Mógłby to zaakceptować, gdyby rzeczywiście się starała, aletak nie było; dzieci nosiły liche, używane ubrania, a tymczasem onamiała garderobę pełną ślicznych kreacji.Uczynni sąsiedzi powiedzielimu, że wychodziła z domu każdego wieczoru i zostawiała chłopcówbez opieki.I chociaż twierdziła, że spotykała się z przyjaciółkami, nieraz widywano ją w towarzystwie mężczyzn.Gdy zażądał od niejwyjaśnień, doszło do awantury, w czasie której Doreen oskarżyła go,że wierzy plotkarzom.Gdyby nie blizniacy, nie przyjeżdżałby dodomu w ogóle.Teraz, gdy Doreen zginęła, nie czuł żalu.Szkopułw tym, że była matką chłopców, a oni cierpieli.- Mama naprawdę nie żyje? - dopytywał Lenny.- Tak.Przykro mi, chłopcy.- Co się z nami stanie, tatku? Będziemy musieli iść do sierocińca?- Oczywiście, że nie.Czy pani Wainright tak wam powiedziała?- Nie.Mówiła, że możemy zostać u niej, ale chyba nie myślała, żena zawsze.- Pewnie do czasu gdy skończy się wojna i będę mógł wrócić dodomu na dobre.- Przecież jesteś marynarzem.- Będę musiał zrezygnować ze służby, prawda? Znajdziemy innydom.Nie martwcie się.- Pani Wainright jest miła - powiedział Lenny.- Nawet nas niebije.Chociaż czasami się denerwuje.Uśmiechnął się.- Pewnie wtedy, kiedy na to zasługujecie.156- Chyba tak.Te słowa zostały wypowiedziane z westchnieniem.Donny dałLenny'emu kuksańca w bok i brat zamilkł.Alec zauważył to, ale nicnie powiedział.- A co z innymi?- W porządku - podsumował Donny.- Najbardziej lubię ciocię Daphne - stwierdził Lenny.- Nie krzyczyna nas i pomogła nam posprzątać pokój po tym, jak.- Cicho, Lenny - przerwał mu Donny.- Tata nie chce o tymsłuchać.- A jeślibym chciał?- Nic się nie stało.Nabałaganiliśmy i tyle.No i jest jeszcze pannaWainright.- Donny próbował zmienić temat.- Uczy maluchy.Czasamipomaga nam przy pracy domowej, żebyśmy mogli dostać stypendium.Jeśli je dostaniemy, we wrześniu pójdziemy do liceum w Attlesham.- Zatem musicie ciężko pracować i zdać egzamin.Takie wykształcenie będzie dla was ważne, gdy dorośniecie.- Tutaj mieszka lady Barstairs - powiedział Lenny, wskazując napodjazd prowadzący do rezydencji.- Panna Wainright mówiła, że tokuzynka cioci Kathy.To jest wielki pałac, ale nie żyje w nimksiężniczka.Jest tu też ogromny ogród, duży park z jeziorem i altaną.Dostał kolejnego kuksańca między żebra i zamilkł.- Zbieraliśmy rondle i różne rzeczy na spitfire'a - odezwał sięDonny.- Powiedzieli, że ten, kto zbierze najwięcej metalu, będziemógł nadać samolotowi imię.Chcieliśmy go nazwać Doreen", alenie wygraliśmy.- Nie szkodzi.Mama na pewno doceniłaby wasz wysiłek.- Myśli tata, że nas widzi? - zapytał Lenny, marszcząc brwi.-Może patrzeć na nas z góry i obserwować co robimy?- Nie wiem.Sądzicie, że może?- Oczywiście, że nie - oznajmił Donny zdegustowany.- To bzdury.Stanęli przed bramą gospodarstwa.Daphne szła przez podwórko,pchając wózek pełen baniek z mlekiem.Alec podbiegł, żeby jejpomóc i wszyscy razem weszli do domu na herbatę.Tego wieczoru, gdy chłopcy położyli się spać, Daphne i Alecwybrali się do pubu.Rozmawiali dużo, zwłaszcza o chłopcach.157- Tak się cieszę, że przyjechałeś i że spędzisz tu trochę czasu -powiedziała Daphne.- Oni tak bardzo tęsknili za domem.- O co chodzi z tym dużym domem? Lenny chciał mi o tymopowiedzieć, ale Donny mu przeszkodził.Wspominali też coś o bałaganie w pokoju i o tym, że pomagałaś im sprzątać.Daphne opowiedziała mu o reakcji dzieci na wiadomość o śmiercimatki, ale nie wspomniała o skarbach zgromadzonych w szafie.- Tylko nie mów chłopcom, że ci o tym mówiłam.- Biedne urwisy.Ich życie rodzinne bynajmniej nie było wspaniałe.Niestety, muszę stwierdzić, że Doreen nie była najlepszą matką naświecie.- Przykro mi.- Opowiesz mi o sobie? Jak trafiłaś na wieś?Rozmowa zeszła na spokojniejsze tematy.Gdy wracali do domu,Daphne napomknęła coś o potańcówce w Attlesham w sobotę.Alec zaproponował, by się tam razem wybrali [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- I uprawia warzywa.Pomagaliśmy zbierać pyrki i dostaliśmy za to pieniądze.- To dobrze.Dobrze się tu czujecie?- Jest w porządku - zgodził się Donny.- Nie tak jak w domu.155- Domu już nie ma, chłopcy.Został zrównany z ziemią.Udał się tam po tym, jak jego okręt wszedł do portu.Z ichdwupiętrowego, czteropokojowego domu z toaletą na podwórkuzostało niewiele.W pierwszych latach małżeństwa był ambitny, chciałpoprawić swoją sytuację i polepszyć życie rodziny. Będziemy musieliznalezć lepszy dom", powiedział do Doreen. Na morzu nie wydajędużo i nie piję, więc będę ci przysyłał pieniądze, które uda mi sięzaoszczędzić i będziesz je odkładała.Gdy odejdę ze służby, zbudujemysobie urocze gniazdko".Nic z tych planów nie wyszło - żona niezaoszczędziła ani jednego pensa i skarżyła się, że nie wysyłał jej dośćdużo, że chłopcy wyrastali z ubrań szybciej, niż była w stanie kupowaćnowe.Mógłby to zaakceptować, gdyby rzeczywiście się starała, aletak nie było; dzieci nosiły liche, używane ubrania, a tymczasem onamiała garderobę pełną ślicznych kreacji.Uczynni sąsiedzi powiedzielimu, że wychodziła z domu każdego wieczoru i zostawiała chłopcówbez opieki.I chociaż twierdziła, że spotykała się z przyjaciółkami, nieraz widywano ją w towarzystwie mężczyzn.Gdy zażądał od niejwyjaśnień, doszło do awantury, w czasie której Doreen oskarżyła go,że wierzy plotkarzom.Gdyby nie blizniacy, nie przyjeżdżałby dodomu w ogóle.Teraz, gdy Doreen zginęła, nie czuł żalu.Szkopułw tym, że była matką chłopców, a oni cierpieli.- Mama naprawdę nie żyje? - dopytywał Lenny.- Tak.Przykro mi, chłopcy.- Co się z nami stanie, tatku? Będziemy musieli iść do sierocińca?- Oczywiście, że nie.Czy pani Wainright tak wam powiedziała?- Nie.Mówiła, że możemy zostać u niej, ale chyba nie myślała, żena zawsze.- Pewnie do czasu gdy skończy się wojna i będę mógł wrócić dodomu na dobre.- Przecież jesteś marynarzem.- Będę musiał zrezygnować ze służby, prawda? Znajdziemy innydom.Nie martwcie się.- Pani Wainright jest miła - powiedział Lenny.- Nawet nas niebije.Chociaż czasami się denerwuje.Uśmiechnął się.- Pewnie wtedy, kiedy na to zasługujecie.156- Chyba tak.Te słowa zostały wypowiedziane z westchnieniem.Donny dałLenny'emu kuksańca w bok i brat zamilkł.Alec zauważył to, ale nicnie powiedział.- A co z innymi?- W porządku - podsumował Donny.- Najbardziej lubię ciocię Daphne - stwierdził Lenny.- Nie krzyczyna nas i pomogła nam posprzątać pokój po tym, jak.- Cicho, Lenny - przerwał mu Donny.- Tata nie chce o tymsłuchać.- A jeślibym chciał?- Nic się nie stało.Nabałaganiliśmy i tyle.No i jest jeszcze pannaWainright.- Donny próbował zmienić temat.- Uczy maluchy.Czasamipomaga nam przy pracy domowej, żebyśmy mogli dostać stypendium.Jeśli je dostaniemy, we wrześniu pójdziemy do liceum w Attlesham.- Zatem musicie ciężko pracować i zdać egzamin.Takie wykształcenie będzie dla was ważne, gdy dorośniecie.- Tutaj mieszka lady Barstairs - powiedział Lenny, wskazując napodjazd prowadzący do rezydencji.- Panna Wainright mówiła, że tokuzynka cioci Kathy.To jest wielki pałac, ale nie żyje w nimksiężniczka.Jest tu też ogromny ogród, duży park z jeziorem i altaną.Dostał kolejnego kuksańca między żebra i zamilkł.- Zbieraliśmy rondle i różne rzeczy na spitfire'a - odezwał sięDonny.- Powiedzieli, że ten, kto zbierze najwięcej metalu, będziemógł nadać samolotowi imię.Chcieliśmy go nazwać Doreen", alenie wygraliśmy.- Nie szkodzi.Mama na pewno doceniłaby wasz wysiłek.- Myśli tata, że nas widzi? - zapytał Lenny, marszcząc brwi.-Może patrzeć na nas z góry i obserwować co robimy?- Nie wiem.Sądzicie, że może?- Oczywiście, że nie - oznajmił Donny zdegustowany.- To bzdury.Stanęli przed bramą gospodarstwa.Daphne szła przez podwórko,pchając wózek pełen baniek z mlekiem.Alec podbiegł, żeby jejpomóc i wszyscy razem weszli do domu na herbatę.Tego wieczoru, gdy chłopcy położyli się spać, Daphne i Alecwybrali się do pubu.Rozmawiali dużo, zwłaszcza o chłopcach.157- Tak się cieszę, że przyjechałeś i że spędzisz tu trochę czasu -powiedziała Daphne.- Oni tak bardzo tęsknili za domem.- O co chodzi z tym dużym domem? Lenny chciał mi o tymopowiedzieć, ale Donny mu przeszkodził.Wspominali też coś o bałaganie w pokoju i o tym, że pomagałaś im sprzątać.Daphne opowiedziała mu o reakcji dzieci na wiadomość o śmiercimatki, ale nie wspomniała o skarbach zgromadzonych w szafie.- Tylko nie mów chłopcom, że ci o tym mówiłam.- Biedne urwisy.Ich życie rodzinne bynajmniej nie było wspaniałe.Niestety, muszę stwierdzić, że Doreen nie była najlepszą matką naświecie.- Przykro mi.- Opowiesz mi o sobie? Jak trafiłaś na wieś?Rozmowa zeszła na spokojniejsze tematy.Gdy wracali do domu,Daphne napomknęła coś o potańcówce w Attlesham w sobotę.Alec zaproponował, by się tam razem wybrali [ Pobierz całość w formacie PDF ]