[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sam mówiłeś, że profesor Arnaud był wybitnym znawcą średniowiecza, a przecież wswoich komentarzach do kroniki brata Juliana odrzuca możliwość istnienia takiego skarbu.Profesor mówi wyraznie, że chodziło po prostu o pieniądze i kosztowności przekazywaneprzez credentes i wykorzystywane na potrzeby wspólnoty.- Niektóre dokumenty przedstawiają tę sprawę zupełnie inaczej.Profesor Arnaud byłpoważanym naukowcem, ale nie on jeden badał historię katarów.- A jednak twój ojciec zwrócił się właśnie do niego.- Twój dziadek potrzebował kogoś, z kogo zdaniem wszyscy by się liczyli, chodziłoprzecież o potwierdzenie autentyczności trzynastowiecznego dokumentu.Było zimno, Raymond wzdrygnął się, wysiadłszy z samochodu.Wycieczka doMontsegur sprawiła, że jego córka popadła w zadumę, Catherine zdziwiła się na widokturystów zgromadzonych o stóp skały i słuchających z uwagą wyjaśnień przewodnika:- Montsegur znaczy  bezpieczna góra i, w rzeczy samej, tutejsza twierdzawytrzymała oblężenie dłużej, niż sądzili król Francji i papież.- Idziesz ze mną? - zapytała Catherine ojca, który szedł za nią powoli i najwyrazniejnie był zachwycony perspektywą wdrapania się na szczyt góry, którą znał jak własną kieszeń.- Przejdę się z tobą kawałek.Raymond z radością patrzył, jak Catherine krąży po okolicy, zatrzymuje się poruszonana Polu Spalonych, robi sobie zdjęcie przy steli upamiętniającej śmierć nieszczęsnychkatarów.Siąpił drobny deszcz, kiedy po dwóch godzinach Catherine uznała, że mogą wracać.- Przewodnik mówił, że to nie jest oryginalny zamek katarów, bo w czternastymwieku zbudowano tu nową fortecę.- Ale ostały się resztki dawnego zamku: fundamenty, część murów wykutych w skale.- Nie mogę przestać myśleć o twojej praprababce Marii.- Naszej praprababce.- Tak, racja, ale zrozum, że wszystko to jest dla mnie bardzo odległe i w ogóle niepasuje do mojego świata.No, ale ta Maria była kobietą z charakterem.- Coś mi się zdaje, że go po niej odziedziczyłaś - uśmiechnął się Raymond.- Co masz na myśli? Przecież nie jestem fanatyczką jak ta twoja antenatka, nie jestemnawet wierząca. - A mnie się wydaje, że masz równie silny charakter jak Maria.Biedny brat Julianwpadał w panikę na jej widok, a cała rodzina tańczyła, jak ona zagrała.- Właśnie.nawet ten templariusz.biedaczysko, wstąpił do zakonu, by zrobić nazłość mamuśce.- Fernando.waleczny rycerz.A skoro mówimy o robieniu na złość rodzicom.totypowy konflikt pokoleń, zjawisko stare jak świat, przecież ty sama uwielbiasz robić mi naprzekór.- Owszem, bo jesteśmy zupełnie różni, nie to co ja i mama.Wystarczyło nam na siebiespojrzeć, byśmy wiedziały, co każda z nas myśli.Raymond wyraznie się wystraszył na odgłos dzwonka własnej komórki.Catherinedziwiła się, że ojciec nosi przy sobie trzy telefony komórkowe, nie zdołała się jednakdowiedzieć dlaczego.- Tak.?W telefonie rozległ się głos Jugola.Catherine odeszła dwa kroki, pozwalając ojcu spokojnie porozmawiać, choć i taksłyszała niektóre słowa.- A więc dotrze bez przeszkód do Stambułu.Proszę do mnie zadzwonić, gdy tylkoznajdzie się u celu razem z resztą ekipy.Oczywiście, że otrzyma pan obiecaną sumę, alenajpierw muszę wiedzieć, że dojechała bez problemów.Pańscy ludzie mają ją ochraniać doWielkiego Piątku, nie chcę żadnych niespodzianek.Tak, oczywiście, upewnię się, że zdziewczyną wszystko w porządku.Już powiedziałem, że w najbliższych dniach otrzyma panresztę pieniędzy, niech pan mnie nie straszy szefem, wypraszam sobie.Niech pan sięograniczy do wykonywania moich poleceń, nic więcej nie powinno pana obchodzić.Macieochraniać dziewczynę tylko do Wielkiego Piątku, gdy w piątek ona i jej ludzie opuszcząhotel, wasze zadanie się zakończy, możecie o wszystkim zapomnieć.Zależy mi, by Ilenaodebrała cały towar [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl