[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miejsce robiÅ‚o wrażenie przede wszystkim zpowodu swego ogromu.WyglÄ…daÅ‚o jak prawdziwe zatÅ‚oczonemiasteczko, miaÅ‚o wÅ‚asny komisariat policji, dworzec, strażaków,wÅ‚asne banki, zakÅ‚ad fryzjerski, aptekÄ™ i dwadzieÅ›cia restauracji!Takumi lubiÅ‚ tutejszy ruch, który w tym Å›wiecie smaków i zapa-chów osiÄ…gaÅ‚ apogeum miÄ™dzy czwartÄ… a piÄ…tÄ… rano, poÅ›ród baleturozÅ‚adowywanych i zaÅ‚adowywanych ciężarówek.121 Przy wjezdzie Madeline wyciÄ…gnęła swojÄ… przepustkÄ™ branżo-wÄ…, bez której nie zostaliby tu wpuszczeni.Furgonetka zaparkowa-Å‚a miÄ™dzy avenue des Maraichers i avenue de la Villette, na jed-nym z krytych parkingów w części zajmujÄ…cej siÄ™ ogrodnictwem.WziÄ™li duży wózek na kółkach i weszli do ogromnej szklarni zeszkÅ‚a i stali.DwadzieÅ›cia dwa tysiÄ…ce metrów kwadratowych pa-wilonu C1 byÅ‚o poÅ›wiÄ™conych wyÅ‚Ä…cznie kwiatom ciÄ™tym.Kiedyprzeszli przez automatyczne drzwi, znalezli siÄ™ w innym Å›wiecie,w którym szarość poranka zamieniaÅ‚a siÄ™ w symfoniÄ™ zapachów ikolorów.Madeline, której humor dziÄ™ki temu widokowi bardzo siÄ™ po-prawiÅ‚, przetarÅ‚a oczy, rozbudziÅ‚a siÄ™ do koÅ„ca i zdecydowanymkrokiem ruszyÅ‚a na przeglÄ…d towaru.Na przestrzeni równej trzemboiskom do piÅ‚ki nożnej pracowaÅ‚o okoÅ‚o pięćdziesiÄ™ciu hurtowni-ków.Alejki przecinajÄ…ce ogromny hangar nosiÅ‚y imiona kwiatów:aleja Mimozy, aleja Irysów, aleja Anemonów. Witaj, Å›licznotko!  przywitaÅ‚ jÄ… Émile, kierownik stoiska, wktórym Madeline robiÅ‚a wiÄ™kszość swoich zakupów.Émile Fauchelevent, w sÅ‚omkowym kapeluszu, z sekatorem wdÅ‚oni, w spodniach ogrodniczkach i z zakrÄ™conymi wÄ…sami, byÅ‚ tuprawdziwÄ… instytucjÄ….PracowaÅ‚ w Rungis od pierwszego dniaotwarcia w roku 1969 i znaÅ‚ najwiÄ™kszy targ Å›wiata od podszewki. MaÅ‚a bez cukru?  spytaÅ‚, wsuwajÄ…c kilka monet do maszy-ny.Madeline podziÄ™kowaÅ‚a mu skinieniem gÅ‚owy. I herbata dla pana Katsushi?  dodaÅ‚, patrzÄ…c zaczepnie naprotegowanego kwiaciarki.122  Nazywam siÄ™ Takumi  sprostowaÅ‚ zimno JapoÅ„czyk. IwolÄ™ cappuccino.Émile nie ustÄ™powaÅ‚. I jedno cappuccino dla pana Sashimi, jedno!MÅ‚ody czÅ‚owiek zÅ‚apaÅ‚ swój kubek w milczeniu i schyliÅ‚ gÅ‚owÄ™,zawiedziony brakiem szacunku ze strony Émile'a. KtóregoÅ› dnia musisz siÄ™ zdecydować dać mu wreszcie wmordÄ™. szepnęła Madeleine, podczas gdy Émile już witaÅ‚ na-stÄ™pnego klienta. Tego za ciebie nie zrobiÄ™. Ale.To staruszek. Jest wyższy od ciebie o trzy gÅ‚owy i dwa razy cięższy! JeÅ›lito ciÄ™ pocieszy, moje otrzÄ™siny trwaÅ‚y pół roku.Przez caÅ‚y czasnazywaÅ‚ mnie Rosbif albo English. I kiedy to siÄ™ skoÅ„czyÅ‚o? Kiedy oblaÅ‚am go tÄ… jego gorÄ…cÄ… kawÄ….Od tego czasu traktu-je mnie jak księżniczkÄ™.Takumi czuÅ‚ siÄ™ zbity z tropu.W jego ojczyznie starano siÄ™ zawszelkÄ… cenÄ™ unikać konfliktu, bezpoÅ›redniego starcia i wszelkichagresywnych postaw. Ale dlaczego tu siÄ™ tak dzieje? Tak siÄ™ dzieje wszÄ™dzie!  powiedziaÅ‚a Madeline, zgniatajÄ…cswój kubek i wrzucajÄ…c go do kosza na Å›mieci. JeÅ›li chcesz wie-dzieć, uważam, że tego typu konfrontacja jest dla ciebie konieczna,żebyÅ› wreszcie staÅ‚ siÄ™ mężczyznÄ…. Ale ja jestem mężczyznÄ…, Madeline! Tak, jesteÅ›, ale nie tym, którym chciaÅ‚byÅ› być.Co powiedziawszy, zostawiÅ‚a go samego i w towarzystwieBérangère, jednej ze sprzedawczyÅ„ Faucheleventa, przespacerowa-Å‚a siÄ™ po stoiskach.KupiÅ‚a dwie paczki ozdobnych liÅ›ci, a po wy-targowaniu ceny również tulipany, stokrotki i kamelie, ale ustÄ…piÅ‚a123 i zapÅ‚aciÅ‚a żądanÄ… sumÄ™ za trzy wspaniaÅ‚e bukiety róż z Ekwadoru.UmiaÅ‚a siÄ™ targować, zależaÅ‚o jej na pÅ‚aceniu za kwiaty tyle, ilebyÅ‚y naprawdÄ™ warte.Takumi zaÅ‚adowaÅ‚ na samochód pierwszÄ…partiÄ™ zakupów i przyÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ do szefowej w hangarze z roÅ›lina-mi doniczkowymi.Wprawnym okiem Madeline wybraÅ‚a begonie i niezapominajkiw doniczce, podczas gdy jej asystent, jako że byÅ‚ to przecież ko-niec roku, wziÄ…Å‚ kilka  przebojów Å›wiÄ…tecznych, a mianowicieostrokrzew, jemioÅ‚Ä™, poinsecje i ciemierniki.Jego trosce również Madeline pozostawiÅ‚a zakup roÅ›lin oczysz-czajÄ…cych powietrze, które byÅ‚y coraz modniejsze, zwÅ‚aszcza wbiurach i przedsiÄ™biorstwach, ale które ona sama uważaÅ‚a za nie-zwykle nudne.WolaÅ‚a wybierać biaÅ‚e i pastelowe storczyki, naktórych zbudowaÅ‚a reputacjÄ™ swego sklepu.Pózniej szybko wpadÅ‚a do szklarni z tak zwanymi gadżetami, toznaczy przedmiotami nadajÄ…cymi siÄ™ na zabawne i niekosztowneprezenty.ByÅ‚y tam Å›wiece zapachowe, roÅ›liny  drapieżne , maÅ‚ykaktus w formie serca, liÅ›cie kawy wetkniÄ™te na staÅ‚e do filiża-neczki espresso.Przy półce z rozmaitymi ozdobami zÅ‚amaÅ‚a siÄ™ na widok figurkianioÅ‚a z kutego żelaza, która na pewno zrobiÅ‚aby furorÄ™ na jej wy-stawie! Takumi szedÅ‚ tuż za niÄ… i sÅ‚uchaÅ‚ jej wywodów z wielkÄ…uwagÄ….Mimo kruchej sylwetki postawiÅ‚ sobie za punkt honoruwykonywanie wszystkich najcięższych prac, jak pchanie wózka, zkażdym przystankiem cięższego, dzwiganie dziesiÄ™ciokilogramo-wych worów z ziemiÄ… czy ogromnej glinianej donicy.Szklane Å›cianki szklarni aż drżaÅ‚y od wiatru [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl