[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cały świat zdawał się promienieć wraz z nim, kąpiąc się wsłonecznym blasku. Naprawdę nie chcesz pracować dla CIA? upewniłam sięostrożnie. A jak ci się zdaje? Alex starał się zachować powagę. Jasne,że nie! No właśnie, a co z tobą? Gdyby w Agencji wiedzieli, czegodokonałaś, zatrudniliby cię bez wahania. Obejdzie się mruknęłam z uśmiechem i usadowiłam sięwygodniej.Siedzieliśmy skąpani w gorących promieniach słońca.Wysoko nadnami jastrząb zataczał powolne kręgi.Panował całkowity bezruch, nielicząc polującego drapieżcy i obłoków płynących nieśpiesznie po niebie. Wiesz, na co naprawdę miałbym ochotę? odezwał się nagleAlex, patrząc z namysłem w dal. Nie, a na co? Delikatnie otrzepałam mu plecy, do którychprzylepiły się pogniecione zdzbła trawy. Chciałbym podróżować.Zastygłam z ręką na jego ramieniu. Czy jest chociaż jeden stan, którego jeszcze nie widziałeś? Właściwie wszystkie& Alex oparł się na zgiętych łokciach izamyślił, patrząc na góry. Przedtem byłem zawsze na polowaniu,nigdy nie miałem okazji pozwiedzać okolicy.Chciałbym pojezdzić pokraju i& Wzruszył ramionami, raptem lekko zakłopotany. No cóż,przekonać się, co dokładnie udało nam się uratować.Wyobrażając sobie naszą podróż, zaczęłam się uśmiechać.Przestałam otrzepywać mu plecy i pieszczotliwie powiodłam palcemwzdłuż linii kręgosłupa. Wiesz co? powiedziałam. Podoba mi się ten pomysł.I tobardzo. Naprawdę? Spojrzał na mnie z nadzieją. Też byś tegochciała? No, pewnie! zawołałam. To brzmi całkiem do rzeczy.Moglibyśmy wziąć pikapa i objechać całe Stany.Alex objął mnie za szyję i delikatnie pocałował w usta, a potemposadził mnie sobie na kolanach. Nie, lepiej kupmy dwa motocykle.Nauczę cię prowadzić motor ibędziesz harleyowcem.Domyślam się, że w obcisłej skórze wyglądaszjak bogini seksu.Roześmiałam się i oddałam mu pocałunek. Okej, zgoda.Ale nie wolno ci zapuścić tej słynnej motocyklowejbrody, o tym możesz zapomnieć! Jak to, nie mogę mieć brody? Wykluczone! Zabraniam ci, odpada! Hm& Chyba będziemy musieli to jeszcze omówić. Wziął wpalce kosmyk moich włosów i połaskotał mnie w nos.Odkąd znałamAleksa, zawsze wydawał mi się starszy niż w rzeczywistości, nosiłbowiem na barkach ciężar odpowiedzialności za losy świata.Teraz jegoniebieskoszare oczy były po prostu szczęśliwe.Słuchając szumu wiatru w listowiu, rozmyślałam przez chwilę omamie.O rodzinie Aleksa.O Samie.O wszystkich tych, którzy zginęli wwalce, grupach ZA, jakie zdążyliśmy rozesłać po kraju, dawnychprzyjaciołach Aleksa, którzy polegli przed wieloma laty.I wiedziałam, że właśnie to było celem naszej nieustępliwej walki:wolność radowania się światem, któremu na szczęście udało sięprzetrwać także za naszą sprawą.Moje serce przepełniała tak bezbrzeżna radość, że aż odjęło mimowę.Musnęłam czoło Aleksa, policzek, szorstką od zarostu brodę.Popatrzyłam na niego z miłością i poczułam, że teraz mogę przemówić. Co powiesz na taki plan? Spędzimy tu jeszcze kilka tygodni, apotem wyruszymy w drogę.Przez pewien czas będziemy podróżowali, apózniej& no cóż, po prostu będziemy razem.Alex wziął mnie za rękę i odwrócił ją grzbietem do dołu.Pocałował wnętrze dłoni rozgrzanymi od słońca wargami, a mnieprzeszedł rozkoszny dreszcz.Majestatyczne stoki gór mieniły się jakdrogocenne klejnoty. Kto twierdzi, że straciłaś zdolność jasnowidzenia? spytał cicho. Przed chwilą czytałaś mi w myślach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Cały świat zdawał się promienieć wraz z nim, kąpiąc się wsłonecznym blasku. Naprawdę nie chcesz pracować dla CIA? upewniłam sięostrożnie. A jak ci się zdaje? Alex starał się zachować powagę. Jasne,że nie! No właśnie, a co z tobą? Gdyby w Agencji wiedzieli, czegodokonałaś, zatrudniliby cię bez wahania. Obejdzie się mruknęłam z uśmiechem i usadowiłam sięwygodniej.Siedzieliśmy skąpani w gorących promieniach słońca.Wysoko nadnami jastrząb zataczał powolne kręgi.Panował całkowity bezruch, nielicząc polującego drapieżcy i obłoków płynących nieśpiesznie po niebie. Wiesz, na co naprawdę miałbym ochotę? odezwał się nagleAlex, patrząc z namysłem w dal. Nie, a na co? Delikatnie otrzepałam mu plecy, do którychprzylepiły się pogniecione zdzbła trawy. Chciałbym podróżować.Zastygłam z ręką na jego ramieniu. Czy jest chociaż jeden stan, którego jeszcze nie widziałeś? Właściwie wszystkie& Alex oparł się na zgiętych łokciach izamyślił, patrząc na góry. Przedtem byłem zawsze na polowaniu,nigdy nie miałem okazji pozwiedzać okolicy.Chciałbym pojezdzić pokraju i& Wzruszył ramionami, raptem lekko zakłopotany. No cóż,przekonać się, co dokładnie udało nam się uratować.Wyobrażając sobie naszą podróż, zaczęłam się uśmiechać.Przestałam otrzepywać mu plecy i pieszczotliwie powiodłam palcemwzdłuż linii kręgosłupa. Wiesz co? powiedziałam. Podoba mi się ten pomysł.I tobardzo. Naprawdę? Spojrzał na mnie z nadzieją. Też byś tegochciała? No, pewnie! zawołałam. To brzmi całkiem do rzeczy.Moglibyśmy wziąć pikapa i objechać całe Stany.Alex objął mnie za szyję i delikatnie pocałował w usta, a potemposadził mnie sobie na kolanach. Nie, lepiej kupmy dwa motocykle.Nauczę cię prowadzić motor ibędziesz harleyowcem.Domyślam się, że w obcisłej skórze wyglądaszjak bogini seksu.Roześmiałam się i oddałam mu pocałunek. Okej, zgoda.Ale nie wolno ci zapuścić tej słynnej motocyklowejbrody, o tym możesz zapomnieć! Jak to, nie mogę mieć brody? Wykluczone! Zabraniam ci, odpada! Hm& Chyba będziemy musieli to jeszcze omówić. Wziął wpalce kosmyk moich włosów i połaskotał mnie w nos.Odkąd znałamAleksa, zawsze wydawał mi się starszy niż w rzeczywistości, nosiłbowiem na barkach ciężar odpowiedzialności za losy świata.Teraz jegoniebieskoszare oczy były po prostu szczęśliwe.Słuchając szumu wiatru w listowiu, rozmyślałam przez chwilę omamie.O rodzinie Aleksa.O Samie.O wszystkich tych, którzy zginęli wwalce, grupach ZA, jakie zdążyliśmy rozesłać po kraju, dawnychprzyjaciołach Aleksa, którzy polegli przed wieloma laty.I wiedziałam, że właśnie to było celem naszej nieustępliwej walki:wolność radowania się światem, któremu na szczęście udało sięprzetrwać także za naszą sprawą.Moje serce przepełniała tak bezbrzeżna radość, że aż odjęło mimowę.Musnęłam czoło Aleksa, policzek, szorstką od zarostu brodę.Popatrzyłam na niego z miłością i poczułam, że teraz mogę przemówić. Co powiesz na taki plan? Spędzimy tu jeszcze kilka tygodni, apotem wyruszymy w drogę.Przez pewien czas będziemy podróżowali, apózniej& no cóż, po prostu będziemy razem.Alex wziął mnie za rękę i odwrócił ją grzbietem do dołu.Pocałował wnętrze dłoni rozgrzanymi od słońca wargami, a mnieprzeszedł rozkoszny dreszcz.Majestatyczne stoki gór mieniły się jakdrogocenne klejnoty. Kto twierdzi, że straciłaś zdolność jasnowidzenia? spytał cicho. Przed chwilą czytałaś mi w myślach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]