[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bałam się przeoczyć choćby najdrobniejszą reakcję na moją sugestię.- Tak.Uważam, że Hadrian obrał sobie za cel Strażników ludzi, którzy są ci bliscy, żeby dopaśćciebie.Nagle zrobiło mi się niedobrze.- Jak? Jak mógłby to zrobić?Odwrócił się i spojrzał na mnie bardzo poważnie.- Dla Hadriana to gra i nie cofnie się przed niczym, żeby zwyciężyć.Strażnicy nie są ludzmi.Mamygłębokie emocje, ale nasza struktura jest rozrzedzona.Jak ci to wyjaśnić? Trochę jak żyjąca dusza,która miota się między różnymi formami.Hadrian może przejąć Strażników, kiedy są najbardziejosłabieni, kiedy są zajęci swoimi ludzkimi podopiecznymi.Kiedy ich ochraniają lub czuwają nadpodjęciem jakiejś decyzji.która zmienia los.- Spodziewałabym się raczej, że wtedy Strażnik będzie najsilniejszy - przerwałam mu. - Wręcz przeciwnie.Wtedy jest najbardziej bezbronny.Zastanawiałam się nad tym przez chwilę.Garreth był teraz osłabiony tylko dlatego, że przebywał zemną.To ja narażałam jego na niebezpieczeństwo.- Więc co się dzieje z osobą, której Strażnik wpada w takie kłopoty?Spojrzał na mnie z wahaniem i odezwał się dopiero po chwili.- Człowiek natychmiast się zmienia, kiedy jego Strażnik zostaje przejęty.Ta zmiana jest takdrastyczna, fizycznie i psychicznie, że można ją porównać tylko z sytuacją, gdy dusza opuszczaumierające ciało.- Zauważył moją reakcję, ale mówił dalej.- Nawet temperatura ciała lekko spada,kiedy zabraknie ochronnego ciepła, jakie zapewnia Strażnik.Zastępuje je coś zimnego i złego.- Czy to dlatego robi mi się tak ciepło, kiedy cię dotykam? Jakbyś oddawał mi część swojegowewnętrznego światła?Skinął głową.- Jestem zbudowany inaczej ty.Strażnik wydaje się materialny, w dotyku może sprawiać wrażenieosoby z krwi i kości, a nawet ma temperaturę o kilka stopni wyższą niż człowiek.Garreth przyglądał mi się z napięciem.Na twarzy miał spokój, ale w jego oczach czaił się ból.Wziąłmnie za rękę.- Wyobraz sobie głęboko wewnątrz ciebie maleńką iskrę życia, która mówi ci, co dobre, a co złe.chroni cię przed podejmowaniem niewłaściwych decyzji.chroni przed niebezpieczeństwem.Wyobraz sobie, że nagle ta iskra zostaje odebrana.Niepewność i pustka, jakie pozostałyby po niej, byłyby tak nieznośne, tak niewyobrażalne, że mogłyby doprowadzićczłowieka do szaleństwa.Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że Garreth mógłby mi zostać odebrany.Nie potrafiłam nawet znalezćsłów, żeby nazwać to, jak bym się czuła.Był do tego stopnia częścią mnie, że taka strata bolałaby jakprzecięcie na pół.Garreth, jakby słyszał dręczące mnie myśli, położył mi dłoń na policzku, a ja wtuliłam się w jegociepło.- Kiedy zabraknie Strażnika, człowiek staje się doskonałą marionetką - szepnął, spoglądając za okno.-Bez życiodajnego światła Strażników Hadrian może kształtować ludzi całkowicie według własnejwoli.Nie musiał mówić nic więcej.Zrozumiałam, co zobaczyłam w samochodzie Claire i pózniej w lesie.Wydawało się, że dla tego całego towarzystwa jest już za pózno, może z wyjątkiem Lauren.Ale jeślicoś takiego przydarzyło się reszcie, to ją pewnie też to spotka.Mogłam tylko mieć nadzieję, że w ichprzypadku da się wszystko jakoś naprawić.Tylko jak się do tego zabrać? Wkrótce Hadrian przejmiekontrolę, a my nie będziemy mieli siły, żeby go powstrzymać.Garreth wrzucił bieg i znów ruszyliśmy.W zupełnej ciszy bez końca przypominałam sobiewydarzenia tej nocy.Próbowałam zrozumieć sens tego, co widziałam.Wzięłam ciepłą dłoń Garretha ipołożyłam ją sobie na kolanach.Nie pozwolę, żeby Hadrian nim zawładnął.Nie pozwolę, żebyodebrał mi mojego Strażnika.Przesunęłam palcami po liniach na jego dłoni.Po jego znaku.- Hadrian ma inny.- Słucham? Spojrzał na mnie. - Znak Hadriana.Wygląda inaczej.Jak dwa przecinające się kwadraty.Dzięki swojej ciekawości i poszukiwaniom w Internecie wiedziałam dokładnie, o czym mówi.Jeślidobrze zapamiętałam, gwiazda złożona z dwóch kwadratów symbolizuje podział i konflikt.A to nietylko wskazywało na rodzaj Strażnika, jakim postanowił być Hadrian, ale również.na jego zamiary.Moja ulica była tuż za następnym zakrętem.Oparłam głowę na ramieniu Garretha.W końcu do mniedotarło.Jeśli Hadrian rzeczywiście przejął kontrolę nad Strażnikiem Ryana, to znaczy, że obserwowałmnie dłużej, niż sądziłam.A ja właśnie zostawiłam najlepszą przyjaciółkę bezbronną w rękach czegoś mroczniej szego, niżpotrafiła sobie wyobrazić. Rozdzial 14Mocno zdenerwowana i tak bym nie usnęła, ale nie potrafiłam się powstrzymać i ria chwilęzamknęłam oczy, kiedy Garreth wiózł mnie do domu.Tak bardzo pragnęłam odpłynąć gdzieś,gdziekolwiek, byle dalej od ciemnego lasu.To jednak nie wystarczyło, żebym uwolniła się odmrocznych twarzy i złych słów, które mnie prześladowały.Po prostu wejście w świat snu i ucieczkęprzyjęłabym jak dar.Przytulona do ramienia Garretha pozwoliłam, by kojący zapach kadzidławypełnił moje płuca, i poczułam się, jakbym nie potrzebowała już żadnego innego powietrza.Było bardzo pózno, gdy dotarliśmy do domu po zakończonej sukcesem akcji ratunkowej Garretha.Przekręciłam klucz w zamku najciszej jak mogłam.Tym razem weszłam tylnymi drzwiami.Napalcach minęłam mamę.Znowu zasnęła na sofie w salonie, a ręka opadła jej bezwładnie na podłogę.Cicho wyłączyłam telewizor pilotem.Jej spokojny oddech upewnił mnie, że raczej nie obudzi się wnajbliższym czasie.Miałam kilka chwil dla siebie.To było zupełnie niepodobne do mnie, ale zaprosiłam Garretha, żebywślizgnął się do mojego pokoju.Sama myśl, że miałabym znowu rozpamiętywać dzisiejszy wieczór,wystarczyła, by mnie przekonać, że nie chcę być sama.Czułam się zbyt bezbronna.Poprosiłam więc,żeby zrobił dla mnie to, co robił zawsze.chronił mnie, nawet jeśli to oznaczałoby, że mnie chroniprzed moimi myślami.Obiecał, że przyjdzie do mnie, kiedy tylko zaparkuje dżipa za rogiem, bo tamsamochód nie będzie rzucał się w oczy.Znowu dopadła mnie senność i nie zastanawiałam się dłużej,jak Garreth dostanie się do środka.Założyłam, że znajdzie jakiś sposób, i powlokłam się na górę, doswojego pokoju.Zdjęłam dżinsy i brązowy sweter.Wrzuciłam ubranie do kosza w garderobie i z niesmakiemzamknęłam pokrywkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl