[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słuchał jej,siedząc sztywno, z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.Od czasu do czasu, jak marionetka, sięgałpo swój kieliszek, podnosił go do ust, nie patrząc, upijał łyk i odstawiał go na stolik.Niespodziewanie wrócili Dragoman i Mitsuko.Zapewne się pogodzili, bo uśmiechali się i trzymaliza ręce.- Nie ma to jak sprzeczki, żeby podsycić miłość - oznajmił mi Salomon, puszczając oko z minązadowolonego samca.- Ale prawdziwy mężczyzna musi karać kobietę od czasu do czasu, żeby nieprzewróciło jej się w głowie.Przy wyjściu czekały na nas znowu dwie taksówki i pan Fukuda znowu zadecydował ruchem ręki,że ja pojadę z Ku-194riko.On wsiadł z Salomonem i Mitsuko.Ten znienawidzony Japoniec zaczynał budzić mojąsympatię, przez względy, jakie mi okazywał.- Zostaw mi przynajmniej pantofelek ze stopki, którą dotykałaś mnie przez całą noc.Będę z nimspał, skoro nie mogę z tobą.I zachowam go jako amulet, razem ze szczoteczką Guerlaina.Ale ku mojemu zdziwieniu, kiedy dotarliśmy do domu Fu-kudy, Kuriko, zamiast pożegnać się zemną, wzięła mnie za rękę i zaprosiła na pożegnalny toast.W windzie całowałem ją rozpaczliwie,szepcząc, iż nigdy jej nie wybaczę, że jest tak piękna właśnie tej nocy, kiedy odkryłem, że jej uszkasą cudownymi dziełami miniaturzysty.Uwielbiałem je, pragnąłem uciąć, zabalsamować i wozić poświecie w kieszonce marynarki najbliższej sercu.- Dalej, dalej, pleć swoje banały, amanciku - zachęcała mnie mile połechtana, roześmiana, bardzopewna siebie.Fukudy nie było w salonie. Zobaczę, czy już przyjechał" - szepnęła, podawszy mi szklankę whiskyz lodem.Wróciła po krótkiej chwili, z prowokacyjną miną:- Nie przyjechał.Udało ci się, grzeczny chłopczyku, to znaczy że już nie przyjedzie.Będzie spałpoza domem.Nie wyglądała na szczególnie zmartwioną, że jej choroba, jej nałóg zostawił ją.Wręcz przeciwnie,fakt ten najwyrazniej ją ucieszył.Wyjaśniła, że Fukuda ma zwyczaj takiego znikania, nagle, pokolacji lub po kinie, bez słowa.Następnego dnia, po powrocie, nigdy nie tłumaczył jej się z tego.- Chcesz powiedzieć, że pójdzie spać z inną? Mając w swoim domu najpiękniejszą kobietę świata,ten imbecyl jest w stanie spędzić noc z inną?- Nie wszyscy mężczyzni mają tak dobry gust jak ty - stwierdziła Kuriko, siadając mi na kolanach izarzucając ręce na szyję.195Gdy ją obejmowałem i pieściłem, i całowałem w szyję, w ramiona, w uszy, mówiłem sobie, że toniemożliwe, by bogowie czy cokolwiek innego okazali mi taką szczodrość, wypłaszając szefaYakuzy i obdarzając mnie takim szczęściem.- Jesteś pewna, że nie wróci? - zapytałem w momencie trzezwości.- Nie, znam go, jeśli nie przyjechał od razu, to znaczy że będzie spał poza domem.Bo co,Ricardito? Boisz się?- Nie, nie boję się.Jeśli poprosisz mnie teraz, żebym go zabił, zrobię to.Nigdy w życiu nie byłemtaki szczęśliwy, Japoneczko.A ty nigdy nie byłaś tak piękna jak tej nocy.- Chodz, chodz.Poszedłem za nią, walcząc z zawrotem głowy.Obiekty w salonie płynęły wokół mnie jak nazwolnionym filmie.Czułem się tak szczęśliwy, że przechodząc obok wielkiego okna, za którymleżało miasto, pomyślałem, że gdybym wbiegł w którąś z szyb i skoczył w przepaść, unosiłbym sięjak piórko nad bezkresnym płaszczem świateł.Korytarz tonący w półmroku, z erotycznymidrzeworytami na ścianach.Sypialnia pogrążona w ciemności, z grubym dywanem, o którypotknąłem się i upadłem na wielkie miękkie łoże z mnóstwem poduszek.Nie czekając na mojąprośbę, Kuriko zaczęła się rozbierać.Gdy zrzuciła z siebie wszystko, pomogła rozebrać się mnie.- Na co czekasz, głuptasku?- Na pewno nie wróci?Zamiast odpowiedzi przywarła do mnie, wpiła się we mnie, odszukała moje usta i napełniła je śliną.Nigdy nie czułem się tak podniecony, tak wzruszony, tak szczęśliwy.Czy to wszystko działo sięnaprawdę? Niegrzeczna dziewczynka nigdy nie była tak płomienna, tak pełna entuzjazmu iinicjatywy.Zawsze w łóżku196zachowywała bierność, niemal obojętność, jakby z rezygnacją poddawała się pocałunkom,pieszczotom, seksowi, nie dając nic od siebie.Teraz zaś to ona całowała mnie i gryzła po całymciele, reagowała na moje pieszczoty z oszałamiającą szybkością i zdecydowaniem. Nie chcesz,żebym zrobił ci to, co lubisz?" - wyszeptałem. Najpierw ja tobie" - odpowiedziała, popychającmnie czule na plecy i zachęcając do rozstawienia nóg [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Słuchał jej,siedząc sztywno, z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.Od czasu do czasu, jak marionetka, sięgałpo swój kieliszek, podnosił go do ust, nie patrząc, upijał łyk i odstawiał go na stolik.Niespodziewanie wrócili Dragoman i Mitsuko.Zapewne się pogodzili, bo uśmiechali się i trzymaliza ręce.- Nie ma to jak sprzeczki, żeby podsycić miłość - oznajmił mi Salomon, puszczając oko z minązadowolonego samca.- Ale prawdziwy mężczyzna musi karać kobietę od czasu do czasu, żeby nieprzewróciło jej się w głowie.Przy wyjściu czekały na nas znowu dwie taksówki i pan Fukuda znowu zadecydował ruchem ręki,że ja pojadę z Ku-194riko.On wsiadł z Salomonem i Mitsuko.Ten znienawidzony Japoniec zaczynał budzić mojąsympatię, przez względy, jakie mi okazywał.- Zostaw mi przynajmniej pantofelek ze stopki, którą dotykałaś mnie przez całą noc.Będę z nimspał, skoro nie mogę z tobą.I zachowam go jako amulet, razem ze szczoteczką Guerlaina.Ale ku mojemu zdziwieniu, kiedy dotarliśmy do domu Fu-kudy, Kuriko, zamiast pożegnać się zemną, wzięła mnie za rękę i zaprosiła na pożegnalny toast.W windzie całowałem ją rozpaczliwie,szepcząc, iż nigdy jej nie wybaczę, że jest tak piękna właśnie tej nocy, kiedy odkryłem, że jej uszkasą cudownymi dziełami miniaturzysty.Uwielbiałem je, pragnąłem uciąć, zabalsamować i wozić poświecie w kieszonce marynarki najbliższej sercu.- Dalej, dalej, pleć swoje banały, amanciku - zachęcała mnie mile połechtana, roześmiana, bardzopewna siebie.Fukudy nie było w salonie. Zobaczę, czy już przyjechał" - szepnęła, podawszy mi szklankę whiskyz lodem.Wróciła po krótkiej chwili, z prowokacyjną miną:- Nie przyjechał.Udało ci się, grzeczny chłopczyku, to znaczy że już nie przyjedzie.Będzie spałpoza domem.Nie wyglądała na szczególnie zmartwioną, że jej choroba, jej nałóg zostawił ją.Wręcz przeciwnie,fakt ten najwyrazniej ją ucieszył.Wyjaśniła, że Fukuda ma zwyczaj takiego znikania, nagle, pokolacji lub po kinie, bez słowa.Następnego dnia, po powrocie, nigdy nie tłumaczył jej się z tego.- Chcesz powiedzieć, że pójdzie spać z inną? Mając w swoim domu najpiękniejszą kobietę świata,ten imbecyl jest w stanie spędzić noc z inną?- Nie wszyscy mężczyzni mają tak dobry gust jak ty - stwierdziła Kuriko, siadając mi na kolanach izarzucając ręce na szyję.195Gdy ją obejmowałem i pieściłem, i całowałem w szyję, w ramiona, w uszy, mówiłem sobie, że toniemożliwe, by bogowie czy cokolwiek innego okazali mi taką szczodrość, wypłaszając szefaYakuzy i obdarzając mnie takim szczęściem.- Jesteś pewna, że nie wróci? - zapytałem w momencie trzezwości.- Nie, znam go, jeśli nie przyjechał od razu, to znaczy że będzie spał poza domem.Bo co,Ricardito? Boisz się?- Nie, nie boję się.Jeśli poprosisz mnie teraz, żebym go zabił, zrobię to.Nigdy w życiu nie byłemtaki szczęśliwy, Japoneczko.A ty nigdy nie byłaś tak piękna jak tej nocy.- Chodz, chodz.Poszedłem za nią, walcząc z zawrotem głowy.Obiekty w salonie płynęły wokół mnie jak nazwolnionym filmie.Czułem się tak szczęśliwy, że przechodząc obok wielkiego okna, za którymleżało miasto, pomyślałem, że gdybym wbiegł w którąś z szyb i skoczył w przepaść, unosiłbym sięjak piórko nad bezkresnym płaszczem świateł.Korytarz tonący w półmroku, z erotycznymidrzeworytami na ścianach.Sypialnia pogrążona w ciemności, z grubym dywanem, o którypotknąłem się i upadłem na wielkie miękkie łoże z mnóstwem poduszek.Nie czekając na mojąprośbę, Kuriko zaczęła się rozbierać.Gdy zrzuciła z siebie wszystko, pomogła rozebrać się mnie.- Na co czekasz, głuptasku?- Na pewno nie wróci?Zamiast odpowiedzi przywarła do mnie, wpiła się we mnie, odszukała moje usta i napełniła je śliną.Nigdy nie czułem się tak podniecony, tak wzruszony, tak szczęśliwy.Czy to wszystko działo sięnaprawdę? Niegrzeczna dziewczynka nigdy nie była tak płomienna, tak pełna entuzjazmu iinicjatywy.Zawsze w łóżku196zachowywała bierność, niemal obojętność, jakby z rezygnacją poddawała się pocałunkom,pieszczotom, seksowi, nie dając nic od siebie.Teraz zaś to ona całowała mnie i gryzła po całymciele, reagowała na moje pieszczoty z oszałamiającą szybkością i zdecydowaniem. Nie chcesz,żebym zrobił ci to, co lubisz?" - wyszeptałem. Najpierw ja tobie" - odpowiedziała, popychającmnie czule na plecy i zachęcając do rozstawienia nóg [ Pobierz całość w formacie PDF ]