[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czerwone żyły światła cofnęły się do moich dłoni, a mężczyzna osunąłsię jak dymiąca kupa mięsa.Spojrzałam na tłum.Czekałam, aż ruszą na mnie, wywalą przezbarierkę mostu.I tym razem bym im pozwoliła.Nie próbowałabym siębronić.Zasługiwałam na każdą karę, jaką chcieliby mi wymierzyć.Tenczłowiek miał rację.Musiałam być chodzącym złem.Spojrzałam na Jannę.Zobaczyłam, że się porusza, próbuje usiąść,i zalała mnie ulga.Janna żyła.- Nie chciałam jej zrobić krzywdy - zwróciłam się do tłumu.Odpowiedziała mi tylko cisza, ale niewypowiedziane oskarżeniebyło głośne jak dziesięć syren.A może to były prawdziwe syreny?Migające światła.Policja.Mój instynkt samozachowawczy powrócił z całym impetem.Nikt nie próbował mnie zatrzymywać, kiedy uciekałam z mostuLondyńskiego.A kiedy tłum przyszedł wygnać naszą rodzinę z LakeHavasu City, nas już nie było.Tydzień pózniej przyjechaliśmy do Los Angeles, gdzie, jakmówiła mama, powinniśmy byli się przeprowadzić zaraz po śmierci jejmatki.Do Los Angeles, gdzie - jeśli wierzyć piosence - nigdy nie pada.Mama zmieniła nam nazwisko, na wypadek gdyby ktośpostanowił nas szukać.Nosiłam perukę, żeby przykryć łysą głowę.Piorun nie zawszezmieniał mi włosy w popiół, tak jak tym razem.Niemal wolałam teprzypadki, kiedy zatrzymywał mi serce, niż te, kiedy spalał mi włosy.Parker i ja zapisaliśmy się do liceum Skyline.Próbowałam niemyśleć o tym, co zrobiłam Jannie i mężczyznie na moście, i o tym,czego się dowiedziałam, kiedy zadzwoniłam do szpitala w drodze doLos Angeles.Wykręciłam 411 i poprosiłam telefonistkę, żeby połączyła mnieze szpitalem w Lake Havasu City.Poprosiłam o przełączenie dopokoju Janny Scott.Odebrała sama Janna.Nie rozpoznałam jej głosu,bo do tej chwili nigdy go nie słyszałam.- Strasznie cię przepraszam - szepnęłam.Azy płynęły mi potwarzy.- Mia - spytała.- To ty?W tej chwili do mnie dotarło.ona mówiła.Teraz to ja nie byłamw stanie nic z siebie wydusić.- Jestem zdrowa - powiedziała.- Nie, nie jesteś - wykrztusiłam ze szlochem.- Widziałam, co cizrobiłam.- Mówisz o poparzeniach? - spytała zdziwiona.- Lekarze mówią,że się zagoją.Potrzebuję parę przeszczepów skóry, alepotem będzie okej.Lepiej niż okej.Nie wiem, co zrobiłaś, ale.wyleczyłaś mnie.Czuję się o wiele lepiej.Pokręciłam głową, nie bardzo rozumiejąc, co mówi.- A co z tym człowiekiem na moście? Milczała długą chwilę.- Przeżyje - wyszeptała w końcu ledwie dosłyszalnym głosem.-Ktoś idzie.Muszę już kończyć.- Zakryła słuchawkę i usłyszałam jejprzytłumiony głos, mówiący do kogoś innego.Potem rzuciła jeszcze: -Dziękuję, Mia.- I się rozłączyła.13Obudziłam się rozpalona, zlana potem.Wilgotne ciuchy kleiłysię do gorącej skóry jak mokry papier.Zdjęłam je z siebie, wlokąc siędo łazienki i modląc się, żeby była woda.Kiedy przekręciłam kureknad wanną, popłynęła z kranu.Zatkałam odpływ, wlazłam do wanny ipołożyłam się na dnie, ze stopami pod lodowatym strumieniem.Musiałam wystygnąć, zanim się stopię.Skrzywiłam się, kiedy woda zsykiem zaczęła parować z mojej skóry, ale gorączka we krwi zaczęłapowoli opadać.Zamknęłam oczy, starając się nie myśleć o śnie, ale przed oczamiwciąż miałam poparzone, skulone ciało Janny, leżące na środku mostu;wciąż słyszałam jej głos, mówiący: Nie wiem, co zrobiłaś, alewyleczyłaś mnie".To nie miało sensu.Ale taka była prawda.Czytałam o cudownymwyzdrowieniu Janny w internetowym wydaniu Nowin z Havasu.Omoim udziale nie wspomniano.Wyglądało to tak, jakby Lake HavasuCity chciało zapomnieć o moim istnieniu.I w porządku.Ja teżchciałam zapomnieć o pewnych sprawach - na przykład o tym, cozrobiłam mężczyznie na moście.Przeżył, ale chyba lepiej byłoby dla niego, gdyby umarł.Przypomniało mi się, co powiedziała mi Rachel dziś rano włazience. Odkupienie.Tego szukasz, prawda? Odkupienia i wybaczenia zazło, które wyrządziłaś".Może miała rację.Może naprawdę potrzebowałam odkupienia.Ale nie zamierzałam go szukać w Białym Namiocie Rance'a RidleyaProroka.Najlepszym sposobem odkupienia moich win byłoutrzymanie rodziny na powierzchni przez następne dni, tygodnie,miesiące czy jak tam długo będzie potrzeba.Musiałam wyleczyćmamę.Zadbać, żeby Parker nie wpakował się w kłopoty.Wyprowadzić nas ku stabilności, zdrowiu psychicznemu iwszystkiemu, co normalne.Nie miałam pojęcia, jak mam to wszystkoosiągnąć, więc o tym też postanowiłam nie myśleć.Zamiast tego pomyślałam o Jeremym.Jeremym, który dotknął mnie i sprawił, że zobaczyłam bły-skawice.Sprawił, że zapłonęłam.Zaprosiłam go do swoich myśli, postawiłam go przed sobą ipatrzyłam, co będzie dalej.I patrzyłam.I patrzyłam.Rozluzniłam się w lodowatej wodzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Czerwone żyły światła cofnęły się do moich dłoni, a mężczyzna osunąłsię jak dymiąca kupa mięsa.Spojrzałam na tłum.Czekałam, aż ruszą na mnie, wywalą przezbarierkę mostu.I tym razem bym im pozwoliła.Nie próbowałabym siębronić.Zasługiwałam na każdą karę, jaką chcieliby mi wymierzyć.Tenczłowiek miał rację.Musiałam być chodzącym złem.Spojrzałam na Jannę.Zobaczyłam, że się porusza, próbuje usiąść,i zalała mnie ulga.Janna żyła.- Nie chciałam jej zrobić krzywdy - zwróciłam się do tłumu.Odpowiedziała mi tylko cisza, ale niewypowiedziane oskarżeniebyło głośne jak dziesięć syren.A może to były prawdziwe syreny?Migające światła.Policja.Mój instynkt samozachowawczy powrócił z całym impetem.Nikt nie próbował mnie zatrzymywać, kiedy uciekałam z mostuLondyńskiego.A kiedy tłum przyszedł wygnać naszą rodzinę z LakeHavasu City, nas już nie było.Tydzień pózniej przyjechaliśmy do Los Angeles, gdzie, jakmówiła mama, powinniśmy byli się przeprowadzić zaraz po śmierci jejmatki.Do Los Angeles, gdzie - jeśli wierzyć piosence - nigdy nie pada.Mama zmieniła nam nazwisko, na wypadek gdyby ktośpostanowił nas szukać.Nosiłam perukę, żeby przykryć łysą głowę.Piorun nie zawszezmieniał mi włosy w popiół, tak jak tym razem.Niemal wolałam teprzypadki, kiedy zatrzymywał mi serce, niż te, kiedy spalał mi włosy.Parker i ja zapisaliśmy się do liceum Skyline.Próbowałam niemyśleć o tym, co zrobiłam Jannie i mężczyznie na moście, i o tym,czego się dowiedziałam, kiedy zadzwoniłam do szpitala w drodze doLos Angeles.Wykręciłam 411 i poprosiłam telefonistkę, żeby połączyła mnieze szpitalem w Lake Havasu City.Poprosiłam o przełączenie dopokoju Janny Scott.Odebrała sama Janna.Nie rozpoznałam jej głosu,bo do tej chwili nigdy go nie słyszałam.- Strasznie cię przepraszam - szepnęłam.Azy płynęły mi potwarzy.- Mia - spytała.- To ty?W tej chwili do mnie dotarło.ona mówiła.Teraz to ja nie byłamw stanie nic z siebie wydusić.- Jestem zdrowa - powiedziała.- Nie, nie jesteś - wykrztusiłam ze szlochem.- Widziałam, co cizrobiłam.- Mówisz o poparzeniach? - spytała zdziwiona.- Lekarze mówią,że się zagoją.Potrzebuję parę przeszczepów skóry, alepotem będzie okej.Lepiej niż okej.Nie wiem, co zrobiłaś, ale.wyleczyłaś mnie.Czuję się o wiele lepiej.Pokręciłam głową, nie bardzo rozumiejąc, co mówi.- A co z tym człowiekiem na moście? Milczała długą chwilę.- Przeżyje - wyszeptała w końcu ledwie dosłyszalnym głosem.-Ktoś idzie.Muszę już kończyć.- Zakryła słuchawkę i usłyszałam jejprzytłumiony głos, mówiący do kogoś innego.Potem rzuciła jeszcze: -Dziękuję, Mia.- I się rozłączyła.13Obudziłam się rozpalona, zlana potem.Wilgotne ciuchy kleiłysię do gorącej skóry jak mokry papier.Zdjęłam je z siebie, wlokąc siędo łazienki i modląc się, żeby była woda.Kiedy przekręciłam kureknad wanną, popłynęła z kranu.Zatkałam odpływ, wlazłam do wanny ipołożyłam się na dnie, ze stopami pod lodowatym strumieniem.Musiałam wystygnąć, zanim się stopię.Skrzywiłam się, kiedy woda zsykiem zaczęła parować z mojej skóry, ale gorączka we krwi zaczęłapowoli opadać.Zamknęłam oczy, starając się nie myśleć o śnie, ale przed oczamiwciąż miałam poparzone, skulone ciało Janny, leżące na środku mostu;wciąż słyszałam jej głos, mówiący: Nie wiem, co zrobiłaś, alewyleczyłaś mnie".To nie miało sensu.Ale taka była prawda.Czytałam o cudownymwyzdrowieniu Janny w internetowym wydaniu Nowin z Havasu.Omoim udziale nie wspomniano.Wyglądało to tak, jakby Lake HavasuCity chciało zapomnieć o moim istnieniu.I w porządku.Ja teżchciałam zapomnieć o pewnych sprawach - na przykład o tym, cozrobiłam mężczyznie na moście.Przeżył, ale chyba lepiej byłoby dla niego, gdyby umarł.Przypomniało mi się, co powiedziała mi Rachel dziś rano włazience. Odkupienie.Tego szukasz, prawda? Odkupienia i wybaczenia zazło, które wyrządziłaś".Może miała rację.Może naprawdę potrzebowałam odkupienia.Ale nie zamierzałam go szukać w Białym Namiocie Rance'a RidleyaProroka.Najlepszym sposobem odkupienia moich win byłoutrzymanie rodziny na powierzchni przez następne dni, tygodnie,miesiące czy jak tam długo będzie potrzeba.Musiałam wyleczyćmamę.Zadbać, żeby Parker nie wpakował się w kłopoty.Wyprowadzić nas ku stabilności, zdrowiu psychicznemu iwszystkiemu, co normalne.Nie miałam pojęcia, jak mam to wszystkoosiągnąć, więc o tym też postanowiłam nie myśleć.Zamiast tego pomyślałam o Jeremym.Jeremym, który dotknął mnie i sprawił, że zobaczyłam bły-skawice.Sprawił, że zapłonęłam.Zaprosiłam go do swoich myśli, postawiłam go przed sobą ipatrzyłam, co będzie dalej.I patrzyłam.I patrzyłam.Rozluzniłam się w lodowatej wodzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]