[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ten moment chrapliwetrąby się odezwały, oklaski powszechne i głos sędziów, podług prawużywanych w podobnych gonitwach, osądziły już nie księcia Melsz-tyńskiego, ale rycerza o czarnej zbroi zwycięzcą turniei.Książę Melsztyński z tą szczerością, która jest wierną towarzyszkąprawdziwej odwagi, sam zwycięstwo przyświadczył swemu przeciwni-kowi i tłum napełniający szranki poniósł niemal rzec można rycerzao czarnej zbroi aż pod ławicę, gdzie stała Malwina.Malwina w nadzwyczajnym zmieszaniu, jak łańcuch na szyję miałajuż mu zarzucać, niezręcznością, która z tego zmieszania pochodziła,zawadziła ogniwem o krepę, co tarczę rycerza osłaniała, i tęż przedarła.Niemało ją zadziwiło widzieć, iż na tej tarczy nie było innego napisu,jak to jedno słowo: Niewdzięczny. Rycerz jak najśpieszniej puklerzswój zasłonił znowu, z uszanowaniem odebrał łańcuch z rąk Malwiny,z uniesieniem bukiet z róż, którego Malwina nie pomyśliła odzyskać,oręż księcia Melsztyńskiego przy nogach jej zostawił i z głębokim wes-tchnieniem, przyłbicy nie odsłaniając, w tłum się zamieszał raptownie iwkrótce zupełnie zniknął.Trudno by opisać, jakie uczucie sprawiło wsercu Malwiny zjawienie niespodziane rycerza o czarnej zbroi.KsiążęMelsztyński, który wkrótce nadszedł, najżywszą mając ciekawość do-wiedzenia się, kto to był ten, co otrzymał chwałę być jego zwycięzcą,natychmiast kazał szukać wszędzie rycerza o czarnejNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG97zbroi.Ale daremne były to zabiegi, gdyż onego nigdzie nie znale-ziono.Malwina w skrytości myśli swoich, a publiczność i damy najbar-dziej głośno wyrzekały, że raptownym swoim zniknieniem odjął imsposobność oddania zasłużonego hołdu jego zręczności i męstwu.Oniczym innym nie gadano, jak o rycerzu o czarnej zbroi.Różne docho-dzenia, różne uwagi nad tym czyniono.Niejeden rycerz na jego miej-scu rad by się był znajdował, niejedna dama jego damą stać by się byłachciała.Ale Malwina, która od niejakiego czasu każdego dnia niemal wkażdym zdarzeniu nową znajdowała przyczynę do wzburzenia zbytmoże czułego serca, doświadczyła tego bardziej jeszcze w dniu turnie-jów i tym bardziej może, im więcej spokojną wydawać się chciała.Raptowne zjawienie się rycerza o czarnej zbroi niewytłumaczone wra-żenie uczyniło na jej umyśle; mimowolnie zajmowała się jego sławą,ścigała każdy jego obrót, oczu z niego nie spuszczała i gdy oręż księciaMelsztyńskiego ranił rycerza i krew jego prysnęła, serce Malwinygwałtownie ścisnęło się i nie było w jej mocy utaić tego poruszenia anizatrzymać krzyku, którego przelęknienie najżywsze było przyczyną.Napis na tarczy i głębokie westchnienie rycerza, które z głębi duszyjego pochodzić zdawało się i które Malwina dobrze usłyszała, gdy ode-brawszy łańcuch z jej rąk pożegnał ją i zniknął w tłumie, mocno ją tak-że uderzyło.Do tych uwag, do tych nowych uczuć wdzięczności, którączuła się być winną księciu Melsztyńskiemu za chęć niezmienną wy-pełnienia wszelkich jej życzeń, chęć, której uskutecznienie turniejówświeżym było dowodem, wdzięczność ta stała się zrzódłem właściwychwymówek w sercu dobrej Malwiny.Wymawiała sobie niestałość, nie-wdzięczność i tyle sprzecznych uczuć względem księcia Melsztyńskie-go i gdy wszyscy przytomni najmilej byli zajęci okazałością dnia tur-niejów, ta, której ta okazałość, te igrzyska, te wszystkie zachody byłypoświęcone, zamiast zabawy i przyjemności tęsknoty, niespokojnościi męczących tylko udręczeń w skrytości serca doświadczała.Niestety! smutną jednak jest rzeczą pomyśleć, że na tym świeciejednego może serca nie ma, które by utajonej rany nie zachowywało.Wieleż razy w życiu przechodziemy koło osoby, która z powierzchow-ności pogodną spokojność (jak Malwina w dniu turniejów) okazuje,mijamy ją, nie domyślając się nawet o tysiącznych troskach, które we-wnątrz burzą duszę jej nieszczęśliwą.Z placu gonitw całe społeczeństwo do Wilanowa pojechało.Policznym obiedzie bal przepyszny dzień ten zakończył.Ogrody wila-NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG98nowskie napełnione ludem przez noc całą rzęsiste były oświecone jednym słowem, co tylko okazałość, uprzejmość i gust dobry utworzyćmogą, wszystko zebrane było, by dzień turniejów uczynić najmilej pa-miętnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.W ten moment chrapliwetrąby się odezwały, oklaski powszechne i głos sędziów, podług prawużywanych w podobnych gonitwach, osądziły już nie księcia Melsz-tyńskiego, ale rycerza o czarnej zbroi zwycięzcą turniei.Książę Melsztyński z tą szczerością, która jest wierną towarzyszkąprawdziwej odwagi, sam zwycięstwo przyświadczył swemu przeciwni-kowi i tłum napełniający szranki poniósł niemal rzec można rycerzao czarnej zbroi aż pod ławicę, gdzie stała Malwina.Malwina w nadzwyczajnym zmieszaniu, jak łańcuch na szyję miałajuż mu zarzucać, niezręcznością, która z tego zmieszania pochodziła,zawadziła ogniwem o krepę, co tarczę rycerza osłaniała, i tęż przedarła.Niemało ją zadziwiło widzieć, iż na tej tarczy nie było innego napisu,jak to jedno słowo: Niewdzięczny. Rycerz jak najśpieszniej puklerzswój zasłonił znowu, z uszanowaniem odebrał łańcuch z rąk Malwiny,z uniesieniem bukiet z róż, którego Malwina nie pomyśliła odzyskać,oręż księcia Melsztyńskiego przy nogach jej zostawił i z głębokim wes-tchnieniem, przyłbicy nie odsłaniając, w tłum się zamieszał raptownie iwkrótce zupełnie zniknął.Trudno by opisać, jakie uczucie sprawiło wsercu Malwiny zjawienie niespodziane rycerza o czarnej zbroi.KsiążęMelsztyński, który wkrótce nadszedł, najżywszą mając ciekawość do-wiedzenia się, kto to był ten, co otrzymał chwałę być jego zwycięzcą,natychmiast kazał szukać wszędzie rycerza o czarnejNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG97zbroi.Ale daremne były to zabiegi, gdyż onego nigdzie nie znale-ziono.Malwina w skrytości myśli swoich, a publiczność i damy najbar-dziej głośno wyrzekały, że raptownym swoim zniknieniem odjął imsposobność oddania zasłużonego hołdu jego zręczności i męstwu.Oniczym innym nie gadano, jak o rycerzu o czarnej zbroi.Różne docho-dzenia, różne uwagi nad tym czyniono.Niejeden rycerz na jego miej-scu rad by się był znajdował, niejedna dama jego damą stać by się byłachciała.Ale Malwina, która od niejakiego czasu każdego dnia niemal wkażdym zdarzeniu nową znajdowała przyczynę do wzburzenia zbytmoże czułego serca, doświadczyła tego bardziej jeszcze w dniu turnie-jów i tym bardziej może, im więcej spokojną wydawać się chciała.Raptowne zjawienie się rycerza o czarnej zbroi niewytłumaczone wra-żenie uczyniło na jej umyśle; mimowolnie zajmowała się jego sławą,ścigała każdy jego obrót, oczu z niego nie spuszczała i gdy oręż księciaMelsztyńskiego ranił rycerza i krew jego prysnęła, serce Malwinygwałtownie ścisnęło się i nie było w jej mocy utaić tego poruszenia anizatrzymać krzyku, którego przelęknienie najżywsze było przyczyną.Napis na tarczy i głębokie westchnienie rycerza, które z głębi duszyjego pochodzić zdawało się i które Malwina dobrze usłyszała, gdy ode-brawszy łańcuch z jej rąk pożegnał ją i zniknął w tłumie, mocno ją tak-że uderzyło.Do tych uwag, do tych nowych uczuć wdzięczności, którączuła się być winną księciu Melsztyńskiemu za chęć niezmienną wy-pełnienia wszelkich jej życzeń, chęć, której uskutecznienie turniejówświeżym było dowodem, wdzięczność ta stała się zrzódłem właściwychwymówek w sercu dobrej Malwiny.Wymawiała sobie niestałość, nie-wdzięczność i tyle sprzecznych uczuć względem księcia Melsztyńskie-go i gdy wszyscy przytomni najmilej byli zajęci okazałością dnia tur-niejów, ta, której ta okazałość, te igrzyska, te wszystkie zachody byłypoświęcone, zamiast zabawy i przyjemności tęsknoty, niespokojnościi męczących tylko udręczeń w skrytości serca doświadczała.Niestety! smutną jednak jest rzeczą pomyśleć, że na tym świeciejednego może serca nie ma, które by utajonej rany nie zachowywało.Wieleż razy w życiu przechodziemy koło osoby, która z powierzchow-ności pogodną spokojność (jak Malwina w dniu turniejów) okazuje,mijamy ją, nie domyślając się nawet o tysiącznych troskach, które we-wnątrz burzą duszę jej nieszczęśliwą.Z placu gonitw całe społeczeństwo do Wilanowa pojechało.Policznym obiedzie bal przepyszny dzień ten zakończył.Ogrody wila-NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG98nowskie napełnione ludem przez noc całą rzęsiste były oświecone jednym słowem, co tylko okazałość, uprzejmość i gust dobry utworzyćmogą, wszystko zebrane było, by dzień turniejów uczynić najmilej pa-miętnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]