[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- MiaÅ‚ dzisiaj paskudny dzieÅ„ wNowym Jorku, pamiÄ™tasz?-Ty też byÅ‚eÅ› w Nowym Jorku, Bernie - zauważyÅ‚a Ginny Tremayne, wystawiajÄ…c nogi nad basen.-RzeczywiÅ›cie tak tam paskudnie?-Paskudnie, kochanie - potwierdziÅ‚, odpowiadajÄ…c zamiast Ostermana, Dick.Tanner zauważyÅ‚, że Osterman i Tremayne wymieniajÄ… miÄ™dzy sobÄ… porozumiewawcze spojrzenia.DotyczyÅ‚y one najprawdopodobniej Cardone'a, ale on, Tanner, nie miaÅ‚ ich spostrzec, a tym bardziejzrozumieć, co oznaczajÄ….A potem Dick wstaÅ‚ i zapytaÅ‚, czy ktoÅ› chce siÄ™ jeszcze czegoÅ› napić.Tylko Joe odpowiedziaÅ‚ twierdzÄ…co.-Ja przyniosÄ™ - powiedziaÅ‚ Tanner.-Daj spokój - odparÅ‚ Dick.- Pilnuj piÅ‚karza.Ja muszÄ™ i tak zadzwonić do córki.KazaliÅ›my jej wrócić przedpierwszÄ…; zbliża siÄ™ druga.W dzisiejszych czasach czÅ‚owiek musi być ostrożny.76 -JesteÅ› maÅ‚odusznym ojcem - stwierdziÅ‚a Leila.- WolÄ™ być maÅ‚odusznym ojcem niż wielkodusznym dziadkiem.Tremayne przeciÄ…Å‚ trawnik, kierujÄ…c siÄ™ w stronÄ™ tylnych drzwi.Przez kilka sekund panowaÅ‚a cisza, a potem kobiety podjęłyprzerwanÄ… rozmowÄ™.Bernie zanurzyÅ‚ siÄ™ w basenie.Joe Cardone i Tanner nie odzywali siÄ™ do siebie.Po kilku minutach w drzwiach kuchni pojawiÅ‚ siÄ™, niosÄ…c dwie szklanki, Dick.-Hej, Ginny! Peg miaÅ‚a pretensjÄ™, że jÄ… obudziÅ‚em.Co o tym sÄ…dzisz?-MyÅ›lÄ™, że znudziÅ‚ jÄ… jej chÅ‚opak.Tremayne zbliżyÅ‚ siÄ™ do Cardone'a i wrÄ™czyÅ‚ mu drinka.-ProszÄ™ bardzo, tylny obroÅ„co.-ByÅ‚em cholernym Å›rodkowym obroÅ„cÄ….KiwaÅ‚em tego waszego cholernego Leviego Jacksona podczasPucharu Yale.-Jasne.RozmawiaÅ‚em kiedyÅ› z Levim.PowiedziaÅ‚, że mieli na ciebie jeden sposób.WystarczyÅ‚o zawoÅ‚ać zzalinii "idzie Å‚adna dupa" i od razu zbiegaÅ‚eÅ› z boiska.-Cholernie Å›mieszne! OgrywaÅ‚em, jak chciaÅ‚em, tego czarnego sukinsyna!-MiaÅ‚ o tobie caÅ‚kiem dobre zdanie - powiedziaÅ‚ z uÅ›miechem Bernie, wynurzajÄ…c siÄ™ z wody.-A ja mam dobre zdanie o tobie, Bernie.I o dużym Dicku! - Cardone podniósÅ‚ siÄ™ niezgrabnie.- Owszystkich was mam cholernie dobre zdanie.-Hej, Joe.- Tanner wstaÅ‚ z trampoliny.-NaprawdÄ™, Joe, lepiej usiÄ…dz - powiedziaÅ‚a Betty.- Przewrócisz siÄ™.-Da Vinci! - wrzasnÄ…Å‚ nagle, ile miaÅ‚ siÅ‚ w pÅ‚ucach, Cardone.- Da Vinci.- krzyknÄ…Å‚ ponownie, przeciÄ…gajÄ…cjak rodowity WÅ‚och samogÅ‚oski.-O co ci chodzi? - zapytaÅ‚ Tremayne.-To ty mi powiedz! - ryknÄ…Å‚ Cardone, przerywajÄ…c peÅ‚nÄ… napiÄ™cia ciszÄ™, która zapadÅ‚a wokół basenu.-On oszalaÅ‚ - powiedziaÅ‚a Leila.-UrżnÄ…Å‚ siÄ™ po prostu w trupa, jeÅ›li wolno mi tak powiedzieć - dodaÅ‚a Ginny.-Ponieważ nie wiemy.przynajmniej ja nie wiem - rzuciÅ‚ lekkim tonem Bernie - co ma oznaczać nazwiskoDa Vinci, może byÅ› nam Å‚askawie wyjaÅ›niÅ‚, o co chodzi.-PrzestaÅ„! Lepiej przestaÅ„! - jÄ™knÄ…Å‚ Cardone, zaciskajÄ…c i otwierajÄ…c pięści.Osterman wyszedÅ‚ z wody i podszedÅ‚ do Cardone'a.RÄ™ce zwisaÅ‚y mu luzno wzdÅ‚uż boków.- Uspokój siÄ™, Joe.ProszÄ™.uspokój siÄ™.- Zuryyych!Tannerowi wydawaÅ‚o siÄ™, że wrzask Cardone'a sÅ‚ychać w promieniu kilku mil.A wiÄ™c staÅ‚o siÄ™.Joe w koÅ„cusiÄ™ zdemaskowaÅ‚.-Co masz na myÅ›li, Joe? - zapytaÅ‚ Tremayne, ruszajÄ…c z wahaniem w stronÄ™ Cardone'a.-Zurych! To wÅ‚aÅ›nie mam na myÅ›li!-Jest takie miasto w Szwajcarii! I co z tego, do jasnej cholery? - Osterman staÅ‚, mierzÄ…c Cardone'abadawczym wzrokiem; nie miaÅ‚ zamiaru ustÄ…pić.- Powiedz, o co ci chodzi!-Nie! - zawoÅ‚aÅ‚, biorÄ…c Ostermana za ramiÄ™, Tremayne.-Nie odzywaj siÄ™ do mnie! - ryknÄ…Å‚ Cardone.- To wÅ‚aÅ›nie ty.-PrzestaÅ„cie! PrzestaÅ„cie wszyscy! - krzyknęła Betty.StaÅ‚a na betonowej pÅ‚ycie po drugiej stronie basenu.Tanner nigdy nie widziaÅ‚, żeby żona Cardone'a zachowywaÅ‚a siÄ™ w ten sposób.UdaÅ‚o jej siÄ™ zapanować nad sytuacjÄ…; trzej mężczyzni rozeszli siÄ™ niczym skarcone psy.Kobiety spojrzaÅ‚yna Betty, a potem LeilÄ™ i Ginny wstaÅ‚y i odeszÅ‚y, pozostawiajÄ…c zastygÅ‚Ä… w bezruchu, kompletniezdezorientowanÄ… Alice.-Zachowujecie siÄ™ jak dzieci - ciÄ…gnęła dalej, wracajÄ…c do roli Å‚agodnej żony, Betty.- Poza tym sÄ…dzÄ™, że Joepowinien już wracać do domu.-MyÅ›lÄ™.myÅ›lÄ™, że napijemy siÄ™ jeszcze wszyscy strzemiennego - oÅ›wiadczyÅ‚ Tanner.- Co ty na to? -zwróciÅ‚ siÄ™ do żony Cardone'a.-Joe tego nie wytrzyma - odparÅ‚a z uÅ›miechem Betty.77 -Musimy siÄ™ napić - stwierdziÅ‚ Bernie.-ZajmÄ™ siÄ™ tym - powiedziaÅ‚ Tanner, ruszajÄ…c w stronÄ™ kuchni.- Mam przygotować drinka dla wszystkich?-Poczekaj chwilÄ™, Johnny! - To byÅ‚ Cardone, na jego twarzy malowaÅ‚ siÄ™ szeroki uÅ›miech.- ByÅ‚emniegrzeczny, wiÄ™c teraz ci pomogÄ™.MuszÄ™ poza tym iść do Å‚azienki.Tanner wszedÅ‚ do kuchni przed Cardone'em.ByÅ‚ zmieszany i poirytowany.SÄ…dziÅ‚, że kiedy Joe krzyknÄ…Å‚.,Zurych!", jest już po wszystkim.Zurych byÅ‚ hasÅ‚em, które powinno byÅ‚o skÅ‚onić ich do przyznania siÄ™ dowiny.A jednak nic takiego siÄ™ nie staÅ‚o.Wprost przeciwnie.Sytuacja zostaÅ‚a opanowana, i to przez osobÄ™, po której nikt siÄ™ tego nie spodziewaÅ‚: przez Betty Cardone.Nagle usÅ‚yszaÅ‚ za sobÄ… gÅ‚oÅ›ny Å‚omot.W drzwiach kuchni staÅ‚ Tremayne.Cardone leżaÅ‚ przed nim napodÅ‚odze.- No, no.ZawaliÅ‚a siÄ™ góra princetoÅ„skich muskułów - oÅ›wiad¬czyÅ‚ Dick.- ZanieÅ›my go do mojegosamochodu.BÄ™dÄ™ dzisiaj robiÅ‚ za szofera.Czy Joe rzeczywiÅ›cie straciÅ‚ przytomność? Tanner nie chciaÅ‚ w to uwierzyć.ByÅ‚ pijany, to prawda.Ale niedo tego stopnia, żeby zemdleć.78 20Trzej mężczyzni szybko siÄ™ ubrali i umieÅ›cili sÅ‚aniajÄ…cego siÄ™ i beÅ‚koczÄ…cego Cardone'a na przednimsiedzeniu samochodu Dicka.Betty i Ginny usiadÅ‚y z tyÅ‚u.Tanner obserwowaÅ‚ bacznie twarz Joego,zwÅ‚aszcza jego oczy, wypatrujÄ…c oznak Å›wiadczÄ…cych o tym, że Cardone udaje.Nie spostrzegÅ‚ żadnych.Mimo to w caÅ‚ej sytuacji kryÅ‚ siÄ™ jakiÅ› faÅ‚sz, zbyt wiele byÅ‚o precyzji w przesadnych ruchach rzekomopijanego Cardone'a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl