[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.NastÄ™pnym ra-zem, być może, wyzwie jÄ… pan do zapasów.- Ojcze - wtrÄ…ciÅ‚a ostrym tonem Elena.Montero nawet na niÄ… nie spojrzaÅ‚.- WiÄ™kszość kobiet o jej pozycji miaÅ‚aby dość rozsÄ…dku, żeby nie jezdzićkonno w towarzystwie mężczyzn.Konne wyÅ›cigi nie sÄ… odpowiednie dla oso-by wywodzÄ…cej siÄ™ z gente de razón*.* Gente de razón - ludzie wyższego stanu.- Nie zamierzaÅ‚em niczym uchybić paÅ„skiej córce, don Montero - odparÅ‚Love, marszczÄ…c brwi.- WynajÄ…Å‚em pana, by dowodziÅ‚ pan mojÄ… armiÄ…, kapitanie, a nie po to,żeby prowokowaÅ‚ pan mojÄ… córkÄ™ do niewÅ‚aÅ›ciwego zachowania w publicz-nym miejscu.Elena posÅ‚aÅ‚a mu pobÅ‚ażliwe spojrzenie z gatunku tych, do których przy-wykÅ‚ już od dawna.- ProszÄ™, wybacz mi, ojcze.Nie wyzwaÅ‚abym kapitana Love'a do wyÅ›ci-gu, gdybym wiedziaÅ‚a, że narażę przez to mojÄ… reputacjÄ™ arystokratki.- To ty wyzwaÅ‚aÅ› jego? - zapytaÅ‚ Montero, zwracajÄ…c na niÄ… wzrok.-Przepraszam, kapitanie.SRLove mruknÄ…Å‚ coÅ› w odpowiedzi, a Elena z uÅ›miechem wzięła Monteropod rÄ™kÄ™ i poprowadziÅ‚a go w kierunku domu.Kiedy już nieco odeszli, Monte-ro spojrzaÅ‚ na niÄ….- OczywiÅ›cie pozwoliÅ‚aÅ› mu wygrać - powiedziaÅ‚ konspiracyjnym szep-tem.Oczy Eleny rozjaÅ›niÅ‚y siÄ™ od uÅ›miechu.- OczywiÅ›cie, że mu pozwoliÅ‚am.* * *Po przejÅ›ciu dziesiÄ™ciu kroków ku wlotowi jaskini Alejandro zatrzymaÅ‚siÄ™, by popatrzeć peÅ‚nym zadziwienia wzrokiem na wodospad.Potem obróciÅ‚siÄ™ do Diego i spojrzaÅ‚ na niego szeroko otwartymi oczami.- Chodz - powiedziaÅ‚ Diego, dajÄ…c znak pochodniÄ….- To nie wszystko.Podobnie jak sam Diego jaskinia również ucierpiaÅ‚a przez minione dwa-dzieÅ›cia lat bezczynnoÅ›ci i zaniedbania.ZamieszkaÅ‚y w niej jakieÅ› zwierzÄ™ta, awÅ›ród nich, sÄ…dzÄ…c po odchodach, nawet niedzwiedz grizzly.Stajnia TornadobyÅ‚a pusta, a caÅ‚e zapasy owsa i siana zostaÅ‚y już dawno zjedzone.Diego czÄ™-sto rozmyÅ›laÅ‚ nad tym, co mogÅ‚o siÄ™ stać z ogierem.PrzypuszczaÅ‚, że TornadowłóczyÅ‚ siÄ™ w pobliżu jaskini, przez jakiÅ› czas oczekujÄ…c powrotu Zorro, a po-tem uciekÅ‚, by doÅ‚Ä…czyć znowu do swych dzikich braci, może nawet w kanionieSan Gabriel, gdzie kiedyÅ› sam chwyciÅ‚ go na lasso.Alejandro wstrzymaÅ‚ oddech, kiedy weszli do olbrzymiej, Å‚ukowato skle-pionej sali na tyÅ‚ach jaskini.Mimo że wnÄ™trze byÅ‚o w rozsypce, nadal zacho-waÅ‚o swÄ… dostojnÄ… atmosferÄ™.Cenne szpady Diego zardzewiaÅ‚y, a wiele z jegokosztownych książek zostaÅ‚o pogryzionych przez insekty.Diego podszedÅ‚ doplatformy szermierczej, przysiadÅ‚ na piÄ™tach i dÅ‚oniÄ… odsunÄ…Å‚ nagromadzonykurz i brud.Alejandro przypatrywaÅ‚ siÄ™, kiedy zaczÄ…Å‚ odsÅ‚aniać uÅ‚ożone w po-sadzce koncentryczne krÄ™gi i przecinajÄ…ce siÄ™ linie.RozpoznajÄ…c nagle tenSRznak, Murieta uniósÅ‚ medalion do oczu, porównujÄ…c go ze wzorem, który wy-Å‚aniaÅ‚ siÄ™ spod kurzu.- Madre de Dios, to samo! - powiedziaÅ‚, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ dookoÅ‚a.- To na-prawdÄ™ to miejsce: jama Lisa.- PrzeszedÅ‚ po jaskini, dotykajÄ…c z szacunkiemróżnych przedmiotów, a potem podszedÅ‚ do schodów.- DokÄ…d one prowadzÄ…?Diego zatrzymaÅ‚ siÄ™ w milczeniu przy kamiennych schodach.- KiedyÅ› prowadziÅ‚y do salonu w domostwie rodziny de la Vega - odpo-wiedziaÅ‚ po dÅ‚uższej chwili.Alejandro nie zrozumiaÅ‚ od razu konsekwencji tych słów, ale kiedywreszcie zdoÅ‚aÅ‚ objąć je umysÅ‚em, otworzyÅ‚ oczy jeszcze szerzej niż przedtem.- WiÄ™c ty jesteÅ›.- Diego de la Vega - dokoÅ„czyÅ‚ starzec, pochylajÄ…c gÅ‚owÄ™.- Ale wszyscy myÅ›leli, że zginÄ…Å‚eÅ› w pożarze.Z żonÄ… i dzieckiem.- Po-krÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…, jakby chciaÅ‚ uporzÄ…dkować swe chaotyczne myÅ›li.- Gdzie byÅ‚eÅ›przez te wszystkie lata? Gdzie jest twoja rodzina?Diego pochyliÅ‚ siÄ™, by pozbierać z posadzki poniszczone książki.- ByÅ‚em nieżywy - rzekÅ‚ cicho.- Nie mówmy już o tym.- PamiÄ™tam ten ostatni raz, kiedy ciebie widziaÅ‚em.MiaÅ‚em wtedy jakieÅ›osiem lat - powiedziaÅ‚ Alejandro, unoszÄ…c do góry medalion.- Tego wieczoru,kiedy nam to daÅ‚eÅ›.WalczyÅ‚eÅ› chyba z setkÄ… ludzi.- ByÅ‚eÅ› wtedy tylko chÅ‚opcem - powiedziaÅ‚ Diego.- To wyglÄ…daÅ‚o wspa-nialej, niż przedstawiaÅ‚o siÄ™ w rzeczywistoÅ›ci.- O nie, ja nie zapominam.ByÅ‚eÅ› najwspanialszym szermierzem w caÅ‚ejKalifornii.- Rafael Montero byÅ‚ wtedy komendantem Los Angeles.PamiÄ™tasz go?Alejandro zmrużyÅ‚ nieco oczy.- Jego żoÅ‚nierze zabili wielu ludzi.Tamtej nocy, kiedy wyjechaÅ‚, zarzÄ…-SRdziÅ‚ egzekucjÄ™ trzech peonów.Ale wiedzieliÅ›my, że Zorro, wiedzieliÅ›my, że ty,don Diego, uratujesz ich w porÄ™.- PrzerwaÅ‚ na moment.- PamiÄ™tam, jak koniezmiażdżyÅ‚y kukieÅ‚ki.I pamiÄ™tam ciebie, Zorro, jak nakÅ‚adaÅ‚eÅ› medalion na szy-jÄ™ Joaquina.PowiedziaÅ‚eÅ›, że to w dowód twojej wdziÄ™cznoÅ›ci.I nazwaÅ‚eÅ› nascompañeros - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ przelotnie.- Po tamtej nocy Montero pojechaÅ‚ doHiszpanii czy gdzieÅ› tam.- Tak, tak - powiedziaÅ‚ Diego, czujÄ…c siÄ™ nieswojo z przedÅ‚użajÄ…cymi siÄ™wspomnieniami.- Teraz najważniejsze jest to, że Montero wróciÅ‚ do NowejKalifornii.- SÅ‚yszaÅ‚em, jak ludzie mówili o powrocie Montero - Alejandro skinÄ…Å‚gÅ‚owÄ….- MówiÄ…, że teraz jest bogatym czÅ‚owiekiem, nie jakimÅ› zwykÅ‚ym co-mandante, ale wÅ‚aÅ›cicielem piÄ™knej hacjendy w Los Angeles.MówiÄ…, że mawielkie plany co do przyszÅ‚oÅ›ci Kalifornii i że dużo prostych ludzi i donów za-paliÅ‚o siÄ™ do jego pomysłów.Diego skrzywiÅ‚ siÄ™, przypominajÄ…c sobie Montero stojÄ…cego na plaży.- Ha! GnÄ™biÅ‚ ludzi dwadzieÅ›cia lat temu i teraz bÄ™dzie gnÄ™biÅ‚ ich znowu!Alejandro pogÅ‚adziÅ‚ swÄ… potarganÄ… brodÄ™.- PamiÄ™tam jeszcze jednÄ… rzecz o Montero: to, że Zorro byÅ‚ jego zaprzy-siÄ™gÅ‚ym wrogiem.- Tak samo jak Diego de la Vega - odparÅ‚ starzec.- Dlatego Montero niemoże siÄ™ dowiedzieć, że tu jestem.- On wiedziaÅ‚, że jesteÅ› El Zorro?! - zapytaÅ‚ zaskoczony Alejandro.- PodejrzewaÅ‚ to przez dÅ‚ugi czas.Ale nie byÅ‚ pewien aż do samego koÅ„-ca.Alejandro spojrzaÅ‚ na schody, jakby doznaÅ‚ nagÅ‚ego olÅ›nienia.- To on spowodowaÅ‚ pożar.To on ci to zrobiÅ‚.- PrzerwaÅ‚, czekajÄ…c naodpowiedz.- Przepraszam za to, co powiedziaÅ‚em w szynku.Ty wiesz, co toSRznaczy stracić rodzinÄ™.- To jest coÅ›, o czym nie chciaÅ‚bym rozmawiać, Alejandro.Nie pytajmnie już o to.PamiÄ™taj tylko, iż masz nie mówić nikomu, że ja żyjÄ™.- Chcesz go zabić! - zawoÅ‚aÅ‚ Alejandro.- Mam racjÄ™?!- Po pierwsze chcÄ™ dowiedzieć siÄ™ wiÄ™cej o jego wielkich planach co doKalifornii - powiedziaÅ‚ Diego, ignorujÄ…c jego pytanie - i tego, jakÄ… rolÄ™ odgry-wa w nich Harrison Love z Teksasu.- A potem?- Potem, o ile bÄ™dziesz odpowiednio przygotowany, obydwaj rzucimywyzwanie losowi.Alejandro zacisnÄ…Å‚ usta [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.NastÄ™pnym ra-zem, być może, wyzwie jÄ… pan do zapasów.- Ojcze - wtrÄ…ciÅ‚a ostrym tonem Elena.Montero nawet na niÄ… nie spojrzaÅ‚.- WiÄ™kszość kobiet o jej pozycji miaÅ‚aby dość rozsÄ…dku, żeby nie jezdzićkonno w towarzystwie mężczyzn.Konne wyÅ›cigi nie sÄ… odpowiednie dla oso-by wywodzÄ…cej siÄ™ z gente de razón*.* Gente de razón - ludzie wyższego stanu.- Nie zamierzaÅ‚em niczym uchybić paÅ„skiej córce, don Montero - odparÅ‚Love, marszczÄ…c brwi.- WynajÄ…Å‚em pana, by dowodziÅ‚ pan mojÄ… armiÄ…, kapitanie, a nie po to,żeby prowokowaÅ‚ pan mojÄ… córkÄ™ do niewÅ‚aÅ›ciwego zachowania w publicz-nym miejscu.Elena posÅ‚aÅ‚a mu pobÅ‚ażliwe spojrzenie z gatunku tych, do których przy-wykÅ‚ już od dawna.- ProszÄ™, wybacz mi, ojcze.Nie wyzwaÅ‚abym kapitana Love'a do wyÅ›ci-gu, gdybym wiedziaÅ‚a, że narażę przez to mojÄ… reputacjÄ™ arystokratki.- To ty wyzwaÅ‚aÅ› jego? - zapytaÅ‚ Montero, zwracajÄ…c na niÄ… wzrok.-Przepraszam, kapitanie.SRLove mruknÄ…Å‚ coÅ› w odpowiedzi, a Elena z uÅ›miechem wzięła Monteropod rÄ™kÄ™ i poprowadziÅ‚a go w kierunku domu.Kiedy już nieco odeszli, Monte-ro spojrzaÅ‚ na niÄ….- OczywiÅ›cie pozwoliÅ‚aÅ› mu wygrać - powiedziaÅ‚ konspiracyjnym szep-tem.Oczy Eleny rozjaÅ›niÅ‚y siÄ™ od uÅ›miechu.- OczywiÅ›cie, że mu pozwoliÅ‚am.* * *Po przejÅ›ciu dziesiÄ™ciu kroków ku wlotowi jaskini Alejandro zatrzymaÅ‚siÄ™, by popatrzeć peÅ‚nym zadziwienia wzrokiem na wodospad.Potem obróciÅ‚siÄ™ do Diego i spojrzaÅ‚ na niego szeroko otwartymi oczami.- Chodz - powiedziaÅ‚ Diego, dajÄ…c znak pochodniÄ….- To nie wszystko.Podobnie jak sam Diego jaskinia również ucierpiaÅ‚a przez minione dwa-dzieÅ›cia lat bezczynnoÅ›ci i zaniedbania.ZamieszkaÅ‚y w niej jakieÅ› zwierzÄ™ta, awÅ›ród nich, sÄ…dzÄ…c po odchodach, nawet niedzwiedz grizzly.Stajnia TornadobyÅ‚a pusta, a caÅ‚e zapasy owsa i siana zostaÅ‚y już dawno zjedzone.Diego czÄ™-sto rozmyÅ›laÅ‚ nad tym, co mogÅ‚o siÄ™ stać z ogierem.PrzypuszczaÅ‚, że TornadowłóczyÅ‚ siÄ™ w pobliżu jaskini, przez jakiÅ› czas oczekujÄ…c powrotu Zorro, a po-tem uciekÅ‚, by doÅ‚Ä…czyć znowu do swych dzikich braci, może nawet w kanionieSan Gabriel, gdzie kiedyÅ› sam chwyciÅ‚ go na lasso.Alejandro wstrzymaÅ‚ oddech, kiedy weszli do olbrzymiej, Å‚ukowato skle-pionej sali na tyÅ‚ach jaskini.Mimo że wnÄ™trze byÅ‚o w rozsypce, nadal zacho-waÅ‚o swÄ… dostojnÄ… atmosferÄ™.Cenne szpady Diego zardzewiaÅ‚y, a wiele z jegokosztownych książek zostaÅ‚o pogryzionych przez insekty.Diego podszedÅ‚ doplatformy szermierczej, przysiadÅ‚ na piÄ™tach i dÅ‚oniÄ… odsunÄ…Å‚ nagromadzonykurz i brud.Alejandro przypatrywaÅ‚ siÄ™, kiedy zaczÄ…Å‚ odsÅ‚aniać uÅ‚ożone w po-sadzce koncentryczne krÄ™gi i przecinajÄ…ce siÄ™ linie.RozpoznajÄ…c nagle tenSRznak, Murieta uniósÅ‚ medalion do oczu, porównujÄ…c go ze wzorem, który wy-Å‚aniaÅ‚ siÄ™ spod kurzu.- Madre de Dios, to samo! - powiedziaÅ‚, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ dookoÅ‚a.- To na-prawdÄ™ to miejsce: jama Lisa.- PrzeszedÅ‚ po jaskini, dotykajÄ…c z szacunkiemróżnych przedmiotów, a potem podszedÅ‚ do schodów.- DokÄ…d one prowadzÄ…?Diego zatrzymaÅ‚ siÄ™ w milczeniu przy kamiennych schodach.- KiedyÅ› prowadziÅ‚y do salonu w domostwie rodziny de la Vega - odpo-wiedziaÅ‚ po dÅ‚uższej chwili.Alejandro nie zrozumiaÅ‚ od razu konsekwencji tych słów, ale kiedywreszcie zdoÅ‚aÅ‚ objąć je umysÅ‚em, otworzyÅ‚ oczy jeszcze szerzej niż przedtem.- WiÄ™c ty jesteÅ›.- Diego de la Vega - dokoÅ„czyÅ‚ starzec, pochylajÄ…c gÅ‚owÄ™.- Ale wszyscy myÅ›leli, że zginÄ…Å‚eÅ› w pożarze.Z żonÄ… i dzieckiem.- Po-krÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…, jakby chciaÅ‚ uporzÄ…dkować swe chaotyczne myÅ›li.- Gdzie byÅ‚eÅ›przez te wszystkie lata? Gdzie jest twoja rodzina?Diego pochyliÅ‚ siÄ™, by pozbierać z posadzki poniszczone książki.- ByÅ‚em nieżywy - rzekÅ‚ cicho.- Nie mówmy już o tym.- PamiÄ™tam ten ostatni raz, kiedy ciebie widziaÅ‚em.MiaÅ‚em wtedy jakieÅ›osiem lat - powiedziaÅ‚ Alejandro, unoszÄ…c do góry medalion.- Tego wieczoru,kiedy nam to daÅ‚eÅ›.WalczyÅ‚eÅ› chyba z setkÄ… ludzi.- ByÅ‚eÅ› wtedy tylko chÅ‚opcem - powiedziaÅ‚ Diego.- To wyglÄ…daÅ‚o wspa-nialej, niż przedstawiaÅ‚o siÄ™ w rzeczywistoÅ›ci.- O nie, ja nie zapominam.ByÅ‚eÅ› najwspanialszym szermierzem w caÅ‚ejKalifornii.- Rafael Montero byÅ‚ wtedy komendantem Los Angeles.PamiÄ™tasz go?Alejandro zmrużyÅ‚ nieco oczy.- Jego żoÅ‚nierze zabili wielu ludzi.Tamtej nocy, kiedy wyjechaÅ‚, zarzÄ…-SRdziÅ‚ egzekucjÄ™ trzech peonów.Ale wiedzieliÅ›my, że Zorro, wiedzieliÅ›my, że ty,don Diego, uratujesz ich w porÄ™.- PrzerwaÅ‚ na moment.- PamiÄ™tam, jak koniezmiażdżyÅ‚y kukieÅ‚ki.I pamiÄ™tam ciebie, Zorro, jak nakÅ‚adaÅ‚eÅ› medalion na szy-jÄ™ Joaquina.PowiedziaÅ‚eÅ›, że to w dowód twojej wdziÄ™cznoÅ›ci.I nazwaÅ‚eÅ› nascompañeros - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ przelotnie.- Po tamtej nocy Montero pojechaÅ‚ doHiszpanii czy gdzieÅ› tam.- Tak, tak - powiedziaÅ‚ Diego, czujÄ…c siÄ™ nieswojo z przedÅ‚użajÄ…cymi siÄ™wspomnieniami.- Teraz najważniejsze jest to, że Montero wróciÅ‚ do NowejKalifornii.- SÅ‚yszaÅ‚em, jak ludzie mówili o powrocie Montero - Alejandro skinÄ…Å‚gÅ‚owÄ….- MówiÄ…, że teraz jest bogatym czÅ‚owiekiem, nie jakimÅ› zwykÅ‚ym co-mandante, ale wÅ‚aÅ›cicielem piÄ™knej hacjendy w Los Angeles.MówiÄ…, że mawielkie plany co do przyszÅ‚oÅ›ci Kalifornii i że dużo prostych ludzi i donów za-paliÅ‚o siÄ™ do jego pomysłów.Diego skrzywiÅ‚ siÄ™, przypominajÄ…c sobie Montero stojÄ…cego na plaży.- Ha! GnÄ™biÅ‚ ludzi dwadzieÅ›cia lat temu i teraz bÄ™dzie gnÄ™biÅ‚ ich znowu!Alejandro pogÅ‚adziÅ‚ swÄ… potarganÄ… brodÄ™.- PamiÄ™tam jeszcze jednÄ… rzecz o Montero: to, że Zorro byÅ‚ jego zaprzy-siÄ™gÅ‚ym wrogiem.- Tak samo jak Diego de la Vega - odparÅ‚ starzec.- Dlatego Montero niemoże siÄ™ dowiedzieć, że tu jestem.- On wiedziaÅ‚, że jesteÅ› El Zorro?! - zapytaÅ‚ zaskoczony Alejandro.- PodejrzewaÅ‚ to przez dÅ‚ugi czas.Ale nie byÅ‚ pewien aż do samego koÅ„-ca.Alejandro spojrzaÅ‚ na schody, jakby doznaÅ‚ nagÅ‚ego olÅ›nienia.- To on spowodowaÅ‚ pożar.To on ci to zrobiÅ‚.- PrzerwaÅ‚, czekajÄ…c naodpowiedz.- Przepraszam za to, co powiedziaÅ‚em w szynku.Ty wiesz, co toSRznaczy stracić rodzinÄ™.- To jest coÅ›, o czym nie chciaÅ‚bym rozmawiać, Alejandro.Nie pytajmnie już o to.PamiÄ™taj tylko, iż masz nie mówić nikomu, że ja żyjÄ™.- Chcesz go zabić! - zawoÅ‚aÅ‚ Alejandro.- Mam racjÄ™?!- Po pierwsze chcÄ™ dowiedzieć siÄ™ wiÄ™cej o jego wielkich planach co doKalifornii - powiedziaÅ‚ Diego, ignorujÄ…c jego pytanie - i tego, jakÄ… rolÄ™ odgry-wa w nich Harrison Love z Teksasu.- A potem?- Potem, o ile bÄ™dziesz odpowiednio przygotowany, obydwaj rzucimywyzwanie losowi.Alejandro zacisnÄ…Å‚ usta [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]