[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzeczpospolita była tylko jej przybraną ojczyzną, a z umysłui usposobienia Zofia była zawsze kosmopolitką.Jednakżewiadomości o straceniu na szubienicy ludzi, spośród którychkilku przynajmniej osobiście znała i uważała za miłych210i grzecznych dżentelmenów, nie mogły pozostawić jej zupeł-nie obojętną.A zresztą ta plebejka, przez niezwykły zbiegokoliczności przeobrażona w arystokratkę, była.bardzo przy-wiązana do starych feudalnych stosunków społecznych, któ-rym zagroziła teraz polska rewolucja.Nie wiemy, co porabiała pani Wittowa w południe dnia28 czerwca 1794 roku, kiedy na szubienicach ustawionychprzed staromiejskim ratuszem, na Krakowskim Przedmieściui ulicy Senatorskiej lud Warszawy wieszał znienawidzonychzdrajców, osławionych carskich kolaborantów.Wszelako po-winna była o tej godzinie przeżyć chwilę bolesnej zadumy.Wtedy właśnie powstańczy stryczek położył kres nędznemużyciu świetnego kiedyś dyplomaty, Karola Boscamp-Laso-polskiego.Wyjeżdżając z Polski Szczęsny zapowiadał, że jego eks-patriacja jest ostateczna; miał zamiar ukarać surowo, nie-wdzięczną ojczyznę, pozbawiając ją w swojej osobie najcnot-liwszego z obywateli.Jednakże w tej dumnej determinacjiPotocki wytrwał niecałe dwa lata.Z Podola dochodziły doHamburga wiadomości o poważnym zachwianiu gospodarkijego olbrzymich latyfundiów, którymi zarządzała osamotnio-na Józefina; wypłata corocznej pensji w wysokości 50 000 du-katów mogła stanąć pod znakiem zapytania; z drugiej stronyrosły długi, bowiem nawet te niemałe sumy tylko z trudemwystarczały na hamburskie wydatki.Szczęsny nigdy zresztą nie stracił kontaktu z krajem;w latach 1793-1794 systematycznie z żoną korespondował,dopytywał się o sytuację na Ukrainie, odbierał od Józefinyobszerne i skrupulatne relacje, utrzymane w tonie niemal żepokornym.Józefina starała się go przekonać, że dokładawszelkich starań, aby jak najlepiej wywiązać się z przyjęte-go na siebie obowiązku zarządzania ukraińskimi majątkami,że gotowa jest wszystko poświęcić, aby tylko nie zawieśćzaufania męża i dzieci."Wierzaj mi, mój mężu - pisała mię-dzy innymi -= niewdzięczności, twardości charakteru i złoś-ci nie zostawię po sobie ślady; chcę być dobrą bez słabościi unikać uprzedzenia, powtarzam ci to, i ci, co mnie obta-czają, wyświadczą, że głupia własna miłość mnie nie uwodzi,ani też podległość ślepa do zdania jednego.Szukam rady, oś-wiecenia d pomocy u tych, którym ufałeś i którzy interesaM* 211twoje dobrze znali, i przyjaciół wzywane [są] rady.Moja po-zycja nie jest taka jak twoja; byłeś panem samowładnym,ja doczesnym A kiedykolwiek ty albo dzieci moje mogą miodebrać rząd fortuny, który dziś mi jest powierzony, więctak postępować powinnam, aby w każdym momencieWMPaństwu zdać z postępków moich sprawę, i to mieć napamięci, aby nie urodziwszy się bogatą, być gotową obcho-dzić się moim majątkiem i umieć żyć z nim.Mam ja trochęrozsądku, wiele podściwości, to nadgrodzić może mi umiejęt-ność" 59.Ta skwapliwa pokora pani Józefiny uświadomiłaSzczęsnemu, że względy rodzinne nie stają na przeszkodziejego powrotowi - nawet w towarzystwie Zofii - do Tul-czyna i wznowieniu tam normalnego trybu życia, po odpo-wiednim zmodyfikowaniu zawartej z żoną dwa lata temujjkomplanacji".Przez pewien czas jeszcze się wahał; pisywałdo Petersburga wiernopoddańcze listy, starając się za po-średnictwem Zubowa wybadać opinię Katarzyny II na tematswojej osoby.Faworyt odpisał, że monarchini żywi dlań nie-zmiennie jak najwyższy szacunek i zaprasza go, aby przybyłosobiście do Petersburga, uregulował swoje sprawy, a po-tem zamieszkał znowu na Ukrainie, teraz już na terytoriumpodległym jej panowaniu60.W maju 1795 robu Szczęsny zde-cydował się więc na powrót do kraju i w 'końcu czerwcawsiadł w Lubece na statek wyruszający do Petersburga; pa-ni Wittowa z dziećmi i większością służby rujszyła do Polskidrogą lądową, zamierzając przez Poznań i Warszawę udać siędo Lwowa, aby rozpocząć tam postępowanie rozwodowe z ge-nerałem Józefem Wittem.Cały ten powrotny wojaż i pierwsze miesiące pobytu Zofiina ziemiach polskich po powrocie z Hamburga możemy śle-dzić wyjątkowo dokładnie, zachowały się bowiem szczęśli-wym trafem listy pani Wittowej do Potockiego, pisane odmomentu rozstania w Hamburgu aż do ponownego spotka-nia na Ukrainie w kilka miesięcy pózniej.Zacytujemy poni-żej obszerne ich fragmenty; jest to ciekawe zródło inie tylkodo historii rozwodu państwa Wittów w 1795 i 1796 roku, alerównież do charakterystyki umysłowości Zofii i atmosferyemocjonalnej, w jlakiej rozwijały się jej stosunki ze Szczęs-nym.Była to dla Zofii podróż radosna, urealniająca jej nadziejęna legamy związek z ojcem dwojga jej dzieci, ałe zarazempełna niepokoju i udręczenia.Podróżująca z panią Wittowakilkunastoosobowa gromadka służby i rezydentów nieustan-212nie między sobą spierała się i kłóciła; pan Kamieniecki, któ-ry winien był sprawować funkcje intendenta i marszałkadworu, romansował zawzięcie z jakąś dziewczyną i niezdolnybył pomyśleć o najpilniejszych nawet potrzebach wojażujące-go towarzystwa.Wszystkie dorazne kłopoty spadały więc nagłowę Zofii.Na szczęście radziła sobie z nimi zupełnie niezle;wyprawiła najpierw kilkoro służby, a wraz z nimi, pod opie-ką niejakiej Dawidowej, rocznego zaledwie Ndkoluszkę; samaruszyła z drugą grupą, wioząc w swojej karecie faworyzo-wanego najwyrazniej, starszego Kotulę.W dniu 28 czerwcacała ta ekspedycja opiuśpiła Kilonię, nazajutrz znalazła sięw Lubece.Po dwudniowym pobycie w tym mieście Zofiapuściła się traktem berlińskim w dalszą drogę i 4 lipcabyła już w stolicy Prus61.Zofia do Szczęsnego dnia 5 lipca 1795 roku, z Berlina:"We wczorajszym moim liście nic nie pisałam ci, mon ami62,o Berlinie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Rzeczpospolita była tylko jej przybraną ojczyzną, a z umysłui usposobienia Zofia była zawsze kosmopolitką.Jednakżewiadomości o straceniu na szubienicy ludzi, spośród którychkilku przynajmniej osobiście znała i uważała za miłych210i grzecznych dżentelmenów, nie mogły pozostawić jej zupeł-nie obojętną.A zresztą ta plebejka, przez niezwykły zbiegokoliczności przeobrażona w arystokratkę, była.bardzo przy-wiązana do starych feudalnych stosunków społecznych, któ-rym zagroziła teraz polska rewolucja.Nie wiemy, co porabiała pani Wittowa w południe dnia28 czerwca 1794 roku, kiedy na szubienicach ustawionychprzed staromiejskim ratuszem, na Krakowskim Przedmieściui ulicy Senatorskiej lud Warszawy wieszał znienawidzonychzdrajców, osławionych carskich kolaborantów.Wszelako po-winna była o tej godzinie przeżyć chwilę bolesnej zadumy.Wtedy właśnie powstańczy stryczek położył kres nędznemużyciu świetnego kiedyś dyplomaty, Karola Boscamp-Laso-polskiego.Wyjeżdżając z Polski Szczęsny zapowiadał, że jego eks-patriacja jest ostateczna; miał zamiar ukarać surowo, nie-wdzięczną ojczyznę, pozbawiając ją w swojej osobie najcnot-liwszego z obywateli.Jednakże w tej dumnej determinacjiPotocki wytrwał niecałe dwa lata.Z Podola dochodziły doHamburga wiadomości o poważnym zachwianiu gospodarkijego olbrzymich latyfundiów, którymi zarządzała osamotnio-na Józefina; wypłata corocznej pensji w wysokości 50 000 du-katów mogła stanąć pod znakiem zapytania; z drugiej stronyrosły długi, bowiem nawet te niemałe sumy tylko z trudemwystarczały na hamburskie wydatki.Szczęsny nigdy zresztą nie stracił kontaktu z krajem;w latach 1793-1794 systematycznie z żoną korespondował,dopytywał się o sytuację na Ukrainie, odbierał od Józefinyobszerne i skrupulatne relacje, utrzymane w tonie niemal żepokornym.Józefina starała się go przekonać, że dokładawszelkich starań, aby jak najlepiej wywiązać się z przyjęte-go na siebie obowiązku zarządzania ukraińskimi majątkami,że gotowa jest wszystko poświęcić, aby tylko nie zawieśćzaufania męża i dzieci."Wierzaj mi, mój mężu - pisała mię-dzy innymi -= niewdzięczności, twardości charakteru i złoś-ci nie zostawię po sobie ślady; chcę być dobrą bez słabościi unikać uprzedzenia, powtarzam ci to, i ci, co mnie obta-czają, wyświadczą, że głupia własna miłość mnie nie uwodzi,ani też podległość ślepa do zdania jednego.Szukam rady, oś-wiecenia d pomocy u tych, którym ufałeś i którzy interesaM* 211twoje dobrze znali, i przyjaciół wzywane [są] rady.Moja po-zycja nie jest taka jak twoja; byłeś panem samowładnym,ja doczesnym A kiedykolwiek ty albo dzieci moje mogą miodebrać rząd fortuny, który dziś mi jest powierzony, więctak postępować powinnam, aby w każdym momencieWMPaństwu zdać z postępków moich sprawę, i to mieć napamięci, aby nie urodziwszy się bogatą, być gotową obcho-dzić się moim majątkiem i umieć żyć z nim.Mam ja trochęrozsądku, wiele podściwości, to nadgrodzić może mi umiejęt-ność" 59.Ta skwapliwa pokora pani Józefiny uświadomiłaSzczęsnemu, że względy rodzinne nie stają na przeszkodziejego powrotowi - nawet w towarzystwie Zofii - do Tul-czyna i wznowieniu tam normalnego trybu życia, po odpo-wiednim zmodyfikowaniu zawartej z żoną dwa lata temujjkomplanacji".Przez pewien czas jeszcze się wahał; pisywałdo Petersburga wiernopoddańcze listy, starając się za po-średnictwem Zubowa wybadać opinię Katarzyny II na tematswojej osoby.Faworyt odpisał, że monarchini żywi dlań nie-zmiennie jak najwyższy szacunek i zaprasza go, aby przybyłosobiście do Petersburga, uregulował swoje sprawy, a po-tem zamieszkał znowu na Ukrainie, teraz już na terytoriumpodległym jej panowaniu60.W maju 1795 robu Szczęsny zde-cydował się więc na powrót do kraju i w 'końcu czerwcawsiadł w Lubece na statek wyruszający do Petersburga; pa-ni Wittowa z dziećmi i większością służby rujszyła do Polskidrogą lądową, zamierzając przez Poznań i Warszawę udać siędo Lwowa, aby rozpocząć tam postępowanie rozwodowe z ge-nerałem Józefem Wittem.Cały ten powrotny wojaż i pierwsze miesiące pobytu Zofiina ziemiach polskich po powrocie z Hamburga możemy śle-dzić wyjątkowo dokładnie, zachowały się bowiem szczęśli-wym trafem listy pani Wittowej do Potockiego, pisane odmomentu rozstania w Hamburgu aż do ponownego spotka-nia na Ukrainie w kilka miesięcy pózniej.Zacytujemy poni-żej obszerne ich fragmenty; jest to ciekawe zródło inie tylkodo historii rozwodu państwa Wittów w 1795 i 1796 roku, alerównież do charakterystyki umysłowości Zofii i atmosferyemocjonalnej, w jlakiej rozwijały się jej stosunki ze Szczęs-nym.Była to dla Zofii podróż radosna, urealniająca jej nadziejęna legamy związek z ojcem dwojga jej dzieci, ałe zarazempełna niepokoju i udręczenia.Podróżująca z panią Wittowakilkunastoosobowa gromadka służby i rezydentów nieustan-212nie między sobą spierała się i kłóciła; pan Kamieniecki, któ-ry winien był sprawować funkcje intendenta i marszałkadworu, romansował zawzięcie z jakąś dziewczyną i niezdolnybył pomyśleć o najpilniejszych nawet potrzebach wojażujące-go towarzystwa.Wszystkie dorazne kłopoty spadały więc nagłowę Zofii.Na szczęście radziła sobie z nimi zupełnie niezle;wyprawiła najpierw kilkoro służby, a wraz z nimi, pod opie-ką niejakiej Dawidowej, rocznego zaledwie Ndkoluszkę; samaruszyła z drugą grupą, wioząc w swojej karecie faworyzo-wanego najwyrazniej, starszego Kotulę.W dniu 28 czerwcacała ta ekspedycja opiuśpiła Kilonię, nazajutrz znalazła sięw Lubece.Po dwudniowym pobycie w tym mieście Zofiapuściła się traktem berlińskim w dalszą drogę i 4 lipcabyła już w stolicy Prus61.Zofia do Szczęsnego dnia 5 lipca 1795 roku, z Berlina:"We wczorajszym moim liście nic nie pisałam ci, mon ami62,o Berlinie [ Pobierz całość w formacie PDF ]