[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy przechodziÅ‚ obok grupki mężczyzn, podszedÅ‚ doniego czÅ‚owiek, którego Tate przedstawiÅ‚ jako Emilia.ZaczÄ™li rozmawiać i ruszyli dalejrazem w stronÄ™ wyspy mebli przylegajÄ…cej do jednego z boków przestronnej sali.Stephen usiadÅ‚ i wyciÄ…gnÄ…Å‚ w stronÄ™ Julii jakiÅ› przedmiot.ByÅ‚ to duży rewolwer.- On chce, żebyÅ›cie go obejrzeli - wyjaÅ›niÅ‚ Tate.- NależaÅ‚ do jego ojca.- Tak, mojego taty.Fajna broÅ„ - potwierdziÅ‚ Emilio, stajÄ…c przy sofie i uÅ›miechajÄ…c siÄ™do Stephena.Stephen zważyÅ‚ rewolwer w dÅ‚oni i zajrzaÅ‚ do lufy.- Bardzo fajny - powiedziaÅ‚.OddaÅ‚ go z powrotem Emilio, który uniósÅ‚ go dumnie, apotem wetknÄ…Å‚ za pasek.- No proszÄ™, co za widok - odezwaÅ‚a siÄ™ Julia, lustrujÄ…c Å›wieży wyglÄ…d Stephena.Stephen pociÄ…gnÄ…Å‚ za koÅ‚nierzyk i pogÅ‚askaÅ‚ siÄ™ po przodzie swojej czystej inajwyrazniej wyprasowanej koszuli.- Tak, tak - odparÅ‚.- Znowu jestem sobÄ….- WyjÄ…Å‚ z misy kawaÅ‚ek miÄ™sa i wÅ‚ożyÅ‚ go doust.Emilio przysunÄ…Å‚ bliżej leżak ogrodowy i usiadÅ‚.- DziÄ™kujemy za goÅ›cinność - powiedziaÅ‚a Julia.- Czujesz siÄ™ lepiej?- Dużo lepiej, prawie jak czÅ‚owiek.A poczujÄ™ siÄ™ jeszcze lepiej, kiedy bÄ™dÄ™ mogÅ‚a siÄ™ubrać.Emilio siÄ™ zarumieniÅ‚ i krew nadaÅ‚a jego ciemnej skórze barwÄ™ cynamonu.- Chyba już niedÅ‚ugo.- PowiedziaÅ‚ coÅ› do Rosy, która zerknęła na JuliÄ™ i rozeÅ›miaÅ‚asiÄ™ dobrodusznie.ZeÅ›lizgnęła siÄ™ z kolan Tate'a i poszÅ‚a w kierunku zaplecza.- Wszystko dobrze, naprawdÄ™ - owinęła siÄ™ mocniej kocem i wsunęła jego koÅ„ce podsiebie.ZwróciÅ‚a siÄ™ do Tate'a: - MówiÅ‚eÅ›, że oni majÄ… wiÄ™ksze plany, przy których może siÄ™przydać twoje doÅ›wiadczenie z SAS.Jakie to plany?- Pozbyć siÄ™ Nana-ykua! - odparÅ‚ Emilio.WyszarpnÄ…Å‚ pistolet zza pasa i potrzÄ…snÄ…Å‚nim w powietrzu.- Aikoteve peikoteve che rehe, Nanaykua!Mężczyzni w sali zaczÄ™li gwizdać i wiwatować.- No tak.- odezwaÅ‚ siÄ™ Tate, kiwajÄ…c rÄ™kÄ… w uspokajajÄ…cym geÅ›cie i próbujÄ…c skÅ‚onićEmilia, by ten schowaÅ‚ broÅ„.- KiedyÅ›.- KiedyÅ›? Nie kiedyÅ›! - odrzekÅ‚ Emilio.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do Julii.- My pokonać ichteraz, prawda?Stephen pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….Julia nie wiedziaÅ‚a, jak zareagować.Czy Emilio proponowaÅ‚im pomoc swoich ludzi? Czy naprawdÄ™ mogliby wkroczyć tam z broniÄ… w rÄ™ku i uwolnićAllena?- Ci zli ludzie.Kto zniknÄ…Å‚? Kogo oni zabrać?- Mojego brata.- A, eme'na.- WstaÅ‚ i krzyknÄ…Å‚ coÅ› do pozostaÅ‚ych, najwyrazniej jakieÅ› wezwanie.Inni mężczyzni też unieÅ›li broÅ„ nad gÅ‚owami.Niektórzy musieli przebiec przez salÄ™,żeby chwycić pistolet lub karabin.Wciąż powtarzali to samo zdanie.W uszach Julii brzmiaÅ‚oto nie jak sÅ‚owa, ale jak Å›cieżka dzwiÄ™kowa Ennio Morricone czy też raczej: Możemywalczyć! Możemy walczyć!".Emilio rzuciÅ‚ rewolwer na drewniany stół.PodniósÅ‚ róg Julii napeÅ‚niony tereré.- Idziemy jutro - oznajmiÅ‚, pokazujÄ…c wszystkie zÄ™by.- Dosyć! Dosyć Nana-ykua!Dzisiaj cieszymy siÄ™ i pijemy.- UniósÅ‚ róg.BrÄ…zowy pÅ‚yn rozlaÅ‚ siÄ™ i zachlapaÅ‚ mu twarz.Emilio rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™, a pozostali mężczyzni mu zawtórowali.Julia uÅ›miechnęła siÄ™ szeroko do Stephena.- JesteÅ› gotów? - zapytaÅ‚a.- Dosyć Nana-ykua! - odparÅ‚, potrzÄ…sajÄ…c w powietrzu pięściÄ….*Julia podniosÅ‚a gwaÅ‚townie powieki.ChciaÅ‚a zaczerpnąć powietrza, ale nie mogÅ‚a.KtoÅ› zasÅ‚aniaÅ‚ jej dÅ‚oniÄ… usta.Natychmiast wsunęła rÄ™kÄ™ pod marynarkÄ™, którÄ… miaÅ‚a zwiniÄ™tÄ…pod gÅ‚owÄ…, ale przypomniaÅ‚a sobie, że przecież nie ma pistoletu.Z ciemnoÅ›ci wyÅ‚oniÅ‚a siÄ™ twarz Tate'a.PrzyÅ‚ożyÅ‚ palec do ust i cofnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„.OdwróciÅ‚siÄ™ od niej i przycisnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ do ust Stephena, który obudziÅ‚ siÄ™ z wiÄ™kszym wdziÄ™kiem niżona: poruszyÅ‚ tylko powiekami, unoszÄ…c je do góry niczym filmowy zombie.SprawdziÅ‚agodzinÄ™ na zegarku.ByÅ‚a trzecia czterdzieÅ›ci.Tate wskazaÅ‚ gÅ‚owÄ… na drzwi niewielkiego pomieszczenia, które zajmowali, i zaczÄ…Å‚kluczyć w stronÄ™ wyjÅ›cia pomiÄ™dzy ciaÅ‚ami ludzi Å›piÄ…cych wokół.Julia i Stephen ruszyli zanim ze swoimi plecakami.Wyszli z pokoju do przestrzennej sali głównej, w której równieżbyÅ‚o ciemno, chociaż tutaj smugi księżycowego blasku wlewaÅ‚y siÄ™ przez wysokie okna ikÅ‚adÅ‚y siÄ™ na podÅ‚odze.Tate przycisnÄ…Å‚ siÄ™ do Å›ciany i popatrzyÅ‚ w górÄ™ w stronÄ™ okien. Strażnicy" - pomyÅ›laÅ‚a Julia.Tate przesunÄ…Å‚ siÄ™ cicho i szybko do nastÄ™pnych drzwi i przeÅ›lizgnÄ…Å‚ siÄ™ przez nie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Kiedy przechodziÅ‚ obok grupki mężczyzn, podszedÅ‚ doniego czÅ‚owiek, którego Tate przedstawiÅ‚ jako Emilia.ZaczÄ™li rozmawiać i ruszyli dalejrazem w stronÄ™ wyspy mebli przylegajÄ…cej do jednego z boków przestronnej sali.Stephen usiadÅ‚ i wyciÄ…gnÄ…Å‚ w stronÄ™ Julii jakiÅ› przedmiot.ByÅ‚ to duży rewolwer.- On chce, żebyÅ›cie go obejrzeli - wyjaÅ›niÅ‚ Tate.- NależaÅ‚ do jego ojca.- Tak, mojego taty.Fajna broÅ„ - potwierdziÅ‚ Emilio, stajÄ…c przy sofie i uÅ›miechajÄ…c siÄ™do Stephena.Stephen zważyÅ‚ rewolwer w dÅ‚oni i zajrzaÅ‚ do lufy.- Bardzo fajny - powiedziaÅ‚.OddaÅ‚ go z powrotem Emilio, który uniósÅ‚ go dumnie, apotem wetknÄ…Å‚ za pasek.- No proszÄ™, co za widok - odezwaÅ‚a siÄ™ Julia, lustrujÄ…c Å›wieży wyglÄ…d Stephena.Stephen pociÄ…gnÄ…Å‚ za koÅ‚nierzyk i pogÅ‚askaÅ‚ siÄ™ po przodzie swojej czystej inajwyrazniej wyprasowanej koszuli.- Tak, tak - odparÅ‚.- Znowu jestem sobÄ….- WyjÄ…Å‚ z misy kawaÅ‚ek miÄ™sa i wÅ‚ożyÅ‚ go doust.Emilio przysunÄ…Å‚ bliżej leżak ogrodowy i usiadÅ‚.- DziÄ™kujemy za goÅ›cinność - powiedziaÅ‚a Julia.- Czujesz siÄ™ lepiej?- Dużo lepiej, prawie jak czÅ‚owiek.A poczujÄ™ siÄ™ jeszcze lepiej, kiedy bÄ™dÄ™ mogÅ‚a siÄ™ubrać.Emilio siÄ™ zarumieniÅ‚ i krew nadaÅ‚a jego ciemnej skórze barwÄ™ cynamonu.- Chyba już niedÅ‚ugo.- PowiedziaÅ‚ coÅ› do Rosy, która zerknęła na JuliÄ™ i rozeÅ›miaÅ‚asiÄ™ dobrodusznie.ZeÅ›lizgnęła siÄ™ z kolan Tate'a i poszÅ‚a w kierunku zaplecza.- Wszystko dobrze, naprawdÄ™ - owinęła siÄ™ mocniej kocem i wsunęła jego koÅ„ce podsiebie.ZwróciÅ‚a siÄ™ do Tate'a: - MówiÅ‚eÅ›, że oni majÄ… wiÄ™ksze plany, przy których może siÄ™przydać twoje doÅ›wiadczenie z SAS.Jakie to plany?- Pozbyć siÄ™ Nana-ykua! - odparÅ‚ Emilio.WyszarpnÄ…Å‚ pistolet zza pasa i potrzÄ…snÄ…Å‚nim w powietrzu.- Aikoteve peikoteve che rehe, Nanaykua!Mężczyzni w sali zaczÄ™li gwizdać i wiwatować.- No tak.- odezwaÅ‚ siÄ™ Tate, kiwajÄ…c rÄ™kÄ… w uspokajajÄ…cym geÅ›cie i próbujÄ…c skÅ‚onićEmilia, by ten schowaÅ‚ broÅ„.- KiedyÅ›.- KiedyÅ›? Nie kiedyÅ›! - odrzekÅ‚ Emilio.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do Julii.- My pokonać ichteraz, prawda?Stephen pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….Julia nie wiedziaÅ‚a, jak zareagować.Czy Emilio proponowaÅ‚im pomoc swoich ludzi? Czy naprawdÄ™ mogliby wkroczyć tam z broniÄ… w rÄ™ku i uwolnićAllena?- Ci zli ludzie.Kto zniknÄ…Å‚? Kogo oni zabrać?- Mojego brata.- A, eme'na.- WstaÅ‚ i krzyknÄ…Å‚ coÅ› do pozostaÅ‚ych, najwyrazniej jakieÅ› wezwanie.Inni mężczyzni też unieÅ›li broÅ„ nad gÅ‚owami.Niektórzy musieli przebiec przez salÄ™,żeby chwycić pistolet lub karabin.Wciąż powtarzali to samo zdanie.W uszach Julii brzmiaÅ‚oto nie jak sÅ‚owa, ale jak Å›cieżka dzwiÄ™kowa Ennio Morricone czy też raczej: Możemywalczyć! Możemy walczyć!".Emilio rzuciÅ‚ rewolwer na drewniany stół.PodniósÅ‚ róg Julii napeÅ‚niony tereré.- Idziemy jutro - oznajmiÅ‚, pokazujÄ…c wszystkie zÄ™by.- Dosyć! Dosyć Nana-ykua!Dzisiaj cieszymy siÄ™ i pijemy.- UniósÅ‚ róg.BrÄ…zowy pÅ‚yn rozlaÅ‚ siÄ™ i zachlapaÅ‚ mu twarz.Emilio rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™, a pozostali mężczyzni mu zawtórowali.Julia uÅ›miechnęła siÄ™ szeroko do Stephena.- JesteÅ› gotów? - zapytaÅ‚a.- Dosyć Nana-ykua! - odparÅ‚, potrzÄ…sajÄ…c w powietrzu pięściÄ….*Julia podniosÅ‚a gwaÅ‚townie powieki.ChciaÅ‚a zaczerpnąć powietrza, ale nie mogÅ‚a.KtoÅ› zasÅ‚aniaÅ‚ jej dÅ‚oniÄ… usta.Natychmiast wsunęła rÄ™kÄ™ pod marynarkÄ™, którÄ… miaÅ‚a zwiniÄ™tÄ…pod gÅ‚owÄ…, ale przypomniaÅ‚a sobie, że przecież nie ma pistoletu.Z ciemnoÅ›ci wyÅ‚oniÅ‚a siÄ™ twarz Tate'a.PrzyÅ‚ożyÅ‚ palec do ust i cofnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„.OdwróciÅ‚siÄ™ od niej i przycisnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ do ust Stephena, który obudziÅ‚ siÄ™ z wiÄ™kszym wdziÄ™kiem niżona: poruszyÅ‚ tylko powiekami, unoszÄ…c je do góry niczym filmowy zombie.SprawdziÅ‚agodzinÄ™ na zegarku.ByÅ‚a trzecia czterdzieÅ›ci.Tate wskazaÅ‚ gÅ‚owÄ… na drzwi niewielkiego pomieszczenia, które zajmowali, i zaczÄ…Å‚kluczyć w stronÄ™ wyjÅ›cia pomiÄ™dzy ciaÅ‚ami ludzi Å›piÄ…cych wokół.Julia i Stephen ruszyli zanim ze swoimi plecakami.Wyszli z pokoju do przestrzennej sali głównej, w której równieżbyÅ‚o ciemno, chociaż tutaj smugi księżycowego blasku wlewaÅ‚y siÄ™ przez wysokie okna ikÅ‚adÅ‚y siÄ™ na podÅ‚odze.Tate przycisnÄ…Å‚ siÄ™ do Å›ciany i popatrzyÅ‚ w górÄ™ w stronÄ™ okien. Strażnicy" - pomyÅ›laÅ‚a Julia.Tate przesunÄ…Å‚ siÄ™ cicho i szybko do nastÄ™pnych drzwi i przeÅ›lizgnÄ…Å‚ siÄ™ przez nie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]