[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zauważył, żeby ktoś za nimszedł.Stryjostwo powitało go uściskami i pocałunkami.Darab miałlekką nadwagę, cienki wąsik i bystre spojrzenie.Nasrin była piękną217kobietą, która sobie pofolgowała i teraz przynależała do kalifatujedzenia.Zaprosili go do salonu, gdzie na kanapach i fotelach wciążbyły foliowe pokrowce.Nie widzieli drogiego bratanka od wielumiesięcy.Gdzie się podziewał? Jest taki chudy.Czy dobrze się od-żywia? Na pewno nie.Potrzebna mu żona.Karim czuł się skrępowany.Darab i Nasrin nudzili go.Byli be-efarhang, prymitywną burżuazyjną rodziną, która wzbogaciła się naochłapach rzucanych przez reżim - najgorsza rzecz, jaką porządnyIrańczyk może o kimś powiedzieć.Jednym z cichych wspólnikówstryja w firmie transportowej była rodzina duchownych z Kom.Karim wątpił, żeby Darab modlił się chociaż raz w roku, nie wspo-minając już o pięciu razach dziennie, ale udawał, jak wszyscy inni.Tak jak on sam jeszcze kilka miesięcy temu, uświadomił sobie.Kimjest, żeby osądzać innych?Stryj zapewnił, że podoba mu się amerykańska książka.- Ufają ci - powiedział i puścił oko do bratanka.Tak, odparł Karim.Ufają mi.Miał nadzieję, że Darab nie będziemiał dużych kłopotów, jeśli coś pójdzie zle.Stryj jest dupkiem, alenie zasłużył na cierpienie z powodu jego wewnętrznego przymusu,by coś zmienić.- To straszne, co stało się z Hosejnem - rzekł stryj, kiedy Na-srin poszła do kuchni.- Dlaczego zmusili go do odejścia? KochałPasdaran.To niesprawiedliwe.- Tak, stryju.Bardzo mi żal Hosejna.Nie powinni byli tak gopotraktować.- Co on zrobił? - spytał Darab szeptem.- Czy coś bardzo złe-go?- Nie - odparł Karim.- Miał niewłaściwych przyjaciół.Do jegosekcji przyszli nowi ludzie i w coś go wrobili, żeby im nie przeszka-dzał.Ale nie sądzę, żeby to była prawda.218- Próbowałeś mu pomóc? Masz wpływy.Wiem o tym.- Zrobiłem, co mogłem - odparł Karim i spuścił wzrok.Byłomu głupio.Tak naprawdę nie zrobił nic, żeby pomóc kuzynowi.Zabardzo się bał.- To było dla mnie trudne - wyznał stryj.- Hosejn bardzo mipomagał.Znał ludzi, którzy się liczą.Kiedy miałem jakiś problem,pomagał mi go rozwiązać.A teraz muszę szukać innych sposobów.-Spojrzał wyczekująco na Karima.Więc o to chodziło.Stryj Darab wcale nie żałował kuzyna Hosej-na, tylko tego, że stracił kontakty w Gwardii Rewolucyjnej.- Chciałbym pomóc - powiedział Karim - ale rozumiesz, mojapraca jest związana z nauką.Nie spotykam się z politykami.- Nigdy bym cię o to nie prosił, mój drogi.Nigdy.Ale niełatwyjest los biznesmena.Tyle rąk się wyciąga.Na szczęście dobrze namsię wiedzie.Otwieram nowe biuro w Bandar-e Abbas.Co by na topowiedział twój ojciec, gdyby żył? Jego mały braciszek Darab od-niósł sukces - ma trzy biura i nowy dom.Byłby ze mnie dumny,niech jego dusza spoczywa w spokoju.- Na pewno byłby bardzo szczęśliwy - zapewnił Karim.Pomy-ślał o pogardzie, jaką ojciec czuł aż do śmierci dla obłudnych chwal-ców nowego Iranu, takich jak drogi stryj Darab." " "Nasrin podała całe góry jedzenia.W niedługim czasie międzysms-em Karima a jego przybyciem zdołała jakimś cudem przyrzą-dzić mieloną jagnięcinę chelo kebab na górze ryżu, pieczonego kur-czaka pokrytego desenjun, sosem z granatów, orzechów włoskich ikardamonu, oraz dolme bademjun, bakłażany nadziewane mięsem i219rodzynkami.Był to najlepszy posiłek, jaki Karim jadł od tygodni,więc niemal rzucił się na jedzenie, ku niezmiernej radości Nasrin.Potem przyniosła domowe słodycze oraz - z szacunku dla gościa -lody Baskin-Robbins, ale Karim nie dał już rady zjeść deseru." " "Po kawie Karim zaproponował, że pogra na komputerze z dzieć-mi, dwunastoletnim Alim i sześcioletnim Azadehem.Stryj miał dośćszybkie łącze u jednego z dostawców satelitarnych.Karim wiedział otym, bo sam pomagał mu je skonfigurować.Grał przez chwilę zchłopcami na perskich stronach dla dzieci, ale obaj szybko się zmę-czyli i położyli na podłodze w pokoju zabaw.Nasrin zmywała wkuchni, a Darab rozmawiał w salonie przez telefon.Karim miał niewiele czasu.Ciotka i stryj lada chwila przyjdą po-łożyć synów do łóżek.Pomyślał, że sprawdzi konto doktora Alegona Hotmailu, ale w końcu uznał, że to zbyt niebezpieczne.Przenieślisię przecież na inny system.Wpisał adres Gmaila, a kiedy wyświetli-ła się strona, podał nazwę i hasło konta iranmetalwork które stwo-rzył wiele tygodni temu.Serce biło mu jak oszalałe.Strach to twój przyjaciel, napomniałsię w myślach.%7łyj w nim.Wspinaj się na niego jak na górę.Kontona Gmailu musi być czyste.Dlaczego miałoby być inaczej? MilionyIrańczyków mają bezpłatne konta internetowe na Yahoo, Gmailu iMSN-ie.Władze nie są w stanie nadzorować ich wszystkich i na ileKarimowi było wiadomo, nawet nie próbują.Mimo to wahał sięchwilę, zanim nacisnął enter, który miał go przenieść do świata ta-jemnic.Wreszcie to zrobił i jego żądanie pomknęło po kablach,łączach satelitarnych i światłowodach.W piątki Internet działał po-woli.Ludzie siedzieli w domach i sprawdzali pocztę, grali w gry220internetowe z dziećmi, ściągali muzykę i oglądali pornografię.Ocze-kiwanie trwało ponad minutę i na czole Karima pojawiły się kropelkipotu.Ale w końcu na monitorze pojawiła się jego skrzynka.Wszedłw folder Szkice i znalazł wiadomość:Pracujemy nad planami wakacji.Załatwimy dla ciebie bilety.Uważaj nachłód.Unikaj zarazków i często myj ręce.Przeczytał ją dwa razy, a potem zamknął.Poczuł radosne unie-sienie, jakby pochodzący z odległego zródła prąd przeszył jego ciało.Wyszedł z Gmaila i otworzył popularną stronę prowadzoną przezkonserwatywną gazetę Kayhan , by zmylić tropy.Czytał artykuł omahdyzmie, kiedy kilka minut pózniej przyszła Nasrin, nucąc perskąkołysankę.Wyłączył komputer i pomógł ciotce zanieść chłopców dołóżek." " "Darab zaproponował, że odwiezie bratanka do Yoosef Abad, ipoczuł się lekko urażony, kiedy ten odmówił.Karim przeprosił iwyjaśnił, że potrzebuje ruchu po tak obfitej kolacji.Nasrin się tospodobało, więc obsypała go pocałunkami i wysłała w drogę." " "Karim Molavi wyszedł z willi w Sadeghiyeh jak ogłuszony.Gdzieś tam, po drugiej stronie stawu, istniała dobroduszna i tajemni-cza siła.Usłyszeli jego błaganie i zrozumieli je.Znajdą sposób, żebygo stąd wyciągnąć, nawet jeśli jest obserwowany i nie może podró-żować w normalny sposób.Tacy są silni.Wkrótce do niego przyjdą.A tymczasem powinien unikać niebezpieczeństw.Trzymać się z dalaod zarazków.Utrzymać się przy życiu.221Przeszedł kilka kilometrów skrajem parku Pardisan.Niektóre ka-ruzele były jeszcze oświetlone.Kilka rodzin spacerowało po parko-wych alejkach.Nawet wysoka iglica wieży komunikacyjnej w parkuNasr, którą uważał za architektonicznego potworka, tego wieczoruwydawała mu się prawie ładna.Nie był sam.Przyjadą po niego.Złapał taksówkę i kazał kierowcy jechać do Yoosef Abad.Tak-sówkarz zgubił się na zjezdzie z autostrady Kordestan, więc Karimmusiał go prowadzić krok po kroku aż do ulicy Yazdani.Na wszelkiwypadek kazał mu się zatrzymać przecznicę przed swoim domem.Kiedy wysiadł, wciąż pełen radosnego uniesienia, napomniał się wmyślach, że teraz musi być szczególnie ostrożny.Ta niebezpiecznaczęść dopiero się zaczynała.Powtarzał sobie perskie przysłowie.Nafasat az jayeh garm darmiyad.Oddychasz w ciepłym miejscu.Innymi słowy, nie bądz zbytnim optymistą.Niedługo znów poczujechłód w kościach.Będzie czekał, aż przyjadą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nie zauważył, żeby ktoś za nimszedł.Stryjostwo powitało go uściskami i pocałunkami.Darab miałlekką nadwagę, cienki wąsik i bystre spojrzenie.Nasrin była piękną217kobietą, która sobie pofolgowała i teraz przynależała do kalifatujedzenia.Zaprosili go do salonu, gdzie na kanapach i fotelach wciążbyły foliowe pokrowce.Nie widzieli drogiego bratanka od wielumiesięcy.Gdzie się podziewał? Jest taki chudy.Czy dobrze się od-żywia? Na pewno nie.Potrzebna mu żona.Karim czuł się skrępowany.Darab i Nasrin nudzili go.Byli be-efarhang, prymitywną burżuazyjną rodziną, która wzbogaciła się naochłapach rzucanych przez reżim - najgorsza rzecz, jaką porządnyIrańczyk może o kimś powiedzieć.Jednym z cichych wspólnikówstryja w firmie transportowej była rodzina duchownych z Kom.Karim wątpił, żeby Darab modlił się chociaż raz w roku, nie wspo-minając już o pięciu razach dziennie, ale udawał, jak wszyscy inni.Tak jak on sam jeszcze kilka miesięcy temu, uświadomił sobie.Kimjest, żeby osądzać innych?Stryj zapewnił, że podoba mu się amerykańska książka.- Ufają ci - powiedział i puścił oko do bratanka.Tak, odparł Karim.Ufają mi.Miał nadzieję, że Darab nie będziemiał dużych kłopotów, jeśli coś pójdzie zle.Stryj jest dupkiem, alenie zasłużył na cierpienie z powodu jego wewnętrznego przymusu,by coś zmienić.- To straszne, co stało się z Hosejnem - rzekł stryj, kiedy Na-srin poszła do kuchni.- Dlaczego zmusili go do odejścia? KochałPasdaran.To niesprawiedliwe.- Tak, stryju.Bardzo mi żal Hosejna.Nie powinni byli tak gopotraktować.- Co on zrobił? - spytał Darab szeptem.- Czy coś bardzo złe-go?- Nie - odparł Karim.- Miał niewłaściwych przyjaciół.Do jegosekcji przyszli nowi ludzie i w coś go wrobili, żeby im nie przeszka-dzał.Ale nie sądzę, żeby to była prawda.218- Próbowałeś mu pomóc? Masz wpływy.Wiem o tym.- Zrobiłem, co mogłem - odparł Karim i spuścił wzrok.Byłomu głupio.Tak naprawdę nie zrobił nic, żeby pomóc kuzynowi.Zabardzo się bał.- To było dla mnie trudne - wyznał stryj.- Hosejn bardzo mipomagał.Znał ludzi, którzy się liczą.Kiedy miałem jakiś problem,pomagał mi go rozwiązać.A teraz muszę szukać innych sposobów.-Spojrzał wyczekująco na Karima.Więc o to chodziło.Stryj Darab wcale nie żałował kuzyna Hosej-na, tylko tego, że stracił kontakty w Gwardii Rewolucyjnej.- Chciałbym pomóc - powiedział Karim - ale rozumiesz, mojapraca jest związana z nauką.Nie spotykam się z politykami.- Nigdy bym cię o to nie prosił, mój drogi.Nigdy.Ale niełatwyjest los biznesmena.Tyle rąk się wyciąga.Na szczęście dobrze namsię wiedzie.Otwieram nowe biuro w Bandar-e Abbas.Co by na topowiedział twój ojciec, gdyby żył? Jego mały braciszek Darab od-niósł sukces - ma trzy biura i nowy dom.Byłby ze mnie dumny,niech jego dusza spoczywa w spokoju.- Na pewno byłby bardzo szczęśliwy - zapewnił Karim.Pomy-ślał o pogardzie, jaką ojciec czuł aż do śmierci dla obłudnych chwal-ców nowego Iranu, takich jak drogi stryj Darab." " "Nasrin podała całe góry jedzenia.W niedługim czasie międzysms-em Karima a jego przybyciem zdołała jakimś cudem przyrzą-dzić mieloną jagnięcinę chelo kebab na górze ryżu, pieczonego kur-czaka pokrytego desenjun, sosem z granatów, orzechów włoskich ikardamonu, oraz dolme bademjun, bakłażany nadziewane mięsem i219rodzynkami.Był to najlepszy posiłek, jaki Karim jadł od tygodni,więc niemal rzucił się na jedzenie, ku niezmiernej radości Nasrin.Potem przyniosła domowe słodycze oraz - z szacunku dla gościa -lody Baskin-Robbins, ale Karim nie dał już rady zjeść deseru." " "Po kawie Karim zaproponował, że pogra na komputerze z dzieć-mi, dwunastoletnim Alim i sześcioletnim Azadehem.Stryj miał dośćszybkie łącze u jednego z dostawców satelitarnych.Karim wiedział otym, bo sam pomagał mu je skonfigurować.Grał przez chwilę zchłopcami na perskich stronach dla dzieci, ale obaj szybko się zmę-czyli i położyli na podłodze w pokoju zabaw.Nasrin zmywała wkuchni, a Darab rozmawiał w salonie przez telefon.Karim miał niewiele czasu.Ciotka i stryj lada chwila przyjdą po-łożyć synów do łóżek.Pomyślał, że sprawdzi konto doktora Alegona Hotmailu, ale w końcu uznał, że to zbyt niebezpieczne.Przenieślisię przecież na inny system.Wpisał adres Gmaila, a kiedy wyświetli-ła się strona, podał nazwę i hasło konta iranmetalwork które stwo-rzył wiele tygodni temu.Serce biło mu jak oszalałe.Strach to twój przyjaciel, napomniałsię w myślach.%7łyj w nim.Wspinaj się na niego jak na górę.Kontona Gmailu musi być czyste.Dlaczego miałoby być inaczej? MilionyIrańczyków mają bezpłatne konta internetowe na Yahoo, Gmailu iMSN-ie.Władze nie są w stanie nadzorować ich wszystkich i na ileKarimowi było wiadomo, nawet nie próbują.Mimo to wahał sięchwilę, zanim nacisnął enter, który miał go przenieść do świata ta-jemnic.Wreszcie to zrobił i jego żądanie pomknęło po kablach,łączach satelitarnych i światłowodach.W piątki Internet działał po-woli.Ludzie siedzieli w domach i sprawdzali pocztę, grali w gry220internetowe z dziećmi, ściągali muzykę i oglądali pornografię.Ocze-kiwanie trwało ponad minutę i na czole Karima pojawiły się kropelkipotu.Ale w końcu na monitorze pojawiła się jego skrzynka.Wszedłw folder Szkice i znalazł wiadomość:Pracujemy nad planami wakacji.Załatwimy dla ciebie bilety.Uważaj nachłód.Unikaj zarazków i często myj ręce.Przeczytał ją dwa razy, a potem zamknął.Poczuł radosne unie-sienie, jakby pochodzący z odległego zródła prąd przeszył jego ciało.Wyszedł z Gmaila i otworzył popularną stronę prowadzoną przezkonserwatywną gazetę Kayhan , by zmylić tropy.Czytał artykuł omahdyzmie, kiedy kilka minut pózniej przyszła Nasrin, nucąc perskąkołysankę.Wyłączył komputer i pomógł ciotce zanieść chłopców dołóżek." " "Darab zaproponował, że odwiezie bratanka do Yoosef Abad, ipoczuł się lekko urażony, kiedy ten odmówił.Karim przeprosił iwyjaśnił, że potrzebuje ruchu po tak obfitej kolacji.Nasrin się tospodobało, więc obsypała go pocałunkami i wysłała w drogę." " "Karim Molavi wyszedł z willi w Sadeghiyeh jak ogłuszony.Gdzieś tam, po drugiej stronie stawu, istniała dobroduszna i tajemni-cza siła.Usłyszeli jego błaganie i zrozumieli je.Znajdą sposób, żebygo stąd wyciągnąć, nawet jeśli jest obserwowany i nie może podró-żować w normalny sposób.Tacy są silni.Wkrótce do niego przyjdą.A tymczasem powinien unikać niebezpieczeństw.Trzymać się z dalaod zarazków.Utrzymać się przy życiu.221Przeszedł kilka kilometrów skrajem parku Pardisan.Niektóre ka-ruzele były jeszcze oświetlone.Kilka rodzin spacerowało po parko-wych alejkach.Nawet wysoka iglica wieży komunikacyjnej w parkuNasr, którą uważał za architektonicznego potworka, tego wieczoruwydawała mu się prawie ładna.Nie był sam.Przyjadą po niego.Złapał taksówkę i kazał kierowcy jechać do Yoosef Abad.Tak-sówkarz zgubił się na zjezdzie z autostrady Kordestan, więc Karimmusiał go prowadzić krok po kroku aż do ulicy Yazdani.Na wszelkiwypadek kazał mu się zatrzymać przecznicę przed swoim domem.Kiedy wysiadł, wciąż pełen radosnego uniesienia, napomniał się wmyślach, że teraz musi być szczególnie ostrożny.Ta niebezpiecznaczęść dopiero się zaczynała.Powtarzał sobie perskie przysłowie.Nafasat az jayeh garm darmiyad.Oddychasz w ciepłym miejscu.Innymi słowy, nie bądz zbytnim optymistą.Niedługo znów poczujechłód w kościach.Będzie czekał, aż przyjadą [ Pobierz całość w formacie PDF ]