[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na środku pomieszczenia wisiało pięć kulobracających się wokół własnej osi.Sigmund już kiedyśto widział ale niezupełnie tak.Nie z tak bliska.Nie taknamacalnie.Hobo Kelly udało się dostrzec Flotę Zwiatów zodległości lat świetlnych.(Z jakiego kierunku, zadawałsobie pytanie.Odpowiedz wciąż mu umykała).TerazTerra była tylko 0, 03 roku świetlnego przed Flotą.(Oczywiście definiowanego miarami Ogniska.Długośćziemskiego roku świetlnego byłaby zbyt cennąwskazówką co do świata, którego poszukiwali.Nicdziwnego, że nie pamiętał).Nowa Terra powoli wysuwałasię do przodu, korzystając z pełnej mocy swojego silnikaplanetarnego.Lalkarze, co nie było zaskoczeniem, swojetrzymali dobrze poniżej ich możliwości. To jedyne niebo, które znamy powiedział Erie.A teraz w ogóle go nie widzimy, chyba że przez teleskop.Sigmund zamrugał, nie mogąc tego pojąć.Pięć światów, cztery obiegane przez małe słońca,jeden w ogniu, tak jak poprzednio ale nie dokładnie tak,jak poprzednio.Na czterech światach konturykontynentów były wyrazne, bez trudu można też byłodostrzec skupiska chmur burzowych.A na piątym. Erie, co jest nie tak z obrazem Ogniska?Erie zerknął. Nic.Sigmund wpakował palec w hologram. Nie widzisz tego zakłócenia? Takiego jakbywygięcia.Erie pokręcił głową. To nie jest zakłócenie.To znaczy owszem, jest, alepochodzi od fizycznych struktur na powierzchni.Bilionlalkarzy dodał Erie wyjaśniająco, ale ta liczba była zaduża, bez znaczenia.Wzór na hologramie sprawiał, żebyło to bardziej zrozumiałe.I przerażające. Na świeciegnającym przez kosmos znajdują się budynkipokrywające planetę, tak wielkie, że wydają sięzniekształceniem, widziane z odległości to byłodziwaczne, ale Sigmund wiedział, że musi zacząć myślećw jednostkach angielskich stu osiemdziesięciu pięciumiliardów mil.Pochylił się gwałtownie i wyłączył projekcję.Jeśli zadługo będzie rozmyślał o potędze lalkarzy, to nigdy niebędzie w stanie działać.* * *Sigmund, czując się jak potępieniec, zmierzał naspotkanie z gubernatorem tego świata.Penelopatowarzyszyła mu raczej jako wsparcie, niżprzewodniczka.Zewsząd podchodzili do nich obcy ludziei pozdrawiali go ciepło.Był tu sensacją.Wspaniale, pomyślał.Więcej ludzi, których możnazawieść.Dyski transferowe przenosiły ich na pola i w doliny,na szczyty gór i deptaki, w każdy zakamarek kontynentuarkadyjskiego.Zostało mu do obejrzenia jeszcze wieleczęści tego świata, ale w Arkadii lalkarze umieścili swojeludzkie sługi.Nie spieszyło mu się do spotkania zwygnańcami i więzniami spośród lalkarzy, którzy wybraliwolność tutaj zamiast przeniesienia do więzienia.Arkadia była nieco większa od Europy, z klimatemwahającym się pomiędzy hawajskim apółnocnokalifornijskim, i populacją trochę poniżejpoziomu Peorii Większej.To mógłby być istny raj, gdybylalkarze nie.Nie, do cholery! Był tutaj po to, żeby topowstrzymać.Gdyby tylko jego umysł nie był takbardzo.oderwany.Od czasu do czasu w jego torturowanej pamięcipojawiał się jakiś rozbłysk.Zwiaty niemożliwe dozasiedlenia poza najgłębszymi rozpadlinami lubnajwyższymi wzniesieniami.Planeta smagana wichramitak okrutnymi, że jej mieszkańcy przez większą częśćroku nie wychodzą spod ziemi.Jeszcze inny świat, omiażdżącej grawitacji.Fafnir, świat niemal zatopiony,który najbardziej chciałby zapomnieć, w jego umyśle byłnajwyrazniejszy.Zmierć odbija się na osobowości, uznał.Nie wiedział w sumie, jakie przygotowaniapoczyniono przed tym spotkaniem, ale Omar uznał, że jużna nie czas.Wszyscy nowi przyjaciele Sigmunda w jakiśsposób pracowali dla rządu.Gdy nadeszła godzinaspotkania, wraz z Penelopą przenieśli się na dziedziniec wobrębie skromnego centrum rządowego.Zanim wróciłado swojego laboratorium, żeby walczyć ze szkodnikamina roślinach, życzyła mu powodzenia i wskazałabudynek, w którym go oczekiwano.W domu każdy burmistrz wielkiego miasta kręciłbynosem na ten kompleks budynków.Sigmund wygrzebał zpamięci górską kryjówkę sekretarz generalnej.To byłoznacznie lepsze.Sigmund wszedł do holu i podał recepcjoniście swojenazwisko.Wkrótce pojawił się młody mężczyzna. Tędy powiedział, prowadząc Sigmunda dopobliskiego, skromnie urządzonego biura. Panigubernator.Asystent wychodząc, zamknął za sobą drzwi.Zza masywnego biurka podniosła się kobieta oprzeszywających, fioletowych oczach.W jej biurze niebyło ozdób, poza kilkoma roślinami i czymś, cowyglądało na hologram rodzinny. Sabrina Gomez-Vanderhoff [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Na środku pomieszczenia wisiało pięć kulobracających się wokół własnej osi.Sigmund już kiedyśto widział ale niezupełnie tak.Nie z tak bliska.Nie taknamacalnie.Hobo Kelly udało się dostrzec Flotę Zwiatów zodległości lat świetlnych.(Z jakiego kierunku, zadawałsobie pytanie.Odpowiedz wciąż mu umykała).TerazTerra była tylko 0, 03 roku świetlnego przed Flotą.(Oczywiście definiowanego miarami Ogniska.Długośćziemskiego roku świetlnego byłaby zbyt cennąwskazówką co do świata, którego poszukiwali.Nicdziwnego, że nie pamiętał).Nowa Terra powoli wysuwałasię do przodu, korzystając z pełnej mocy swojego silnikaplanetarnego.Lalkarze, co nie było zaskoczeniem, swojetrzymali dobrze poniżej ich możliwości. To jedyne niebo, które znamy powiedział Erie.A teraz w ogóle go nie widzimy, chyba że przez teleskop.Sigmund zamrugał, nie mogąc tego pojąć.Pięć światów, cztery obiegane przez małe słońca,jeden w ogniu, tak jak poprzednio ale nie dokładnie tak,jak poprzednio.Na czterech światach konturykontynentów były wyrazne, bez trudu można też byłodostrzec skupiska chmur burzowych.A na piątym. Erie, co jest nie tak z obrazem Ogniska?Erie zerknął. Nic.Sigmund wpakował palec w hologram. Nie widzisz tego zakłócenia? Takiego jakbywygięcia.Erie pokręcił głową. To nie jest zakłócenie.To znaczy owszem, jest, alepochodzi od fizycznych struktur na powierzchni.Bilionlalkarzy dodał Erie wyjaśniająco, ale ta liczba była zaduża, bez znaczenia.Wzór na hologramie sprawiał, żebyło to bardziej zrozumiałe.I przerażające. Na świeciegnającym przez kosmos znajdują się budynkipokrywające planetę, tak wielkie, że wydają sięzniekształceniem, widziane z odległości to byłodziwaczne, ale Sigmund wiedział, że musi zacząć myślećw jednostkach angielskich stu osiemdziesięciu pięciumiliardów mil.Pochylił się gwałtownie i wyłączył projekcję.Jeśli zadługo będzie rozmyślał o potędze lalkarzy, to nigdy niebędzie w stanie działać.* * *Sigmund, czując się jak potępieniec, zmierzał naspotkanie z gubernatorem tego świata.Penelopatowarzyszyła mu raczej jako wsparcie, niżprzewodniczka.Zewsząd podchodzili do nich obcy ludziei pozdrawiali go ciepło.Był tu sensacją.Wspaniale, pomyślał.Więcej ludzi, których możnazawieść.Dyski transferowe przenosiły ich na pola i w doliny,na szczyty gór i deptaki, w każdy zakamarek kontynentuarkadyjskiego.Zostało mu do obejrzenia jeszcze wieleczęści tego świata, ale w Arkadii lalkarze umieścili swojeludzkie sługi.Nie spieszyło mu się do spotkania zwygnańcami i więzniami spośród lalkarzy, którzy wybraliwolność tutaj zamiast przeniesienia do więzienia.Arkadia była nieco większa od Europy, z klimatemwahającym się pomiędzy hawajskim apółnocnokalifornijskim, i populacją trochę poniżejpoziomu Peorii Większej.To mógłby być istny raj, gdybylalkarze nie.Nie, do cholery! Był tutaj po to, żeby topowstrzymać.Gdyby tylko jego umysł nie był takbardzo.oderwany.Od czasu do czasu w jego torturowanej pamięcipojawiał się jakiś rozbłysk.Zwiaty niemożliwe dozasiedlenia poza najgłębszymi rozpadlinami lubnajwyższymi wzniesieniami.Planeta smagana wichramitak okrutnymi, że jej mieszkańcy przez większą częśćroku nie wychodzą spod ziemi.Jeszcze inny świat, omiażdżącej grawitacji.Fafnir, świat niemal zatopiony,który najbardziej chciałby zapomnieć, w jego umyśle byłnajwyrazniejszy.Zmierć odbija się na osobowości, uznał.Nie wiedział w sumie, jakie przygotowaniapoczyniono przed tym spotkaniem, ale Omar uznał, że jużna nie czas.Wszyscy nowi przyjaciele Sigmunda w jakiśsposób pracowali dla rządu.Gdy nadeszła godzinaspotkania, wraz z Penelopą przenieśli się na dziedziniec wobrębie skromnego centrum rządowego.Zanim wróciłado swojego laboratorium, żeby walczyć ze szkodnikamina roślinach, życzyła mu powodzenia i wskazałabudynek, w którym go oczekiwano.W domu każdy burmistrz wielkiego miasta kręciłbynosem na ten kompleks budynków.Sigmund wygrzebał zpamięci górską kryjówkę sekretarz generalnej.To byłoznacznie lepsze.Sigmund wszedł do holu i podał recepcjoniście swojenazwisko.Wkrótce pojawił się młody mężczyzna. Tędy powiedział, prowadząc Sigmunda dopobliskiego, skromnie urządzonego biura. Panigubernator.Asystent wychodząc, zamknął za sobą drzwi.Zza masywnego biurka podniosła się kobieta oprzeszywających, fioletowych oczach.W jej biurze niebyło ozdób, poza kilkoma roślinami i czymś, cowyglądało na hologram rodzinny. Sabrina Gomez-Vanderhoff [ Pobierz całość w formacie PDF ]