[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Edek odpowiedział na to w liście do swojej matki niewiem, o jakie zaproszenie Jankowi chodzi" - tak jakby nie wiedział, cokażdy wiedział.Można też było wydostać się na Zachód przez Berlin.Wsiadało się do metra we Wschodnim Berlinie, wysiadało się wZachodnim.Wkrótce Chruszczow zamknął to jedyne okno zimperium na świat, które Stalin trzymał otwarte.150Pewnego razu jechałem z Andrzejem Alejami Ujazdowskimi,gdy jego czarny mercedes nagle zahamował.Jadący naprzeciwsamochód też przystanął z piskiem opon.Za kierownicą siedziałdyrektor Orbisu Antosiewicz, a obok jego starszy brat - wiceministerspraw wewnętrznych.Na środku Alej zostałem przedstawionynajwyższemu poznanemu przeze mnie dostojnikowi rządu PolskiejRepubliki Ludowej.Andrzej, zapewne aby wzmocnić towarzyskiewięzy, poradził Antosiewiczowi, aby mnie poprosił na konsultację doswego chorego dziecka.Przy okazji wizyty w domu dyrektorazobaczyłem, jak on komfortowo mieszkał.Nie było to dla mniezaskoczeniem.W 1954 roku przez kilka miesięcy pracowałem wgodzinach wieczornych w klinice rządowej, odbywając wizytydomowe.Przedstawiciele proletariatu luksusowo mieszkali w wielupokojach, podczas gdy sam proletariat gniezdził się w ciasnocie -rodzina na pokój.Uderzyło mnie, że bez wyjątku jedną z dekoracjiwnętrza mieszkań dygnitarzy - poza dywanami, makatami etc.- byłypółki i półki, od podłogi niemal do sufitu, zastawione książkami,wątpliwe czy kiedykolwiek czytanymi.Andrzej i Lilka otrzymali zawiadomienie, że ich podanieodrzucono.Uzasadniano to tym, że oboje już byli ostatnio za granicą,Andrzej w Szwecji i Francji, Lilka w Czechosłowacji.Brzmiało tofałszywie.Jakoby wszyscy obywatele mieli mieć równy dostęp dowyjazdów.W rzeczywistości było na odwrót, jedni wyjeżdżali raz poraz, inni wcale, wiadomo dlaczego.Andrzej, pozostający w dobrychtowarzyskich stosunkach z Antosiewiczami, lepszego poparcia dlaotrzymania paszportu nie potrzebował.Lilka odsiedziała wprawdziepółtora roku jeszcze w latach czterdziestych za próbę ucieczki zPolski.Czyżby to było powodem odmowy wydania paszportu? Zabitomi ćwieka w głowę.Każdego dnia z napięciem oczekiwałem poczty.Moje przyszłe gniazdko rodzinne w Ursusie, ów kurnik"przebudowany na ludzką siedzibę, nie miał czynnego systemuogrzewania i dlatego był niezamieszkany.Musiałem wstawić żelaznypiecyk, poza tym umeblować, wyposażyć - słowem, choć tam jeszczenie mieszkałem i miałem nadzieję nigdy nie zamieszkać, musiałemdziałać tak, jakbym tu planował spędzić lata.Kupiłem najtańszy, jakisię dało tapczan.Andrzej załatwił mi transport.W tej zacisznejdzielnicy jednorodzinnych domków i mieszkańców klepiących biedę,wielka ciężarówka była niecodziennym zjawiskiem.Sąsiedzi widzieli,że sprawiłem sobie szeroki tapczan.Wuj, u którego się tymczasowo151zatrzymałem, przyszedł obejrzeć, co nabyłem.Własnym oczom niemógł uwierzyć.- Coś ty za tandetę kupił - potrząsnął głową, to się raz dwarozleci, Marysia ci łeb ukręci.Wuj, pomimo niskiego wzrostu, łysiny prawie od dzieciństwa,odstających uszu i grubego nosa, był już żonaty trzeci raz (i to nieostatni), więc uważał, iż osobiste doświadczenie upoważnia go dodawania rad nowożeńcowi.Miał potężny głos, występował wamatorskim teatrze i to chyba zwiększało jego pewność siebie.Zdaniem wuja ja byłem nieżyciowym filozofem, on zaś człowiekiempraktycznym.Ze Zląska od teściowej przyszło wiano: garnki, miski,warząchwie, tarki etc.oraz tzw.srebro stołowe.Specjalnie prosiłem,aby wysłała to nie na adres wuja, ale na stację w Ursusie.Załadowałem całe to wyposażenie na wózek o drewnianych kółkachz żelaznymi obręczami, celowo poluzowawszy opakowanie.Nawierzchnia ulic pomiędzy stacją a moim kurnikiem" wyłożona byłaalbo kocimi łbami albo niczym.Teren był gliniasty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Edek odpowiedział na to w liście do swojej matki niewiem, o jakie zaproszenie Jankowi chodzi" - tak jakby nie wiedział, cokażdy wiedział.Można też było wydostać się na Zachód przez Berlin.Wsiadało się do metra we Wschodnim Berlinie, wysiadało się wZachodnim.Wkrótce Chruszczow zamknął to jedyne okno zimperium na świat, które Stalin trzymał otwarte.150Pewnego razu jechałem z Andrzejem Alejami Ujazdowskimi,gdy jego czarny mercedes nagle zahamował.Jadący naprzeciwsamochód też przystanął z piskiem opon.Za kierownicą siedziałdyrektor Orbisu Antosiewicz, a obok jego starszy brat - wiceministerspraw wewnętrznych.Na środku Alej zostałem przedstawionynajwyższemu poznanemu przeze mnie dostojnikowi rządu PolskiejRepubliki Ludowej.Andrzej, zapewne aby wzmocnić towarzyskiewięzy, poradził Antosiewiczowi, aby mnie poprosił na konsultację doswego chorego dziecka.Przy okazji wizyty w domu dyrektorazobaczyłem, jak on komfortowo mieszkał.Nie było to dla mniezaskoczeniem.W 1954 roku przez kilka miesięcy pracowałem wgodzinach wieczornych w klinice rządowej, odbywając wizytydomowe.Przedstawiciele proletariatu luksusowo mieszkali w wielupokojach, podczas gdy sam proletariat gniezdził się w ciasnocie -rodzina na pokój.Uderzyło mnie, że bez wyjątku jedną z dekoracjiwnętrza mieszkań dygnitarzy - poza dywanami, makatami etc.- byłypółki i półki, od podłogi niemal do sufitu, zastawione książkami,wątpliwe czy kiedykolwiek czytanymi.Andrzej i Lilka otrzymali zawiadomienie, że ich podanieodrzucono.Uzasadniano to tym, że oboje już byli ostatnio za granicą,Andrzej w Szwecji i Francji, Lilka w Czechosłowacji.Brzmiało tofałszywie.Jakoby wszyscy obywatele mieli mieć równy dostęp dowyjazdów.W rzeczywistości było na odwrót, jedni wyjeżdżali raz poraz, inni wcale, wiadomo dlaczego.Andrzej, pozostający w dobrychtowarzyskich stosunkach z Antosiewiczami, lepszego poparcia dlaotrzymania paszportu nie potrzebował.Lilka odsiedziała wprawdziepółtora roku jeszcze w latach czterdziestych za próbę ucieczki zPolski.Czyżby to było powodem odmowy wydania paszportu? Zabitomi ćwieka w głowę.Każdego dnia z napięciem oczekiwałem poczty.Moje przyszłe gniazdko rodzinne w Ursusie, ów kurnik"przebudowany na ludzką siedzibę, nie miał czynnego systemuogrzewania i dlatego był niezamieszkany.Musiałem wstawić żelaznypiecyk, poza tym umeblować, wyposażyć - słowem, choć tam jeszczenie mieszkałem i miałem nadzieję nigdy nie zamieszkać, musiałemdziałać tak, jakbym tu planował spędzić lata.Kupiłem najtańszy, jakisię dało tapczan.Andrzej załatwił mi transport.W tej zacisznejdzielnicy jednorodzinnych domków i mieszkańców klepiących biedę,wielka ciężarówka była niecodziennym zjawiskiem.Sąsiedzi widzieli,że sprawiłem sobie szeroki tapczan.Wuj, u którego się tymczasowo151zatrzymałem, przyszedł obejrzeć, co nabyłem.Własnym oczom niemógł uwierzyć.- Coś ty za tandetę kupił - potrząsnął głową, to się raz dwarozleci, Marysia ci łeb ukręci.Wuj, pomimo niskiego wzrostu, łysiny prawie od dzieciństwa,odstających uszu i grubego nosa, był już żonaty trzeci raz (i to nieostatni), więc uważał, iż osobiste doświadczenie upoważnia go dodawania rad nowożeńcowi.Miał potężny głos, występował wamatorskim teatrze i to chyba zwiększało jego pewność siebie.Zdaniem wuja ja byłem nieżyciowym filozofem, on zaś człowiekiempraktycznym.Ze Zląska od teściowej przyszło wiano: garnki, miski,warząchwie, tarki etc.oraz tzw.srebro stołowe.Specjalnie prosiłem,aby wysłała to nie na adres wuja, ale na stację w Ursusie.Załadowałem całe to wyposażenie na wózek o drewnianych kółkachz żelaznymi obręczami, celowo poluzowawszy opakowanie.Nawierzchnia ulic pomiędzy stacją a moim kurnikiem" wyłożona byłaalbo kocimi łbami albo niczym.Teren był gliniasty [ Pobierz całość w formacie PDF ]