[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mark drażnił językiem jej nagle wrażliwą skórę, doprowadzał ją do szaleństwa.Była coraz bardziej podniecona i myślała wyłącznie o miłosnym spełnieniu.Tymczasemon nagle pocałował ją w rękę i zaprzestał pieszczot.Oddychała gwałtownie, zastanawiając się, jak mogli posunąć się tak daleko.Ichpożądanie powinno już dawno wygasnąć, a tymczasem Mark pociągał ją tak samo jakkiedyś.I choć nie mogła powiedzieć, że nie poznaje w nim dawnego kochanka, to jednakwydał się jej inny bardziej namiętny, bardziej żarliwy.A może to ona się zmieniła?Pogłaskała go po policzku. Nadal lubię twoje pieszczoty wyznała. Aja twoje. Ale może niepotrzebnie komplikujemy sobie życie? Przecież niczego od tego nie uzależniam powiedział, wodząc palcem po jej pępku. A ty? Nie, Mark, ale kochanie się w chwili słabości jestbłędem. Będziesz więc miała wyrzuty sumienia mruknął, przyciskając usta do jej pępka. Niech cię diabli wezmą, Mark wyszeptała z trudem. To nie w porządku.Jeszcze raz przesunął ustami po jej brzuchu, a potem po udzie. Nie zamierzam zachowywać się jak dżentelmen.Przymknęła oczy i poddała się jegopocałunkom.Miała wrażenie, że czas przestał płynąć, a każda sekunda trwa wieki.Odsunął się na chwilę, by zrzucić z siebie ubranie.Widziała, jak światło bijące odkominka pełza po jego piersi.Kiedy31się rozebrał, wziął ją w ramiona i zaczął pieścić.Wstrząsnął nią dreszcz rozkoszy.Oddychała coraz szybciej, gwałtowniej, aż w końcu zaczęło brakować jej powietrza.Wiedziała, że Mark cieszy się swoim zwycięstwem.Nawet nie próbowała mu się opierać.A teraz już było za pózno.Pożądała Marka.Ale którego z nich? Przekonała się, że tennie znany jej Mark zawsze dostaje to, czego chce.Po chwili poczuła go w sobie i wiedziała, że wygrał.Kiedy osiągnęła szczyt rozkoszy, krzyknęła.Mark opadł na nią wyczerpany.Słyszała, żekrople deszczu bębnią o dach i ogień trzaska w kominku.Czuła na sobie ciepło jegociała, ich serca biły jednym rytmem.Nie chciała myśleć, chciała poddać się nastrojowi chwili, ale nurtowało ją pytanie:Dlaczego go porzuciła? Po paru sekundach, które przeciągnęły się w minuty,uświadomiła sobie, że wcale go nie porzuciła, ponieważ to nie był Mark Lmdsay przynajmniej nie ten, którego znała.Dawny Mark wyznawałby jej teraz miłość.Nowy nawet o tym nie wspomniał.Ale todobrze.Tu nie chodziło o miłość, a wzajemny pociąg, pożądanie, któremu nie potrafili sięoprzeć.ROZDZIAA 5Mark siedział na ganku, słuchając śpiewu ptaków i szumu wiatru przeczesującegogałęzie sosen.Był w świetnym nastroju.Zawsze lubił kochać się z Arianną, ale ostatnianoc była zupełnie wyjątkowa.Nie przypomniał sobie, żeby przedtem okazywała takąnamiętność.Gdy kochali się po raz drugi, w łóżku, miał wrażenie, że jeszcze bardziej gopożąda.Jednak potem stała się bardzo milcząca i kiedy zapadł w płytki sen, wymknęłasię do swojego pokoju.Nadstawił uszu, lecz dom wciąż wypełniała cisza.Doszedł do wniosku, że Ariannie nieśpieszy się do spotkania z nim.Nawet aromat świeżo zaparzonej kawy nie zwabił jej nadół.Dlatego Mark wyszedł na ganek.W powietrzu czuło się jesień.Lubił tę porę roku.Cieszył się, że udało mu się wyrwać nałono natury.Był szczęśliwy, że jest z Arianną.Szkoda tylko, że ta sytuacja nie będzietrwała wiecznie.Kiedy wrócą do miasta, mogą się już nigdy więcej me spotkać. Mark! dobiegło z głębi domu.Wstał i wszedł do środka.Ańanna była w pokoju frontowym, ubrana w dżinsy i sweter.Wyglądała piękniej niż kie-dykolwiek. Dzień dobry.Dobrze spałaś? Owszem. Sprawiała wrażenie lekko zakłopotanej. A ty? Zwietnie. Cieszę się. Kawa gotowa. Cały dom nią pachnie.Idąc za Arianną do kuchni, Mark podziwiał jej zgrabną sylwetkę. Masz ochotę na jajecznicę? spytał.32 Jeśli smażysz dla siebie, to zjem trochę. Wzięła kubek i nalała sobie kawy. ty teżchcesz, Mark? Na razie dziękuję.Arianna usadowiła się na wysokim stołku przy kuchennym blacie.Mark nie był dobrymkucharzem, ale gdy spędzali noc razem, to zazwyczaj on robił śniadanie.Ari wolałaprzygotowywać kolacje.Zerknął na nią.Popijała kawę, lecz podchwyciła jego spojrzenie. Możemy porozmawiać o ostatniej nocy? Możemy rozmawiać, o czym chcesz, kwiatuszku.Zamieniam się w słuch.Przeszukał kredens i znalazł chili w proszku, suszoną pietruszkę i sól czosnkową.Zzestawu przypraw, jakie używał, brakowało tylko tymianku.Będzie musiał poradzić sobiebez niego.Arianna upiła jeszcze jeden łyk kawy, zanim zaczęła mówić. Cóż.nadal siebie pragniemy. I to jak! odparł, stawiając patelnię na kuchence.Wrzucił już jajka do miski, dodałprzyprawy i zaczął ubijać masę trzepaczką. Udany seks to nie wszystko.Nie chciałabym cię urazić, ale dzisiejsza noc niczego niezmieniła.Mogłabym powiedzieć: Było nam świetnie w łóżku, może powinniśmy daćsobie jeszcze jedną szansę , ale zabrzmiałoby to sztucznie.Maik sprawdził, czy patelniasię rozgrzała, przykręcił gaz i wlał jajka. Jasne.Wiadomo, że jedna jaskółka nie czyni wiosny. Nie o to chodzi.To po prostu za mało.Nie wyobrażam sobie, jak ludzie mogą braćślub tylko dlatego, że odpowiadają sobie seksualnie.Chodzi mi o to.myślę.no, cóż. Zamilkla, zmieniła pozycję, po czym upiła łyk kawy. Mam wrażenie, że próbujesz coś mi powiedzieć.Uśmiechnął się. Może przejdziesz do sedna. W porządku. Zdecydowanym ruchem odstawiła kubek. Myślę, że powinniśmyskończyć z flirtowaniem i miłosnymi podchodami.Ta noc była wspaniała, jakpowiedziałam, ale wszystko skomplikowała. Westchnęła. Czy nie możemy zostaćprzyjaciółmi? Nie ma sprawy.Wsunął kromki chleba do opiekacza.Kiedy wyskoczyły z maszynki, rozłożył je na dwatalerze i podzielił jajecznicę.Jeden z talerzy postawił przed Anną.Podał jej nóż i widelec,po czym sam usiadł.Przez chwilę jedli w milczeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Mark drażnił językiem jej nagle wrażliwą skórę, doprowadzał ją do szaleństwa.Była coraz bardziej podniecona i myślała wyłącznie o miłosnym spełnieniu.Tymczasemon nagle pocałował ją w rękę i zaprzestał pieszczot.Oddychała gwałtownie, zastanawiając się, jak mogli posunąć się tak daleko.Ichpożądanie powinno już dawno wygasnąć, a tymczasem Mark pociągał ją tak samo jakkiedyś.I choć nie mogła powiedzieć, że nie poznaje w nim dawnego kochanka, to jednakwydał się jej inny bardziej namiętny, bardziej żarliwy.A może to ona się zmieniła?Pogłaskała go po policzku. Nadal lubię twoje pieszczoty wyznała. Aja twoje. Ale może niepotrzebnie komplikujemy sobie życie? Przecież niczego od tego nie uzależniam powiedział, wodząc palcem po jej pępku. A ty? Nie, Mark, ale kochanie się w chwili słabości jestbłędem. Będziesz więc miała wyrzuty sumienia mruknął, przyciskając usta do jej pępka. Niech cię diabli wezmą, Mark wyszeptała z trudem. To nie w porządku.Jeszcze raz przesunął ustami po jej brzuchu, a potem po udzie. Nie zamierzam zachowywać się jak dżentelmen.Przymknęła oczy i poddała się jegopocałunkom.Miała wrażenie, że czas przestał płynąć, a każda sekunda trwa wieki.Odsunął się na chwilę, by zrzucić z siebie ubranie.Widziała, jak światło bijące odkominka pełza po jego piersi.Kiedy31się rozebrał, wziął ją w ramiona i zaczął pieścić.Wstrząsnął nią dreszcz rozkoszy.Oddychała coraz szybciej, gwałtowniej, aż w końcu zaczęło brakować jej powietrza.Wiedziała, że Mark cieszy się swoim zwycięstwem.Nawet nie próbowała mu się opierać.A teraz już było za pózno.Pożądała Marka.Ale którego z nich? Przekonała się, że tennie znany jej Mark zawsze dostaje to, czego chce.Po chwili poczuła go w sobie i wiedziała, że wygrał.Kiedy osiągnęła szczyt rozkoszy, krzyknęła.Mark opadł na nią wyczerpany.Słyszała, żekrople deszczu bębnią o dach i ogień trzaska w kominku.Czuła na sobie ciepło jegociała, ich serca biły jednym rytmem.Nie chciała myśleć, chciała poddać się nastrojowi chwili, ale nurtowało ją pytanie:Dlaczego go porzuciła? Po paru sekundach, które przeciągnęły się w minuty,uświadomiła sobie, że wcale go nie porzuciła, ponieważ to nie był Mark Lmdsay przynajmniej nie ten, którego znała.Dawny Mark wyznawałby jej teraz miłość.Nowy nawet o tym nie wspomniał.Ale todobrze.Tu nie chodziło o miłość, a wzajemny pociąg, pożądanie, któremu nie potrafili sięoprzeć.ROZDZIAA 5Mark siedział na ganku, słuchając śpiewu ptaków i szumu wiatru przeczesującegogałęzie sosen.Był w świetnym nastroju.Zawsze lubił kochać się z Arianną, ale ostatnianoc była zupełnie wyjątkowa.Nie przypomniał sobie, żeby przedtem okazywała takąnamiętność.Gdy kochali się po raz drugi, w łóżku, miał wrażenie, że jeszcze bardziej gopożąda.Jednak potem stała się bardzo milcząca i kiedy zapadł w płytki sen, wymknęłasię do swojego pokoju.Nadstawił uszu, lecz dom wciąż wypełniała cisza.Doszedł do wniosku, że Ariannie nieśpieszy się do spotkania z nim.Nawet aromat świeżo zaparzonej kawy nie zwabił jej nadół.Dlatego Mark wyszedł na ganek.W powietrzu czuło się jesień.Lubił tę porę roku.Cieszył się, że udało mu się wyrwać nałono natury.Był szczęśliwy, że jest z Arianną.Szkoda tylko, że ta sytuacja nie będzietrwała wiecznie.Kiedy wrócą do miasta, mogą się już nigdy więcej me spotkać. Mark! dobiegło z głębi domu.Wstał i wszedł do środka.Ańanna była w pokoju frontowym, ubrana w dżinsy i sweter.Wyglądała piękniej niż kie-dykolwiek. Dzień dobry.Dobrze spałaś? Owszem. Sprawiała wrażenie lekko zakłopotanej. A ty? Zwietnie. Cieszę się. Kawa gotowa. Cały dom nią pachnie.Idąc za Arianną do kuchni, Mark podziwiał jej zgrabną sylwetkę. Masz ochotę na jajecznicę? spytał.32 Jeśli smażysz dla siebie, to zjem trochę. Wzięła kubek i nalała sobie kawy. ty teżchcesz, Mark? Na razie dziękuję.Arianna usadowiła się na wysokim stołku przy kuchennym blacie.Mark nie był dobrymkucharzem, ale gdy spędzali noc razem, to zazwyczaj on robił śniadanie.Ari wolałaprzygotowywać kolacje.Zerknął na nią.Popijała kawę, lecz podchwyciła jego spojrzenie. Możemy porozmawiać o ostatniej nocy? Możemy rozmawiać, o czym chcesz, kwiatuszku.Zamieniam się w słuch.Przeszukał kredens i znalazł chili w proszku, suszoną pietruszkę i sól czosnkową.Zzestawu przypraw, jakie używał, brakowało tylko tymianku.Będzie musiał poradzić sobiebez niego.Arianna upiła jeszcze jeden łyk kawy, zanim zaczęła mówić. Cóż.nadal siebie pragniemy. I to jak! odparł, stawiając patelnię na kuchence.Wrzucił już jajka do miski, dodałprzyprawy i zaczął ubijać masę trzepaczką. Udany seks to nie wszystko.Nie chciałabym cię urazić, ale dzisiejsza noc niczego niezmieniła.Mogłabym powiedzieć: Było nam świetnie w łóżku, może powinniśmy daćsobie jeszcze jedną szansę , ale zabrzmiałoby to sztucznie.Maik sprawdził, czy patelniasię rozgrzała, przykręcił gaz i wlał jajka. Jasne.Wiadomo, że jedna jaskółka nie czyni wiosny. Nie o to chodzi.To po prostu za mało.Nie wyobrażam sobie, jak ludzie mogą braćślub tylko dlatego, że odpowiadają sobie seksualnie.Chodzi mi o to.myślę.no, cóż. Zamilkla, zmieniła pozycję, po czym upiła łyk kawy. Mam wrażenie, że próbujesz coś mi powiedzieć.Uśmiechnął się. Może przejdziesz do sedna. W porządku. Zdecydowanym ruchem odstawiła kubek. Myślę, że powinniśmyskończyć z flirtowaniem i miłosnymi podchodami.Ta noc była wspaniała, jakpowiedziałam, ale wszystko skomplikowała. Westchnęła. Czy nie możemy zostaćprzyjaciółmi? Nie ma sprawy.Wsunął kromki chleba do opiekacza.Kiedy wyskoczyły z maszynki, rozłożył je na dwatalerze i podzielił jajecznicę.Jeden z talerzy postawił przed Anną.Podał jej nóż i widelec,po czym sam usiadł.Przez chwilę jedli w milczeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]