[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozumiesz, co mówię?280Siuan raptownie zesztywniała. Nie mam zwyczaju dopuszczać, by mój język trzepotał niczym porwany żagiel,Matko odparła impulsywnie. Cieszę się, że to słyszę, Siuan. Choć Siuan istotnie mogła być jej matką, to jed-nak w tym momencie Egwene uległa wrażeniu, że stosunek lat jest odwrotny.Być możeSiuan po raz pierwszy w życiu musiała radzić sobie z mężczyzną nie jako Aes Sedai, leczjako kobieta. Wystarczyło, że przez kilka lat wydawało mi się, że kocham Randa pomyśla-ła z goryczą Egwene i że przez kilka miesięcy wzdychałam do Gawyna, a już wiemwszystko, co trzeba wiedzieć. Myślę, że to by było na tyle dodała, biorąc Siuan pod rękę. Aha, jeszcze coś.Chodz ze mną.Dotąd wydawało się, że ściany namiotu stanowią nieznaczną tylko ochronę, a jed-nak po wyjściu na zewnątrz szarpnął nimi zdwojony uścisk kłów zimy.Księżyc świeciłtak mocno, że nieledwie dałoby się przy nim czytać, tym bardziej że jego promienie od-bijały się od śniegu, a jednak jego poświata zdawała się zimna.Po Brynie nie było aniwidu, ani słychu, jakby go nigdy nie było.Leane pojawiła się na chwilę, poinformowa-ła je, że nikogo nie widziała, po czym pospiesznie umknęła w mrok, rozglądając się do-okoła.Nikt nie wiedział o związkach łączących Leane z Egwene i wszyscy uważali, żeLeane i Siuan są właściwie gotowe pozabijać się wzajem.Opatuliwszy się płaszczem, najlepiej jak się dało w sytuacji, gdy mogła to zrobić tyl-ko jedną ręką, Egwene ruszyła razem z Siuan w kierunku przeciwnym do tego, w któ-rym udała się Leane, skupiając się na ignorowaniu lodowatego zimna.Na ignorowaniuzimna i rozglądaniu się, czy nie widzi ich ktoś, kto akurat znalazł się w pobliżu.Było toraczej mało prawdopodobne, by ktoś miał wałęsać się teraz po dworze. Lord Bryne miał rację powiedziała. Lepiej, gdyby Pelivar i Arathelle uwie-rzyli w te opowieści.Albo gdyby one przynajmniej wzbudziły w nich wątpliwości.Wąt-pliwości dostatecznie poważne, by osłabić ich wolę walki albo w ogóle nie pozwolić nanic więcej prócz gadania.Czy twoim zdaniem ucieszą się z wizyty Aes Sedai? Siuan, czyty mnie słuchasz?Siuan wzdrygnęła się i zatrzymała, ze wzrokiem utkwionym w dal.Do tej pory szłapewnie przed siebie, ani razu nie gubiąc kroku, teraz jednak poślizgnęła się i omal nieusiadła na oblodzonej ścieżce, w porę odzyskując równowagę, bo dzięki temu nie po-ciągnęła za sobą Egwene. Tak, Matko.Naturalnie, że cię słucham.Pewnie się nie ucieszą, ale wątpię, by śmie-li odprawić Aes Sedai z kwitkiem. W takim razie obudzisz zaraz Beonin, Anaiyę i Myrelle.Niech za godzinę ruszająna północ.Jeśli lord Bryne spodziewa się odpowiedzi już jutro wieczorem, to czasu jest281niewiele. Szkoda, że nie dowiedziała się dokładnie, gdzie obozuje tamta armia, alewypytywanie o to Bryne a mogłoby wzbudzić jego podejrzenia.Strażnicy nie powinnimieć kłopotów z jej znalezieniem, a te trzy siostry miały ich aż pięciu.Siuan wysłuchała jej poleceń w milczeniu.Nie tylko te trzy miały zostać wyrwanez łóżek.Sheriam, Carlinya, Morvrin i Nisao miały jeszcze przed nastaniem świtu znaćsłowa, jakie wypowiedzą przy śniadaniu.Ziarno musiało paść na glebę, nawet jeśli za-braknie czasu na zebranie plonów.A wcześniej posiać się go nie dało, bo wzeszłoby zbytprędko. Wywlokę je spod koców z największą przyjemnością stwierdziła Siuan, kie-dy Egwene skończyła. Skoro ja mogę paradować po tym. Uwolniła ramię Egwe-ne i już zaczęła się oddalać, ale zatrzymała się nagle, z poważną, wręcz ponurą twarzą. Wiem, że chcesz zostać drugą Gerrą Kishar.albo może nawet Sereille Bagand.Maszw sobie coś, co może pozwoli im ci dorównać.Ale uważaj, byś nie stała się drugą SheinChunlą.Dobrej nocy, Matko.Zpij dobrze.Egwene odprowadziła wzrokiem jej otuloną płaszczem sylwetkę, sunącą ścieżkąi pomrukującą gniewnie, tak głośno, że niemal dawało się zrozumieć poszczególne sło-wa.Gerra i Sereille zapamiętano powszechnie jako najznamienitsze Amyrlin.Obie wy-niosły rangę Białej Wieży do poziomu, jaki rzadko kiedy osiągano nawet w czasach po-przedzających epokę Artura Hawkwinga.Obie też kontrolowały samą Wieżę, Gerra po-przez umiejętne manipulacje jedną frakcją Komnaty przeciwko drugiej, Sereille zwykłąsiłą swej woli.Natomiast całkiem odmienny był los Shein Chunli, Amyrlin, która zmar-nowała władzę Zasiadającej na Tronie Amyrlin, odsuwając się od większości sióstr za-siadających w Komnacie.Zwiat uwierzył, że Shein umarła, piastując swój urząd, bliskoczterysta lat temu, a jednak głęboko ukrywana prawda była taka, że została pozbawio-na stanowiska i za życia skazana na wygnanie.Mimo iż nawet tajemne historie różni-ły się nieco pewnymi elementami, nie ulegało wątpliwości, że po tym, jak czwarty z ko-lei spisek na rzecz ponownego osadzenia tej kobiety na tronie został wykryty, siostrystrzegące Shein udusiły ją podczas snu poduszką.Egwene zadygotała, ale wmówiła so-bie, że to tylko ziąb.Zawróciła i całkiem samotna zaczęła brnąć z powrotem do swojego namiotu.Zpijdobrze? Księżyc w pełni wisiał nisko na nieboskłonie i brakowało jeszcze wielu godzindo wschodu słońca, ale nie była pewna, czy w ogóle będzie w stanie zasnąć.DZIWNE NIEOBECNOZCINastępnego ranka, jeszcze zanim pierwszy rąbek słońca wychynął zza horyzontu,Egwene zwołała posiedzenie Komnaty Wieży.W Tar Valon takie posiedzenie odbyłobysię z wielką pompą, zresztą nawet po wyjezdzie z Salidaru, a więc wśród trudów podró-ży, zdobywały się niekiedy na jakieś ceremonialne gesty.Tymczasem tego dnia Sheriamzwyczajnie wędrowała od jednego namiotu do drugiego, bo było jeszcze zbyt ciemno,by obwieścić wszem i wobec, że Zasiadająca na Tronie Amyrlin nakazuje Komnacie Za-siąść.W rzeczy samej nie zasiadły w ogóle, tylko w szarzyznie poprzedzającej właściwywschód słońca osiemnaście kobiet ustawiło się w półkolu na gołym śniegu, by wysłu-chać Egwene, wszystkie szczelnie opatulone, by chronić się przed mrozem, który zamie-niał ich oddechy w parę.Pojawiły się też inne siostry, które chciały się przysłuchiwać obradom, z początku le-dwie kilka, ale kiedy nikt ich nie odprawił, grupka zaczęła się rozrastać w gwarze roz-mów.Bardzo cichym gwarze.Niewiele sióstr miałoby czelność zakłócać spokój którejśz Zasiadających, a co dopiero całej Komnaty.Przyjęte w sukniach i płaszczach obrze-żonych lamówkami, które pojawiły się za plecami Aes Sedai, naturalnie zachowywałysię ciszej, a od nich jeszcze cichsze były nowicjuszki, choć znacznie liczniejsze.W obo-zie mieszkało obecnie półtora raza więcej nowicjuszek niż sióstr, aczkolwiek mało któraposiadała stosowny biały płaszcz i większość musiała się zadowolić prostą białą spód-nicą zamiast sukni nowicjuszki.Niektóre siostry wciąż uważały, że powinny wrócić dodawnych obyczajów i pozwalać, by dziewczęta same się do nich zgłaszały, ale więk-szość żałowała tych straconych lat, kiedy to szeregi Aes Sedai skurczyły się niepokoją-co.Egwene sama niemal drżała na myśl o tym, w co mogła się przeobrazić Biała Wie-ża [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Rozumiesz, co mówię?280Siuan raptownie zesztywniała. Nie mam zwyczaju dopuszczać, by mój język trzepotał niczym porwany żagiel,Matko odparła impulsywnie. Cieszę się, że to słyszę, Siuan. Choć Siuan istotnie mogła być jej matką, to jed-nak w tym momencie Egwene uległa wrażeniu, że stosunek lat jest odwrotny.Być możeSiuan po raz pierwszy w życiu musiała radzić sobie z mężczyzną nie jako Aes Sedai, leczjako kobieta. Wystarczyło, że przez kilka lat wydawało mi się, że kocham Randa pomyśla-ła z goryczą Egwene i że przez kilka miesięcy wzdychałam do Gawyna, a już wiemwszystko, co trzeba wiedzieć. Myślę, że to by było na tyle dodała, biorąc Siuan pod rękę. Aha, jeszcze coś.Chodz ze mną.Dotąd wydawało się, że ściany namiotu stanowią nieznaczną tylko ochronę, a jed-nak po wyjściu na zewnątrz szarpnął nimi zdwojony uścisk kłów zimy.Księżyc świeciłtak mocno, że nieledwie dałoby się przy nim czytać, tym bardziej że jego promienie od-bijały się od śniegu, a jednak jego poświata zdawała się zimna.Po Brynie nie było aniwidu, ani słychu, jakby go nigdy nie było.Leane pojawiła się na chwilę, poinformowa-ła je, że nikogo nie widziała, po czym pospiesznie umknęła w mrok, rozglądając się do-okoła.Nikt nie wiedział o związkach łączących Leane z Egwene i wszyscy uważali, żeLeane i Siuan są właściwie gotowe pozabijać się wzajem.Opatuliwszy się płaszczem, najlepiej jak się dało w sytuacji, gdy mogła to zrobić tyl-ko jedną ręką, Egwene ruszyła razem z Siuan w kierunku przeciwnym do tego, w któ-rym udała się Leane, skupiając się na ignorowaniu lodowatego zimna.Na ignorowaniuzimna i rozglądaniu się, czy nie widzi ich ktoś, kto akurat znalazł się w pobliżu.Było toraczej mało prawdopodobne, by ktoś miał wałęsać się teraz po dworze. Lord Bryne miał rację powiedziała. Lepiej, gdyby Pelivar i Arathelle uwie-rzyli w te opowieści.Albo gdyby one przynajmniej wzbudziły w nich wątpliwości.Wąt-pliwości dostatecznie poważne, by osłabić ich wolę walki albo w ogóle nie pozwolić nanic więcej prócz gadania.Czy twoim zdaniem ucieszą się z wizyty Aes Sedai? Siuan, czyty mnie słuchasz?Siuan wzdrygnęła się i zatrzymała, ze wzrokiem utkwionym w dal.Do tej pory szłapewnie przed siebie, ani razu nie gubiąc kroku, teraz jednak poślizgnęła się i omal nieusiadła na oblodzonej ścieżce, w porę odzyskując równowagę, bo dzięki temu nie po-ciągnęła za sobą Egwene. Tak, Matko.Naturalnie, że cię słucham.Pewnie się nie ucieszą, ale wątpię, by śmie-li odprawić Aes Sedai z kwitkiem. W takim razie obudzisz zaraz Beonin, Anaiyę i Myrelle.Niech za godzinę ruszająna północ.Jeśli lord Bryne spodziewa się odpowiedzi już jutro wieczorem, to czasu jest281niewiele. Szkoda, że nie dowiedziała się dokładnie, gdzie obozuje tamta armia, alewypytywanie o to Bryne a mogłoby wzbudzić jego podejrzenia.Strażnicy nie powinnimieć kłopotów z jej znalezieniem, a te trzy siostry miały ich aż pięciu.Siuan wysłuchała jej poleceń w milczeniu.Nie tylko te trzy miały zostać wyrwanez łóżek.Sheriam, Carlinya, Morvrin i Nisao miały jeszcze przed nastaniem świtu znaćsłowa, jakie wypowiedzą przy śniadaniu.Ziarno musiało paść na glebę, nawet jeśli za-braknie czasu na zebranie plonów.A wcześniej posiać się go nie dało, bo wzeszłoby zbytprędko. Wywlokę je spod koców z największą przyjemnością stwierdziła Siuan, kie-dy Egwene skończyła. Skoro ja mogę paradować po tym. Uwolniła ramię Egwe-ne i już zaczęła się oddalać, ale zatrzymała się nagle, z poważną, wręcz ponurą twarzą. Wiem, że chcesz zostać drugą Gerrą Kishar.albo może nawet Sereille Bagand.Maszw sobie coś, co może pozwoli im ci dorównać.Ale uważaj, byś nie stała się drugą SheinChunlą.Dobrej nocy, Matko.Zpij dobrze.Egwene odprowadziła wzrokiem jej otuloną płaszczem sylwetkę, sunącą ścieżkąi pomrukującą gniewnie, tak głośno, że niemal dawało się zrozumieć poszczególne sło-wa.Gerra i Sereille zapamiętano powszechnie jako najznamienitsze Amyrlin.Obie wy-niosły rangę Białej Wieży do poziomu, jaki rzadko kiedy osiągano nawet w czasach po-przedzających epokę Artura Hawkwinga.Obie też kontrolowały samą Wieżę, Gerra po-przez umiejętne manipulacje jedną frakcją Komnaty przeciwko drugiej, Sereille zwykłąsiłą swej woli.Natomiast całkiem odmienny był los Shein Chunli, Amyrlin, która zmar-nowała władzę Zasiadającej na Tronie Amyrlin, odsuwając się od większości sióstr za-siadających w Komnacie.Zwiat uwierzył, że Shein umarła, piastując swój urząd, bliskoczterysta lat temu, a jednak głęboko ukrywana prawda była taka, że została pozbawio-na stanowiska i za życia skazana na wygnanie.Mimo iż nawet tajemne historie różni-ły się nieco pewnymi elementami, nie ulegało wątpliwości, że po tym, jak czwarty z ko-lei spisek na rzecz ponownego osadzenia tej kobiety na tronie został wykryty, siostrystrzegące Shein udusiły ją podczas snu poduszką.Egwene zadygotała, ale wmówiła so-bie, że to tylko ziąb.Zawróciła i całkiem samotna zaczęła brnąć z powrotem do swojego namiotu.Zpijdobrze? Księżyc w pełni wisiał nisko na nieboskłonie i brakowało jeszcze wielu godzindo wschodu słońca, ale nie była pewna, czy w ogóle będzie w stanie zasnąć.DZIWNE NIEOBECNOZCINastępnego ranka, jeszcze zanim pierwszy rąbek słońca wychynął zza horyzontu,Egwene zwołała posiedzenie Komnaty Wieży.W Tar Valon takie posiedzenie odbyłobysię z wielką pompą, zresztą nawet po wyjezdzie z Salidaru, a więc wśród trudów podró-ży, zdobywały się niekiedy na jakieś ceremonialne gesty.Tymczasem tego dnia Sheriamzwyczajnie wędrowała od jednego namiotu do drugiego, bo było jeszcze zbyt ciemno,by obwieścić wszem i wobec, że Zasiadająca na Tronie Amyrlin nakazuje Komnacie Za-siąść.W rzeczy samej nie zasiadły w ogóle, tylko w szarzyznie poprzedzającej właściwywschód słońca osiemnaście kobiet ustawiło się w półkolu na gołym śniegu, by wysłu-chać Egwene, wszystkie szczelnie opatulone, by chronić się przed mrozem, który zamie-niał ich oddechy w parę.Pojawiły się też inne siostry, które chciały się przysłuchiwać obradom, z początku le-dwie kilka, ale kiedy nikt ich nie odprawił, grupka zaczęła się rozrastać w gwarze roz-mów.Bardzo cichym gwarze.Niewiele sióstr miałoby czelność zakłócać spokój którejśz Zasiadających, a co dopiero całej Komnaty.Przyjęte w sukniach i płaszczach obrze-żonych lamówkami, które pojawiły się za plecami Aes Sedai, naturalnie zachowywałysię ciszej, a od nich jeszcze cichsze były nowicjuszki, choć znacznie liczniejsze.W obo-zie mieszkało obecnie półtora raza więcej nowicjuszek niż sióstr, aczkolwiek mało któraposiadała stosowny biały płaszcz i większość musiała się zadowolić prostą białą spód-nicą zamiast sukni nowicjuszki.Niektóre siostry wciąż uważały, że powinny wrócić dodawnych obyczajów i pozwalać, by dziewczęta same się do nich zgłaszały, ale więk-szość żałowała tych straconych lat, kiedy to szeregi Aes Sedai skurczyły się niepokoją-co.Egwene sama niemal drżała na myśl o tym, w co mogła się przeobrazić Biała Wie-ża [ Pobierz całość w formacie PDF ]