[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZciÄ…gajÄ…c naukowca, który zna podstawowÄ… formuÅ‚Ä™ -domyÅ›liÅ‚ siÄ™ Royd.Skinęła gÅ‚owÄ….- Jestem im rozpaczliwie potrzebna.To tylko przypuszczenie, ale.Jej telefon zadzwoniÅ‚.- MogÄ™ odebrać?- JeÅ›li bÄ™dziesz rozmawiać krótko.Nacisnęła przycisk "odbierz".- Gorshank jest w Charlotte, w Karolinie PoÅ‚udniowej - po¬wiedziaÅ‚ MacDuff.- Ivy Street 321.WÅ‚Ä…czyÅ‚a funkcjÄ™ gÅ‚oÅ›nomówiÄ…cÄ…, żeby Royd też mógÅ‚ sÅ‚yszeć.- Jak go znalezli?- PrzelaÅ‚ dużą kwotÄ™ do rosyjskiego banku, żeby spÅ‚acić dÅ‚ug mafii.Jock i ja, jak tylko znajdziemy siÄ™ wWaszyngtonie, ruszamy do Charlotte.- Kiedy tam dotrzecie?- Za jakieÅ› siedem godzin.Royd potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Jeżeli Gorshankjest spalony, to może być za pózno.Może nam uda siÄ™ tam dotrzeć wczeÅ›niej.Zadzwonimy do ciebie, kiedy bÄ™dziemy na miejscu.- RozÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™, zanim Sophie zdążyÅ‚a coÅ›powiedzieć.- Jedziemy do Daytony.StamtÄ…d zÅ‚a¬piemy samolot do Charlotte.- Spalony?- JeÅ›li Sanborne wierzy, że Gorshank nawaliÅ‚, ten facet nie przedstawia już dla niego żadnej wartoÅ›ci.- Może być tylko dla Sanborne'a zagrożeniem - zauważyÅ‚a Sophie i dodaÅ‚a: - Może podzielić loswszystkich ludzi, którzy pracowali nad tym projektem, a popadajÄ…c w nieÅ‚askÄ™, zostali zwolnieni.PotemSanborne wysÅ‚aÅ‚ za nimi pÅ‚atnych zabójców.- SpojrzaÅ‚a na Royda.- Może jest już za pózno?SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Musimy mieć nadziejÄ™, że Sanbome bÄ™dzie trzymaÅ‚ Gor¬shanka przy życiu dopóty, dopóki nie uda musiÄ™ zwerbować ciebie.MusiaÅ‚ mu trochÄ™ ufać, inaczej nie wpisaÅ‚by go na listÄ™ pÅ‚ac.- No nie wiem.Sanborne jest okrutny.Dla niego rzeczydzielÄ… siÄ™ na czarne i biaÅ‚e.JeÅ›li stwierdzi, że Gorshank wodziÅ‚ go za nos, nie da mu drugiej szansy.- W takim razie może okazać siÄ™, że szukamy wiatru w polu - uznaÅ‚ Royd i nacisnÄ…Å‚ mocniej pedaÅ‚ gazu.- Ale nie odpuszczÄ™ szansy dostania Gorshanka w swoje rÄ™ce.On musi wiedzieć, o jakÄ… wyspÄ™ chodzi.JeÅ›li żyje, musimy go dopaść.Dom przy Ivy Street 321 byÅ‚ maÅ‚ym, szarym, drewnianym budynkiem, otoczonym topolami.ZnajdowaÅ‚siÄ™ z dala od ulicy.Dom byÅ‚ ciemny, ale w oknie pokoju na lewo od wejÅ›cia widać byÅ‚o migajÄ…ce Å›wiatÅ‚o telewizora.Odprzyjazdu do Sta¬nów Gorshank staÅ‚ siÄ™ zagorzaÅ‚ym fanem telewizji.JeÅ›li tylko nie siedziaÅ‚ przy biurku,leżaÅ‚ przed telewizorem, oglÄ…dajÄ…c Simpsonów, CSI lub inne programy.Devlin przestudiowaÅ‚ raporty o Gorshanku, które dostaÅ‚ od Sanbome'a, choć nie byÅ‚o mu to potrzebne.Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.Gorshank byÅ‚ czÅ‚owiekiem o staÅ‚ych przyzwyczajeniach, a brak umiaru we wszystkim czyniÅ‚ go żaÅ‚oÅ›niebezbronnym.Zbyt bezbronnym.Devlin nie byÅ‚ zadowolony, kiedy Sanborne wysÅ‚aÅ‚ go tutaj, zamiastpozwolić mu zgÅ‚adzić Royda.To by dopiero byÅ‚o wyzwanie.Ale musiaÅ‚ trochÄ™ spuÅ›cić z tonu po uczcie w MacDuffs Run.Na chwilÄ™ koniec z manipulacjÄ….Poza tym zabicie takiego gÅ‚upka, jakim byÅ‚ Gorshank, bÄ™dzie czystÄ…przyjemnoÅ›ciÄ….GÅ‚u¬pcy zawsze go irytowali.Musi sprawdzić drzwi i znalezć sposób, żeby dostać siÄ™ do Å›rodka.Gorshank bÄ™dzie siedziaÅ‚ w fotelu zpuszkÄ… w rÄ™ku, wtedy on rzuci siÄ™ na niego, zanim tamten zorientuje siÄ™, co siÄ™ dzieje.Wtedy teżzdecyduje; czy zada mu szybkÄ… Å›mierć, czy bÄ™dzie siÄ™ delektowaÅ‚.To bÄ™dzie buÅ‚ka z masÅ‚em.- ZostaÅ„ tu - poleciÅ‚ Royd, kiedy zaparkowaÅ‚ przy kraw꿬niku.- Najpierw muszÄ™ wszystko sprawdzić.Sophie spojrzaÅ‚a na migajÄ…ce Å›wiatÅ‚o w jednym z frontowych okien.W tym miasteczku taki widok byÅ‚powszedni.Nie byÅ‚o siÄ™ czego obawiać.Dlaczego wiÄ™c Sophie przeczuwaÅ‚a, że to zÅ‚y znak?- IdÄ™ z tobÄ….Nie mam zamiaru wchodzić ci w drogÄ™.J ock zawsze ostrzegaÅ‚ mnie, że nie powinnamtego robić.JeÅ›li chcesz, żebym zaczekaÅ‚a na zewnÄ…trz, zrobiÄ™ to.Ale mam ze sobÄ… broÅ„ i umiem siÄ™niÄ… posÅ‚ugiwać.BÄ™dÄ™ w pewnej od ciebie odlegÅ‚oÅ›ci, gdybyÅ› mnie potrzebowaÅ‚.Przez chwilÄ™ milczaÅ‚, wreszcie wzruszyÅ‚ ramionami.- W takim razie, chodz - zdecydowaÅ‚ i otworzyÅ‚ drzwi.- Ale odczekaj chwilÄ™, muszÄ™ siÄ™ rozejrzeć.Pięć minut pózniej wróciÅ‚.- W porzÄ…dku, ale zostaÅ„ na zewnÄ…trz i nie wchodz do Å›rodka.Dobrze?- Chyba że mnie zawoÅ‚asz.- WysiadÅ‚a z samochodu.- A to może siÄ™ zdarzyć, Royd.Nie jesteÅ›niezniszczalny._ Staram siÄ™.- RuszyÅ‚ w stronÄ™ domu.- Tylne drzwi._ Nie możemy po prostu wejść frontowymi i zapukać? On nawet nas nie zna.Czy tak nie byÅ‚obyproÅ›ciej?_ Skoro przejÄ…Å‚ twojÄ… robotÄ™, mógÅ‚ widzieć twoje zdjÄ™cia _ powiedziaÅ‚, poruszajÄ…c siÄ™ szybko - Ale maszracjÄ™.Ja nigdy nie myÅ›lÄ™ o naj prostszym rozwiÄ…zaniu.Nie tego mnie uczono._ ZatrzymaÅ‚ siÄ™ przytylnych drzwiach i zaczÄ…Å‚ rozglÄ…dać siÄ™ po ogródku, jednoczeÅ›nie nasÅ‚uchujÄ…c.- Nie sÄ…dzÄ™, że dzisiajwÅ‚aÅ›nie zmieniÄ™ swoje przyzwyczajenia.Sophie wyczuwaÅ‚a w nim napiÄ™cie.- O co chodzi?_ KtoÅ› może go obserwować, skoro jest taki ważny dla Sanbome'a i wie o REM-4.Gdzie oni sÄ…?SpodziewaÅ‚em siÄ™, że kogoÅ› tu zauważę [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.ZciÄ…gajÄ…c naukowca, który zna podstawowÄ… formuÅ‚Ä™ -domyÅ›liÅ‚ siÄ™ Royd.Skinęła gÅ‚owÄ….- Jestem im rozpaczliwie potrzebna.To tylko przypuszczenie, ale.Jej telefon zadzwoniÅ‚.- MogÄ™ odebrać?- JeÅ›li bÄ™dziesz rozmawiać krótko.Nacisnęła przycisk "odbierz".- Gorshank jest w Charlotte, w Karolinie PoÅ‚udniowej - po¬wiedziaÅ‚ MacDuff.- Ivy Street 321.WÅ‚Ä…czyÅ‚a funkcjÄ™ gÅ‚oÅ›nomówiÄ…cÄ…, żeby Royd też mógÅ‚ sÅ‚yszeć.- Jak go znalezli?- PrzelaÅ‚ dużą kwotÄ™ do rosyjskiego banku, żeby spÅ‚acić dÅ‚ug mafii.Jock i ja, jak tylko znajdziemy siÄ™ wWaszyngtonie, ruszamy do Charlotte.- Kiedy tam dotrzecie?- Za jakieÅ› siedem godzin.Royd potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Jeżeli Gorshankjest spalony, to może być za pózno.Może nam uda siÄ™ tam dotrzeć wczeÅ›niej.Zadzwonimy do ciebie, kiedy bÄ™dziemy na miejscu.- RozÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™, zanim Sophie zdążyÅ‚a coÅ›powiedzieć.- Jedziemy do Daytony.StamtÄ…d zÅ‚a¬piemy samolot do Charlotte.- Spalony?- JeÅ›li Sanborne wierzy, że Gorshank nawaliÅ‚, ten facet nie przedstawia już dla niego żadnej wartoÅ›ci.- Może być tylko dla Sanborne'a zagrożeniem - zauważyÅ‚a Sophie i dodaÅ‚a: - Może podzielić loswszystkich ludzi, którzy pracowali nad tym projektem, a popadajÄ…c w nieÅ‚askÄ™, zostali zwolnieni.PotemSanborne wysÅ‚aÅ‚ za nimi pÅ‚atnych zabójców.- SpojrzaÅ‚a na Royda.- Może jest już za pózno?SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Musimy mieć nadziejÄ™, że Sanbome bÄ™dzie trzymaÅ‚ Gor¬shanka przy życiu dopóty, dopóki nie uda musiÄ™ zwerbować ciebie.MusiaÅ‚ mu trochÄ™ ufać, inaczej nie wpisaÅ‚by go na listÄ™ pÅ‚ac.- No nie wiem.Sanborne jest okrutny.Dla niego rzeczydzielÄ… siÄ™ na czarne i biaÅ‚e.JeÅ›li stwierdzi, że Gorshank wodziÅ‚ go za nos, nie da mu drugiej szansy.- W takim razie może okazać siÄ™, że szukamy wiatru w polu - uznaÅ‚ Royd i nacisnÄ…Å‚ mocniej pedaÅ‚ gazu.- Ale nie odpuszczÄ™ szansy dostania Gorshanka w swoje rÄ™ce.On musi wiedzieć, o jakÄ… wyspÄ™ chodzi.JeÅ›li żyje, musimy go dopaść.Dom przy Ivy Street 321 byÅ‚ maÅ‚ym, szarym, drewnianym budynkiem, otoczonym topolami.ZnajdowaÅ‚siÄ™ z dala od ulicy.Dom byÅ‚ ciemny, ale w oknie pokoju na lewo od wejÅ›cia widać byÅ‚o migajÄ…ce Å›wiatÅ‚o telewizora.Odprzyjazdu do Sta¬nów Gorshank staÅ‚ siÄ™ zagorzaÅ‚ym fanem telewizji.JeÅ›li tylko nie siedziaÅ‚ przy biurku,leżaÅ‚ przed telewizorem, oglÄ…dajÄ…c Simpsonów, CSI lub inne programy.Devlin przestudiowaÅ‚ raporty o Gorshanku, które dostaÅ‚ od Sanbome'a, choć nie byÅ‚o mu to potrzebne.Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.Gorshank byÅ‚ czÅ‚owiekiem o staÅ‚ych przyzwyczajeniach, a brak umiaru we wszystkim czyniÅ‚ go żaÅ‚oÅ›niebezbronnym.Zbyt bezbronnym.Devlin nie byÅ‚ zadowolony, kiedy Sanborne wysÅ‚aÅ‚ go tutaj, zamiastpozwolić mu zgÅ‚adzić Royda.To by dopiero byÅ‚o wyzwanie.Ale musiaÅ‚ trochÄ™ spuÅ›cić z tonu po uczcie w MacDuffs Run.Na chwilÄ™ koniec z manipulacjÄ….Poza tym zabicie takiego gÅ‚upka, jakim byÅ‚ Gorshank, bÄ™dzie czystÄ…przyjemnoÅ›ciÄ….GÅ‚u¬pcy zawsze go irytowali.Musi sprawdzić drzwi i znalezć sposób, żeby dostać siÄ™ do Å›rodka.Gorshank bÄ™dzie siedziaÅ‚ w fotelu zpuszkÄ… w rÄ™ku, wtedy on rzuci siÄ™ na niego, zanim tamten zorientuje siÄ™, co siÄ™ dzieje.Wtedy teżzdecyduje; czy zada mu szybkÄ… Å›mierć, czy bÄ™dzie siÄ™ delektowaÅ‚.To bÄ™dzie buÅ‚ka z masÅ‚em.- ZostaÅ„ tu - poleciÅ‚ Royd, kiedy zaparkowaÅ‚ przy kraw꿬niku.- Najpierw muszÄ™ wszystko sprawdzić.Sophie spojrzaÅ‚a na migajÄ…ce Å›wiatÅ‚o w jednym z frontowych okien.W tym miasteczku taki widok byÅ‚powszedni.Nie byÅ‚o siÄ™ czego obawiać.Dlaczego wiÄ™c Sophie przeczuwaÅ‚a, że to zÅ‚y znak?- IdÄ™ z tobÄ….Nie mam zamiaru wchodzić ci w drogÄ™.J ock zawsze ostrzegaÅ‚ mnie, że nie powinnamtego robić.JeÅ›li chcesz, żebym zaczekaÅ‚a na zewnÄ…trz, zrobiÄ™ to.Ale mam ze sobÄ… broÅ„ i umiem siÄ™niÄ… posÅ‚ugiwać.BÄ™dÄ™ w pewnej od ciebie odlegÅ‚oÅ›ci, gdybyÅ› mnie potrzebowaÅ‚.Przez chwilÄ™ milczaÅ‚, wreszcie wzruszyÅ‚ ramionami.- W takim razie, chodz - zdecydowaÅ‚ i otworzyÅ‚ drzwi.- Ale odczekaj chwilÄ™, muszÄ™ siÄ™ rozejrzeć.Pięć minut pózniej wróciÅ‚.- W porzÄ…dku, ale zostaÅ„ na zewnÄ…trz i nie wchodz do Å›rodka.Dobrze?- Chyba że mnie zawoÅ‚asz.- WysiadÅ‚a z samochodu.- A to może siÄ™ zdarzyć, Royd.Nie jesteÅ›niezniszczalny._ Staram siÄ™.- RuszyÅ‚ w stronÄ™ domu.- Tylne drzwi._ Nie możemy po prostu wejść frontowymi i zapukać? On nawet nas nie zna.Czy tak nie byÅ‚obyproÅ›ciej?_ Skoro przejÄ…Å‚ twojÄ… robotÄ™, mógÅ‚ widzieć twoje zdjÄ™cia _ powiedziaÅ‚, poruszajÄ…c siÄ™ szybko - Ale maszracjÄ™.Ja nigdy nie myÅ›lÄ™ o naj prostszym rozwiÄ…zaniu.Nie tego mnie uczono._ ZatrzymaÅ‚ siÄ™ przytylnych drzwiach i zaczÄ…Å‚ rozglÄ…dać siÄ™ po ogródku, jednoczeÅ›nie nasÅ‚uchujÄ…c.- Nie sÄ…dzÄ™, że dzisiajwÅ‚aÅ›nie zmieniÄ™ swoje przyzwyczajenia.Sophie wyczuwaÅ‚a w nim napiÄ™cie.- O co chodzi?_ KtoÅ› może go obserwować, skoro jest taki ważny dla Sanbome'a i wie o REM-4.Gdzie oni sÄ…?SpodziewaÅ‚em siÄ™, że kogoÅ› tu zauważę [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]