[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będziesz budował wiosną, czy wolisz raczej poczekać?- No tak.- Knut podrapał się po głowie, zastanawiając się, co odpowiedzieć.Ostatnio tak wiele się działo, że projekty związane z młynem zeszły na dalszyplan.Chciał jednak, aby jesienią młyn zaczął już pracować.- Właściwie jedynąprzeszkodą w rozpoczęciu prac jest obawa przed przebywaniem z wielomaosobami.Jest to w interesie wszystkich.- Rozumiem.- Gunder skinął głową.- Ja jestem gotów, aby zacząćkiedykolwiek.- Musimy poczekać przynajmniej aż śniegi stopnieją - stwierdził Knut.Pomyślał, że może gość chciałby chwilę porozmawiać na osobności, aleGunder pokiwał głową, mówiąc, że nie chce przeszkadzać mu w pracy.- W ciągu najbliższych dni będziesz miał pewnie jeszcze kilka wizyt -napomknął Gunder.- Plotki szybko rozchodzą się po wsi.- Plotki? O czym? - Knut nie rozumiał.- O tym, że zaraza nie dotrze do Rudningen, i że ty wiesz, co zrobić, abyuniknąć choroby.- Niestety, nie jest to prawda - westchnął Knut.- Tej zarazy nie da sięujarzmić.- Ludzie sądzą inaczej i wielu chciałoby pracować w twoim gospodarstwie.- Mamy już pomoc, której potrzebujemy.Nie ma miejsca dla innych.- Knutzastanawiał się, czy to właśnie dlatego Gunder pytał o młyn.Może miałnadzieję, że będzie pracował i mieszkał w Rudningen przez resztę zimy?- Powiem to wszystkim, których spotkam, chociaż najchętniej udałbym sięprosto do domu, nie rozmawiając z nikim - uśmiechnął się Gunder.- Nie myśltylko, że dlatego pytałem cię o młyn.Chciałem tylko wiedzieć, czy mogę liczyćna jakąś pracę w najbliższym czasie.Mój brat, który prowadzi gospodarstwo,zamierza zmniejszyć liczbę zwierząt, a to oznaczą, że muszę znalezć jakieśdodatkowe zajęcie.Knut zawstydził się nieco i pomyślał, że Gunder, który tak troskliwieopiekował się Rudningen przez całe lato, nie zasłużył na to, by zostaćodprawiony z niczym.- Może porozmawiamy o tym bliżej świąt wielkanocnych? - zaproponowałKnut.- Znieg wtedy zacznie już topnieć, a my zaplanujemy budowę.- Zwietnie.- Gunder podniósł rękę na pożegnanie i wsiadł na konia.Byłzadowolony, ponieważ wiedział, że Knut dotrzyma słowa.Mógł liczyć tejwiosny na pracę, która potrwa aż do jesieni.A jeśli w Rudningen będzie mielićsię zboże i dla innych gospodarstw, to będą potrzebowali też młynarza.Gunder odjechał, a Knut wrócił do pracy w stodole.Gunder Fagerset niestanowił zagrożenia, ale Knutowi nie podobała się myśl, że inni mogli przybyćdo gospodarstwa.Co ludzie mogli sobie myśleć.Knut odgarnął dłonią grzywkę i chwycił za strug.Powinien o tym pomyśleć.We wsi krążyło wiele historii o jego nadprzyrodzonych zdolnościach.Nie mógłnikogo winić za to, że przypisywano mu zdolność powstrzymania zarazy.- Obawiam się, że Gunder ma rację - powiedział cicho Ole.Siedział wstodole i wyżynał z drewna łączenia do bali.Razem z Knutem i Tostenemspędzał wiele przyjemnych chwil przy obróbce bali na nowy budynek.Ole byłzadowolony, że może być pożyteczny, a podczas wspólnej pracy i rozmówłatwiej było na moment zapomnieć o powadze sytuacji w wiosce.Stodoła wRudningen była duża, więc prace przygotowawcze mogli wykonać poddachem.Podłoga pokryta była plewami i słomą po młócce, ale teraz naokołopełno było wiórów, tak że niebawem brodzili po kolana w trocinach.Olerozkoszował się zapachem drewna, a wielką przyjemność sprawiało muobrabianie bali, pochodzących z jego własnego lasu.Gospodarstwo rozrastałosię i przybywało nowych zabudowań.Knut chciał rozwijać gospodarkę i choćnie zawsze byli w tej kwestii zgodni, to Ole musiał przyznać, że syn byłdobrym gospodarzem.- Uważasz, że więcej ludzi tu przybędzie? - Knut nie był zaskoczony uwagąojca.Ole nie wychodził na zewnątrz i nie rozmawiał z Gunderem, ale i takwiedział, w jakiej sprawie przybył.- Tak, niejeden szuka teraz bezpieczeństwa.Nie ma czemu się dziwić.- Miejmy nadzieję, że skoro odmówiliśmy pierwszemu, wieść o tym sięrozejdzie.- Knut liczył, że ludzie zrezygnują z przyjazdu i mieszkańcyRudningen unikną niebezpieczeństwa, że ktoś przywlecze ze sobą zarazę.Przez resztę dnia mężczyzni pracowali wytrwale w stodole.Nikt obcy niepojawił się już u nich, więc przerwy robili sobie tylko wtedy, gdy Sołveigwołała ich na posiłek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Będziesz budował wiosną, czy wolisz raczej poczekać?- No tak.- Knut podrapał się po głowie, zastanawiając się, co odpowiedzieć.Ostatnio tak wiele się działo, że projekty związane z młynem zeszły na dalszyplan.Chciał jednak, aby jesienią młyn zaczął już pracować.- Właściwie jedynąprzeszkodą w rozpoczęciu prac jest obawa przed przebywaniem z wielomaosobami.Jest to w interesie wszystkich.- Rozumiem.- Gunder skinął głową.- Ja jestem gotów, aby zacząćkiedykolwiek.- Musimy poczekać przynajmniej aż śniegi stopnieją - stwierdził Knut.Pomyślał, że może gość chciałby chwilę porozmawiać na osobności, aleGunder pokiwał głową, mówiąc, że nie chce przeszkadzać mu w pracy.- W ciągu najbliższych dni będziesz miał pewnie jeszcze kilka wizyt -napomknął Gunder.- Plotki szybko rozchodzą się po wsi.- Plotki? O czym? - Knut nie rozumiał.- O tym, że zaraza nie dotrze do Rudningen, i że ty wiesz, co zrobić, abyuniknąć choroby.- Niestety, nie jest to prawda - westchnął Knut.- Tej zarazy nie da sięujarzmić.- Ludzie sądzą inaczej i wielu chciałoby pracować w twoim gospodarstwie.- Mamy już pomoc, której potrzebujemy.Nie ma miejsca dla innych.- Knutzastanawiał się, czy to właśnie dlatego Gunder pytał o młyn.Może miałnadzieję, że będzie pracował i mieszkał w Rudningen przez resztę zimy?- Powiem to wszystkim, których spotkam, chociaż najchętniej udałbym sięprosto do domu, nie rozmawiając z nikim - uśmiechnął się Gunder.- Nie myśltylko, że dlatego pytałem cię o młyn.Chciałem tylko wiedzieć, czy mogę liczyćna jakąś pracę w najbliższym czasie.Mój brat, który prowadzi gospodarstwo,zamierza zmniejszyć liczbę zwierząt, a to oznaczą, że muszę znalezć jakieśdodatkowe zajęcie.Knut zawstydził się nieco i pomyślał, że Gunder, który tak troskliwieopiekował się Rudningen przez całe lato, nie zasłużył na to, by zostaćodprawiony z niczym.- Może porozmawiamy o tym bliżej świąt wielkanocnych? - zaproponowałKnut.- Znieg wtedy zacznie już topnieć, a my zaplanujemy budowę.- Zwietnie.- Gunder podniósł rękę na pożegnanie i wsiadł na konia.Byłzadowolony, ponieważ wiedział, że Knut dotrzyma słowa.Mógł liczyć tejwiosny na pracę, która potrwa aż do jesieni.A jeśli w Rudningen będzie mielićsię zboże i dla innych gospodarstw, to będą potrzebowali też młynarza.Gunder odjechał, a Knut wrócił do pracy w stodole.Gunder Fagerset niestanowił zagrożenia, ale Knutowi nie podobała się myśl, że inni mogli przybyćdo gospodarstwa.Co ludzie mogli sobie myśleć.Knut odgarnął dłonią grzywkę i chwycił za strug.Powinien o tym pomyśleć.We wsi krążyło wiele historii o jego nadprzyrodzonych zdolnościach.Nie mógłnikogo winić za to, że przypisywano mu zdolność powstrzymania zarazy.- Obawiam się, że Gunder ma rację - powiedział cicho Ole.Siedział wstodole i wyżynał z drewna łączenia do bali.Razem z Knutem i Tostenemspędzał wiele przyjemnych chwil przy obróbce bali na nowy budynek.Ole byłzadowolony, że może być pożyteczny, a podczas wspólnej pracy i rozmówłatwiej było na moment zapomnieć o powadze sytuacji w wiosce.Stodoła wRudningen była duża, więc prace przygotowawcze mogli wykonać poddachem.Podłoga pokryta była plewami i słomą po młócce, ale teraz naokołopełno było wiórów, tak że niebawem brodzili po kolana w trocinach.Olerozkoszował się zapachem drewna, a wielką przyjemność sprawiało muobrabianie bali, pochodzących z jego własnego lasu.Gospodarstwo rozrastałosię i przybywało nowych zabudowań.Knut chciał rozwijać gospodarkę i choćnie zawsze byli w tej kwestii zgodni, to Ole musiał przyznać, że syn byłdobrym gospodarzem.- Uważasz, że więcej ludzi tu przybędzie? - Knut nie był zaskoczony uwagąojca.Ole nie wychodził na zewnątrz i nie rozmawiał z Gunderem, ale i takwiedział, w jakiej sprawie przybył.- Tak, niejeden szuka teraz bezpieczeństwa.Nie ma czemu się dziwić.- Miejmy nadzieję, że skoro odmówiliśmy pierwszemu, wieść o tym sięrozejdzie.- Knut liczył, że ludzie zrezygnują z przyjazdu i mieszkańcyRudningen unikną niebezpieczeństwa, że ktoś przywlecze ze sobą zarazę.Przez resztę dnia mężczyzni pracowali wytrwale w stodole.Nikt obcy niepojawił się już u nich, więc przerwy robili sobie tylko wtedy, gdy Sołveigwołała ich na posiłek [ Pobierz całość w formacie PDF ]