[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzępoląc naskrzypcach śpiewał jakąś ludową piosenkę najczyściejszym miejscowym akcentem.Pan Folgat machinalnie zaczął szukać w kieszeni drobnej monety, gdy wtem śpiewakzbliżył się ku niemu i nadstawiając kapelusz, jakby dla odebrania jałmużny, odezwał się: Pan mecenas nie poznaje mnie?Adwokat aż podskoczył. Pan, tutaj! zawołał. Tak jest! Jestem w Sauveterre od rana.Czatowałem na pana, gdyż muszę z panempomówić.Wieczorem o dziewiątej otwórz mi pan tylną furtkę do ogrodu pana de Chando-re.I podniósłszy skrzypce, poszedł dalej kończąc zaczętą piosenkę.Jeszcze bardziej niż pan Folgat zdziwiony był tym niespodziewanym spotkaniem panMagloire.I gdy grajek się oddalił, zapytał. Pan znasz tego człowieka? To jest właśnie ten agent, o którym panu mówiłem i którego usługi zapewniłem so-bie. Goudar! Tak, Goudar. I pan go nie poznałeś?Młody adwokat uśmiechał się. Nie, dopóki nie przemówił, nie poznałem go.Goudar, jakiego znam, jest dosyć wy-soki, chudy, ogolony i nosi włosy krótko obcięte.Ten uliczny grajek jest mały, grubawy,brodaty, a gładkie długie włosy spadają mu do połowy pleców.Jak tu odgadnąć mojego zna-jomego w tym włóczędze?Pan Magloire uśmiechnął się także. Czymże są zawodowi aktorzy w porównaniu z tymi ludzmi! rzekł. Ten naprzykład powiada, że przybył tu dopiero dziś rano, a już zdaje się znać całą okolicę tak jaksam Cheminot.Już wie o małej furtce do ogrodu pana de Chandore.LRT Ja sobie to już wytłumaczyłem.Opowiadając wszystko z największymi szczegółamiGoudarowi, musiałem mu naturalnie mówić o tej furtce, z okazji Mechineta.Tak rozmawiaj^ doszli do końca ulicy Narodowej.Tutaj zatrzymali się. Jeszcze słówko odezwał się pan Magloire. Pójdzie pan do pani de Claudieuse? Przyrzekłem. Co jej pan powiesz? Nie wiem.To będzie zależeć od tego, jak mnie przyjmie. O ile ją znam, to zapewniam pana, że na sam widok listu Jakuba odprawi pana z ni-czym. Kto wie! W każdym razie nie będę miał sobie do wyrzucenia, żem zaniechał kroku,który wedle mego przekonania uważam za potrzebny. Cokolwiek się stanie, bądz pan ostrożny, nie unoś się.Pamiętaj pan, że gdyby się tochoć cokolwiek rozgłosiło, musielibyśmy zmienić system obrony, jedyny, który daje jaką-kolwiek szansę. Bądz pan spokojny!Podawszy sobie ręce rozstali się.Pan Magloire udał się do swego mieszkania, pan Folgatna ulicę de la Rampe.Spieszył się, obawiając się, aby na niego-nie czekano.Jakoż czekano na niego z obia-dem, ale gdy wszedł do salonu, nie myślał już wcale o usprawiedliwieniu się, tak go uderzy-ło przygnębienie i ponury smutek przyjaciół i rodziny więznia. Czyżbyście państwo dostali jakąś niepomyślną wiadomość? zapytał niepewnymgłosem. Najniepomyślniejszą, jakiej tylko mogliśmy się obawiać odrzekł margrabia de Bo-iscoran. Przewidywaliśmy ją wprawdzie wszyscy, a jednak, widzisz pan, że spadła na nasjak piorun.Młody adwokat uderzył się w czoło. Pan Jakub został zakwalifikowany przed sąd przysięgłych! zawołał.Margrabia, jak gdyby mu brakowało głosu, skinął tylko głową. To jest jeszcze wielka tajemnica dodała panna Dioniza a my wiemy to tylkodzięki niedyskrecji naszego poczciwego Mechineta.Przerwał jej służący, który wszedł dać znać, że waza na stole.Wszyscy udali się do jadalni, ale pod wrażeniem tej wiadomości obiad był smutny.Tyl-ko panna Dioniza, która gorączce zawdzięczała swoją zadziwiającą energię, pomagała panuFolgatowi w podtrzymywaniu rozmowy.Od niej dowiedział się, że hrabia de Claudieuse masię jak najgorzej i że byłby w ciągu dnia przyjął ostatnie namaszczenie, gdyby się nie sprze-ciwił doktor Seignebos oświadczając, że najmniejsze wzruszenie może zabić jego pacjenta.LRT Jeżeli umrze odezwał się pan Chandore będzie to dla nas ostatni cios.Opiniapubliczna, już i tak nieprzychylna Jakubowi, stanie się nieubłagana.Tymczasem obiad się skończył.Pan Folgat zbliżył się do panny Dionizy. Mam do pani prośbę rzekł o powierzenie mi klucza od małej furtki od ogrodu.Popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Muszę się potajemnie rozmówić z agentem policyjnym, który mi przyrzekł pomoc. On jest tutaj? Od dzisiejszego rana.Otrzymawszy klucz od panny Dionizy pan Folgat udał się zaraz w głąb ogrodu.Punkt odziewiątej Goudar ukazał się w furtce ze skrzypcami pod pachą. Cały dzień stracony! rzekł, nie myśląc nawet o powitaniu. Caluteńki dzień,gdyż nie mogłem nic począć, nie zobaczywszy się z panem.Zdawał się być tak rozgniewany, że pan Folgat zaczął go uspakajać. Przede wszystkim rzekł muszę panu powinszować tego przebrania.Ale Goudar okazał się nieczuły na ten komplement. Czymże byłby policjant zawołał gdyby się nie umiał przebierać! Zliczna mi za-sługa! Nie mogłem przecież pojawić się w Sauveterre w zwyczajnej postaci! Policjant, brrr!Wszyscy uciekaliby ode mnie jak od zapowietrzonego i każdy by mi kłamał.Więc wlazłemw to obrzydłe przebranie, dla którego nawet przez pół roku brałem lekcje gry na skrzyp-cach.Taki muzyk włóczęga robi wszystko, co zechce, nie zwracając na siebie uwagi; błąkasię po ulicach i drogach, wchodzi w podwórza, wślizguje się do domów, zachodzi do ka-wiarni i szynków; pod pozorem proszenia o jałmużnę może zbliżać się do ludzi,, rozmawiaćz nimi, chodzić za nimi.A co się tyczy akcentu, którym mówię i śpiewam, to kto po sześciumiesiącach nie nauczy się innego akcentu, nie będzie nigdy policjantem.A ja jestem skazanyna to przeklęte rzemiosło, które do rozpaczy doprowadza moją żonę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Rzępoląc naskrzypcach śpiewał jakąś ludową piosenkę najczyściejszym miejscowym akcentem.Pan Folgat machinalnie zaczął szukać w kieszeni drobnej monety, gdy wtem śpiewakzbliżył się ku niemu i nadstawiając kapelusz, jakby dla odebrania jałmużny, odezwał się: Pan mecenas nie poznaje mnie?Adwokat aż podskoczył. Pan, tutaj! zawołał. Tak jest! Jestem w Sauveterre od rana.Czatowałem na pana, gdyż muszę z panempomówić.Wieczorem o dziewiątej otwórz mi pan tylną furtkę do ogrodu pana de Chando-re.I podniósłszy skrzypce, poszedł dalej kończąc zaczętą piosenkę.Jeszcze bardziej niż pan Folgat zdziwiony był tym niespodziewanym spotkaniem panMagloire.I gdy grajek się oddalił, zapytał. Pan znasz tego człowieka? To jest właśnie ten agent, o którym panu mówiłem i którego usługi zapewniłem so-bie. Goudar! Tak, Goudar. I pan go nie poznałeś?Młody adwokat uśmiechał się. Nie, dopóki nie przemówił, nie poznałem go.Goudar, jakiego znam, jest dosyć wy-soki, chudy, ogolony i nosi włosy krótko obcięte.Ten uliczny grajek jest mały, grubawy,brodaty, a gładkie długie włosy spadają mu do połowy pleców.Jak tu odgadnąć mojego zna-jomego w tym włóczędze?Pan Magloire uśmiechnął się także. Czymże są zawodowi aktorzy w porównaniu z tymi ludzmi! rzekł. Ten naprzykład powiada, że przybył tu dopiero dziś rano, a już zdaje się znać całą okolicę tak jaksam Cheminot.Już wie o małej furtce do ogrodu pana de Chandore.LRT Ja sobie to już wytłumaczyłem.Opowiadając wszystko z największymi szczegółamiGoudarowi, musiałem mu naturalnie mówić o tej furtce, z okazji Mechineta.Tak rozmawiaj^ doszli do końca ulicy Narodowej.Tutaj zatrzymali się. Jeszcze słówko odezwał się pan Magloire. Pójdzie pan do pani de Claudieuse? Przyrzekłem. Co jej pan powiesz? Nie wiem.To będzie zależeć od tego, jak mnie przyjmie. O ile ją znam, to zapewniam pana, że na sam widok listu Jakuba odprawi pana z ni-czym. Kto wie! W każdym razie nie będę miał sobie do wyrzucenia, żem zaniechał kroku,który wedle mego przekonania uważam za potrzebny. Cokolwiek się stanie, bądz pan ostrożny, nie unoś się.Pamiętaj pan, że gdyby się tochoć cokolwiek rozgłosiło, musielibyśmy zmienić system obrony, jedyny, który daje jaką-kolwiek szansę. Bądz pan spokojny!Podawszy sobie ręce rozstali się.Pan Magloire udał się do swego mieszkania, pan Folgatna ulicę de la Rampe.Spieszył się, obawiając się, aby na niego-nie czekano.Jakoż czekano na niego z obia-dem, ale gdy wszedł do salonu, nie myślał już wcale o usprawiedliwieniu się, tak go uderzy-ło przygnębienie i ponury smutek przyjaciół i rodziny więznia. Czyżbyście państwo dostali jakąś niepomyślną wiadomość? zapytał niepewnymgłosem. Najniepomyślniejszą, jakiej tylko mogliśmy się obawiać odrzekł margrabia de Bo-iscoran. Przewidywaliśmy ją wprawdzie wszyscy, a jednak, widzisz pan, że spadła na nasjak piorun.Młody adwokat uderzył się w czoło. Pan Jakub został zakwalifikowany przed sąd przysięgłych! zawołał.Margrabia, jak gdyby mu brakowało głosu, skinął tylko głową. To jest jeszcze wielka tajemnica dodała panna Dioniza a my wiemy to tylkodzięki niedyskrecji naszego poczciwego Mechineta.Przerwał jej służący, który wszedł dać znać, że waza na stole.Wszyscy udali się do jadalni, ale pod wrażeniem tej wiadomości obiad był smutny.Tyl-ko panna Dioniza, która gorączce zawdzięczała swoją zadziwiającą energię, pomagała panuFolgatowi w podtrzymywaniu rozmowy.Od niej dowiedział się, że hrabia de Claudieuse masię jak najgorzej i że byłby w ciągu dnia przyjął ostatnie namaszczenie, gdyby się nie sprze-ciwił doktor Seignebos oświadczając, że najmniejsze wzruszenie może zabić jego pacjenta.LRT Jeżeli umrze odezwał się pan Chandore będzie to dla nas ostatni cios.Opiniapubliczna, już i tak nieprzychylna Jakubowi, stanie się nieubłagana.Tymczasem obiad się skończył.Pan Folgat zbliżył się do panny Dionizy. Mam do pani prośbę rzekł o powierzenie mi klucza od małej furtki od ogrodu.Popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Muszę się potajemnie rozmówić z agentem policyjnym, który mi przyrzekł pomoc. On jest tutaj? Od dzisiejszego rana.Otrzymawszy klucz od panny Dionizy pan Folgat udał się zaraz w głąb ogrodu.Punkt odziewiątej Goudar ukazał się w furtce ze skrzypcami pod pachą. Cały dzień stracony! rzekł, nie myśląc nawet o powitaniu. Caluteńki dzień,gdyż nie mogłem nic począć, nie zobaczywszy się z panem.Zdawał się być tak rozgniewany, że pan Folgat zaczął go uspakajać. Przede wszystkim rzekł muszę panu powinszować tego przebrania.Ale Goudar okazał się nieczuły na ten komplement. Czymże byłby policjant zawołał gdyby się nie umiał przebierać! Zliczna mi za-sługa! Nie mogłem przecież pojawić się w Sauveterre w zwyczajnej postaci! Policjant, brrr!Wszyscy uciekaliby ode mnie jak od zapowietrzonego i każdy by mi kłamał.Więc wlazłemw to obrzydłe przebranie, dla którego nawet przez pół roku brałem lekcje gry na skrzyp-cach.Taki muzyk włóczęga robi wszystko, co zechce, nie zwracając na siebie uwagi; błąkasię po ulicach i drogach, wchodzi w podwórza, wślizguje się do domów, zachodzi do ka-wiarni i szynków; pod pozorem proszenia o jałmużnę może zbliżać się do ludzi,, rozmawiaćz nimi, chodzić za nimi.A co się tyczy akcentu, którym mówię i śpiewam, to kto po sześciumiesiącach nie nauczy się innego akcentu, nie będzie nigdy policjantem.A ja jestem skazanyna to przeklęte rzemiosło, które do rozpaczy doprowadza moją żonę [ Pobierz całość w formacie PDF ]