[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nazajutrz odprowadziła Brid na dworzec w Waverly, zapłaciła za jej bilet,dała pięć funtów na opłacenie dalszego etapu podróży, dokądkolwiek by prowadziła,i wsadziła dziewczynę do pociągu.Na chwilę ogarnęło ją współczucie, kiedy ujrzałaprzerażenie na twarzy Brid, gdy podeszła bliżej do wielkiej, buchającej parąlokomotywy, i potem, po raz drugi, na widok dziewczyny wciśniętej w kąt ławki wwagonie drugiej klasy.Ale stojąc na peronie i machając ręką do Brid, gdy pociągruszał, poczuła wyrazną ulgę.Anula & ponaousladanscDopiero po trzech dniach zauważyła, że srebrny nóż do papieru, którypowinien leżeć pod stosem papierów na jej biurku, zniknął.Adam wsiadł do rileya.Czarną torbę postawił koło siebie, a notes z listąpacjentów, do których został wezwany, rzucił obok torby.Zerknął do niego,naciskając stopą pedał gazu, by rozgrzać silnik.A-dam, powiedziała Jane.Naśladowała dokładnie sposób, w jaki wymawiała jego imię Brid, i na dzwięk tegosłowa przejął go lęk.Jeśli Brid zna numer jego telefonu, pewnie zna także adres.Niepotrzebuje już korzystać ze swych zdolności telepatycznych.Odnalazła go.Poczuł,że jego dłonie na kierownicy stały się nagle lepkie, siedział więc przez chwilę zgłową odchyloną na oparcie fotela, oddychając wolno i głęboko.- Co ona właściwie powiedziała? - zapytał ogarnięty paniką.- Nic.Tylko: Chcę rozmawiać z A-damem".Powiedziałam jej, że będziemusiała zadzwonić pózniej.- Jak zadzwoni, powiedz jej, że mnie nie ma.%7łe wyjechałem.- A-dam - Jane, obdarzyła go swoim miłym, łagodnym uśmiechem.Wkońcu znowu zaszła w ciążę i dobrzeją znosiła.Nigdy przedtem niebyła takarozpromieniona, nigdy nie była taka pogodna.- Nie mogę tego zrobić.Na litośćboską! Kto to był? Nabrał głęboko powietrza.- Wygląda na to, że to mogła być Brid - powiedział wolno.- Ona jestjedyną osobą, która w ten sposób wymawia moje imię.A-dam.- Och, Adam, kochany.Myślałam, że to wszystko jest już skończone.Niewiele jej powiedział o swojej wyprawie z Lizą do Meryna, zdecydowanyją chronić, nie wiedział bowiem, do jakiego stopnia uwierzy w to, co usłyszy.- To nie mogła być ona.A nawet jeśli tak, to co, u licha, zamierza zrobić?Ożeniłeś się.Da Bóg, zostaniesz po raz drugi ojcem.Oby wszystko skończyło siędobrze tym razem.Jesteś lekarzem, a nie uczniakiem.- Położyła mu dłonie naramionach i pocałowała go w policzek.- Och, kochanie, nie martw się.Niepozwolę, żeby rzuciła na ciebie jakiś zły urok.Obiecuję.Jeżeli znowu zadzwoni,powiem jej, że wyjechałeś leczyć Eskimosów.Jak ci się to podoba?Roześmiał się mimo woli.Anula & ponaousladansc - Zwietnie.Doskonale.Dobry pomysł.Wtedy przestał myśleć o Brid.Ale teraz, tego ranka, poczuł nagle, że wcalenie jest taki pewien, czy Brid przestanie go szukać.Zerkał w boczne lusterko izobaczył w nim spokojną ulicę.Skąpaną w słońcu.Pustą.Z westchnieniem ulgiwłączył bieg i zwolnił ręczny hamulec.W pociągu zapadła w drzemkę.Stukot kół o szyny uspokajał ją.Z początkuwyglądała przez okno.Obserwowała krajobraz.Wpatrywała się w przepiękny błękitmorza, kiedy mknęli na południe.Zesztywniała z lęku, słysząc, że stukot kół uległzmianie, kiedy wjeżdżali na wznoszący się wysoko Berwick Bridge, a potemprzekroczyli granicę Anglii.Zasnęła znowu spokojnie, uświadomiwszy sobie, że jestcoraz bliżej Adama.Nic nie jadła i nie wstawała z ławki, w przedziale była sama.Nie myślała o przyszłości.Nie miała pojęcia, jak do niego dotrze.Catrionawspominała coś o drugim pociągu, o innym dworcu.Ale nie myślała o tym teraz.Wgłowie zaczynało jej się rozjaśniać.Tutaj, w tym pociągu, z dala od swego kraju,zrozumiała, że zasłona staje się coraz cieńsza, i całą siłą woli trzymała się tej nowejrzeczywistości, nie dając dostępu do siebie demonom.Kiedy wjechali na King'sCross, zrozumiała, że jest zgubiona.Siedziała ze wzrokiem utkwionym w jedenpunkt, nie czuła prawie uderzeń pulsu, skórę miała lodowato zimną.Słyszała gwarpanujący na stacji, ale się nie poruszyła.Wpatrywała się z przerażeniem w oczyBroichana, swego wuja.Patrycja rozglądała się po salonie i kiwała z zadowoleniem głową.Janeurządziła go bardzo ładnie.Teraz można tu było mieszkać wygodnie, po bałaganienie było ani śladu.Zabawki Caluma zostały usunięte, a dzień wcześniej ona samawyniosła porozrzucane czasopisma medyczne do gabinetu Adama.Poprawiła jakąśpoduszkę i podeszła do okna, żeby jeszcze o cal rozsunąć zasłonę.Nowy dom,usytuowany na ślicznej podmiejskiej uliczce, był otoczony większym ogrodem niżten w starym domu.Został zbudowany w latach dwudziestych i bardzo różnił się odtego, w którym młodzi Craigowie mieszkali przedtem, ale wiedziała, że Jane już gopokochała, bo należał do nich, był ich własnością.Patrycja uśmiechnęła się.Nie byłoczywiście tak elegancki jak ten stary i niestety nie odcisnęła na nim swego piętnaAnula & ponaousladanscstara georgiańska ulica, ale przynajmniej stanowił ich własność.Jane przygotowywała w kuchni herbatę, a Calum spał.W domu wreszciepanował spokój.Patrycja westchnęła.Chłopczyk był ostatnio naprawdę niesforny.Może by się tak położyć? Szkoda, że nie może zostać dłużej, żeby pomóc Jane wczasie tych ostatnich miesięcy przed urodzeniem dziecka, ale pobyt tutaj był takiwyczerpujący.Wchodząc po schodach, zatrzymała się na chwilę, żeby odsapnąć, i zajrzałaprzez otwarte drzwi do sypialni Jane i Adama.Była pełna słońca.Ten śliczny pokójzdobiły ładne obrazy i różne eleganckie drobiazgi.Weszła na chwilę; rozglądała się ikiwała głową z aprobatą.Jedną z rzeczy, którą wszczepiła swojej córce, był dobrygust [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nazajutrz odprowadziła Brid na dworzec w Waverly, zapłaciła za jej bilet,dała pięć funtów na opłacenie dalszego etapu podróży, dokądkolwiek by prowadziła,i wsadziła dziewczynę do pociągu.Na chwilę ogarnęło ją współczucie, kiedy ujrzałaprzerażenie na twarzy Brid, gdy podeszła bliżej do wielkiej, buchającej parąlokomotywy, i potem, po raz drugi, na widok dziewczyny wciśniętej w kąt ławki wwagonie drugiej klasy.Ale stojąc na peronie i machając ręką do Brid, gdy pociągruszał, poczuła wyrazną ulgę.Anula & ponaousladanscDopiero po trzech dniach zauważyła, że srebrny nóż do papieru, którypowinien leżeć pod stosem papierów na jej biurku, zniknął.Adam wsiadł do rileya.Czarną torbę postawił koło siebie, a notes z listąpacjentów, do których został wezwany, rzucił obok torby.Zerknął do niego,naciskając stopą pedał gazu, by rozgrzać silnik.A-dam, powiedziała Jane.Naśladowała dokładnie sposób, w jaki wymawiała jego imię Brid, i na dzwięk tegosłowa przejął go lęk.Jeśli Brid zna numer jego telefonu, pewnie zna także adres.Niepotrzebuje już korzystać ze swych zdolności telepatycznych.Odnalazła go.Poczuł,że jego dłonie na kierownicy stały się nagle lepkie, siedział więc przez chwilę zgłową odchyloną na oparcie fotela, oddychając wolno i głęboko.- Co ona właściwie powiedziała? - zapytał ogarnięty paniką.- Nic.Tylko: Chcę rozmawiać z A-damem".Powiedziałam jej, że będziemusiała zadzwonić pózniej.- Jak zadzwoni, powiedz jej, że mnie nie ma.%7łe wyjechałem.- A-dam - Jane, obdarzyła go swoim miłym, łagodnym uśmiechem.Wkońcu znowu zaszła w ciążę i dobrzeją znosiła.Nigdy przedtem niebyła takarozpromieniona, nigdy nie była taka pogodna.- Nie mogę tego zrobić.Na litośćboską! Kto to był? Nabrał głęboko powietrza.- Wygląda na to, że to mogła być Brid - powiedział wolno.- Ona jestjedyną osobą, która w ten sposób wymawia moje imię.A-dam.- Och, Adam, kochany.Myślałam, że to wszystko jest już skończone.Niewiele jej powiedział o swojej wyprawie z Lizą do Meryna, zdecydowanyją chronić, nie wiedział bowiem, do jakiego stopnia uwierzy w to, co usłyszy.- To nie mogła być ona.A nawet jeśli tak, to co, u licha, zamierza zrobić?Ożeniłeś się.Da Bóg, zostaniesz po raz drugi ojcem.Oby wszystko skończyło siędobrze tym razem.Jesteś lekarzem, a nie uczniakiem.- Położyła mu dłonie naramionach i pocałowała go w policzek.- Och, kochanie, nie martw się.Niepozwolę, żeby rzuciła na ciebie jakiś zły urok.Obiecuję.Jeżeli znowu zadzwoni,powiem jej, że wyjechałeś leczyć Eskimosów.Jak ci się to podoba?Roześmiał się mimo woli.Anula & ponaousladansc - Zwietnie.Doskonale.Dobry pomysł.Wtedy przestał myśleć o Brid.Ale teraz, tego ranka, poczuł nagle, że wcalenie jest taki pewien, czy Brid przestanie go szukać.Zerkał w boczne lusterko izobaczył w nim spokojną ulicę.Skąpaną w słońcu.Pustą.Z westchnieniem ulgiwłączył bieg i zwolnił ręczny hamulec.W pociągu zapadła w drzemkę.Stukot kół o szyny uspokajał ją.Z początkuwyglądała przez okno.Obserwowała krajobraz.Wpatrywała się w przepiękny błękitmorza, kiedy mknęli na południe.Zesztywniała z lęku, słysząc, że stukot kół uległzmianie, kiedy wjeżdżali na wznoszący się wysoko Berwick Bridge, a potemprzekroczyli granicę Anglii.Zasnęła znowu spokojnie, uświadomiwszy sobie, że jestcoraz bliżej Adama.Nic nie jadła i nie wstawała z ławki, w przedziale była sama.Nie myślała o przyszłości.Nie miała pojęcia, jak do niego dotrze.Catrionawspominała coś o drugim pociągu, o innym dworcu.Ale nie myślała o tym teraz.Wgłowie zaczynało jej się rozjaśniać.Tutaj, w tym pociągu, z dala od swego kraju,zrozumiała, że zasłona staje się coraz cieńsza, i całą siłą woli trzymała się tej nowejrzeczywistości, nie dając dostępu do siebie demonom.Kiedy wjechali na King'sCross, zrozumiała, że jest zgubiona.Siedziała ze wzrokiem utkwionym w jedenpunkt, nie czuła prawie uderzeń pulsu, skórę miała lodowato zimną.Słyszała gwarpanujący na stacji, ale się nie poruszyła.Wpatrywała się z przerażeniem w oczyBroichana, swego wuja.Patrycja rozglądała się po salonie i kiwała z zadowoleniem głową.Janeurządziła go bardzo ładnie.Teraz można tu było mieszkać wygodnie, po bałaganienie było ani śladu.Zabawki Caluma zostały usunięte, a dzień wcześniej ona samawyniosła porozrzucane czasopisma medyczne do gabinetu Adama.Poprawiła jakąśpoduszkę i podeszła do okna, żeby jeszcze o cal rozsunąć zasłonę.Nowy dom,usytuowany na ślicznej podmiejskiej uliczce, był otoczony większym ogrodem niżten w starym domu.Został zbudowany w latach dwudziestych i bardzo różnił się odtego, w którym młodzi Craigowie mieszkali przedtem, ale wiedziała, że Jane już gopokochała, bo należał do nich, był ich własnością.Patrycja uśmiechnęła się.Nie byłoczywiście tak elegancki jak ten stary i niestety nie odcisnęła na nim swego piętnaAnula & ponaousladanscstara georgiańska ulica, ale przynajmniej stanowił ich własność.Jane przygotowywała w kuchni herbatę, a Calum spał.W domu wreszciepanował spokój.Patrycja westchnęła.Chłopczyk był ostatnio naprawdę niesforny.Może by się tak położyć? Szkoda, że nie może zostać dłużej, żeby pomóc Jane wczasie tych ostatnich miesięcy przed urodzeniem dziecka, ale pobyt tutaj był takiwyczerpujący.Wchodząc po schodach, zatrzymała się na chwilę, żeby odsapnąć, i zajrzałaprzez otwarte drzwi do sypialni Jane i Adama.Była pełna słońca.Ten śliczny pokójzdobiły ładne obrazy i różne eleganckie drobiazgi.Weszła na chwilę; rozglądała się ikiwała głową z aprobatą.Jedną z rzeczy, którą wszczepiła swojej córce, był dobrygust [ Pobierz całość w formacie PDF ]