[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znalazłszy się na zewnątrz, podniósł swój plecak i ruszył z powrotem tą samą drogą, którąprzyszedł.* * *Golo nie był zaskoczony, gdy okazało się, że targowiska w dzielnicy Carrd są o wiele bardziejzatłoczone niż zwykle.%7łe na czas wojny między volusami i batarianami handlarze i kupujący przenieślisię do sąsiedniego sektora, kontrolowanego przez elkorów.Większy niż zwykle tłok był niedogodnością, ale Golo nie miał wielkiego wyboru.Quariańska żywnośćbyła na Omedze rzadkością.Choć mógł bezpiecznie spożywać większość produktów turiańskich obagatunki miały budowę opartą na dexteroaminokwasie wciąż musiał uważać na skażenie.Bakterie iwirusy, które były nieszkodliwe dla turian, mogły być zabójcze dla niego.Quarianie opuszczający flotyllę mogli zabrać racje na drogę: pojemniki z wysoce skoncentrowaną pastąodżywczą, którą mogli spożywać przez małą, zamykaną rurkę żywieniową w dolnej części hełmu.Pastabyła pozbawiona smaku, ale wygodna, w ten sposób można było mieć w plecaku prowiant na całemiesiące, i można ją było nabyć zarówno w Układach Terminusa, jak i w przestrzeni Rady.Jednak Golo, wyrzutek, nie był zachwycony perspektywą żywienia się przez rurkę do końca życia.Naszczęście zawarł długoterminową umowę z elkorskim sklepikarzem i w ten sposób regularnie otrzymywałdostawę oczyszczonych produktów turiańskich.Musiał przez kilka minut przeciskać się przez tłum, nim wreszcie dotarł do sklepu.W środku zzaskoczeniem zobaczył innego quarianina.Tamten miał pancerz co zdaniem Golo było pierwszymkrokiem do przyciągnięcia niechcianej uwagi i coś, co wyglądało na bardzo drogą strzelbę w kaburze naplecach.Ze względu na hełm ciężko było ocenić jego wiek, ale Golo podejrzewał, że był młody.Niepierwszy raz natykał się na kogoś ze swojej rasy, kto podczas Pielgrzymki zawędrował na Omegę.Skinął głową na powitanie.Tamten nie odezwał się, ale odpowiedział skinięciem.Golo podszedł dolady, by odebrać zamówienie.Kiedy się odwrócił, ze zdumieniem odkrył, że drugi quarianin znikł.Jego doskonale wyrobiony instynkt przetrwania zaczął bić na alarm.Pierwszą rzeczą, którą robiło się,widząc drugiego quarianina na obcym świecie, było rozpoczęcie rozmowy, nie znikanie bez słowa. Wrócę po to pózniej powiedział, oddając torbę z zakupami sprzedawcy. Szczere zmartwienie: czy coś jest nie tak? zapytał elkor głębokim, pozbawionym intonacji głosem,charakterystycznym dla tego gatunku. Czy mogę skorzystać z tylnych drzwi? Szczera propozycja: oczywiście, jeśli sobie tego życzysz.Golo przeszedł na tył sklepu i wyślizgnął się wyjściem awaryjnym do zaułka.Nie przeszedł pięciukroków, kiedy usłyszał polecenie po quariańsku: Nie ruszaj się albo odstrzelę ci łeb.Mając świadomość, że strzelba, którą wcześniej widział, mogła z tej odległości faktycznie pozbawić gogłowy, Golo zamarł. Odwróć się, powoli.Zrobił, jak kazano.Tak jak się spodziewał, młody quarianin, którego wcześniej widział w sklepie, stałna środku uliczki, mierząc prosto w jego pierś. Ty jesteś Golo? Nie celowałbyś we mnie, gdybym był kim innym odpowiedział, nie widząc sensu w próbiekłamstwa. Wiesz, dlaczego tu jestem? Nie odpowiedział szczerze.W ciągu ostatniej dekady popełnił kilkanaście czynów, które mogłyskłonić innych quarian do szukania zemsty Nie było sensu zgadywać, który zirytował tego młodzieńca. Statek zwiadowczy z Idenny w zeszłym tygodniu miał dobić interesu na Omedze.To był Cyniad.Zniknęli.Myślę, że wiesz, co się z nimi stało. Kim jesteś? Kimś z załogi Idenny ? zapytał Golo, grając na zwłokę i próbując wymyślić jakiśplan. Jestem Lemm Shal nar Tesleya odpowiedział tamten.Golo nie był zaskoczony, że otrzymał odpowiedz.Nawet na flotylli quarianie nosili kombinezony przezcały czas, jako dodatkową warstwę ochronną na wypadek awarii kadłuba czy innej katastrofy, o którą byłołatwo na połatanych statkach.W rezultacie przedstawianie się przy spotkaniu było głęboko zakorzenionymzwyczajem.Liczył na to, a znajomość nazwiska przeciwnika dawała mu coś, od czego mógł zacząć.Nie rozpoznawał przydomku klanowego Shal ale nar w nazwisku oznaczało, że Lemm w zasadziebył ciągle dzieckiem, a co za tym idzie najpewniej odbywa Pielgrzymkę.Co więcej, był ze statku Tesleya , nie z Idenny , co oznaczało, że nie znał osobiście załogi.Musiał o nich usłyszeć z drugiej ręki,zapewne od innego quarianina, którego spotkał podczas podróży.Golo szybko ułożył prawdopodobny scenariusz.Ktoś mówi Lemmowi o zniknięciu Cyniada.TerazLemm wierzył, że jeśli zlokalizuje zaginiony statek i jego załogę, albo przynajmniej odkryje, co ichspotkało, będzie mógł przekazać tę informację kapitanowi Idenny i jego Pielgrzymka dobiegnie końca. Skąd pomysł, że wiem coś o Cyniadzie ? zapytał, mając nadzieję zablefować i skłonić młodzieńcado wycofania się. Wędrowna Flota nie robi interesów na Omedze odpowiedział Lemm, nie opuszczając broni. Ktośmusiał skontaktować się z Cyniadem i zaproponować im interes, który skłonił ich do przylecenia tutaj.Tylko inny quarianin wiedziałby, jak to zrobić.A ty jesteś najbardziej niesławnym quarianinem na stacji.Dzieciak bazował na przeczuciu, miał zwyczajnie farta, że trafił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Znalazłszy się na zewnątrz, podniósł swój plecak i ruszył z powrotem tą samą drogą, którąprzyszedł.* * *Golo nie był zaskoczony, gdy okazało się, że targowiska w dzielnicy Carrd są o wiele bardziejzatłoczone niż zwykle.%7łe na czas wojny między volusami i batarianami handlarze i kupujący przenieślisię do sąsiedniego sektora, kontrolowanego przez elkorów.Większy niż zwykle tłok był niedogodnością, ale Golo nie miał wielkiego wyboru.Quariańska żywnośćbyła na Omedze rzadkością.Choć mógł bezpiecznie spożywać większość produktów turiańskich obagatunki miały budowę opartą na dexteroaminokwasie wciąż musiał uważać na skażenie.Bakterie iwirusy, które były nieszkodliwe dla turian, mogły być zabójcze dla niego.Quarianie opuszczający flotyllę mogli zabrać racje na drogę: pojemniki z wysoce skoncentrowaną pastąodżywczą, którą mogli spożywać przez małą, zamykaną rurkę żywieniową w dolnej części hełmu.Pastabyła pozbawiona smaku, ale wygodna, w ten sposób można było mieć w plecaku prowiant na całemiesiące, i można ją było nabyć zarówno w Układach Terminusa, jak i w przestrzeni Rady.Jednak Golo, wyrzutek, nie był zachwycony perspektywą żywienia się przez rurkę do końca życia.Naszczęście zawarł długoterminową umowę z elkorskim sklepikarzem i w ten sposób regularnie otrzymywałdostawę oczyszczonych produktów turiańskich.Musiał przez kilka minut przeciskać się przez tłum, nim wreszcie dotarł do sklepu.W środku zzaskoczeniem zobaczył innego quarianina.Tamten miał pancerz co zdaniem Golo było pierwszymkrokiem do przyciągnięcia niechcianej uwagi i coś, co wyglądało na bardzo drogą strzelbę w kaburze naplecach.Ze względu na hełm ciężko było ocenić jego wiek, ale Golo podejrzewał, że był młody.Niepierwszy raz natykał się na kogoś ze swojej rasy, kto podczas Pielgrzymki zawędrował na Omegę.Skinął głową na powitanie.Tamten nie odezwał się, ale odpowiedział skinięciem.Golo podszedł dolady, by odebrać zamówienie.Kiedy się odwrócił, ze zdumieniem odkrył, że drugi quarianin znikł.Jego doskonale wyrobiony instynkt przetrwania zaczął bić na alarm.Pierwszą rzeczą, którą robiło się,widząc drugiego quarianina na obcym świecie, było rozpoczęcie rozmowy, nie znikanie bez słowa. Wrócę po to pózniej powiedział, oddając torbę z zakupami sprzedawcy. Szczere zmartwienie: czy coś jest nie tak? zapytał elkor głębokim, pozbawionym intonacji głosem,charakterystycznym dla tego gatunku. Czy mogę skorzystać z tylnych drzwi? Szczera propozycja: oczywiście, jeśli sobie tego życzysz.Golo przeszedł na tył sklepu i wyślizgnął się wyjściem awaryjnym do zaułka.Nie przeszedł pięciukroków, kiedy usłyszał polecenie po quariańsku: Nie ruszaj się albo odstrzelę ci łeb.Mając świadomość, że strzelba, którą wcześniej widział, mogła z tej odległości faktycznie pozbawić gogłowy, Golo zamarł. Odwróć się, powoli.Zrobił, jak kazano.Tak jak się spodziewał, młody quarianin, którego wcześniej widział w sklepie, stałna środku uliczki, mierząc prosto w jego pierś. Ty jesteś Golo? Nie celowałbyś we mnie, gdybym był kim innym odpowiedział, nie widząc sensu w próbiekłamstwa. Wiesz, dlaczego tu jestem? Nie odpowiedział szczerze.W ciągu ostatniej dekady popełnił kilkanaście czynów, które mogłyskłonić innych quarian do szukania zemsty Nie było sensu zgadywać, który zirytował tego młodzieńca. Statek zwiadowczy z Idenny w zeszłym tygodniu miał dobić interesu na Omedze.To był Cyniad.Zniknęli.Myślę, że wiesz, co się z nimi stało. Kim jesteś? Kimś z załogi Idenny ? zapytał Golo, grając na zwłokę i próbując wymyślić jakiśplan. Jestem Lemm Shal nar Tesleya odpowiedział tamten.Golo nie był zaskoczony, że otrzymał odpowiedz.Nawet na flotylli quarianie nosili kombinezony przezcały czas, jako dodatkową warstwę ochronną na wypadek awarii kadłuba czy innej katastrofy, o którą byłołatwo na połatanych statkach.W rezultacie przedstawianie się przy spotkaniu było głęboko zakorzenionymzwyczajem.Liczył na to, a znajomość nazwiska przeciwnika dawała mu coś, od czego mógł zacząć.Nie rozpoznawał przydomku klanowego Shal ale nar w nazwisku oznaczało, że Lemm w zasadziebył ciągle dzieckiem, a co za tym idzie najpewniej odbywa Pielgrzymkę.Co więcej, był ze statku Tesleya , nie z Idenny , co oznaczało, że nie znał osobiście załogi.Musiał o nich usłyszeć z drugiej ręki,zapewne od innego quarianina, którego spotkał podczas podróży.Golo szybko ułożył prawdopodobny scenariusz.Ktoś mówi Lemmowi o zniknięciu Cyniada.TerazLemm wierzył, że jeśli zlokalizuje zaginiony statek i jego załogę, albo przynajmniej odkryje, co ichspotkało, będzie mógł przekazać tę informację kapitanowi Idenny i jego Pielgrzymka dobiegnie końca. Skąd pomysł, że wiem coś o Cyniadzie ? zapytał, mając nadzieję zablefować i skłonić młodzieńcado wycofania się. Wędrowna Flota nie robi interesów na Omedze odpowiedział Lemm, nie opuszczając broni. Ktośmusiał skontaktować się z Cyniadem i zaproponować im interes, który skłonił ich do przylecenia tutaj.Tylko inny quarianin wiedziałby, jak to zrobić.A ty jesteś najbardziej niesławnym quarianinem na stacji.Dzieciak bazował na przeczuciu, miał zwyczajnie farta, że trafił [ Pobierz całość w formacie PDF ]