[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był piękniejszy, bardziej zmysłowy,seksualny niż jakikolwiek inny mężczyzna.Jakby był ponad zwykłymiśmiertelnikami.Jakby był bogiem.Nagle zawstydzona odwróciła się od niego.Chwycił ją za łokieć i przyciągnął do siebie. Patrzę na ciebie powiedział arogancko.Uniosła brwi. Tak, ja też na ciebie patrzę. Nie próbuj się ukrywać. Przestań mi rozkazywać.Zmrużył oczy.Po czym puścił ją i zaczął rozpinać pasek.Nie mogłaskoncentrować się na niczym innym poza faktem, że był tak blisko i zaraz będzienagi.Raptownie szarpnął za pasek, aż jego koniec uderzył o ścianę.Pomimozapięcia spodnie zsunęły się z jego wąskich bioder i spadły prosto w kałużę wody ujego stóp.Część jej mózgu zastanawiała się, dlaczego nosi za duże ubranie, podczasgdy druga część mogła skupić się jedynie na zakrzywionym w górę penisie, którysięgał mu niemalże do pępka.Zaschło jej w ustach.Długi, gruby, pulsujący żyłami kutas był spełnieniemerotycznego snu.Skąd przybywasz?Z twoich snów.I ociekał wodą.Zachichotała.Aidan przechylił się do tyłu i uniósł brew, wykrzywiając usta w półuśmiechuzapraszającym, żeby dotknęła jego policzka.Był zbyt arogancki i pewny siebie, żebyskomentować jej chwilowe rozbawienie jego członkiem imponujących rozmiarów, iza to go kochała. Umyjmy się zaproponował, przyciągając ją do siebie.Sięgnął po mydło wpłynie, wylał sobie trochę na dłoń i zabrał się do pracy.Nad jej ciałem.Podskoczyła z zaskoczenia, gdy jego ręce ześliznęły się na jej piersi.Próbowałprzyjąć wygląd niewiniątka, ale wrażenie psuł czający się w jego spojrzeniułobuzerski przebłysk.Lyssa nie miała w zwyczaju uciekać przed wyzwaniami,zgarnęła z brzucha pianę i chwyciła go za członka.Aidan uniósł brew i zaczął myć ją między nogami.Naśladując jego gest, takżeuniosła brew i delikatnie ścisnęła jego jądra.Jej oddech przyspieszył w odpowiedzina to, jak władczo i intymnie jej dotykał.Widząc jej reakcję, Aidan z wprawądostosował ruchy.W jego oczach nie kryła się niepewność, która tak częstotowarzyszyła nowym partnerom, w jego ruchach nie było wahania.Również i ona nieokazywała niepewności i myła jego penis, jakby miała do tego pełne prawo.Aidan zaśmiał się, a jego poważna twarz zmiękła. Niezłe z ciebie ziółko, laleczko. Z ciebie też. Spojrzała na swe pełne dłonie.Pochylił się do przodu i pocałował ją w czoło w niewinnym geście tak bardzokontrastującym z pożądaniem, które w niej wzbudzał.Błądził rękami po całym jejciele.Rozkoszując się jego dotykiem, westchnęła i przymknęła oczy.Krew w niejwrzała, a jej umysł poddał się urokowi, który rzucił na nią kochanek.Gdzieś głębokow niej budziła się pulsująca pustka i pragnienie tego, co miało za chwilę nastąpić.Jeśli to był sen, nie chciała się obudzić.Nigdy w życiu nikogo tak nie pragnęła,nie odczuwała tak intensywnego pożądania, które zapierało jej dech w piersi isprawiało, że ugięły się pod nią kolana, aż musiał ją przytrzymać. Czy to było podczas wakacji w Cobo? zapytała bez tchu. Co? Odsunął się, żeby spojrzeć na nią zamglonymi, kipiącymi odpożądania oczami. Czy spotkaliśmy się w Cobo San Lucas.To ostatnia rzecz, jaką pamiętam zokresu, którego nie pamiętam. Ach& rozumiem.Nie. Złapał ją za ramiona, odwrócił tyłem i zacząłwcierać w jej głowę szampon.Zamieniała się w pozbawioną kości galaretę.Tak doskonale wiedział, jak jejdotykać, masując obolałe mięśnie ramion, głaszcząc ją wzdłuż kręgosłupa, aż caływywołany koszmarem niepokój spłynął z niej wraz z wodą.Czuła jego siłę, którąwykorzystywał z tak niezwykłym wyczuciem.Gdy otoczył ją ramionami i pociągnąłdo siebie pod strumienie wody, oparła się o niego z zaufaniem, którego nie powinnaodczuwać, jednak czuła. Ale spaliśmy już ze sobą nalegała, drżąc na myśl, jakie to musiało byćuczucie.Nie spieszyło mu się, poruszał się powoli, jakby mieli całą wieczność, jakbyczas dla niego nie istniał.Jeśli postępował tak samo, gdy uprawiał miłość&Polizał jej wilgotne ucho. Coś takiego.Przekręciła się w jego ramionach, zadarła głowę i spojrzała w niebieskie oczyprzysłonięte gęstymi, mokrymi rzęsami. Coś takiego jak seks? Zgadza się.Umyj mnie. Włożył jej w ręce butelkę z mydłem. Chcępoczuć na sobie twoje dłonie.Potrząsnęła głową i sięgnęła po mydło.Już chciała mu odmówić, tylko dlatego,żeby utemperować nieco jego arogancję, ale za bardzo pragnęła go dotykać.Takbardzo, że aż paliły ją palce.Przesunęła namydlone dłonie po jego piersi, podziwiając rozciągniętą natwardych jak skała mięśniach skórę.Przymknął oczy i jęknął cichutko, przytrzymującją obiema rękami za biodra, po czym odchylił do tyłu głowę.Aidan pławił się w jejpieszczotach, chłonąc je, zatracając się w nich, gdy skupiała się na szczególniewrażliwym miejscu.Rozkoszowała się widokiem tak silnego, niebezpiecznego mężczyznyrozpływającego się pod wpływem jej dotyku.A wiedziała, że był niebezpieczny.Dostrzegła to w jego oczach.Wiekowe, wyglądały jak oczy starca.Sposób, w jaki nanią patrzył, w jaki się poruszał, rozkazująca nutka w jego głosie wskazywały na to, żenigdy nie tracił kontroli.A jednak teraz obnażył przed nią nie tylko swoje ciało.I Lyssa postanowiła to wykorzystać, powoli umyła go z przodu od stóp dogłowy, po czym odwróciła go i z podobną dbałością zajęła się tyłem, który byłrównie wspaniały.Pociągnęła go pod strumienie wody.Znowu stali twarzą w twarz.Włożyłapalce we włosy, żeby dokładnie spłukać resztki szamponu.Była od niego dużo niższai musiała wspiąć się na same koniuszki palców, żeby nie stracić równowagi, oparłasię o niego, przyciskając piersi do jego klatki.Jego potężne prącie wbijało się w jejbrzuch, ale Aidan nie posuwał się dalej. Chyba jestem już czysty. Złapał błądzące w jego włosach ręce i odsunął jąnieco od siebie.Lyssa przygryzła w zażenowaniu dolną wargę.Pokiwała głową, popchnęłaszklane drzwi i sięgnęła po najbliżej wiszący ręcznik.Nie wytarła się, tylko obwinęłai podeszła do szafy po czysty ręcznik, który rzuciła do tyłu, nie odwracając się zasiebie.Usłyszała przekręcany kran i strumień wody ucichł. A teraz nie chcesz nawet na mnie spojrzeć? szepnął, splatając palce z jejpalcami, aż wzdłuż jej ramion przeszły dreszcze.Wyrwała się i skierowała w stronę drzwi, niespokojna, zmieszana ipodniecona [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Był piękniejszy, bardziej zmysłowy,seksualny niż jakikolwiek inny mężczyzna.Jakby był ponad zwykłymiśmiertelnikami.Jakby był bogiem.Nagle zawstydzona odwróciła się od niego.Chwycił ją za łokieć i przyciągnął do siebie. Patrzę na ciebie powiedział arogancko.Uniosła brwi. Tak, ja też na ciebie patrzę. Nie próbuj się ukrywać. Przestań mi rozkazywać.Zmrużył oczy.Po czym puścił ją i zaczął rozpinać pasek.Nie mogłaskoncentrować się na niczym innym poza faktem, że był tak blisko i zaraz będzienagi.Raptownie szarpnął za pasek, aż jego koniec uderzył o ścianę.Pomimozapięcia spodnie zsunęły się z jego wąskich bioder i spadły prosto w kałużę wody ujego stóp.Część jej mózgu zastanawiała się, dlaczego nosi za duże ubranie, podczasgdy druga część mogła skupić się jedynie na zakrzywionym w górę penisie, którysięgał mu niemalże do pępka.Zaschło jej w ustach.Długi, gruby, pulsujący żyłami kutas był spełnieniemerotycznego snu.Skąd przybywasz?Z twoich snów.I ociekał wodą.Zachichotała.Aidan przechylił się do tyłu i uniósł brew, wykrzywiając usta w półuśmiechuzapraszającym, żeby dotknęła jego policzka.Był zbyt arogancki i pewny siebie, żebyskomentować jej chwilowe rozbawienie jego członkiem imponujących rozmiarów, iza to go kochała. Umyjmy się zaproponował, przyciągając ją do siebie.Sięgnął po mydło wpłynie, wylał sobie trochę na dłoń i zabrał się do pracy.Nad jej ciałem.Podskoczyła z zaskoczenia, gdy jego ręce ześliznęły się na jej piersi.Próbowałprzyjąć wygląd niewiniątka, ale wrażenie psuł czający się w jego spojrzeniułobuzerski przebłysk.Lyssa nie miała w zwyczaju uciekać przed wyzwaniami,zgarnęła z brzucha pianę i chwyciła go za członka.Aidan uniósł brew i zaczął myć ją między nogami.Naśladując jego gest, takżeuniosła brew i delikatnie ścisnęła jego jądra.Jej oddech przyspieszył w odpowiedzina to, jak władczo i intymnie jej dotykał.Widząc jej reakcję, Aidan z wprawądostosował ruchy.W jego oczach nie kryła się niepewność, która tak częstotowarzyszyła nowym partnerom, w jego ruchach nie było wahania.Również i ona nieokazywała niepewności i myła jego penis, jakby miała do tego pełne prawo.Aidan zaśmiał się, a jego poważna twarz zmiękła. Niezłe z ciebie ziółko, laleczko. Z ciebie też. Spojrzała na swe pełne dłonie.Pochylił się do przodu i pocałował ją w czoło w niewinnym geście tak bardzokontrastującym z pożądaniem, które w niej wzbudzał.Błądził rękami po całym jejciele.Rozkoszując się jego dotykiem, westchnęła i przymknęła oczy.Krew w niejwrzała, a jej umysł poddał się urokowi, który rzucił na nią kochanek.Gdzieś głębokow niej budziła się pulsująca pustka i pragnienie tego, co miało za chwilę nastąpić.Jeśli to był sen, nie chciała się obudzić.Nigdy w życiu nikogo tak nie pragnęła,nie odczuwała tak intensywnego pożądania, które zapierało jej dech w piersi isprawiało, że ugięły się pod nią kolana, aż musiał ją przytrzymać. Czy to było podczas wakacji w Cobo? zapytała bez tchu. Co? Odsunął się, żeby spojrzeć na nią zamglonymi, kipiącymi odpożądania oczami. Czy spotkaliśmy się w Cobo San Lucas.To ostatnia rzecz, jaką pamiętam zokresu, którego nie pamiętam. Ach& rozumiem.Nie. Złapał ją za ramiona, odwrócił tyłem i zacząłwcierać w jej głowę szampon.Zamieniała się w pozbawioną kości galaretę.Tak doskonale wiedział, jak jejdotykać, masując obolałe mięśnie ramion, głaszcząc ją wzdłuż kręgosłupa, aż caływywołany koszmarem niepokój spłynął z niej wraz z wodą.Czuła jego siłę, którąwykorzystywał z tak niezwykłym wyczuciem.Gdy otoczył ją ramionami i pociągnąłdo siebie pod strumienie wody, oparła się o niego z zaufaniem, którego nie powinnaodczuwać, jednak czuła. Ale spaliśmy już ze sobą nalegała, drżąc na myśl, jakie to musiało byćuczucie.Nie spieszyło mu się, poruszał się powoli, jakby mieli całą wieczność, jakbyczas dla niego nie istniał.Jeśli postępował tak samo, gdy uprawiał miłość&Polizał jej wilgotne ucho. Coś takiego.Przekręciła się w jego ramionach, zadarła głowę i spojrzała w niebieskie oczyprzysłonięte gęstymi, mokrymi rzęsami. Coś takiego jak seks? Zgadza się.Umyj mnie. Włożył jej w ręce butelkę z mydłem. Chcępoczuć na sobie twoje dłonie.Potrząsnęła głową i sięgnęła po mydło.Już chciała mu odmówić, tylko dlatego,żeby utemperować nieco jego arogancję, ale za bardzo pragnęła go dotykać.Takbardzo, że aż paliły ją palce.Przesunęła namydlone dłonie po jego piersi, podziwiając rozciągniętą natwardych jak skała mięśniach skórę.Przymknął oczy i jęknął cichutko, przytrzymującją obiema rękami za biodra, po czym odchylił do tyłu głowę.Aidan pławił się w jejpieszczotach, chłonąc je, zatracając się w nich, gdy skupiała się na szczególniewrażliwym miejscu.Rozkoszowała się widokiem tak silnego, niebezpiecznego mężczyznyrozpływającego się pod wpływem jej dotyku.A wiedziała, że był niebezpieczny.Dostrzegła to w jego oczach.Wiekowe, wyglądały jak oczy starca.Sposób, w jaki nanią patrzył, w jaki się poruszał, rozkazująca nutka w jego głosie wskazywały na to, żenigdy nie tracił kontroli.A jednak teraz obnażył przed nią nie tylko swoje ciało.I Lyssa postanowiła to wykorzystać, powoli umyła go z przodu od stóp dogłowy, po czym odwróciła go i z podobną dbałością zajęła się tyłem, który byłrównie wspaniały.Pociągnęła go pod strumienie wody.Znowu stali twarzą w twarz.Włożyłapalce we włosy, żeby dokładnie spłukać resztki szamponu.Była od niego dużo niższai musiała wspiąć się na same koniuszki palców, żeby nie stracić równowagi, oparłasię o niego, przyciskając piersi do jego klatki.Jego potężne prącie wbijało się w jejbrzuch, ale Aidan nie posuwał się dalej. Chyba jestem już czysty. Złapał błądzące w jego włosach ręce i odsunął jąnieco od siebie.Lyssa przygryzła w zażenowaniu dolną wargę.Pokiwała głową, popchnęłaszklane drzwi i sięgnęła po najbliżej wiszący ręcznik.Nie wytarła się, tylko obwinęłai podeszła do szafy po czysty ręcznik, który rzuciła do tyłu, nie odwracając się zasiebie.Usłyszała przekręcany kran i strumień wody ucichł. A teraz nie chcesz nawet na mnie spojrzeć? szepnął, splatając palce z jejpalcami, aż wzdłuż jej ramion przeszły dreszcze.Wyrwała się i skierowała w stronę drzwi, niespokojna, zmieszana ipodniecona [ Pobierz całość w formacie PDF ]