[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- %7łartujesz? - Kobiecie zaparło dech w piersiach.- Nie - odparła Anika.- Idz.- Ale ogniwa Eydisu jeszcze nie.- Natychmiast.Przewodniczka wbiegła do środka.Anika zaczęła wydawać rozkazy:- Zawiadomcie skrzydła Pyralisu i Tordisu.Przeprowadzka zacznie się zakwadrans.Wszyscy na swoje pozycje!Poszukiwacze rozpierzchli się w różnych kierunkach.Anika zwróciła się do dwóch oddziałów Napastników, którzy eskortowaliLogana i Ansela:- Zamknijcie ich.Zajmiemy się nimi pózniej.- Nie! - Kilku Napastników uniosło broń, gdy złapałam Anikę za rękę.Pokręciła głową i się wycofali.- Callo, rozumiem, że ten chłopak to twój brat, ale dopóki nie dowiemysię prawdy, musi być traktowany z najwyższą ostrożnością.- Nawet jeśli powiedział im o placówce, jestem pewna, że go podpuścili -mówiłam.- Nawet nie wiesz, co mu zrobili.Uwolniła ramię.- Dowiem się w swoim czasie.W tej chwili nie mogę cię wysłuchać.Przykro mi.Skinęła głową do Napastników, którzy wyprowadzili Ansela.- Ansel! - Zaczęłam za nimi biec, ale Shay wtedy mnie powstrzymał:- Czekaj.- Traktują go jak więznia! - krzyczałam, wyrywając się z jego uścisku.-To nie jego wina.Torturowali go.Musimy mu pomóc!- Coś wymyślę, obiecuję.Musimy przekonać Anikę, że może zaufaćtwojemu klanowi.To przede wszystkim, potem będziemy z niąrozmawiać o Anselu.W tym czasie Anika podeszła do Connora.- Możesz mi wyjaśnić, co się stało?- Niedokładnie - wymruczał i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni kopertę.- Monroe prosił, żebym ci to przekazał w jego imieniu, gdyby nie udałomu się wrócić.- Wyruszył na misję, wiedząc że może nie wrócić? - Anika chwyciłakopertę.- A skąd wzięliście tych młodych Strażników? Wydawało mi się,że nie umiemy ich zlokalizować?Connor mówił, unikając świdrującego wzroku Strzały:- To była nagła konieczność, Aniko.Oczy Aniki się zwęziły,- Chcesz przez to powiedzieć, że Monroe dostał się do Vail bezpozwolenia?- Tak.- A teraz nie żyje? - Pokręciła ponuro głową.- I straciliśmy Denver.- Ale mamy wilki - odezwał się Ethan, patrząc na nieruchomą postaćSabine - a w każdym razie niektóre.- Miejmy nadzieję, że coś na tym zyskamy.- Zanim się odwróciła,zauważyłam łzę spływającą po jej policzku.- Przydałby się Monroe.- Wiem - powiedział Connor twardo.- Przewodnicy na mnie czekają - zakończyła.- Porozmawiamy pózniej,po przeniesieniu.Jeśli się uda.- Mówiąc to, oddaliła się powoli.- Jeśli się uda? - powtórzyłam.Connor milczał.- Calla.- Odwróciłam się i zobaczyłam Ethana z Sabine na rękach.-Obawiam się, że ona ma jakieś obrażenia wewnętrzne.Muszę zabrać jądo Eliksirów.- Do kogo? - spytał Shay.- To nasi uzdrowiciele - wtrąciła Adne.- Są w Sanktuarium Eydisu.- Może będzie potrzebowała krwi klanu.- Popatrzyłam na Sabine.Zpozoru nie miała żadnych ran, ale te, których nie widać, bywająnajgrozniejsze.Nev kręcił się w pobliżu.- Pójdę z nimi.Jak będzie trzeba, dam jej swoją krew.- W porządku.Bryn i Mason podeszli ostrożnie.Shay, przekonany wreszcie, że niepobiegnę za Anselem, zwolnił uścisk i mnie wypuścił.Wiedziałam, żejest rozsądny, ale nie mogłam znieść swojej bezradności.- Co teraz? - spytał Mason.- Idziecie z nami - zdecydował Connor.Nagle powietrze wypełnił wibrujący dzwięk dzwonów.Akademiazaczęła pulsować energią, a dzwięk się wzmagał.Choć krystalicznekuranty świdrowały w uszach, układały się w hipnotyzującą melodię -ściany zdawały się falować do wtóru muzyki.A potem zdałam sobiesprawę, że naprawdę falują.Labirynt barw plótł się wzdłużmarmurowych korytarzy i z każdą nutą kołysał się coraz mocniej.Adne rzuciła się do schodów.- Muszę pędzić na swoje miejsce!- Co się dzieje? - wysapała Bryn.Drżąc, złapała mnie za rękę.Connor prowadził nas w ślad za Adne, ale w przeciwieństwie do niej niebiegł.- Tkacze muszą przenieść Akademię.- Jak to możliwe? - spytał Shay.- To wymaga doskonałej koordynacji oraz precyzji.-Connor spojrzał nanas przez ramię.- Każdy Tkacz musi prząść te same wątki, żebyjednocześnie otworzyć to samo przejście.- Ale jakim cudem przeniesiecie budynek przez portal? -Shay zmarszczyłbrwi.Dotarliśmy na drugie piętro i zbliżaliśmy się do kolejnych schodów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- %7łartujesz? - Kobiecie zaparło dech w piersiach.- Nie - odparła Anika.- Idz.- Ale ogniwa Eydisu jeszcze nie.- Natychmiast.Przewodniczka wbiegła do środka.Anika zaczęła wydawać rozkazy:- Zawiadomcie skrzydła Pyralisu i Tordisu.Przeprowadzka zacznie się zakwadrans.Wszyscy na swoje pozycje!Poszukiwacze rozpierzchli się w różnych kierunkach.Anika zwróciła się do dwóch oddziałów Napastników, którzy eskortowaliLogana i Ansela:- Zamknijcie ich.Zajmiemy się nimi pózniej.- Nie! - Kilku Napastników uniosło broń, gdy złapałam Anikę za rękę.Pokręciła głową i się wycofali.- Callo, rozumiem, że ten chłopak to twój brat, ale dopóki nie dowiemysię prawdy, musi być traktowany z najwyższą ostrożnością.- Nawet jeśli powiedział im o placówce, jestem pewna, że go podpuścili -mówiłam.- Nawet nie wiesz, co mu zrobili.Uwolniła ramię.- Dowiem się w swoim czasie.W tej chwili nie mogę cię wysłuchać.Przykro mi.Skinęła głową do Napastników, którzy wyprowadzili Ansela.- Ansel! - Zaczęłam za nimi biec, ale Shay wtedy mnie powstrzymał:- Czekaj.- Traktują go jak więznia! - krzyczałam, wyrywając się z jego uścisku.-To nie jego wina.Torturowali go.Musimy mu pomóc!- Coś wymyślę, obiecuję.Musimy przekonać Anikę, że może zaufaćtwojemu klanowi.To przede wszystkim, potem będziemy z niąrozmawiać o Anselu.W tym czasie Anika podeszła do Connora.- Możesz mi wyjaśnić, co się stało?- Niedokładnie - wymruczał i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni kopertę.- Monroe prosił, żebym ci to przekazał w jego imieniu, gdyby nie udałomu się wrócić.- Wyruszył na misję, wiedząc że może nie wrócić? - Anika chwyciłakopertę.- A skąd wzięliście tych młodych Strażników? Wydawało mi się,że nie umiemy ich zlokalizować?Connor mówił, unikając świdrującego wzroku Strzały:- To była nagła konieczność, Aniko.Oczy Aniki się zwęziły,- Chcesz przez to powiedzieć, że Monroe dostał się do Vail bezpozwolenia?- Tak.- A teraz nie żyje? - Pokręciła ponuro głową.- I straciliśmy Denver.- Ale mamy wilki - odezwał się Ethan, patrząc na nieruchomą postaćSabine - a w każdym razie niektóre.- Miejmy nadzieję, że coś na tym zyskamy.- Zanim się odwróciła,zauważyłam łzę spływającą po jej policzku.- Przydałby się Monroe.- Wiem - powiedział Connor twardo.- Przewodnicy na mnie czekają - zakończyła.- Porozmawiamy pózniej,po przeniesieniu.Jeśli się uda.- Mówiąc to, oddaliła się powoli.- Jeśli się uda? - powtórzyłam.Connor milczał.- Calla.- Odwróciłam się i zobaczyłam Ethana z Sabine na rękach.-Obawiam się, że ona ma jakieś obrażenia wewnętrzne.Muszę zabrać jądo Eliksirów.- Do kogo? - spytał Shay.- To nasi uzdrowiciele - wtrąciła Adne.- Są w Sanktuarium Eydisu.- Może będzie potrzebowała krwi klanu.- Popatrzyłam na Sabine.Zpozoru nie miała żadnych ran, ale te, których nie widać, bywająnajgrozniejsze.Nev kręcił się w pobliżu.- Pójdę z nimi.Jak będzie trzeba, dam jej swoją krew.- W porządku.Bryn i Mason podeszli ostrożnie.Shay, przekonany wreszcie, że niepobiegnę za Anselem, zwolnił uścisk i mnie wypuścił.Wiedziałam, żejest rozsądny, ale nie mogłam znieść swojej bezradności.- Co teraz? - spytał Mason.- Idziecie z nami - zdecydował Connor.Nagle powietrze wypełnił wibrujący dzwięk dzwonów.Akademiazaczęła pulsować energią, a dzwięk się wzmagał.Choć krystalicznekuranty świdrowały w uszach, układały się w hipnotyzującą melodię -ściany zdawały się falować do wtóru muzyki.A potem zdałam sobiesprawę, że naprawdę falują.Labirynt barw plótł się wzdłużmarmurowych korytarzy i z każdą nutą kołysał się coraz mocniej.Adne rzuciła się do schodów.- Muszę pędzić na swoje miejsce!- Co się dzieje? - wysapała Bryn.Drżąc, złapała mnie za rękę.Connor prowadził nas w ślad za Adne, ale w przeciwieństwie do niej niebiegł.- Tkacze muszą przenieść Akademię.- Jak to możliwe? - spytał Shay.- To wymaga doskonałej koordynacji oraz precyzji.-Connor spojrzał nanas przez ramię.- Każdy Tkacz musi prząść te same wątki, żebyjednocześnie otworzyć to samo przejście.- Ale jakim cudem przeniesiecie budynek przez portal? -Shay zmarszczyłbrwi.Dotarliśmy na drugie piętro i zbliżaliśmy się do kolejnych schodów [ Pobierz całość w formacie PDF ]