[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale co sam Will mówi na ten temat, Annabello? -Z troskÄ… zmarszczyÅ‚a brwi.- Nie muszÄ™ ciÄ™ chyba prze­konywać, że nikt z nas nie wierzy ani w oskarżenieo zdradÄ™, ani w zarzut, że Will strzeliÅ‚ do Harvardai uciekÅ‚.Czy mogÅ‚a tu zajść jakaÅ› pomyÅ‚ka?- Nie ma żadnej pomyÅ‚ki - rzekÅ‚a bez ogródekAnnabella.- Will powiedziaÅ‚ mi, że Harvard usiÅ‚owaÅ‚go zabić.To do niego strzelano bez ostrzeżenia.- Na ichtwarzach ujrzaÅ‚a przerażenie, widać byÅ‚o, że wprost niemieÅ›ci siÄ™ im to w gÅ‚owach.- Zapewniam was, że to pra­wda.ZapadÅ‚a cisza.Wszyscy oniemieli.- Już samo oskarżenie o zdradÄ™ brzmi nieprawdopo­dobnie - powiedziaÅ‚ po chwili cicho Marcus Kilgaren -ale to przechodzi wszelkie pojÄ™cie.Will jest pewien, żenie doszÅ‚o do jakiegoÅ› nieporozumienia?- Absolutnie - odparÅ‚a Annabella ż tÄ… samÄ… szczero­Å›ciÄ….- Ale to, oczywiÅ›cie, tylko jego Å›wiadectwo przeciwÅ›wiadectwu Harvarda, a Harvard ma Å›wiadka, który po­twierdzi jego historyjkÄ™.Co gorsza, Will jest zbyt chory,by zeznawać, a Harvard wykorzystuje jego znikniÄ™cie, bydać do zrozumienia, że Will zachowuje siÄ™ jak przestÄ™pca.William nie może po prostu wystÄ…pić przeciwko Harvar-dowi, bowiem dowody przeciw niemu sÄ… bardzo przeko- nujÄ…ce.A do tego nie ma pojÄ™cia, dlaczego Harvard po­stÄ™puje w ten sposób.- Teraz rozumiemy, dlaczego znikniÄ™cie Willa takwytrÄ…ciÅ‚o Harvarda z równowagi - rzekÅ‚ Marcus grobo­wym tonem.- Bez wÄ…tpienia najchÄ™tniej widziaÅ‚by gomartwym gdzieÅ› na zboczu wzgórza albo też pod kluczem,gdzie nikt nie braÅ‚by poważnie jego wersji.- Ale o co w tym wszystkim chodzi? - zapytaÅ‚a żaÅ‚oÅ›­nie Alicja.To pytanie wszyscy sobie zadawali.- PunktemwyjÅ›cia jest oskarżenie Willa o zdradÄ™, a zarzucanie mutakiej zbrodni to najwiÄ™ksza bzdura, jakÄ… można sobie wy­obrazić.Trudno znalezć czÅ‚owieka wiÄ™kszej prawoÅ›ci.- KtoÅ› intryguje przeciw niemu w Ministerstwie Mary­narki Wojennej - powiedziaÅ‚ cicho James.- PamiÄ™tacie,jak kilka lat temu rozpuszczano plotkÄ™, że w czasie bitwymorskiej Will uciekÅ‚ z pola walki, przez co inny kapitan mu­siaÅ‚ samotnie stawić czoÅ‚o nieprzyjacielowi? To zupeÅ‚nynonsens, ale nigdy tych pogÅ‚osek oficjalnie nie zdemento­wano.A teraz znowu odżyÅ‚y, choć nie wiem, kto je roz­puszcza.- Sama sÅ‚yszaÅ‚am te pomówienia w Taunton - rzekÅ‚aniepewnie Annabella, spoglÄ…dajÄ…c na siostrÄ™.Marcus wyraziÅ‚ to, co i jÄ… drÄ™czyÅ‚o, bo przecież czÅ‚o­wiek kalibru George'a Jeffriesa nie byÅ‚by dość wpÅ‚ywowy,by wysunąć tak poważne oskarżenie przeciw sir Willia­mowi Westonowi.W grÄ™ wchodzi chyba ktoÅ› dużo potęż­niejszy i obdarzony wÅ‚adzÄ…, a przynajmniej majÄ…cy zna­mienitsze stosunki. - W Taunton? Od kogo? - Marcus pochyliÅ‚ siÄ™ kuniej.- Od kapitana Jeffriesa - odparÅ‚a Annabella, nadal to­nem peÅ‚nym wahania.- PowiedziaÅ‚ mi o tym oraz jeszczeto, że Will zbiÅ‚ majÄ…tek, sprzymierzajÄ…c siÄ™ z piratami.AleJeffries nie cieszy siÄ™ najmniejszym poważaniem i nikt bymu nie uwierzyÅ‚!- Jemu nie.- zamyÅ›liÅ‚ siÄ™ Marcus - ale może komuÅ›innemu.- PodchwyciÅ‚ spojrzenie Jamesa.- Gdyby Jef­fries powtórzyÅ‚ te oszczerstwa komuÅ› wpÅ‚ywowemu, ktożywi urazÄ™ do Willa.- Errnina Hurst ma kuzyna czy kogoÅ› takiego w Mini­sterstwie Marynarki Wojennej - powiedziaÅ‚a powoli Ca-roline.- PamiÄ™tam, że wspomniaÅ‚a o nim przelotnie któ­regoÅ› wieczora, ale nie sÅ‚uchaÅ‚am zbyt dokÅ‚adnie, bo wie­cie, jak ta kobieta paple.- UgryzÅ‚a siÄ™ w jÄ™zyk i sama wy­dawaÅ‚a siÄ™ przerażona znaczeniem swych słów.- Aleprzecież Errnina nie mogÅ‚aby.- Panna Hurst nie wybaczyÅ‚a sir Williamowi tego, żewzgardziÅ‚ jej wdziÄ™kami - chÅ‚odno zauważyÅ‚ Marcus.-Może chciaÅ‚a siÄ™ w ten sposób zemÅ›cić?- Ale nie wiemy nawet, czy Errnina zna tego kapitanaJeffriesa! - krzyknęła Caroline.- Nie, nie, za daleko siÄ™posuwamy.Krzywdzimy jÄ…, myÅ›lÄ…c w ten sposób!SÄ…dzÄ…c po minach obu mężczyzn, Annabella pomyÅ›la­Å‚a, że nie byli tego tacy pewni.A i ona, po zastanowieniu,nie daÅ‚aby za to gÅ‚owy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl