[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lucy zmierzyła wzrokiem małżonka.- Przepraszam, kochanie, ale zamierzasz kupić przedsię-biorstwo, w którym jest akcjonariat pracowniczy? - Była auten-tycznie zdumiona.Poglądy Matthew na stosunki pracodawca-pracobiorca opierały się na modelu stosunków feudalnych w ichnajczystszej dwunastowiecznej krasie.- Och, wszyscy będą sprzedawać.Jeśli tylko umieją podpi-sać dokumenty i kupią akcje, zamiast wydać całą gotówkę nawódę.- Mhm.Nie musimy zostawać do pózna, prawda? Carolinemówi, że główna część przyjęcia kończy się całkiem wcześnie,ale kierownictwo liczy na to, że zabawa potrwa do białego rana.Zastanawiała się, jak się wymknąć nie wywołując urazy.Matthew mruknął i spojrzała na niego spod oka.Prawdopo-dobnie nigdy nie przebaczy Caroline tak gruntownej klęski.- Winstanley się zjawi i twój przyjaciel Clive - rzekł.- Och.Miło będzie się z spotkać i z jednym, i z drugim.-Zdecydowanym ruchem uniosła czajnik i zalała herbatę.502Caroline Whitehouse spojrzała w lustro hotelowej łazienkii uznała, że wygląda przynajmniej lepiej niż ostatnio.W tymtygodniu wreszcie zaczęła sypiać.Po trzech tygodniach nocnychkatuszy, kiedy ból był tak dotkliwy, że często musiała wymykaćsię z uśpionego domu i bez końca krążyć cichymi ulicami, zro-zumiała, że musi narzucić sobie ścisły reżim, uprawiać ćwiczeniagimnastyczne, jeść proste potrawy i unikać telewizji, w którejwizerunek Gerry'ego mógł pojawić się w każdej chwili.Zagrażałkryzys gospodarczy i monotonne zdjęcia gabinetu wmaszerowu-jącego z zatroskanymi minami do siedziby pani premier poja-wiały się całymi dniami we wszystkich dziennikach telewizyj-nych, a Gerry, którego naturalna energia przyciągała uwagękamerzystów, wyglądał na jednego z najbardziej przejętych.Skrzywiła się z bólu wyobrażając sobie jego postać i dzielniezajęła się ubiorem: jedwabnym kostiumem w kolorze żywej zie-leni, na tle której błyszczały jej jasne, świeżo umyte włosy.- W porządku - powiedziała dodając sobie animuszu i zo-stawiła teczkę w szafie.Zawahała się przed telewizorem, alezdecydowała się nie wystawiać na próbę swojej wątłej równowa-gi duchowej.Zeszła do czekającego samochodu Petera z kierow-cą i pojechała do auli miejscowej politechniki, aby wziąć udziałw zabawie.Po przyjezdzie zaczekała, aż kierowca otworzy jej drzwi, cozrobił zdumiony, bo normalnie zawsze sama wyskakiwała z au-ta.Obserwował ją z podziwem.Kroczyła z uniesioną głową dłu-gim podejściem, wyścielonym na tę okazję dywanem, i znikła wobjęciach głównego księgowego przedsiębiorstwa.ObowiązkiemGougha było witanie gości.- Graham.- powiedziała z przyjemnością, całując go.-Och, Boże, program ze złoconym sznurkiem.- Musiałem dodać trochę blichtru - rzekł uśmiechnięty.-Wyglądasz wspaniale.Uśmiechnęła się z wdzięcznością, słysząc lekką ulgę w jegogłosie.Ci ludzie są sprytni - pomyślała, witając się z następnymi,rozpoznając znajome twarze kadry kierowniczej.Nie uszło ich503uwagi, że znikła z pierwszego szeregu.Wcale nie wierzyli pod-suniętym wyjaśnieniom, ale nie naciskali.Jak wszyscy dobrzyludzie interesu, byli wrażliwi na niuanse negocjacji.I dziękiMarkowi Dwyerowi zostali bardzo profesjonalnie obsłużeni naostatnich etapach.Po drugiej stronie wielkiego hallu zauważyłagrupę ludzi, przy której skupiała się cała reszta.Podeszła bliżej,grzecznie rozmawiając z jednym z przedsiębiorców i jego żoną, izatrzymała się jak wryta na widok girls w kabaretkach, obcisłychjedwabnych bluzkach i czarnych melonikach.Tłoczyły się kom-pletnie zasłaniając jakiegoś przybysza.- To niby są meloniki biznesmenów z City - usłyszała zna-jomy szkocki akcent.- Co? - Odwróciła się.Barczysty Hamish na tę okazję włożył elegancki ciemny gar-nitur.- Myślałem, że jesteś autorką tej prezentacji, Caroline.- Też tak myślałam.Spisałam te wszystkie solenne uwagi okupowaniu akcji i ostrzegłam przed bessą.Ale naprawdę niemiałam pojęcia, że będą wygłaszane przez młode kobiety w ka-baretkach.- O ile się orientuję, będą raczej wyśpiewywane niż wygła-szane - ponuro sprostował Hamish.- To musical, Caroline,aktorzy też tu występują.- Nabierasz mnie.- Wcale nie.Dziwi mnie, że o tym nie wiedziałaś.Te dziew-czątka właśnie są przedstawiane ministrowi - panu Winstan-leyowi - a potem cały interes rusza.Sprowadziłam sir Williama iresztę inwestorów.Mam nadzieję, że wszystko pójdzie jak nale-ży [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Lucy zmierzyła wzrokiem małżonka.- Przepraszam, kochanie, ale zamierzasz kupić przedsię-biorstwo, w którym jest akcjonariat pracowniczy? - Była auten-tycznie zdumiona.Poglądy Matthew na stosunki pracodawca-pracobiorca opierały się na modelu stosunków feudalnych w ichnajczystszej dwunastowiecznej krasie.- Och, wszyscy będą sprzedawać.Jeśli tylko umieją podpi-sać dokumenty i kupią akcje, zamiast wydać całą gotówkę nawódę.- Mhm.Nie musimy zostawać do pózna, prawda? Carolinemówi, że główna część przyjęcia kończy się całkiem wcześnie,ale kierownictwo liczy na to, że zabawa potrwa do białego rana.Zastanawiała się, jak się wymknąć nie wywołując urazy.Matthew mruknął i spojrzała na niego spod oka.Prawdopo-dobnie nigdy nie przebaczy Caroline tak gruntownej klęski.- Winstanley się zjawi i twój przyjaciel Clive - rzekł.- Och.Miło będzie się z spotkać i z jednym, i z drugim.-Zdecydowanym ruchem uniosła czajnik i zalała herbatę.502Caroline Whitehouse spojrzała w lustro hotelowej łazienkii uznała, że wygląda przynajmniej lepiej niż ostatnio.W tymtygodniu wreszcie zaczęła sypiać.Po trzech tygodniach nocnychkatuszy, kiedy ból był tak dotkliwy, że często musiała wymykaćsię z uśpionego domu i bez końca krążyć cichymi ulicami, zro-zumiała, że musi narzucić sobie ścisły reżim, uprawiać ćwiczeniagimnastyczne, jeść proste potrawy i unikać telewizji, w którejwizerunek Gerry'ego mógł pojawić się w każdej chwili.Zagrażałkryzys gospodarczy i monotonne zdjęcia gabinetu wmaszerowu-jącego z zatroskanymi minami do siedziby pani premier poja-wiały się całymi dniami we wszystkich dziennikach telewizyj-nych, a Gerry, którego naturalna energia przyciągała uwagękamerzystów, wyglądał na jednego z najbardziej przejętych.Skrzywiła się z bólu wyobrażając sobie jego postać i dzielniezajęła się ubiorem: jedwabnym kostiumem w kolorze żywej zie-leni, na tle której błyszczały jej jasne, świeżo umyte włosy.- W porządku - powiedziała dodając sobie animuszu i zo-stawiła teczkę w szafie.Zawahała się przed telewizorem, alezdecydowała się nie wystawiać na próbę swojej wątłej równowa-gi duchowej.Zeszła do czekającego samochodu Petera z kierow-cą i pojechała do auli miejscowej politechniki, aby wziąć udziałw zabawie.Po przyjezdzie zaczekała, aż kierowca otworzy jej drzwi, cozrobił zdumiony, bo normalnie zawsze sama wyskakiwała z au-ta.Obserwował ją z podziwem.Kroczyła z uniesioną głową dłu-gim podejściem, wyścielonym na tę okazję dywanem, i znikła wobjęciach głównego księgowego przedsiębiorstwa.ObowiązkiemGougha było witanie gości.- Graham.- powiedziała z przyjemnością, całując go.-Och, Boże, program ze złoconym sznurkiem.- Musiałem dodać trochę blichtru - rzekł uśmiechnięty.-Wyglądasz wspaniale.Uśmiechnęła się z wdzięcznością, słysząc lekką ulgę w jegogłosie.Ci ludzie są sprytni - pomyślała, witając się z następnymi,rozpoznając znajome twarze kadry kierowniczej.Nie uszło ich503uwagi, że znikła z pierwszego szeregu.Wcale nie wierzyli pod-suniętym wyjaśnieniom, ale nie naciskali.Jak wszyscy dobrzyludzie interesu, byli wrażliwi na niuanse negocjacji.I dziękiMarkowi Dwyerowi zostali bardzo profesjonalnie obsłużeni naostatnich etapach.Po drugiej stronie wielkiego hallu zauważyłagrupę ludzi, przy której skupiała się cała reszta.Podeszła bliżej,grzecznie rozmawiając z jednym z przedsiębiorców i jego żoną, izatrzymała się jak wryta na widok girls w kabaretkach, obcisłychjedwabnych bluzkach i czarnych melonikach.Tłoczyły się kom-pletnie zasłaniając jakiegoś przybysza.- To niby są meloniki biznesmenów z City - usłyszała zna-jomy szkocki akcent.- Co? - Odwróciła się.Barczysty Hamish na tę okazję włożył elegancki ciemny gar-nitur.- Myślałem, że jesteś autorką tej prezentacji, Caroline.- Też tak myślałam.Spisałam te wszystkie solenne uwagi okupowaniu akcji i ostrzegłam przed bessą.Ale naprawdę niemiałam pojęcia, że będą wygłaszane przez młode kobiety w ka-baretkach.- O ile się orientuję, będą raczej wyśpiewywane niż wygła-szane - ponuro sprostował Hamish.- To musical, Caroline,aktorzy też tu występują.- Nabierasz mnie.- Wcale nie.Dziwi mnie, że o tym nie wiedziałaś.Te dziew-czątka właśnie są przedstawiane ministrowi - panu Winstan-leyowi - a potem cały interes rusza.Sprowadziłam sir Williama iresztę inwestorów.Mam nadzieję, że wszystko pójdzie jak nale-ży [ Pobierz całość w formacie PDF ]