[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Człowiek, który stoi przed nimi z otwartymi i widzącymi oczami, nie może być tym samym, którego znali jako ślepca.To człowiek zły i w dodatku chce pouczać wykształconych!Na ich temat Jezus wypowiada niesłychanie doniosłe słowa: „Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby Ci którzy nie widzą, przejrzeli [= ci którzy nie twierdzą że widzą, a więc nie odrzucają potrzeby oświecenia], a ci, którzy widzą [= którzy twierdzą, że widzą] stali się ślepymi”.A potem do faryzeuszy, pytających: „Czyż i my jesteśmy ślepi?” — „Gdybyście byli ślepi [= gdybyście nie twierdzili, że widzicie], nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie «widzimy», grzech wasz trwa” (9, 39—41).Wiele innych ustępów Ewangelii, a właściwie cała Ewangelia głosi to samo: w człowieku istnieje możliwość „widzenia” lub nie widzenia.Może on robić taki użytek ze wzroku, że będzie miał oczy do prawdziwego widzenia, albo taki, że będzie miał oczy a nie będzie widział.Taki jest sens cytowanego często w Ewangelii tekstu Izajasza: „Żeby przypadkiem oczyma nie widzieli a uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie zrozumieli i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.” Zob.Mt 13, 15; Mk 4, 11; Łk 8, 10; J 12, 40; Dz 28, 26—27; por.Rz 9, 10—18; 11, 6—8; Mt 13, 10—17.Rola przypowieści jest analogiczna do roli z n a-k ó w.Przypomnijmy dla przykładu przypowieść o pannach głupich i pannach mądrych lub o zaproszonych na ucztę, lub wreszcie o synu marnotrawnym.„Pewien człowiek miał dwóch synów.” (Łk 15, 11 n.).A także wstrząsającą przypowieść, za pomocą której prorok Natan uświadamia królowi Dawidowi ohydę jego grzechu (2 Sm 12).Parabola posługuje się zupełnie zwyczajnym faktem, faktem należącym do codziennego życia: zaproszeni goście, którzy się wymawiają.bogacz, który chce zrabować jeszcze nędzną własność biedaka.Czy może być coś banalniejszego? Ale fakt ten jest przedstawiony jakgdyby w lustrze, w którym mamy odczytać naszą własną historię, zrozumieć własną sytuację wobec transcendentnej i nieodpartej prawdy, mającej być regułą naszego istnienia.Dla tego kto chce zrozumieć, sam fakt jest również znamienny.Kiedy Natan przedstawia Dawidowi opowieść o bogaczu, który dla ugoszczenia przyjaciela zabiera biedakowi jego jedyną owieczkę, Dawid błyskawicznie pojmuje, że to on jest tym człowiekiem! Bo zabrał żonę Uriaszowi a nawet dla ukrycia swej winy opracował cały scenariusz, w wyniku którego Uriasz musiał zginąć- Kiedy Jezus przedstawia nam przypowieść o zaproszonych na ucztę, to rozumiemy nagle, że rzeczywiście wykręcamy się od takich wewnętrznych zaproszeń do wielkoduszności i że ten, kto po to by się wymówić powołuje się na tyle pilnych spraw, to właśni e j a!Panie, o mojej duszy mówiłeś.Jednakże mógłbym także odłożyć na jutro wyciągnięcie wniosków; mógłbym się zagłuszyć, „rozerwać”, myśleć o czym innym; mógłbym starannie unikać zgłębienia mojej duszy.Samarytanka instynktownie postępuje właśnie w ten sposób, a Jezus za każdym razem zawraca ją ku jej własnemu wnętrzu i ku znaczeniu spotkania, jakie jej zostało dane.Zawraca ją nie ku temu własnemu „ja”, egoistycznemu i rozmiłowanemu w chwilowych zachciankach, które także jest rozproszeniem, ale ku własnemu, „ja” refleksji i uwagi, temu ja, które może przyjąć odwiedziny Kogoś, kto wzywa do przerośnięcia siebie.Obecny świat celuje w odurzaniu ludzi; jednocześnie pobudza ich, przygniata i daje zadowolenie.Skuteczność jego podstępnego działania można porównać do bomby wodorowej jeśli chodzi o rozdrobnienie, rozproszenie i rozwianie żywego obrazu Boga, który w każdym z nas czeka na wezwanie Ducha.A więc wewnętrzna dyspozycja człowieka, do którego przypowieści i „znaki” są zwrócone, działa w sposób decydujący.Ona to, zależnie od nastawienia, albo umożliwia, albo przeszkadza uchwycić (lub nie) znaczenie przypowieści dla jego życia.Znajdujemy się tu dokładnie w tym punkcie, gdzie ewangeliczna ekonomia przypowieści i znaków — jako ekonomia odsłaniania się Chrystusa i dochodzenia do wiary — może naświetlić zagadnienie zbawienia tych, którym nie ogłoszono Ewangelii.W Ewangelii wiara w Chrystusa, w pełni odsłoniętego i poznanego, działa — lub bywa odrzucana — na końcu procesu, który rozpoczyna się spotkaniem ze „znakiem” lub przypowieścią i podczas którego dokonuje się stopniowe przybliżanie — lub odwrotnie, stopniowe oddalanie — Prawdy do człowieka i człowieka do Prawdy, w pćłświetle wystarczającym dla dusz dobrej woli i w półcieniu dostarczającym innym okazji i uzasadnienia dla decyzji cofnięcia się.Ponieważ nie przedstawiamy tutaj właściwej psychologii dochodzenia do wiary, nie będziemy analizować szczegółowo postaw otwarcia i odmowy.Ewangelia zawiera wiele bogatych wskazówek na ten temat.Odmowa „Żydów” (w Janowym znaczeniu tego słowa) ukazuje się w niej zawsze jako odmowa wszelkiego pójścia dalej, odmowa wszelkiego stawiania pod znakiem zapytania uznanych, zatwierdzonych i ustalonych stanowisk.Są to dla nich sprawy z góry wiadome i przesądzone.Natomiast przyjęcie, otwarcie się na Dobrą Nowinę jest pozytywną odpowiedzią na zaproszenie do wyjścia z siebie.Zawsze chodzi o decyzję wyboru czegoś innego — a ściślej można by zapewne powiedzieć — „kogoś” innego niż własne, egoistyczne „ja” (zob.przyp.10).Ważne jest dla nas spostrzeżenie, że definitywna i zdeklarowana wiara, która odpowiada na prawdę o Chrystusie wreszcie w pełni odsłoniętym, zaczyna działać u kresu wzajemnego przybliżania się prawdy i świadomości.Wiara (lub jej odmowa) przygotowuje się w ciągu tego procesu w postawach, które, psychologicznie i moralnie, są już wstępnymi formami wiary', a jednocześnie wstępnymi formami miłości lub miłości-carśtas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Człowiek, który stoi przed nimi z otwartymi i widzącymi oczami, nie może być tym samym, którego znali jako ślepca.To człowiek zły i w dodatku chce pouczać wykształconych!Na ich temat Jezus wypowiada niesłychanie doniosłe słowa: „Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby Ci którzy nie widzą, przejrzeli [= ci którzy nie twierdzą że widzą, a więc nie odrzucają potrzeby oświecenia], a ci, którzy widzą [= którzy twierdzą, że widzą] stali się ślepymi”.A potem do faryzeuszy, pytających: „Czyż i my jesteśmy ślepi?” — „Gdybyście byli ślepi [= gdybyście nie twierdzili, że widzicie], nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie «widzimy», grzech wasz trwa” (9, 39—41).Wiele innych ustępów Ewangelii, a właściwie cała Ewangelia głosi to samo: w człowieku istnieje możliwość „widzenia” lub nie widzenia.Może on robić taki użytek ze wzroku, że będzie miał oczy do prawdziwego widzenia, albo taki, że będzie miał oczy a nie będzie widział.Taki jest sens cytowanego często w Ewangelii tekstu Izajasza: „Żeby przypadkiem oczyma nie widzieli a uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie zrozumieli i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.” Zob.Mt 13, 15; Mk 4, 11; Łk 8, 10; J 12, 40; Dz 28, 26—27; por.Rz 9, 10—18; 11, 6—8; Mt 13, 10—17.Rola przypowieści jest analogiczna do roli z n a-k ó w.Przypomnijmy dla przykładu przypowieść o pannach głupich i pannach mądrych lub o zaproszonych na ucztę, lub wreszcie o synu marnotrawnym.„Pewien człowiek miał dwóch synów.” (Łk 15, 11 n.).A także wstrząsającą przypowieść, za pomocą której prorok Natan uświadamia królowi Dawidowi ohydę jego grzechu (2 Sm 12).Parabola posługuje się zupełnie zwyczajnym faktem, faktem należącym do codziennego życia: zaproszeni goście, którzy się wymawiają.bogacz, który chce zrabować jeszcze nędzną własność biedaka.Czy może być coś banalniejszego? Ale fakt ten jest przedstawiony jakgdyby w lustrze, w którym mamy odczytać naszą własną historię, zrozumieć własną sytuację wobec transcendentnej i nieodpartej prawdy, mającej być regułą naszego istnienia.Dla tego kto chce zrozumieć, sam fakt jest również znamienny.Kiedy Natan przedstawia Dawidowi opowieść o bogaczu, który dla ugoszczenia przyjaciela zabiera biedakowi jego jedyną owieczkę, Dawid błyskawicznie pojmuje, że to on jest tym człowiekiem! Bo zabrał żonę Uriaszowi a nawet dla ukrycia swej winy opracował cały scenariusz, w wyniku którego Uriasz musiał zginąć- Kiedy Jezus przedstawia nam przypowieść o zaproszonych na ucztę, to rozumiemy nagle, że rzeczywiście wykręcamy się od takich wewnętrznych zaproszeń do wielkoduszności i że ten, kto po to by się wymówić powołuje się na tyle pilnych spraw, to właśni e j a!Panie, o mojej duszy mówiłeś.Jednakże mógłbym także odłożyć na jutro wyciągnięcie wniosków; mógłbym się zagłuszyć, „rozerwać”, myśleć o czym innym; mógłbym starannie unikać zgłębienia mojej duszy.Samarytanka instynktownie postępuje właśnie w ten sposób, a Jezus za każdym razem zawraca ją ku jej własnemu wnętrzu i ku znaczeniu spotkania, jakie jej zostało dane.Zawraca ją nie ku temu własnemu „ja”, egoistycznemu i rozmiłowanemu w chwilowych zachciankach, które także jest rozproszeniem, ale ku własnemu, „ja” refleksji i uwagi, temu ja, które może przyjąć odwiedziny Kogoś, kto wzywa do przerośnięcia siebie.Obecny świat celuje w odurzaniu ludzi; jednocześnie pobudza ich, przygniata i daje zadowolenie.Skuteczność jego podstępnego działania można porównać do bomby wodorowej jeśli chodzi o rozdrobnienie, rozproszenie i rozwianie żywego obrazu Boga, który w każdym z nas czeka na wezwanie Ducha.A więc wewnętrzna dyspozycja człowieka, do którego przypowieści i „znaki” są zwrócone, działa w sposób decydujący.Ona to, zależnie od nastawienia, albo umożliwia, albo przeszkadza uchwycić (lub nie) znaczenie przypowieści dla jego życia.Znajdujemy się tu dokładnie w tym punkcie, gdzie ewangeliczna ekonomia przypowieści i znaków — jako ekonomia odsłaniania się Chrystusa i dochodzenia do wiary — może naświetlić zagadnienie zbawienia tych, którym nie ogłoszono Ewangelii.W Ewangelii wiara w Chrystusa, w pełni odsłoniętego i poznanego, działa — lub bywa odrzucana — na końcu procesu, który rozpoczyna się spotkaniem ze „znakiem” lub przypowieścią i podczas którego dokonuje się stopniowe przybliżanie — lub odwrotnie, stopniowe oddalanie — Prawdy do człowieka i człowieka do Prawdy, w pćłświetle wystarczającym dla dusz dobrej woli i w półcieniu dostarczającym innym okazji i uzasadnienia dla decyzji cofnięcia się.Ponieważ nie przedstawiamy tutaj właściwej psychologii dochodzenia do wiary, nie będziemy analizować szczegółowo postaw otwarcia i odmowy.Ewangelia zawiera wiele bogatych wskazówek na ten temat.Odmowa „Żydów” (w Janowym znaczeniu tego słowa) ukazuje się w niej zawsze jako odmowa wszelkiego pójścia dalej, odmowa wszelkiego stawiania pod znakiem zapytania uznanych, zatwierdzonych i ustalonych stanowisk.Są to dla nich sprawy z góry wiadome i przesądzone.Natomiast przyjęcie, otwarcie się na Dobrą Nowinę jest pozytywną odpowiedzią na zaproszenie do wyjścia z siebie.Zawsze chodzi o decyzję wyboru czegoś innego — a ściślej można by zapewne powiedzieć — „kogoś” innego niż własne, egoistyczne „ja” (zob.przyp.10).Ważne jest dla nas spostrzeżenie, że definitywna i zdeklarowana wiara, która odpowiada na prawdę o Chrystusie wreszcie w pełni odsłoniętym, zaczyna działać u kresu wzajemnego przybliżania się prawdy i świadomości.Wiara (lub jej odmowa) przygotowuje się w ciągu tego procesu w postawach, które, psychologicznie i moralnie, są już wstępnymi formami wiary', a jednocześnie wstępnymi formami miłości lub miłości-carśtas [ Pobierz całość w formacie PDF ]