[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miłość sprawia, że ludzie robią najdziwniejsze rzeczy.Arthur chce, żebyRosaleen wyzdrowiała, ale, tak między nami, nie sądzę, żeby kiedykol-LRTwiek wyszła ze szpitala.Cokolwiek się stało z Rosaleen, jest tak głębokozakorzenione, że nie pozbędzie się tego nawet w przyszłym życiu.Arthur i Laurence się pogodzili.Arthur nigdy nie wybaczy bratu tego, cotamten zrobił, wymuszenia obietnicy milczenia.Myślę jednak, że jeśli już,Arthur szybciej wybaczy Laurence'owi niż samemu sobie.Każdego dniadręczył się tym, że nie sprzeciwił się planowi, że nie powiedział prawdy,że pozwolił kwitnąć kłamstwu, że przyglądał się, jak dorastam, podczasgdy mój prawdziwy ojciec mieszkał po drugiej stronie szosy, że pozwoliłmojej matce cierpieć, gdy miłość jej życia była tuż obok.Mówi, iż po-wstrzymywało go wiele rzeczy, ale najważniejszą z nich było to, że wi-dział, że mama kocha George'a, i to, jakim wspaniałym ojcem był dlamnie.Przypuszczam, że dużo łatwiej jest dostrzec wyjście z sytuacji, kie-dy patrzy się na labirynt zdarzeń z perspektywy czasu.Kiedy człowiekutknie w jego środku, zapędzi się w ślepy zaułek, wtedy nie może odna-lezć tak łatwo właściwej drogi.Znam to uczucie.Ja? Jestem trochę roztrzęsiona, ale jednocześnie o wiele silniejsza.Ze-rwałam całkowicie kontakty z Zoey i Laurą po tym, jak poprosiły mnie ozdjęcie mojej poparzonej ręki, żeby opublikować je na swoich stronachFacebooka.Zamierzam zaprosić tu wkrótce Fionę, dziewczynę, która po-darowała mi książkę na pogrzebie taty.Chcę jednak poczekać, aż trochęsię wszystko uspokoi.Oto moja historia.Cała historia.Tak jak napisałam na samym początku,nie spodziewam się, że mi uwierzycie, ale to prawda.Każde słowo.Każdarodzina ma swoje tajemnice, o których większość ludzi nie wie.Ale prze-cież są takie miejsca, takie przestrzenie, gdzie tkwią pytania.LRTWszyscy mamy swoje sekrety.Nasze na szczęście zostały odkryte.Zasta-nawiam się nieustannie, jak wiele bym się dowiedziała o moim życiu,gdyby nie pamiętnik.Czasem myślę, że prędzej czy pózniej prawda wy-szłaby na jaw, ale najczęściej wydaje mi się, że znalazłam pamiętnik zprzyszłości specjalnie w tym celu.Bo ten pamiętnik z całą pewnościąmiał cel.Doprowadził mnie tutaj.Pomógł odkryć rodzinne tajemnice, alejednocześnie dzięki niemu stałam się lepszą osobą.Wiem, to brzmi bar-dzo ckliwie, ale pamiętnik pomógł mi zrozumieć, że istnieje dzień jutrzej-szy.Przedtem żyłam tylko chwilą obecną.Mówiłam i robiłam rzeczy,które pomagały mi zdobyć coś, czego chciałam w tej chwili.Nigdy się niezastanawiałam nad tym, jak upadnie reszta kostek domina.Pamiętnikpokazał mi, w jaki sposób jedna rzecz może wpływać na drugą, jak mogęzmienić życie swoje i innych ludzi.Zawsze przypomina mi się ten dzień wobjazdowej bibliotece Marcusa, kiedy poczułam dziwne przyciąganie dotej księgi, zupełnie jakby czekała tam właśnie na mnie.Większość ludzichodzi do księgarni, nie bardzo wiedząc, co chcą kupić.Książki stoją tamna półkach i w jakiś magiczny sposób podpowiadają, że to właśnie jetrzeba zabrać do domu.Odpowiednia osoba dla właściwej książki.Takjakby wiedziały, czyjego życia częścią powinny się stać, jak mogą jezmienić, nauczyć kogoś czegoś, wywołać uśmiech na twarzy we właści-wym momencie.Myślę teraz o książkach w zupełnie inny sposób niżprzedtem.W podstawówce jeden z nauczycieli kazał nam opisywać pod koniec dnia,czego się dzisiaj nauczyliśmy.W obecnych okolicznościach myślę, że ła-twiej byłoby mi teraz napisać, czego się nie nauczyłam.A czego się nieLRTnauczyłam? Nie ma takiej rzeczy.Zrozumiałam tak wiele, dojrzałam takbardzo, a to dopiero początek.Myślałam, że właśnie to - zrozumienie, kim jestem - było głównym celempamiętnika.Wydawało mi się, że po pożarze stanie się znów tylko zbio-rem pustych kartek i będę go musiała zwrócić do biblioteki objazdowej,tam gdzie stał, na półce z literaturą faktu, żeby ktoś inny mógł z niegoskorzystać.Ale nie mogę tego zrobić.Nie mogę go oddać.To mój pamięt-nik z przyszłości, opowiada mi o niej, a ja żyję według jego świadectwa,czasem starając się zmienić następny dzień na lepsze.Zamknęłam pamiętnik, opuściłam zamek i ruszyłam w stronę sadu, w którymmiałam się spotkać z Weseleyem, pod jabłonią z napisami.-Oho, co teraz? - spytał, przyglądając się pamiętnikowi, który trzymałam podpachą.-Nic złego.- Usiadłam obok niego na kocu.-Nie wierzę ci.O co chodzi?-Właściwie to o mnie i o ciebie.- Roześmiałam się.-To znaczy?Poruszyłam sugestywnie brwiami.-O nie! - Wyrzucił ramiona w górę w dramatycznym geście.- Nie dosyć, żecię uratowałem z płonącego domu, to jeszcze muszę cię pocałować?Wzruszyłam ramionami.-Jak chcesz.-I gdzie to się ma stać? Tutaj?Skinęłam głową.-Dobra.No więc.- Spojrzał na mnie poważnie.-No więc.- Przełknęłam głośno ślinę i przygotowałam się.LRT-Czy pamiętnik powiedział, że ja pocałuję ciebie, czy ty mnie?-Zdecydowanie ty mnie.-Dobra.Milczał przez chwilę, a potem pochylił się i pocałował mnie delikatnie wusta.W połowie tego najcudowniejszego pocałunku świata otworzył oczy iodsunął się.-Zmyśliłaś to, prawda? - spytał, spoglądając na mnie szeroko rozwartymioczami.-O co ci chodzi? - Parsknęłam śmiechem.-Tamaro Goodwin, zmyśliłaś to wszystko! - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.-Dawaj mi tę książkę - wyjął pamiętnik z moich rąk i udał, że uderza mnie nimpo głowie.-Sami musimy tworzyć nasze jutro.Zaczęłam się z nim droczyć.Przewróciłam się na koc i spojrzałam na jabłoń,która tyle już widziała.Weseley pochylił się nade mną tak blisko, że niemalstykaliśmy się nosami.-Co tak naprawdę było w nim napisane? - spytał cicho.-%7łe wszystko będzie dobrze.I że napiszę jutro.-Zawsze to mówisz.-I zawsze to robię.-Jesteś gotowa? - Przyjrzał mi się uważnie.-Tak myślę - wyszeptałam.- W porządku.- Usiadł i podciągnął mnie do góry.- Przyniosłem to.- Zzapleców wyciągnął plastikową torbę, którą otworzył.Wrzuciłam do niej pa-miętnik [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Miłość sprawia, że ludzie robią najdziwniejsze rzeczy.Arthur chce, żebyRosaleen wyzdrowiała, ale, tak między nami, nie sądzę, żeby kiedykol-LRTwiek wyszła ze szpitala.Cokolwiek się stało z Rosaleen, jest tak głębokozakorzenione, że nie pozbędzie się tego nawet w przyszłym życiu.Arthur i Laurence się pogodzili.Arthur nigdy nie wybaczy bratu tego, cotamten zrobił, wymuszenia obietnicy milczenia.Myślę jednak, że jeśli już,Arthur szybciej wybaczy Laurence'owi niż samemu sobie.Każdego dniadręczył się tym, że nie sprzeciwił się planowi, że nie powiedział prawdy,że pozwolił kwitnąć kłamstwu, że przyglądał się, jak dorastam, podczasgdy mój prawdziwy ojciec mieszkał po drugiej stronie szosy, że pozwoliłmojej matce cierpieć, gdy miłość jej życia była tuż obok.Mówi, iż po-wstrzymywało go wiele rzeczy, ale najważniejszą z nich było to, że wi-dział, że mama kocha George'a, i to, jakim wspaniałym ojcem był dlamnie.Przypuszczam, że dużo łatwiej jest dostrzec wyjście z sytuacji, kie-dy patrzy się na labirynt zdarzeń z perspektywy czasu.Kiedy człowiekutknie w jego środku, zapędzi się w ślepy zaułek, wtedy nie może odna-lezć tak łatwo właściwej drogi.Znam to uczucie.Ja? Jestem trochę roztrzęsiona, ale jednocześnie o wiele silniejsza.Ze-rwałam całkowicie kontakty z Zoey i Laurą po tym, jak poprosiły mnie ozdjęcie mojej poparzonej ręki, żeby opublikować je na swoich stronachFacebooka.Zamierzam zaprosić tu wkrótce Fionę, dziewczynę, która po-darowała mi książkę na pogrzebie taty.Chcę jednak poczekać, aż trochęsię wszystko uspokoi.Oto moja historia.Cała historia.Tak jak napisałam na samym początku,nie spodziewam się, że mi uwierzycie, ale to prawda.Każde słowo.Każdarodzina ma swoje tajemnice, o których większość ludzi nie wie.Ale prze-cież są takie miejsca, takie przestrzenie, gdzie tkwią pytania.LRTWszyscy mamy swoje sekrety.Nasze na szczęście zostały odkryte.Zasta-nawiam się nieustannie, jak wiele bym się dowiedziała o moim życiu,gdyby nie pamiętnik.Czasem myślę, że prędzej czy pózniej prawda wy-szłaby na jaw, ale najczęściej wydaje mi się, że znalazłam pamiętnik zprzyszłości specjalnie w tym celu.Bo ten pamiętnik z całą pewnościąmiał cel.Doprowadził mnie tutaj.Pomógł odkryć rodzinne tajemnice, alejednocześnie dzięki niemu stałam się lepszą osobą.Wiem, to brzmi bar-dzo ckliwie, ale pamiętnik pomógł mi zrozumieć, że istnieje dzień jutrzej-szy.Przedtem żyłam tylko chwilą obecną.Mówiłam i robiłam rzeczy,które pomagały mi zdobyć coś, czego chciałam w tej chwili.Nigdy się niezastanawiałam nad tym, jak upadnie reszta kostek domina.Pamiętnikpokazał mi, w jaki sposób jedna rzecz może wpływać na drugą, jak mogęzmienić życie swoje i innych ludzi.Zawsze przypomina mi się ten dzień wobjazdowej bibliotece Marcusa, kiedy poczułam dziwne przyciąganie dotej księgi, zupełnie jakby czekała tam właśnie na mnie.Większość ludzichodzi do księgarni, nie bardzo wiedząc, co chcą kupić.Książki stoją tamna półkach i w jakiś magiczny sposób podpowiadają, że to właśnie jetrzeba zabrać do domu.Odpowiednia osoba dla właściwej książki.Takjakby wiedziały, czyjego życia częścią powinny się stać, jak mogą jezmienić, nauczyć kogoś czegoś, wywołać uśmiech na twarzy we właści-wym momencie.Myślę teraz o książkach w zupełnie inny sposób niżprzedtem.W podstawówce jeden z nauczycieli kazał nam opisywać pod koniec dnia,czego się dzisiaj nauczyliśmy.W obecnych okolicznościach myślę, że ła-twiej byłoby mi teraz napisać, czego się nie nauczyłam.A czego się nieLRTnauczyłam? Nie ma takiej rzeczy.Zrozumiałam tak wiele, dojrzałam takbardzo, a to dopiero początek.Myślałam, że właśnie to - zrozumienie, kim jestem - było głównym celempamiętnika.Wydawało mi się, że po pożarze stanie się znów tylko zbio-rem pustych kartek i będę go musiała zwrócić do biblioteki objazdowej,tam gdzie stał, na półce z literaturą faktu, żeby ktoś inny mógł z niegoskorzystać.Ale nie mogę tego zrobić.Nie mogę go oddać.To mój pamięt-nik z przyszłości, opowiada mi o niej, a ja żyję według jego świadectwa,czasem starając się zmienić następny dzień na lepsze.Zamknęłam pamiętnik, opuściłam zamek i ruszyłam w stronę sadu, w którymmiałam się spotkać z Weseleyem, pod jabłonią z napisami.-Oho, co teraz? - spytał, przyglądając się pamiętnikowi, który trzymałam podpachą.-Nic złego.- Usiadłam obok niego na kocu.-Nie wierzę ci.O co chodzi?-Właściwie to o mnie i o ciebie.- Roześmiałam się.-To znaczy?Poruszyłam sugestywnie brwiami.-O nie! - Wyrzucił ramiona w górę w dramatycznym geście.- Nie dosyć, żecię uratowałem z płonącego domu, to jeszcze muszę cię pocałować?Wzruszyłam ramionami.-Jak chcesz.-I gdzie to się ma stać? Tutaj?Skinęłam głową.-Dobra.No więc.- Spojrzał na mnie poważnie.-No więc.- Przełknęłam głośno ślinę i przygotowałam się.LRT-Czy pamiętnik powiedział, że ja pocałuję ciebie, czy ty mnie?-Zdecydowanie ty mnie.-Dobra.Milczał przez chwilę, a potem pochylił się i pocałował mnie delikatnie wusta.W połowie tego najcudowniejszego pocałunku świata otworzył oczy iodsunął się.-Zmyśliłaś to, prawda? - spytał, spoglądając na mnie szeroko rozwartymioczami.-O co ci chodzi? - Parsknęłam śmiechem.-Tamaro Goodwin, zmyśliłaś to wszystko! - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.-Dawaj mi tę książkę - wyjął pamiętnik z moich rąk i udał, że uderza mnie nimpo głowie.-Sami musimy tworzyć nasze jutro.Zaczęłam się z nim droczyć.Przewróciłam się na koc i spojrzałam na jabłoń,która tyle już widziała.Weseley pochylił się nade mną tak blisko, że niemalstykaliśmy się nosami.-Co tak naprawdę było w nim napisane? - spytał cicho.-%7łe wszystko będzie dobrze.I że napiszę jutro.-Zawsze to mówisz.-I zawsze to robię.-Jesteś gotowa? - Przyjrzał mi się uważnie.-Tak myślę - wyszeptałam.- W porządku.- Usiadł i podciągnął mnie do góry.- Przyniosłem to.- Zzapleców wyciągnął plastikową torbę, którą otworzył.Wrzuciłam do niej pa-miętnik [ Pobierz całość w formacie PDF ]