[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chłód wkradł się w jego serce.- Słucham.- Skrzywił się lekko, jakby to słowo pozostawiło niesmakw jego ustach.- Pamiętasz tę dziewczynkę z targu? Tę, którą przed paromatygodniami uratowaliśmy od pobicia? - prędko powiedziała Arabella,wystraszona jego zimnym spojrzeniem.- Tak - odpowiedział ostrożnie.- Odszukałam ją, jak ciebie nie było.- Co zrobiłaś? - Odruchowo złapał ją za ramię nadwerężone poszarpaninie z Wołkońskim.Syknęła z bólu.- Nie wiesz, na co się narażałaś?Przecież cię prosiłem, żebyś była ostrożna! Poszłaś tam sama?Opowiedziała mu całą historię bez skrótów i przemilczeń, niezwracając uwagi na jego grozne pomruki.Dobrze wiedziała, że nie gniewałsię za to, co zrobiła, lecz za to, że nie posłuchała jego ostrzeżeń.- Zamieszkała więc w twoim pałacu, w skrzydle dla służby -zakończyła.- Pilnie uczy się czytać i bierze lekcje szycia.Pociągnęła Ferdynanda za rękaw, żeby się rozchmurzył.- Pierwszy razw życiu niczego się nie boi, nie głoduje i nie jest jej zimno.Anula & ponaousladansc- Nie patrz tak na mnie, jakbym był wcieleniem zła! - zaperzył sięFerdynand.- Naprawdę myślisz, że wyrzuciłbym ją z powrotem na ulicę?Zły był bardziej na siebie niż na nią.Oskarżył ją przecież w myślach ojak najgorsze rzeczy.Arabella wzruszyła ramionami.- Ufam, że mógłbyś jej pomóc na swój sposób.Nie byłam tylkopewna, czy pozwolisz jej zostać w pałacu.- Przyjdzie czas, że gorzko pożałujesz swojej ufności do ludzi - rzekł.- Wiesz, jaki mógłby być koniec tej przygody?- Wiem.- Arabella nie powstrzymała się od chichotu, widząc jegozdumioną minę.- Dogadałam się z Poldi już na samym początku.Ferdynand też parsknął śmiechem.- W takim razie, jeśli mi zginą rodowe srebra, całą winę zwalę naciebie.Nad Wiedniem zapadał już wczesny zimowy zmierzch, gdy powózFerdynanda wtoczył się przez otwarte wrota wiodące do pałacu Bergów.Arabella od razu poszła w stronę pomieszczeń dla służby, żebyporozmawiać z Poldi.Ferdynand pospieszył za nią.Dwie pokojówki prędkostanęły pod ścianą, aby zrobić im przejście.Wyraznie były wystraszone wi-dokiem hrabiego.Widać nieczęsto bywał w tym skrzydle pałacu.Arabellazmusiła się, żeby się nie roześmiać.Spoważniała, gdy Ferdynand zagrodził jej dalszą drogę, zanim zdążyładotrzeć do pokoju dziewczynki.Spojrzał na nią z kamienną twarzą.-Musimy porozmawiać, Arabello.Wiesz o tym.Nagle zaschło jej w ustach.Przesunęła językiem po spieczonychwargach.Nie miała pojęcia, co też mogą znaczyć te złowieszcze słowa.Anula & ponaousladansc- Tak.- Szybko skinęła głową.- Na pewno porozmawiamy.Przepchnęła się obok niego i położyła rękę na klamce.Ferdynand z trudem zapanował nad sobą, aby nie porwać jej wramiona i pocałunkiem nie zetrzeć strachu z jej twarzy.Nie odważył sięjednak jej dotknąć.Chciał z nią poważnie pomówić o przyszłości, a niezdołałby tego zrobić, czując pod palcami jej miękkie i kuszące ciało.Poldi powitała wchodzącą Arabellę donośnym okrzykiem, zaraz jednakstruchlała, gdy zobaczyła w progu barczystą sylwetkę hrabiego Berga.- Hrabia chce ci powiedzieć, że możesz tu zostać.- Arabellapogłaskała dziewczynkę po włosach i próbowała się uśmiechnąć.Poldi patrzyła to na nią, to na Ferdynanda.- Na pewno? - zapytała szeptem.Ferdynand stanął obok Arabelli.- Tak, Leopoldino.Możesz u mnie zostać.Dziewczynka przylgnęła doArabelli.- Nie muszę więcej tam wracać? Baric mnie nie zabierze?Arabella uspokajającym gestem objęła ją za ramiona.Poldi wtuliłatwarz w jej spódnicę.Wzruszona dziewczyna przykucnęła i przycisnęła jąmocno do siebie.Ferdynand z lekką zazdrością obserwował tę scenę.- Zaczekam na ciebie na dole - powiedział cicho i wycofał się przez nawpół przymknięte drzwi.Dość długo krążył po ogromnym holu, bijąc pięściąw otwartą rękę.Nic jej nie mogę ofiarować, myślał z bólem.Nawet niepotrafię zrewanżować się prawdziwym uczuciem.Jedynie w łóżku daję jejnamiastkę szczęścia.Na Boga, jakiż ze mnie chciwiec! Nie chcę, żebyodeszła.Jak zdołam ją przekonać, aby związała się na stałe z człowiekiem oAnula & ponaousladansczranionej duszy?Arabella słyszała echo jego kroków.Zatrzymała się na szczycieschodów i obserwowała go przez chwilę.Serce waliło jej jak młotem.Widziała jego zaciśnięte usta i marsową minę.Widziała, jak zaciskał dłonie.Widziała, jak się męczył.Nie chce mnie, pomyślała.Nie chce chcieć.Wszystko jedno.Czyżbynaprawdę choć przez chwilę znalazła miłość w jego oczach? Przecież w tejkwestii nie padło między nimi ani jedno słowo.Nie zyskała żadnegodowodu na potwierdzenie jego uczuć.Ogarnęła ją czarna rozpacz, ale postanowiła się nie poddawać.Zebraławszystkie siły i wyprostowała zgarbione ramiona.Uwolnię go od tejrozterki, przyrzekła sobie w duchu.Niech zapamięta tylko najszczęśliwszechwile.Ferdynand powitał jej obecność z wyraznym odcieniem ulgi.- Jak tam twoja protegowana?- Zwietnie.- Uśmiech Arabelli nie znalazł odbicia w jej oczach.- Jakjuż sam wspomniałeś, musimy porozmawiać.- Oczywiście.- Rzucił jej baczne spojrzenie, zbity z tropu oschłymtonem i sztywnym zachowaniem.Otworzył drzwi do salonu i gestemzaprosił ją do środka.- Podać ci coś do picia? - spytał i aż się zdziwił, że wygaduje takiebzdury.- Nie, dziękuję.Wypiłam gorącą czekoladę z Poldi.- Arabella niemiała siły dłużej na niego patrzeć.Odwróciła się i niewidzącym wzrokiemspojrzała przez okno na gęstniejący mrok wieczoru.- Każę zapalić świece.Anula & ponaousladanscFerdynand dał dwa kroki w stronę sznura do dzwonka.Arabellaodstąpiła od okna i uniosła dłoń, żeby go powstrzymać.Chciała jaknajszybciej załatwić tę sprawę.Bała się, że pózniej zabraknie jej odwagi.- Nie kłopocz się.Nie zabiorę ci zbyt wiele czasu.Ferdynand poczuł,że strach chwyta go za gardło.Miałochotę krzyknąć, rzucić się w jej stronę, powstrzymać ją i pocałować.Ale nie potrafił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Chłód wkradł się w jego serce.- Słucham.- Skrzywił się lekko, jakby to słowo pozostawiło niesmakw jego ustach.- Pamiętasz tę dziewczynkę z targu? Tę, którą przed paromatygodniami uratowaliśmy od pobicia? - prędko powiedziała Arabella,wystraszona jego zimnym spojrzeniem.- Tak - odpowiedział ostrożnie.- Odszukałam ją, jak ciebie nie było.- Co zrobiłaś? - Odruchowo złapał ją za ramię nadwerężone poszarpaninie z Wołkońskim.Syknęła z bólu.- Nie wiesz, na co się narażałaś?Przecież cię prosiłem, żebyś była ostrożna! Poszłaś tam sama?Opowiedziała mu całą historię bez skrótów i przemilczeń, niezwracając uwagi na jego grozne pomruki.Dobrze wiedziała, że nie gniewałsię za to, co zrobiła, lecz za to, że nie posłuchała jego ostrzeżeń.- Zamieszkała więc w twoim pałacu, w skrzydle dla służby -zakończyła.- Pilnie uczy się czytać i bierze lekcje szycia.Pociągnęła Ferdynanda za rękaw, żeby się rozchmurzył.- Pierwszy razw życiu niczego się nie boi, nie głoduje i nie jest jej zimno.Anula & ponaousladansc- Nie patrz tak na mnie, jakbym był wcieleniem zła! - zaperzył sięFerdynand.- Naprawdę myślisz, że wyrzuciłbym ją z powrotem na ulicę?Zły był bardziej na siebie niż na nią.Oskarżył ją przecież w myślach ojak najgorsze rzeczy.Arabella wzruszyła ramionami.- Ufam, że mógłbyś jej pomóc na swój sposób.Nie byłam tylkopewna, czy pozwolisz jej zostać w pałacu.- Przyjdzie czas, że gorzko pożałujesz swojej ufności do ludzi - rzekł.- Wiesz, jaki mógłby być koniec tej przygody?- Wiem.- Arabella nie powstrzymała się od chichotu, widząc jegozdumioną minę.- Dogadałam się z Poldi już na samym początku.Ferdynand też parsknął śmiechem.- W takim razie, jeśli mi zginą rodowe srebra, całą winę zwalę naciebie.Nad Wiedniem zapadał już wczesny zimowy zmierzch, gdy powózFerdynanda wtoczył się przez otwarte wrota wiodące do pałacu Bergów.Arabella od razu poszła w stronę pomieszczeń dla służby, żebyporozmawiać z Poldi.Ferdynand pospieszył za nią.Dwie pokojówki prędkostanęły pod ścianą, aby zrobić im przejście.Wyraznie były wystraszone wi-dokiem hrabiego.Widać nieczęsto bywał w tym skrzydle pałacu.Arabellazmusiła się, żeby się nie roześmiać.Spoważniała, gdy Ferdynand zagrodził jej dalszą drogę, zanim zdążyładotrzeć do pokoju dziewczynki.Spojrzał na nią z kamienną twarzą.-Musimy porozmawiać, Arabello.Wiesz o tym.Nagle zaschło jej w ustach.Przesunęła językiem po spieczonychwargach.Nie miała pojęcia, co też mogą znaczyć te złowieszcze słowa.Anula & ponaousladansc- Tak.- Szybko skinęła głową.- Na pewno porozmawiamy.Przepchnęła się obok niego i położyła rękę na klamce.Ferdynand z trudem zapanował nad sobą, aby nie porwać jej wramiona i pocałunkiem nie zetrzeć strachu z jej twarzy.Nie odważył sięjednak jej dotknąć.Chciał z nią poważnie pomówić o przyszłości, a niezdołałby tego zrobić, czując pod palcami jej miękkie i kuszące ciało.Poldi powitała wchodzącą Arabellę donośnym okrzykiem, zaraz jednakstruchlała, gdy zobaczyła w progu barczystą sylwetkę hrabiego Berga.- Hrabia chce ci powiedzieć, że możesz tu zostać.- Arabellapogłaskała dziewczynkę po włosach i próbowała się uśmiechnąć.Poldi patrzyła to na nią, to na Ferdynanda.- Na pewno? - zapytała szeptem.Ferdynand stanął obok Arabelli.- Tak, Leopoldino.Możesz u mnie zostać.Dziewczynka przylgnęła doArabelli.- Nie muszę więcej tam wracać? Baric mnie nie zabierze?Arabella uspokajającym gestem objęła ją za ramiona.Poldi wtuliłatwarz w jej spódnicę.Wzruszona dziewczyna przykucnęła i przycisnęła jąmocno do siebie.Ferdynand z lekką zazdrością obserwował tę scenę.- Zaczekam na ciebie na dole - powiedział cicho i wycofał się przez nawpół przymknięte drzwi.Dość długo krążył po ogromnym holu, bijąc pięściąw otwartą rękę.Nic jej nie mogę ofiarować, myślał z bólem.Nawet niepotrafię zrewanżować się prawdziwym uczuciem.Jedynie w łóżku daję jejnamiastkę szczęścia.Na Boga, jakiż ze mnie chciwiec! Nie chcę, żebyodeszła.Jak zdołam ją przekonać, aby związała się na stałe z człowiekiem oAnula & ponaousladansczranionej duszy?Arabella słyszała echo jego kroków.Zatrzymała się na szczycieschodów i obserwowała go przez chwilę.Serce waliło jej jak młotem.Widziała jego zaciśnięte usta i marsową minę.Widziała, jak zaciskał dłonie.Widziała, jak się męczył.Nie chce mnie, pomyślała.Nie chce chcieć.Wszystko jedno.Czyżbynaprawdę choć przez chwilę znalazła miłość w jego oczach? Przecież w tejkwestii nie padło między nimi ani jedno słowo.Nie zyskała żadnegodowodu na potwierdzenie jego uczuć.Ogarnęła ją czarna rozpacz, ale postanowiła się nie poddawać.Zebraławszystkie siły i wyprostowała zgarbione ramiona.Uwolnię go od tejrozterki, przyrzekła sobie w duchu.Niech zapamięta tylko najszczęśliwszechwile.Ferdynand powitał jej obecność z wyraznym odcieniem ulgi.- Jak tam twoja protegowana?- Zwietnie.- Uśmiech Arabelli nie znalazł odbicia w jej oczach.- Jakjuż sam wspomniałeś, musimy porozmawiać.- Oczywiście.- Rzucił jej baczne spojrzenie, zbity z tropu oschłymtonem i sztywnym zachowaniem.Otworzył drzwi do salonu i gestemzaprosił ją do środka.- Podać ci coś do picia? - spytał i aż się zdziwił, że wygaduje takiebzdury.- Nie, dziękuję.Wypiłam gorącą czekoladę z Poldi.- Arabella niemiała siły dłużej na niego patrzeć.Odwróciła się i niewidzącym wzrokiemspojrzała przez okno na gęstniejący mrok wieczoru.- Każę zapalić świece.Anula & ponaousladanscFerdynand dał dwa kroki w stronę sznura do dzwonka.Arabellaodstąpiła od okna i uniosła dłoń, żeby go powstrzymać.Chciała jaknajszybciej załatwić tę sprawę.Bała się, że pózniej zabraknie jej odwagi.- Nie kłopocz się.Nie zabiorę ci zbyt wiele czasu.Ferdynand poczuł,że strach chwyta go za gardło.Miałochotę krzyknąć, rzucić się w jej stronę, powstrzymać ją i pocałować.Ale nie potrafił [ Pobierz całość w formacie PDF ]