[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Murzyn śmierdział sosem pomidorowym.Joey stwierdził, że obydwaj mogą miećnajwyżej po dwadzieścia jeden lat. Masz dwa tysiące siedemset dolców? zapytał czarny. Ach, więc o to chodzi Joey zgrywał głupka. Teraz już pamiętam, widywałem cięna OTB, ale nie wiedziałem, że pracujesz dla Carlosa. Mój kolega zadał ci pytanie odezwał się Portorykańczyk. Odpowiadaj.Joey zauważył u niego krzywy zgryz i wystające dolne zęby jak kły u Drakuli.Z gębyleciało mu sosem pomidorowym. Słuchajcie, to drobiazg bagatelizował sprawę Joey. Wiem, wykonujecie tylkoswoją robotę i tak dalej, ale nie martwcie się, będę miał forsę dla Carlosa.Właśnie miałem doniego wpaść jutro i o tym pogadać. Nadal nie odpowiedziałeś na pytanie mojego kolegi powtórzył Portorykańczyk.Masz te pieniądze czy nie? Nie odrzekł Joey. Ale będę miał, nie ma problemu.Murzyn popchnął Joey ego irozkazał: Idz. Mam iść? Dokąd? Słyszałeś mojego kumpla odparł Portorykańczyk. No, dalej, idz.Cała trójka poszła za róg.Joey martwił się, że ci dwaj mogą okazać się zbirami, którzyzabijają, bo ktoś krzywo na nich spojrzał.Po chwili Joey został skierowany w PięćdziesiątąCzwartą.Było to ciemne, odludne miejsce, gdzie mieściły się magazyny i parkingi. Chyba sobie stroicie ze mnie żarty bronił się Joey. Może pomyliliście mnie zkimś innym? Jestem Joey DePino.Wiszę Carlosowi tylko parę tysięcy dolców, i tyle.Faceci nic nie mówili, tylko pchali Joey ego dalej.Zatrzymali się w połowie drogi,pod zgasłą latarnią, i przyparli go do muru.Murzyn wyciągnął rękę z kieszeni, ale nie trzymałw niej rewolweru, tylko podsunął mu pod nos nożyk do cięcia kartonów. Myślisz, że się z tobą bawię, co?Powoli przesunął ostrze po twarzy Joey ego w górę i w dół, po czym na kurtce wyciąłmu znak X.Po chwili Joey poczuł ostry ból na lewej kości policzkowej i uświadomił sobie, żePortorykańczyk bije go pięścią.Joey zgiął się wpół, osłaniając twarz, a wtedy poczuł strasznyból w żołądku, bo ktoś go bił lub kopał.Ból narastał, ale Joey starał się o nim nie myśleć,wyobrażając sobie kwiaty.Tak kazała mu robić matka, kiedy jako dziecko miewał koszmarnesny.Na nic się to zdało w dzieciństwie i teraz też nic nie pomogło.Joey z trudem mógł uwierzyć w taki koniec swojego żywota zamordowany lubzastrzelony przez dwóch typów w ciemnym zaułku.Sądził, że umrze w łóżku jako starzec,którym opiekuje się Maureen i wnuki.Potem zaczął zastanawiać się, jaka będzie jego ostatniamyśl przed śmiercią.Bicie wreszcie się skończyło.Joey leżał na ziemi w pozycji embrionalnej i starał sięnawet nie drgnąć.W przeciwnym razie, obawiał się, ci dwaj znów zaczną go kopać.UsłyszałPortorykańczyka, jak mówi: Chodzmy już, Di. Poczekaj, coś mi się zdaje, że nie dość oberwał powiedział Murzyn.Joey poczuł kolejne uderzenie w żebra. Di, bo jeszcze ktoś nas zobaczy niecierpliwił się Portorykańczyk.Murzyn nachylił się nad Joey em: To tylko przedsmak tego, co cię czeka, jeśli Carlos nie dostanie swoich pieniędzy dopiątku. Di ponaglał Portorykańczyk.Nagle zrobiło się cicho.Joey nie ruszał się.Leżał na ziemi, zlizując krew z ust.Przedoczami stanęła mu piękna róża.8Joey opowiadał Maureen, jak to jakiś bezdomny nagle, bez powodu napadł na niegoprzed delikatesami.Nie spodziewał się, by kupiła tę bajeczkę.Ku jego zaskoczeniu, wewszystko uwierzyła. Musisz iść do szpitala! krzyczała histerycznie. Musisz sobie zrobić test na AIDS. Nie czytasz gazet? obruszył się Joey. Właśnie w szpitalach dostaje się AIDS. Nie wiadomo upierała się Maureen. Na pewno był narkomanem.Mógł cię zranićigłą.Proszę, nie bądz głupi, pozwól mi zabrać cię do szpitala. Zapomnij o tym protestował Joey. Nie zamierzam też dzwonić na policję.Nic ichnie obchodzi bezdomny.Nawet jeśli zaczną go szukać, to tylko go aresztują, a mnie będąciągać po sądach.Nie potrzebuję tego zamieszania.Wstał z kanapy, trzymając przy twarzy zawinięty w ręcznik lód.Straszliwie bolały gonogi i żebra, ale raczej niczego mu nie złamano.Ostatnią rzeczą, jakiej sobie życzył, byłapolicja, bo co miałby powiedzieć glinom: pobili mnie kumple tego lichwiarza i podaćrysopis obydwu typków? Dołożyli mu, bo muszą odzyskać pieniądze Carlosa, ale już bezwątpienia zabiliby go, gdyby poszedł na policję.No i Maureen dowiedziałaby się opożyczonych pieniądzach, a tego Joey najbardziej się bał.Hazard to jedno, ale gdybyMaureen odkryła, ile Joey naprawdę ma długów i jakie prowadzi interesy z lichwiarzami,miarka by się przebrała.W łóżku musiał cały czas leżeć na plecach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Murzyn śmierdział sosem pomidorowym.Joey stwierdził, że obydwaj mogą miećnajwyżej po dwadzieścia jeden lat. Masz dwa tysiące siedemset dolców? zapytał czarny. Ach, więc o to chodzi Joey zgrywał głupka. Teraz już pamiętam, widywałem cięna OTB, ale nie wiedziałem, że pracujesz dla Carlosa. Mój kolega zadał ci pytanie odezwał się Portorykańczyk. Odpowiadaj.Joey zauważył u niego krzywy zgryz i wystające dolne zęby jak kły u Drakuli.Z gębyleciało mu sosem pomidorowym. Słuchajcie, to drobiazg bagatelizował sprawę Joey. Wiem, wykonujecie tylkoswoją robotę i tak dalej, ale nie martwcie się, będę miał forsę dla Carlosa.Właśnie miałem doniego wpaść jutro i o tym pogadać. Nadal nie odpowiedziałeś na pytanie mojego kolegi powtórzył Portorykańczyk.Masz te pieniądze czy nie? Nie odrzekł Joey. Ale będę miał, nie ma problemu.Murzyn popchnął Joey ego irozkazał: Idz. Mam iść? Dokąd? Słyszałeś mojego kumpla odparł Portorykańczyk. No, dalej, idz.Cała trójka poszła za róg.Joey martwił się, że ci dwaj mogą okazać się zbirami, którzyzabijają, bo ktoś krzywo na nich spojrzał.Po chwili Joey został skierowany w PięćdziesiątąCzwartą.Było to ciemne, odludne miejsce, gdzie mieściły się magazyny i parkingi. Chyba sobie stroicie ze mnie żarty bronił się Joey. Może pomyliliście mnie zkimś innym? Jestem Joey DePino.Wiszę Carlosowi tylko parę tysięcy dolców, i tyle.Faceci nic nie mówili, tylko pchali Joey ego dalej.Zatrzymali się w połowie drogi,pod zgasłą latarnią, i przyparli go do muru.Murzyn wyciągnął rękę z kieszeni, ale nie trzymałw niej rewolweru, tylko podsunął mu pod nos nożyk do cięcia kartonów. Myślisz, że się z tobą bawię, co?Powoli przesunął ostrze po twarzy Joey ego w górę i w dół, po czym na kurtce wyciąłmu znak X.Po chwili Joey poczuł ostry ból na lewej kości policzkowej i uświadomił sobie, żePortorykańczyk bije go pięścią.Joey zgiął się wpół, osłaniając twarz, a wtedy poczuł strasznyból w żołądku, bo ktoś go bił lub kopał.Ból narastał, ale Joey starał się o nim nie myśleć,wyobrażając sobie kwiaty.Tak kazała mu robić matka, kiedy jako dziecko miewał koszmarnesny.Na nic się to zdało w dzieciństwie i teraz też nic nie pomogło.Joey z trudem mógł uwierzyć w taki koniec swojego żywota zamordowany lubzastrzelony przez dwóch typów w ciemnym zaułku.Sądził, że umrze w łóżku jako starzec,którym opiekuje się Maureen i wnuki.Potem zaczął zastanawiać się, jaka będzie jego ostatniamyśl przed śmiercią.Bicie wreszcie się skończyło.Joey leżał na ziemi w pozycji embrionalnej i starał sięnawet nie drgnąć.W przeciwnym razie, obawiał się, ci dwaj znów zaczną go kopać.UsłyszałPortorykańczyka, jak mówi: Chodzmy już, Di. Poczekaj, coś mi się zdaje, że nie dość oberwał powiedział Murzyn.Joey poczuł kolejne uderzenie w żebra. Di, bo jeszcze ktoś nas zobaczy niecierpliwił się Portorykańczyk.Murzyn nachylił się nad Joey em: To tylko przedsmak tego, co cię czeka, jeśli Carlos nie dostanie swoich pieniędzy dopiątku. Di ponaglał Portorykańczyk.Nagle zrobiło się cicho.Joey nie ruszał się.Leżał na ziemi, zlizując krew z ust.Przedoczami stanęła mu piękna róża.8Joey opowiadał Maureen, jak to jakiś bezdomny nagle, bez powodu napadł na niegoprzed delikatesami.Nie spodziewał się, by kupiła tę bajeczkę.Ku jego zaskoczeniu, wewszystko uwierzyła. Musisz iść do szpitala! krzyczała histerycznie. Musisz sobie zrobić test na AIDS. Nie czytasz gazet? obruszył się Joey. Właśnie w szpitalach dostaje się AIDS. Nie wiadomo upierała się Maureen. Na pewno był narkomanem.Mógł cię zranićigłą.Proszę, nie bądz głupi, pozwól mi zabrać cię do szpitala. Zapomnij o tym protestował Joey. Nie zamierzam też dzwonić na policję.Nic ichnie obchodzi bezdomny.Nawet jeśli zaczną go szukać, to tylko go aresztują, a mnie będąciągać po sądach.Nie potrzebuję tego zamieszania.Wstał z kanapy, trzymając przy twarzy zawinięty w ręcznik lód.Straszliwie bolały gonogi i żebra, ale raczej niczego mu nie złamano.Ostatnią rzeczą, jakiej sobie życzył, byłapolicja, bo co miałby powiedzieć glinom: pobili mnie kumple tego lichwiarza i podaćrysopis obydwu typków? Dołożyli mu, bo muszą odzyskać pieniądze Carlosa, ale już bezwątpienia zabiliby go, gdyby poszedł na policję.No i Maureen dowiedziałaby się opożyczonych pieniądzach, a tego Joey najbardziej się bał.Hazard to jedno, ale gdybyMaureen odkryła, ile Joey naprawdę ma długów i jakie prowadzi interesy z lichwiarzami,miarka by się przebrała.W łóżku musiał cały czas leżeć na plecach [ Pobierz całość w formacie PDF ]