[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może wyczuł, że coś jest z nami nie tak,uznał, że może na tym zarobić, i pojechał za nami aż doHoneysuckle Cottage.Jeśli odkrył, że samochód, któryzostawiłyśmy na parkingu, należał do Paula Hannigana i żePaul Hannigan zaginął, może domyślił się, co się stało?A może to ktoś inny - ktoś, kogo znam? Czy na pewno niezdradziłam się z czymś przed Rogerem tego ranka pozabójstwie, mimo że tak bardzo starałam się zachowywaćnormalnie? Może jednak zauważył krwawy ślad na kuchennychdrzwiach? Roger jest wyjątkowo inteligentny i zawsze brakujemu pieniędzy, w końcu właśnie dlatego uczy mnie w domu.Aletani papier, tłusty odcisk grubego palucha na koperciewciśniętej wczesnym rankiem przez szparę na listy - tozupełnie nie pasowało do jego charakteru.Jeśli jednak cośtakiego jak charakter nie istnieje (a Roger był wyrazniepodekscytowany tym poglądem), mógł to być równie dobrzeon, jak i ktokolwiek inny.- Jak sądzisz, mamo, kto to jest?- Nie wiem, Shelley - odparła z roztargnieniem, nadal nieodrywając wzroku od listu.- Nie mam pojęcia.- Myślisz, że to może być Roger?- Nie - odparta zdecydowanym głosem, kręcąc głową.- Tona pewno nie on.To musi być przestępca, notorycznyprzestępca.- Więc może facet z terenówki? Wyglądał jak przestępca, obie to zauważyłyśmy.Mama zastanawiała się przez chwilę.- To już bardziej prawdopodobne - rzekła wreszcie.- Alezupełnie nie rozumiem, w jaki sposób mógłby odkryć naszątajemnicę.Tylko my dwie wiemy, co zdarzyło się tamtej nocy.Znowu popatrzyła na list, jakby miał magnetyczną moc,której nie była w stanie się oprzeć.- Tak czy inaczej - powiedziała - wkrótce się dowiemy.-Rzuciłam jej pytające spojrzenie, więc wyjaśniła: - Autor listunapisał, że przyjdzie dzisiaj.Ktokolwiek to jest, wkrótce siętutaj pojawi.Wyobraziłam sobie faceta z terenówki w naszej kuchni, jakbuja się na krześle i żując gumę, z aroganckim uśmiechemstawia kolejne żądania.Zadrżałam z obrzydzenia, jakbympodniosła kamień w ogrodzie i odkryła pod nim gniazdowijących się robaków.- Co robić? - spytałam ponuro.Mama skrzyżowała ręce na piersi, jakby nagle zrobiło jej sięzimno.- Obawiam się, że niewiele możemy zrobić - odparła.- Jeśliszantażysta pójdzie na policję, będą musieli sprawdzić jegoinformacje.Przyjdą tu z nakazem i zaczną szukać ciała, możenawet przyprowadzą psy tropiące.Wtedy będzie po nas.Oczyma wyobrazni zobaczyłam psy, które rozkopują luznąziemię na klombie, by odsłonić sterczącą w górę rękęnieboszczyka.Mama znowu popatrzyła na list i nagle zgniotła go w dłoni.- Nie rozumiem! - wykrzyknęła.- Jak ktokolwiek zdołał toodkryć? Byłyśmy takie ostrożne! Co nas zdradziło? I dlaczegodopiero teraz, kiedy minęły prawie dwa miesiące?Dopiła kawę i nerwowo przeczesała palcami zmierzwionewłosy.- Dolać ci kawy? - zapytałam.Kiwnęła głową i wyciągnęła kubek w moją stronę.Napełniając go, zauważyłam, że drży w jej dłoni.- Więc to koniec? - spytałam z niedowierzaniem.Mama rozprostowała list i jeszcze raz mu się przyjrzała. - Myślę, że wpadłyśmy w pułapkę - powiedziała z re-zygnacją.Uderzyło mnie, że użyła właśnie tego słowa.Więc jednakciągle byłyśmy myszami, myszami schwytanymi w pułapkę.- Czy jest cokolwiek, co możemy zrobić?Mama zakryła twarz rękami, a potem powoli opuściła dłoniei złożyła je pod brodą jak do modlitwy.- Niestety, nic takiego nie przychodzi mi do głowy, Shelley.Mamy bardzo niewiele możliwości.Pomyślałam o wszystkim, co zrobiłyśmy do tej pory, żebyuniknąć wykrycia.Zakopałyśmy ciało włamywacza podróżanym klombem i pojechałyśmy jego samochodem, tymturkusowym gruchotem, do miasta, gdzie miałyśmynieprzyjemne spotkanie z facetem z terenówki.Wysprzą-tałyśmy dokładnie kuchnię i schowałyśmy wszystkie dowodydo worków na śmieci, które potem mama wrzuciła doopuszczonego górniczego szybu w parku narodowym.A teraz, po tylu staraniach, miałyśmy zostać pokonane, i tonie przez policyjnych detektywów, lecz przez jakiegoś chciwegoszantażystę?- Więc jednak mamy jakieś możliwości - powiedziałam.-Jakie?Mama zwróciła ku mnie zmęczoną twarz.Była takwyczerpana, że oczy same jej się zamykały, a zmarszczki wokółnich wyglądały na głębsze niż zwykle.- Możemy pójść na policję i przyznać się do wszystkiego,zanim szantażysta zdąży tu dotrzeć - odparła cicho.Nie była to zachęcająca propozycja.Wyobraziłam sobie białyjak duch namiot nad różanym klombem, tłum dziennikarzy napodjezdzie i nas na tylnym siedzeniu policyjnego radiowozu,skutych kajdankami.A pózniej wielogodzinne przesłuchaniana komendzie, upokarzające fotografie, które trafią dopolicyjnych akt, pobieranie odcisków palców.Kilka miesięcyoczekiwania, proces i prokurator zadający pytanie, na którenie ma odpowiedzi:  Jeśli naprawdę uważała pani, że nierobiłyście niczego złego, panno Rivers, jeśli naprawdę byłapani przekonana, że działałyście w samoobronie, dlaczego zakopałyście ciało pana Hannigana w ogrodzie przyHoneysuckle Cottage?Obawa przed więzieniem, realna tamtej nocy, kiedyzabiłyśmy Paula Hannigana, teraz zmieniła się w pewność.Zredniowieczny horror w XXI wieku.Dramatyczny zwrot wżyciorysie, błyskotliwa kariera odstawiona na bocznicę, naktórej będzie rdzewiała przez Bóg jeden wie ile lat, a ja samazmuszona do dzielenia intymnej codzienności z dziewczynamibardziej prymitywnymi i brutalnymi niż Teresa Watson iEmma Townley razem wzięte.Wiedziałam, że nie dam rady tego przetrwać.Nie zdołamznieść tego okrucieństwa i prostactwa.Skończę, odbierającsobie życie.- To wszystko? - spytałam zduszonym głosem, jakbym jużczuła pętlę zaciskającą się na szyi.- Nie ma nic innego, comogłybyśmy zrobić?Mama wzruszyła ramionami.- Możemy mu zapłacić te dwadzieścia tysięcy - powiedziaław taki sposób, że zabrzmiało to raczej jak pytanie niżodpowiedz.- Ale przecież nie mamy dwudziestu tysięcy funtów -zauważyłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl