[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To ten człowiek, który chciał odkupić Sarah od twojego wuja odparła. Był nieznośny w tej sprawie, żałujęjednak, że go straciłam.Jest życzliwym człowiekiem i znakomitym budowniczym.Powinnaś zobaczyć jego sztucznymarmur; istne cudo. I pozostawiając mnie z tą informacją, która pozwoliła jej nie wspominać o reakcji wujana zabiegi pana Rogeta, zawołała do woznicy, by podał jejdłoń, po czym przeskoczyła zwinnie przez błoto.Całą noc padał ulewny deszcz; rankiem powietrze byłochłodne, niebo przybrało barwę bladego błękitu i miastonagle opanował radosny nastrój.Wyjrzałam przez fron-95towe drzwi i zobaczyłam sąsiadów pijących na balkoniekawę, podczas gdy dom trząsł się od łoskotu otwieranychokiennic.Wzdłuż całej ulicy niosło się echem skrzypieniezawiasów, trzask drewna o drewno i słychać było radosnepozdrowienia ludzi, którzy widzieli się po raz pierwszyod tygodni.Pokazała się ciotka; wystrojona do kościoła,naciągała jeszcze rękawiczki. Idę na mszę, złożyć dzięki oświadczyła radośnie.Nie pójdziesz ze mną? Wszyscy tam będą. Nie, dziękuję odparłam. Nie mam pojęcia, jak sobie radzisz bez pociechy, jakądaje wiara. Jakoś sobie radzę odpowiedziałam z uśmiechem,w żadnym razie nie chcąc jej urazić.Ojciec miał wysokiemniemanie o ciotce Lelii i powiadał, że nawet z religiipotrafi uczynić cnotę, co w jego ustach stanowiło niewątpliwy wyraz uznania. Niechże tak będzie, moja droga; ja wobec tego pomodlę się za ciebie oświadczyła, podchodząc, żeby pocałować mnie w policzek. I za duszę twojej biednej matki, która jest już w niebie.Weszła Sarah ze śniadaniem na tacy. W jadalni rzuciłam i pozbyłam jej się machnięciemręki.Poszłam za ciotką do drzwi i patrzyłam, jak na roguwciąga ją strumień pieszych; wszyscy byli elegancko ubranii lekkim tonem pozdrawiali się nawzajem.Nikt, pomyślałam, nie nazwałby prawdziwego powodu swojego dobrego samopoczucia i nie wyraził głośno tego, co odczuwa: Inni umarli, ale ja żyję".Wróciłam do jadalni i wzięłamz talerza kromkę chleba.Zawołałam Sarah, która pojawiła się w drzwiach ze spuszczonym wzrokiem.96Od tamtej nocy, kiedy umarła matka, starała się mnieunikać, a to chowając się w kuchni, a to przesiadującz dzieckiem w swoim nagrzanym pokoju, przychodząc jedynie na wezwanie.Przełykałam kęsy chleba i przyglądałam się jej.Zdawała się sztywnieć pod moim wzrokiem,obracać w kamień, nawet przestawała mrugać; to taka jejsztuczka. Wiesz przecież zaczęłam że służbie nie wolnoprzyjmować gości w drzwiach frontowych. Tak, pszepani zgodziła się.Tylko jej wargi poruszyły się, twarz pozostała nieruchoma.Usiadłam przy stole i oderwałam następny kawałekchleba. Nalej mi kawy poleciłam.Wzięła dzbanek, nachyliła się i gorący, czarny strumieńspłynął do mojej filiżanki.Byłam pewna, że wie, że jawiem wszystko o panu Rogecie. Kim był ten mężczyzna, z którym wczoraj rozmawiałaś? spytałam. To pan Roget odparła.Wyglądała na wystraszoną,spodziewała się najgorszego. Jaki był cel jego wizyty?Postawiła ostrożnie dzbanek na podstawce, po czymcofnęła się, tak że nie widziałam jej twarzy. Przysłał go mój brat, żeby powiedział, że dostał pracę na przystani. Kto dostał tę pracę? Pan Roget? Nie, pszepani.Mój brat.Wynajęli go od jego pana dopracy na przystani. A jak ma na imię twój brat? Clarence.Popijałam kawę.Brat, pomyślałam.Jaki sprytny pomysł.97Zastanawiałam się, czy wymyśliła go sama, czy też opracowali to wspólnie z panem Rogetem. To chyba dość niezwykłe zauważyłam żeby człowiek wolny służył za posłańca pomiędzy dwojgiem niewolników?Naturalnie zmilczała.Po jakimś czasie znużyła mniejej obecność za plecami. Idz już sobie powiedziałam. I powiedz Peek, żeby pomogła ci otworzyć wszystkie okiennice.Swój majątek matka w całości zapisała mnie i jest większy,niż sądziłam.Część pieniędzy zainwestowała, o czym nicnie wiedziałam, na dodatek kapitał powiększył się imponująco.Mam zatem przejąć dom, umeblowanie, dochódwystarczający, by żyć wygodnie, i dwoje niewolników, Peekoraz chłopca o imieniu Isaiah, którego matka wynajęła piekarzowi w mieście.Wszystko to jest moje, a jednocześnienie moje, ponieważ mój mąż może, i niewątpliwie tak uczyni, rozporządzać całością spadku, kiedy tylko go przejmę. Czy nie ma żadnego sposobu, żebym mogła zachować to dla siebie? błagałam o pomoc prawnika. Nie ma, chyba że rozwiedzie się pani z mężem odparł. A to mogłoby trwać latami.Tymczasem on sprawowałby kontrolę nad majątkiem.Ciotka siedziała obok mnie, mocno zacisnęła wargii mruganiem usiłowała utrzymać na odległość słowo rozwód". Oczywiście, w razie śmierci męża wszystko będzienależeć do pani zapewnił mnie prawnik. Jeśli coś jeszcze zostanie zauważyłam. Prawatego stanu są tak pomyślane, żeby skłaniać obywatela do98morderstwa rzuciłam do ciotki, kiedy opuściłyśmy biuro adwokata. Wszędzie jest tak samo. Spojrzała na mnie z dezaprobatą. Własność kobiety należy do jej męża. Mój mąż nie zechce Peek.Co mam z nią zrobić? Peek to rzeczywiście problem przyznała ciotka.Chodz, wypij ze mną kawę i porozmawiamy o tym.Testament matki nie pozwalał sprzedać Peek na targu,wynająć żadnej instytucji ani też wywozić z miasta, bo,jak ujęła to matka: przeraża ją życie na wsi". Nie mam ochoty jej zatrzymywać powiedziałamciotce, kiedy zasiadłyśmy w jej salonie. Może wzięłabyś ją sobie? Nie odparła ciotka. Moja Ines jest znakomitą kucharką.A smutna prawda jest taka, że Peek nie jestw tym fachu mistrzynią. Delphine powiada, że mleko kwaśnieje od jej spojrzenia oznajmiłam. Twoja biedna matka zwykle wypożyczała od nas Ines,kiedy urządzała proszone obiady. Ciotka się uśmiechnęła. Dwa, trzy razy w miesiącu, za każdym razem, gdyja i wuj jedliśmy poza domem. To było bardzo wielkoduszne z waszej strony przyznałam. To była wymiana wyjaśniła ciotka. Peek spędzała te wieczory w mojej dużej kuchni, przygotowując dlanas wszystkich te swoje mikstury.Nikt nie jest w staniewytrzymać w domu, gdy to robi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. To ten człowiek, który chciał odkupić Sarah od twojego wuja odparła. Był nieznośny w tej sprawie, żałujęjednak, że go straciłam.Jest życzliwym człowiekiem i znakomitym budowniczym.Powinnaś zobaczyć jego sztucznymarmur; istne cudo. I pozostawiając mnie z tą informacją, która pozwoliła jej nie wspominać o reakcji wujana zabiegi pana Rogeta, zawołała do woznicy, by podał jejdłoń, po czym przeskoczyła zwinnie przez błoto.Całą noc padał ulewny deszcz; rankiem powietrze byłochłodne, niebo przybrało barwę bladego błękitu i miastonagle opanował radosny nastrój.Wyjrzałam przez fron-95towe drzwi i zobaczyłam sąsiadów pijących na balkoniekawę, podczas gdy dom trząsł się od łoskotu otwieranychokiennic.Wzdłuż całej ulicy niosło się echem skrzypieniezawiasów, trzask drewna o drewno i słychać było radosnepozdrowienia ludzi, którzy widzieli się po raz pierwszyod tygodni.Pokazała się ciotka; wystrojona do kościoła,naciągała jeszcze rękawiczki. Idę na mszę, złożyć dzięki oświadczyła radośnie.Nie pójdziesz ze mną? Wszyscy tam będą. Nie, dziękuję odparłam. Nie mam pojęcia, jak sobie radzisz bez pociechy, jakądaje wiara. Jakoś sobie radzę odpowiedziałam z uśmiechem,w żadnym razie nie chcąc jej urazić.Ojciec miał wysokiemniemanie o ciotce Lelii i powiadał, że nawet z religiipotrafi uczynić cnotę, co w jego ustach stanowiło niewątpliwy wyraz uznania. Niechże tak będzie, moja droga; ja wobec tego pomodlę się za ciebie oświadczyła, podchodząc, żeby pocałować mnie w policzek. I za duszę twojej biednej matki, która jest już w niebie.Weszła Sarah ze śniadaniem na tacy. W jadalni rzuciłam i pozbyłam jej się machnięciemręki.Poszłam za ciotką do drzwi i patrzyłam, jak na roguwciąga ją strumień pieszych; wszyscy byli elegancko ubranii lekkim tonem pozdrawiali się nawzajem.Nikt, pomyślałam, nie nazwałby prawdziwego powodu swojego dobrego samopoczucia i nie wyraził głośno tego, co odczuwa: Inni umarli, ale ja żyję".Wróciłam do jadalni i wzięłamz talerza kromkę chleba.Zawołałam Sarah, która pojawiła się w drzwiach ze spuszczonym wzrokiem.96Od tamtej nocy, kiedy umarła matka, starała się mnieunikać, a to chowając się w kuchni, a to przesiadującz dzieckiem w swoim nagrzanym pokoju, przychodząc jedynie na wezwanie.Przełykałam kęsy chleba i przyglądałam się jej.Zdawała się sztywnieć pod moim wzrokiem,obracać w kamień, nawet przestawała mrugać; to taka jejsztuczka. Wiesz przecież zaczęłam że służbie nie wolnoprzyjmować gości w drzwiach frontowych. Tak, pszepani zgodziła się.Tylko jej wargi poruszyły się, twarz pozostała nieruchoma.Usiadłam przy stole i oderwałam następny kawałekchleba. Nalej mi kawy poleciłam.Wzięła dzbanek, nachyliła się i gorący, czarny strumieńspłynął do mojej filiżanki.Byłam pewna, że wie, że jawiem wszystko o panu Rogecie. Kim był ten mężczyzna, z którym wczoraj rozmawiałaś? spytałam. To pan Roget odparła.Wyglądała na wystraszoną,spodziewała się najgorszego. Jaki był cel jego wizyty?Postawiła ostrożnie dzbanek na podstawce, po czymcofnęła się, tak że nie widziałam jej twarzy. Przysłał go mój brat, żeby powiedział, że dostał pracę na przystani. Kto dostał tę pracę? Pan Roget? Nie, pszepani.Mój brat.Wynajęli go od jego pana dopracy na przystani. A jak ma na imię twój brat? Clarence.Popijałam kawę.Brat, pomyślałam.Jaki sprytny pomysł.97Zastanawiałam się, czy wymyśliła go sama, czy też opracowali to wspólnie z panem Rogetem. To chyba dość niezwykłe zauważyłam żeby człowiek wolny służył za posłańca pomiędzy dwojgiem niewolników?Naturalnie zmilczała.Po jakimś czasie znużyła mniejej obecność za plecami. Idz już sobie powiedziałam. I powiedz Peek, żeby pomogła ci otworzyć wszystkie okiennice.Swój majątek matka w całości zapisała mnie i jest większy,niż sądziłam.Część pieniędzy zainwestowała, o czym nicnie wiedziałam, na dodatek kapitał powiększył się imponująco.Mam zatem przejąć dom, umeblowanie, dochódwystarczający, by żyć wygodnie, i dwoje niewolników, Peekoraz chłopca o imieniu Isaiah, którego matka wynajęła piekarzowi w mieście.Wszystko to jest moje, a jednocześnienie moje, ponieważ mój mąż może, i niewątpliwie tak uczyni, rozporządzać całością spadku, kiedy tylko go przejmę. Czy nie ma żadnego sposobu, żebym mogła zachować to dla siebie? błagałam o pomoc prawnika. Nie ma, chyba że rozwiedzie się pani z mężem odparł. A to mogłoby trwać latami.Tymczasem on sprawowałby kontrolę nad majątkiem.Ciotka siedziała obok mnie, mocno zacisnęła wargii mruganiem usiłowała utrzymać na odległość słowo rozwód". Oczywiście, w razie śmierci męża wszystko będzienależeć do pani zapewnił mnie prawnik. Jeśli coś jeszcze zostanie zauważyłam. Prawatego stanu są tak pomyślane, żeby skłaniać obywatela do98morderstwa rzuciłam do ciotki, kiedy opuściłyśmy biuro adwokata. Wszędzie jest tak samo. Spojrzała na mnie z dezaprobatą. Własność kobiety należy do jej męża. Mój mąż nie zechce Peek.Co mam z nią zrobić? Peek to rzeczywiście problem przyznała ciotka.Chodz, wypij ze mną kawę i porozmawiamy o tym.Testament matki nie pozwalał sprzedać Peek na targu,wynająć żadnej instytucji ani też wywozić z miasta, bo,jak ujęła to matka: przeraża ją życie na wsi". Nie mam ochoty jej zatrzymywać powiedziałamciotce, kiedy zasiadłyśmy w jej salonie. Może wzięłabyś ją sobie? Nie odparła ciotka. Moja Ines jest znakomitą kucharką.A smutna prawda jest taka, że Peek nie jestw tym fachu mistrzynią. Delphine powiada, że mleko kwaśnieje od jej spojrzenia oznajmiłam. Twoja biedna matka zwykle wypożyczała od nas Ines,kiedy urządzała proszone obiady. Ciotka się uśmiechnęła. Dwa, trzy razy w miesiącu, za każdym razem, gdyja i wuj jedliśmy poza domem. To było bardzo wielkoduszne z waszej strony przyznałam. To była wymiana wyjaśniła ciotka. Peek spędzała te wieczory w mojej dużej kuchni, przygotowując dlanas wszystkich te swoje mikstury.Nikt nie jest w staniewytrzymać w domu, gdy to robi [ Pobierz całość w formacie PDF ]