[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zła-pał ją całkiem zręcznie i obsypał pocałunkami, jakich wcześniej nie doświadczyła.Gdyw końcu podniósł głowę i spojrzał na nią, w jego oczach ujrzała łzy.- Skoro stałeś się mądry, to musisz mnie wiele nauczyć - powiedziała.Znów ją pocałował i okazało się, że nauka wcale nie jest potrzebna.Powóz kuzyna był wygodny i miał solidne sprężyny, chociaż daleko mu było doelegancji ekwipażu Rohana.Ruszyli natychmiast i wkrótce znalezli się daleko od Maisonde Giverney.Elinor siedziała odrętwiała w kącie, otuliwszy się pelisą, i rozpamiętywała swojąporażkę.Milczała aż do chwili, gdy znalezli się nad rzeką i przekonała się, że wcale niezmierzają do pałacu, lecz w przeciwnym kierunku.- Dokąd jedziemy? Obiecał pan zawiezć mnie do Lydii - powiedziała spłoszona.Jeśli kolejny mężczyzna ją zdradzi.- Moja droga kuzynko - odparł gładko.- Pani droga siostra ma się dobrze, alemieszka teraz w domu narzeczonego, Etienne'a de Giverney.Nie trzeba się martwić, ma-ją przyzwoitkę, tak jak należy, i planują cichy ślub, gdy tylko będzie to możliwe.Siostraprzesyła pani wyrazy miłości i prosi, aby się o nią nie martwić.- Lydia ma poślubić Etienne'a? - zapytała z powątpiewaniem Elinor.To rozwiązanie wydawało się naprawdę rozsądne, dobrze pamiętała jednak miło-sne wyznanie siostry.Czyżby głos rozsądku zwyciężył? Jeśli tak, to nie powinna sięniepokoić.- Odwiedzał ją codziennie, ponawiał oświadczyny, więc w końcu je przyjęła.Do-brze, że zabrał ją spod dachu Rohana, nie sądzi pani, kuzynko?- Tak - przyznała.- Czy mogę ją zobaczyć?RLT- Rozsądniej byłoby odłożyć to na pózniej.Jeszcze nie spytała mnie pani, jakąmam propozycję.Zmusiła się, by okazać zainteresowanie.- Słucham, kuzynie.Zapewne chciał jej zaproponować posadę damy do towarzystwa u starzejącej sięciotki albo guwernantki.- Wiem, że zabrzmi to zaskakująco, ale przemyślałem rzecz we wszystkich szcze-gółach i wygląda na to, że takie rozwiązanie likwiduje wszelkie problemy.Może nie tegopani oczekiwała, ale sądzę, że sprawy ułożą się jak najlepiej.- Kuzynie - przerwała mu obcesowo Elinor, czując przypływ dawnej energii.- Copróbuje mi pan powiedzieć?Ujął ją za rękę i mimo że powóz rzucał, przykląkł przed nią na jedno kolano.Pa-trzyła na to ze zgrozą.- Proponuję pani małżeństwo.Powinniśmy dobrze się rozumieć, poza tym mampoczucie, że ten wspaniały spadek, który otrzymałem, należy się właściwie pani.Chcęwięc podzielić się z nią majątkiem.- Kuzynie.- zaczęła łagodnie, starając się ukryć irytację.- Budzi pani mój głęboki szacunek.i wiele ciepłych uczuć.Sądzę, że z czasem siępokochamy, i bardzo proszę, aby zechciała pani przemyśleć moje oświadczyny.Długo mu się przyglądała, przez cały czas zajęta utrzymywaniem się na siedzeniuw podskakującym powozie.Z niechęcią uznała, że małżeństwo rzeczywiście rozwiązujewszystkie problemy.Rohan usłyszy, co się stało, i szybko o niej zapomni, a przecieżwłaśnie tego sobie życzyła.Jeśli nie może go mieć, to niech ich znajomość skończy sięraz na zawsze.- Dobrze - powiedziała zwięzle.- Chcę jednak niezwłocznie wyjechać do Anglii.Uśmiechnął się promiennie.- Moja droga, nieduży statek już czeka na nas w Calais.Dopłyniemy do Anglii ju-tro.RLTA więc jutro znajdzie się z dala od tego kraju, w którym mieszkała przez ostatniedziesięć lat.Rohan nie będzie mógł za nią pojechać, nawet jeśli nagle odzyska rozum iprzypomni sobie chwile ich miłosnego uniesienia.Ryzykowałby własne życie.- A co z moją siostrą?- Zaprosimy ją razem z mężem, gdy tylko uporządkujemy nasze sprawy - obiecał.-Dzięki specjalnej licencji możemy się pobrać w Dorset niemal natychmiast po przyjez-dzie.Nie ma pani pojęcia, moja droga, jak bardzo mnie uszczęśliwiła.Obawiałem się, żemoje nadzieje są płonne.Przesiadł się tak, by być obok niej, więc natychmiast zajęła jego poprzednie miej-sce.Jego bliskość ją krępowała.- Muszę panu coś powiedzieć, kuzynie - oznajmiła.- Może to zmienić pańskie za-miary.- Nie wiem, co by to mogło być, moja droga.- Przez ostatnie lata znajdowałam się w trudnym położeniu.- Wiem.Złości mnie, że ojciec pani nie pomógł, kiedy było to najbardziej potrzeb-ne.- Obawiam się, Marcusie, że nie jestem już panną.Przyjął to bez mrugnięcia.- Na pewno nie ze swojej winy, moja droga.Nie mnie rzucać oskarżenia.Ważnejest to, aby była pani skromna i dochowała mi wierności.- Wobec tego jestem gotowa pana poślubić - oznajmiła po dłuższym milczeniuElinor.- Moja kochana kuzynko! - zawołał wyraznie zadowolony [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zła-pał ją całkiem zręcznie i obsypał pocałunkami, jakich wcześniej nie doświadczyła.Gdyw końcu podniósł głowę i spojrzał na nią, w jego oczach ujrzała łzy.- Skoro stałeś się mądry, to musisz mnie wiele nauczyć - powiedziała.Znów ją pocałował i okazało się, że nauka wcale nie jest potrzebna.Powóz kuzyna był wygodny i miał solidne sprężyny, chociaż daleko mu było doelegancji ekwipażu Rohana.Ruszyli natychmiast i wkrótce znalezli się daleko od Maisonde Giverney.Elinor siedziała odrętwiała w kącie, otuliwszy się pelisą, i rozpamiętywała swojąporażkę.Milczała aż do chwili, gdy znalezli się nad rzeką i przekonała się, że wcale niezmierzają do pałacu, lecz w przeciwnym kierunku.- Dokąd jedziemy? Obiecał pan zawiezć mnie do Lydii - powiedziała spłoszona.Jeśli kolejny mężczyzna ją zdradzi.- Moja droga kuzynko - odparł gładko.- Pani droga siostra ma się dobrze, alemieszka teraz w domu narzeczonego, Etienne'a de Giverney.Nie trzeba się martwić, ma-ją przyzwoitkę, tak jak należy, i planują cichy ślub, gdy tylko będzie to możliwe.Siostraprzesyła pani wyrazy miłości i prosi, aby się o nią nie martwić.- Lydia ma poślubić Etienne'a? - zapytała z powątpiewaniem Elinor.To rozwiązanie wydawało się naprawdę rozsądne, dobrze pamiętała jednak miło-sne wyznanie siostry.Czyżby głos rozsądku zwyciężył? Jeśli tak, to nie powinna sięniepokoić.- Odwiedzał ją codziennie, ponawiał oświadczyny, więc w końcu je przyjęła.Do-brze, że zabrał ją spod dachu Rohana, nie sądzi pani, kuzynko?- Tak - przyznała.- Czy mogę ją zobaczyć?RLT- Rozsądniej byłoby odłożyć to na pózniej.Jeszcze nie spytała mnie pani, jakąmam propozycję.Zmusiła się, by okazać zainteresowanie.- Słucham, kuzynie.Zapewne chciał jej zaproponować posadę damy do towarzystwa u starzejącej sięciotki albo guwernantki.- Wiem, że zabrzmi to zaskakująco, ale przemyślałem rzecz we wszystkich szcze-gółach i wygląda na to, że takie rozwiązanie likwiduje wszelkie problemy.Może nie tegopani oczekiwała, ale sądzę, że sprawy ułożą się jak najlepiej.- Kuzynie - przerwała mu obcesowo Elinor, czując przypływ dawnej energii.- Copróbuje mi pan powiedzieć?Ujął ją za rękę i mimo że powóz rzucał, przykląkł przed nią na jedno kolano.Pa-trzyła na to ze zgrozą.- Proponuję pani małżeństwo.Powinniśmy dobrze się rozumieć, poza tym mampoczucie, że ten wspaniały spadek, który otrzymałem, należy się właściwie pani.Chcęwięc podzielić się z nią majątkiem.- Kuzynie.- zaczęła łagodnie, starając się ukryć irytację.- Budzi pani mój głęboki szacunek.i wiele ciepłych uczuć.Sądzę, że z czasem siępokochamy, i bardzo proszę, aby zechciała pani przemyśleć moje oświadczyny.Długo mu się przyglądała, przez cały czas zajęta utrzymywaniem się na siedzeniuw podskakującym powozie.Z niechęcią uznała, że małżeństwo rzeczywiście rozwiązujewszystkie problemy.Rohan usłyszy, co się stało, i szybko o niej zapomni, a przecieżwłaśnie tego sobie życzyła.Jeśli nie może go mieć, to niech ich znajomość skończy sięraz na zawsze.- Dobrze - powiedziała zwięzle.- Chcę jednak niezwłocznie wyjechać do Anglii.Uśmiechnął się promiennie.- Moja droga, nieduży statek już czeka na nas w Calais.Dopłyniemy do Anglii ju-tro.RLTA więc jutro znajdzie się z dala od tego kraju, w którym mieszkała przez ostatniedziesięć lat.Rohan nie będzie mógł za nią pojechać, nawet jeśli nagle odzyska rozum iprzypomni sobie chwile ich miłosnego uniesienia.Ryzykowałby własne życie.- A co z moją siostrą?- Zaprosimy ją razem z mężem, gdy tylko uporządkujemy nasze sprawy - obiecał.-Dzięki specjalnej licencji możemy się pobrać w Dorset niemal natychmiast po przyjez-dzie.Nie ma pani pojęcia, moja droga, jak bardzo mnie uszczęśliwiła.Obawiałem się, żemoje nadzieje są płonne.Przesiadł się tak, by być obok niej, więc natychmiast zajęła jego poprzednie miej-sce.Jego bliskość ją krępowała.- Muszę panu coś powiedzieć, kuzynie - oznajmiła.- Może to zmienić pańskie za-miary.- Nie wiem, co by to mogło być, moja droga.- Przez ostatnie lata znajdowałam się w trudnym położeniu.- Wiem.Złości mnie, że ojciec pani nie pomógł, kiedy było to najbardziej potrzeb-ne.- Obawiam się, Marcusie, że nie jestem już panną.Przyjął to bez mrugnięcia.- Na pewno nie ze swojej winy, moja droga.Nie mnie rzucać oskarżenia.Ważnejest to, aby była pani skromna i dochowała mi wierności.- Wobec tego jestem gotowa pana poślubić - oznajmiła po dłuższym milczeniuElinor.- Moja kochana kuzynko! - zawołał wyraznie zadowolony [ Pobierz całość w formacie PDF ]