[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pańskiwniosek, panie prokuratorze?Bell spłoszonym wzrokiem patrzy w swoje akta i najwyrazniej nie może niczego wymyślić napoczekaniu. Kara pieniężna w wysokości pięćdziesięciu dniówek mówi wreszcie. Dwudziestu poprawia Sophie. Zamykam rozprawę.Kiedy już oba czarne manekiny wychodzą z sali, Mia zostaje sama na ławie oskarżonych.Za jejplecami, w strefie dla publiczności, podnosi się obrońca, idzie naprzód i czeka, żeby Mia na niegospojrzała. Rosentreter mówi. Będę pani nowym adwokatem.Miły chłopakBez wątpienia jest to miły chłopak.Trochę przerośnięty, ma nieco za długie włosy, które ciągleodgarnia sobie z czoła.Poza tym jego palce bez przerwy są w ruchu.Badają przedmioty znajdującesię w pobliżu, upewniają się, czy ubranie dobrze na nim leży, na krótkie chwile znikają w kieszeniachspodni i wyłaniają się z powrotem, aby klepnąć rozmówcę po plecach, w rzeczywistości jednak wcaleich nie dotykając.Palce Rosentretera sprawiają wrażenie oddziału pomocniczego profilaktykimedycznej wciąż w ruchu, aby rozwiązać dany problem.W tej chwili obmacują kant stołu, zktórego to powodu Rosentreter stoi zgięty, jakby zbierało mu się na wymioty. To dla mnie zaszczyt.I nie mówię tego tylko ot tak sobie. Nie wiem odpowiada Mia co miałoby być zaszczytne w przypadku takiej klientki.Patrzy w bok, aby nie gapić się na klamrę u paska Rosentretera.Adwokat robi krok w lewo i dwa wprawo, decyduje się na krzesło i przysuwa je tak, żeby usiąść naprzeciw Mii tkwiącej wciąż na ławieoskarżonych. Po pierwsze, pani Holl: wyrazy współczucia.Podziwiam pani postawę.Zapewne ostatniemiesiące były dla pani piekłem. Gdyby moja postawa była aż tak godna podziwu, nie siedzielibyśmy teraz tutaj. Wszystko ma swoje zalety! Rosentreter śmieje się, ale milknie po chwili, zdając sobie sprawę,że Mia słusznie nie podziela jego poglądu. Niech pani tego tutaj zaczyna od nowa i obejmuje salęszerokim ruchem ręki nie traktuje zbyt poważnie.To tylko różne tryby postępowania.Procedury.Biurokratyczne czynności, jak za przyciśnięciem guzika uruchamiane przez określone sposobyzachowań.Z panią jako taką nie ma to zbyt wiele wspólnego.Mia przygląda się Rosentreterowi, jak otwiera aktówkę, aby podsunąć jej do podpisupełnomocnictwo procesowe.Kiedy przy tym spada mu na podłogę zestaw przyborów do pisania, potwarzy kobiety przemyka lekki uśmiech. Widzi pani mówi adwokat, podnosząc się zaczerwieniony. Sąd, w którym pracuje ktośmojego pokroju, nie może być aż taki zły.Nawiasem mówiąc, znałem pani brata.Mia, która chciała właśnie złożyć podpis, zastyga w bezruchu. Czy był pan może funkcjonariuszem armii tych czarnych manekinów? Ja przecież jestem obrońcą! Ręce Rosentretera fruną w powietrze niczym spłoszone ptaki.Przedstawicielem interesu prywatnego.Jako taki sprawdzam również comiesięczne sprawozdanietrybunału METODY odnoszące się do tego rejonu sądowego.I co mam powiedzieć?Przez chwilę patrzy na Mię, jakby rzeczywiście czekał na to, że mu wyjawi, co powinienpowiedzieć.Mruga oczami, bo łaskoczą go włosy opadające z czoła.W zwyczajnych okolicznościach, jako ze należy do gatunku rzekomo miłych głupców, którzybezgranicznie Mię denerwują, wzbudzałby w niej uczucie nienawiści.Ludzie pokroju Rosentreteranoszą w portfelach zdjęcia dzieci i pokazują je różnym osobom stojącym w supermarketach wkolejce do kasy.Spózniają się na umówione spotkania, bo po drodze pomogli zabłąkanemuprzechodniowi, żeby ten w porę dotarł na umówione spotkanie.Na pytanie o sens życia odpowiadająpytaniem, czy sens nie jest czasem starą walutą chińską.Uważają, że to bardzo zabawne.Mia lubiwłaściwie tylko ludzi obdarzonych rozumem oraz wolą jego jak najskuteczniejszegowykorzystywania.Dzieli ludzkość na dwie grupy: profesjonalistów i nieprofesjonalistów.Rosentreternajwyrazniej należy do tej drugiej kategorii.Ani płacz, ani krzyk, ani też nocne koszmary senne niemogłyby jednak powiedzieć tyle o stanie psychicznym Mii co fakt, że obecność Rosentretera jest jejmimo wszystko miła.Z każdym oddechem Mia czuje coraz większe odprężenie. Nie znałem Moritza osobiście mówi w końcu Rosentreter. Jedynie w jego istnieniuwirtualnym.Rozumie pani? Ani słowa.Nie jestem z pańskiej branży.Proszę wyrażać się jasno. Oczywiście, tak właśnie.To bardzo proste.Pani brat widniał na czarnej liście [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Pańskiwniosek, panie prokuratorze?Bell spłoszonym wzrokiem patrzy w swoje akta i najwyrazniej nie może niczego wymyślić napoczekaniu. Kara pieniężna w wysokości pięćdziesięciu dniówek mówi wreszcie. Dwudziestu poprawia Sophie. Zamykam rozprawę.Kiedy już oba czarne manekiny wychodzą z sali, Mia zostaje sama na ławie oskarżonych.Za jejplecami, w strefie dla publiczności, podnosi się obrońca, idzie naprzód i czeka, żeby Mia na niegospojrzała. Rosentreter mówi. Będę pani nowym adwokatem.Miły chłopakBez wątpienia jest to miły chłopak.Trochę przerośnięty, ma nieco za długie włosy, które ciągleodgarnia sobie z czoła.Poza tym jego palce bez przerwy są w ruchu.Badają przedmioty znajdującesię w pobliżu, upewniają się, czy ubranie dobrze na nim leży, na krótkie chwile znikają w kieszeniachspodni i wyłaniają się z powrotem, aby klepnąć rozmówcę po plecach, w rzeczywistości jednak wcaleich nie dotykając.Palce Rosentretera sprawiają wrażenie oddziału pomocniczego profilaktykimedycznej wciąż w ruchu, aby rozwiązać dany problem.W tej chwili obmacują kant stołu, zktórego to powodu Rosentreter stoi zgięty, jakby zbierało mu się na wymioty. To dla mnie zaszczyt.I nie mówię tego tylko ot tak sobie. Nie wiem odpowiada Mia co miałoby być zaszczytne w przypadku takiej klientki.Patrzy w bok, aby nie gapić się na klamrę u paska Rosentretera.Adwokat robi krok w lewo i dwa wprawo, decyduje się na krzesło i przysuwa je tak, żeby usiąść naprzeciw Mii tkwiącej wciąż na ławieoskarżonych. Po pierwsze, pani Holl: wyrazy współczucia.Podziwiam pani postawę.Zapewne ostatniemiesiące były dla pani piekłem. Gdyby moja postawa była aż tak godna podziwu, nie siedzielibyśmy teraz tutaj. Wszystko ma swoje zalety! Rosentreter śmieje się, ale milknie po chwili, zdając sobie sprawę,że Mia słusznie nie podziela jego poglądu. Niech pani tego tutaj zaczyna od nowa i obejmuje salęszerokim ruchem ręki nie traktuje zbyt poważnie.To tylko różne tryby postępowania.Procedury.Biurokratyczne czynności, jak za przyciśnięciem guzika uruchamiane przez określone sposobyzachowań.Z panią jako taką nie ma to zbyt wiele wspólnego.Mia przygląda się Rosentreterowi, jak otwiera aktówkę, aby podsunąć jej do podpisupełnomocnictwo procesowe.Kiedy przy tym spada mu na podłogę zestaw przyborów do pisania, potwarzy kobiety przemyka lekki uśmiech. Widzi pani mówi adwokat, podnosząc się zaczerwieniony. Sąd, w którym pracuje ktośmojego pokroju, nie może być aż taki zły.Nawiasem mówiąc, znałem pani brata.Mia, która chciała właśnie złożyć podpis, zastyga w bezruchu. Czy był pan może funkcjonariuszem armii tych czarnych manekinów? Ja przecież jestem obrońcą! Ręce Rosentretera fruną w powietrze niczym spłoszone ptaki.Przedstawicielem interesu prywatnego.Jako taki sprawdzam również comiesięczne sprawozdanietrybunału METODY odnoszące się do tego rejonu sądowego.I co mam powiedzieć?Przez chwilę patrzy na Mię, jakby rzeczywiście czekał na to, że mu wyjawi, co powinienpowiedzieć.Mruga oczami, bo łaskoczą go włosy opadające z czoła.W zwyczajnych okolicznościach, jako ze należy do gatunku rzekomo miłych głupców, którzybezgranicznie Mię denerwują, wzbudzałby w niej uczucie nienawiści.Ludzie pokroju Rosentreteranoszą w portfelach zdjęcia dzieci i pokazują je różnym osobom stojącym w supermarketach wkolejce do kasy.Spózniają się na umówione spotkania, bo po drodze pomogli zabłąkanemuprzechodniowi, żeby ten w porę dotarł na umówione spotkanie.Na pytanie o sens życia odpowiadająpytaniem, czy sens nie jest czasem starą walutą chińską.Uważają, że to bardzo zabawne.Mia lubiwłaściwie tylko ludzi obdarzonych rozumem oraz wolą jego jak najskuteczniejszegowykorzystywania.Dzieli ludzkość na dwie grupy: profesjonalistów i nieprofesjonalistów.Rosentreternajwyrazniej należy do tej drugiej kategorii.Ani płacz, ani krzyk, ani też nocne koszmary senne niemogłyby jednak powiedzieć tyle o stanie psychicznym Mii co fakt, że obecność Rosentretera jest jejmimo wszystko miła.Z każdym oddechem Mia czuje coraz większe odprężenie. Nie znałem Moritza osobiście mówi w końcu Rosentreter. Jedynie w jego istnieniuwirtualnym.Rozumie pani? Ani słowa.Nie jestem z pańskiej branży.Proszę wyrażać się jasno. Oczywiście, tak właśnie.To bardzo proste.Pani brat widniał na czarnej liście [ Pobierz całość w formacie PDF ]