[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Słucham?Przewróciła oczami, nie mając zamiaru się powtarzać. Doktor Kiedrzycki powiedział. Więc posłuchaj mnie, doktorze Kiedrzycki.Za trzy dni mam rozprawę w sądzie.Pokiwał głową ze zrozumieniem. Na pewno znów będą transmitować zapewnił. Nie rozumiesz mnie.Widząc upór rysujący się na jej twarzy, w mig zrozumiał. Nie ma mowy odezwał się, zanim wyartykułowała myśl. Nie wyjdzie pani stąd przynajmniejprzez dwa tygodnie. Nonsens.Wyjdę w przeddzień posiedzenia sądu. Nie. Oczywiście, że tak oznajmiła ze spokojem. Potrzebuję tylko wózka.NFZ refunduje takiebarachło? Nie ruszy się pani stąd. Jesteś w ogromnym błędzie, doktorze Kiedrzycki.I odpowiadaj na pytania, kiedy zadaje ci jepacjentka, która przy okazji jest prawnikiem.Pokręcił głową, a potem ruszył w kierunku korytarza. Hej! krzyknęła Joanna i poczuła, jakby klatka piersiowa miała pęknąć jej na pół. Co z tymwózkiem?Nie odpowiedział, ale nie miało to żadnego znaczenia.Chyłka podjęła już decyzję.Nie będzie czekałado przedednia rozprawy.Gdy Kordian odwiedził ją następnego dnia, kazała mu przygotować wszystkie dokumenty pozwalającena dobrowolne opuszczenie zakładu opieki zdrowotnej.Na początku aplikant protestował, potemupewniał się dziesięć razy, a w końcu dał za wygraną.Niczego innego zresztą się nie spodziewała.Ostatecznie posadził ją na pożyczonym przez szpital wózku i wprowadził do wynajętegoniskopodłogowego busa, który miał służyć jej przez najbliższy czas jako środek transportu. Wyglądasz jak śmierć oznajmił, gdy ruszyli w kierunku gościńca. I o to chodzi, Zordon. Hę? Zaczynamy grę pozorów. Nie rozumiem. I gwarantuję ci, że dwóch sukinsynów znanych ci jako Aronowicz i Kosmowski również nie będzierozumiało powiedziała z naciskiem. Koniec pomiatania kancelarią %7łelazny & McVay.Przystępujemydo kontrataku. I jak mamy zamiar go wyprowadzić? Kultywując najszlachetniejsze tradycje naszej firmy. Będziemy łgać, przeinaczać fakty, naginać prawdę, stosować manipulacje i zastraszać ludzi? Lepiej bym tego nie ujęła.Kierowca busa obejrzał się przez ramię i uśmiechnął.Wiedział już, że przez najbliższe dni będziewykonywał same ciekawe kursy.7Właściciele gościńca udostępnili ledwo żywej prawniczce apartament na parterze.Kordian z trudemwprowadził wózek na korytarz, po czym stanął przed nie lada problemem.Wózek nie mieścił się w proguapartamentu. Muszę własnoręcznie cię przetransportować zauważył. Będziesz musiał robić dużo więcej, mój drogi. Co takiego? Na razie zajmij się niesieniem swej sułtanki.Rozejrzał się, a potem odchrząknął i zablokował kółka wózka.Stanął z boku, pochylił się, po czymwsunął ręce pod uda Chyłki.Poczuł przyjemną miękkość, a gdy ją lekko uniósł mięśnie.Nawet po takdługiej znajomości nie wiedział, jaki sport uprawia nie miał jednak wątpliwości, że jakiś musi.Wszystko, co robiła poza murami kancelarii, zachowywała dla siebie.Kiedy któregoś dnia siedziałprzy jej łóżku, myślał o tym, ile naprawdę o niej wie.Słuchała Iron Maiden, niespecjalnie lubiła książkiJ.K.Rowling, gdy Brytyjka nie pisała o Harrym Potterze, a oprócz tego pochłaniała mięso, jakby nicinnego na świecie nie było godne spożycia.To mniej więcej wszystko.Kiedy założyła mu ręce za kark, natychmiast przestał o tym myśleć. Nie wiem, czy się utrzymam zapowiedziała. Asekuruj.Była słaba jak mucha, więc Oryński wątpił, że w jakikolwiek sposób mu pomoże.Podniósł ją, a onaprzylgnęła do niego, jakby wisiała na krawędzi urwiska.Poczuł przypływ podniecenia i skarcił się za tow duchu.Starając się zachować spokój, przeniósł ją przez próg. Jedna uwaga o tym, co się aktualnie dzieje, a urżnę ci ozór. Rozumiem.Położył ją na łóżku, a potem wysunął ręce.Nieopacznie jego dłoń trafiła na jej pośladek.Zakląłw duchu, mając nadzieję, że tego nie poczuła.Kiedy na nią spojrzał, przekonał się, że była to złudnanadzieja.Wskazała na jego krocze. Zordon. No co? Jesteś podniecony.Przełknął ślinę, a potem czym prędzej poszedł odstawić wózek na bok. Czasem pałam do ciebie czystą nienawiścią burknął zza progu. Tak, właśnie widziałam tę nienawiść. Wypadek przy pracy. Aha.Wszedł z powrotem do apartamentu i zamknąwszy za sobą drzwi, ruszył do aneksu kuchennego.Apartament składał się tylko z jednego pokoju, ale dość przestronnego.Aazienka przywodziła na myślnajlepsze warszawskie hotele, a na werandzie śmiało można było urządzać imprezy. Napiłabym się czegoś odezwała się Chyłka. Bądz tak łaskaw i podaj mi coś z lodówki. Czerpiesz z tego satysfakcję, prawda? Tak, spełniły się moje marzenia, Zordon.Zawsze chciałam wiedzieć, jak to jest, kiedy jest sięniepełnosprawnym. Nie jesteś niepełnosprawna. Ale efekt jest podobny.Tak czy inaczej, podaj mi piwo. Nie możesz pić alkoholu. Niech będzie bezalkoholowe. Nie ma. W sklepie jest. Chyba sobie żartujesz. Słuchaj ucięła. Chcesz utrzymać swoją patronkę w dobrym stanie, musisz zapewnić jej stałądostawę trunku, bez którego trudno jej się funkcjonuje.Muszę naoliwić umysł, a to potrafi tylko chmiel.Stanął przed łóżkiem i skrzyżował ręce na piersi.Spojrzał na nią z góry w oczekiwaniu, aż zmienizdanie.Po chwili zmitygował się, że nawet jeśli przejdzie jej ochota na piwo, nie odpuści.Teraz była tojuż kwestia honoru. Nie chciałem tego mówić, biorąc pod uwagę naszą zawodową relację, ale po piwie będziesz sikałajak szalona. Rzeczywiście, takie uwagi nie przystoją aplikantowi. Sytuacja mnie do tego zmusiła. Ale nie wziąłeś pod uwagę tego, że to nie moje zmartwienie. Nie? Oczywiście, że nie odparła z uśmiechem. Przecież oboje wiemy, że będę potrzebowała pomocy.Rozplótł ręce i opuścił je wzdłuż ciała.Pokręcił głową, jakby starał się zakłamać rzeczywistość. Co to, to nie zaoponował. Mam zatrudnić opiekunkę? Tak. Nie ma na to czasu, zresztą kto wie, gdzie jest najbliższe siedlisko pielęgniarek. Przecież ty. Przetransportujesz mnie tylko do łazienki, Zordon, potem poradzę sobie sama powiedziałaz niemalejącym uśmiechem. Nie bądz taką ciapą. Nie jestem. W takim razie bierz swoje rzeczy i wprowadzaj się. Ja? A kto? zapytała, układając się wygodniej na łóżku. Nie mów, że o tym też nie pomyślałeś.Wzięłam apartament, bo będziesz mi towarzyszyć na wypadek, gdybym miała odwalić kitę. Nie, to już. Cicho ucięła. I zanim pójdziesz po piwo, przynieś mi akta sprawy.Właściwie powinien się tego wszystkiego spodziewać.Zniósł z piętra całą dokumentację, a potemrozłożył ją na łóżku.Czując na sobie ponaglający wzrok Joanny, opuścił hotel i ruszył na poszukiwaniapiwa bezalkoholowego.Kiedy wrócił, Chyłka była w żywiole.Wróciły jej kolory i niemal nie zauważyła, że Kordian pojawiłsię z zamówionym trunkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Słucham?Przewróciła oczami, nie mając zamiaru się powtarzać. Doktor Kiedrzycki powiedział. Więc posłuchaj mnie, doktorze Kiedrzycki.Za trzy dni mam rozprawę w sądzie.Pokiwał głową ze zrozumieniem. Na pewno znów będą transmitować zapewnił. Nie rozumiesz mnie.Widząc upór rysujący się na jej twarzy, w mig zrozumiał. Nie ma mowy odezwał się, zanim wyartykułowała myśl. Nie wyjdzie pani stąd przynajmniejprzez dwa tygodnie. Nonsens.Wyjdę w przeddzień posiedzenia sądu. Nie. Oczywiście, że tak oznajmiła ze spokojem. Potrzebuję tylko wózka.NFZ refunduje takiebarachło? Nie ruszy się pani stąd. Jesteś w ogromnym błędzie, doktorze Kiedrzycki.I odpowiadaj na pytania, kiedy zadaje ci jepacjentka, która przy okazji jest prawnikiem.Pokręcił głową, a potem ruszył w kierunku korytarza. Hej! krzyknęła Joanna i poczuła, jakby klatka piersiowa miała pęknąć jej na pół. Co z tymwózkiem?Nie odpowiedział, ale nie miało to żadnego znaczenia.Chyłka podjęła już decyzję.Nie będzie czekałado przedednia rozprawy.Gdy Kordian odwiedził ją następnego dnia, kazała mu przygotować wszystkie dokumenty pozwalającena dobrowolne opuszczenie zakładu opieki zdrowotnej.Na początku aplikant protestował, potemupewniał się dziesięć razy, a w końcu dał za wygraną.Niczego innego zresztą się nie spodziewała.Ostatecznie posadził ją na pożyczonym przez szpital wózku i wprowadził do wynajętegoniskopodłogowego busa, który miał służyć jej przez najbliższy czas jako środek transportu. Wyglądasz jak śmierć oznajmił, gdy ruszyli w kierunku gościńca. I o to chodzi, Zordon. Hę? Zaczynamy grę pozorów. Nie rozumiem. I gwarantuję ci, że dwóch sukinsynów znanych ci jako Aronowicz i Kosmowski również nie będzierozumiało powiedziała z naciskiem. Koniec pomiatania kancelarią %7łelazny & McVay.Przystępujemydo kontrataku. I jak mamy zamiar go wyprowadzić? Kultywując najszlachetniejsze tradycje naszej firmy. Będziemy łgać, przeinaczać fakty, naginać prawdę, stosować manipulacje i zastraszać ludzi? Lepiej bym tego nie ujęła.Kierowca busa obejrzał się przez ramię i uśmiechnął.Wiedział już, że przez najbliższe dni będziewykonywał same ciekawe kursy.7Właściciele gościńca udostępnili ledwo żywej prawniczce apartament na parterze.Kordian z trudemwprowadził wózek na korytarz, po czym stanął przed nie lada problemem.Wózek nie mieścił się w proguapartamentu. Muszę własnoręcznie cię przetransportować zauważył. Będziesz musiał robić dużo więcej, mój drogi. Co takiego? Na razie zajmij się niesieniem swej sułtanki.Rozejrzał się, a potem odchrząknął i zablokował kółka wózka.Stanął z boku, pochylił się, po czymwsunął ręce pod uda Chyłki.Poczuł przyjemną miękkość, a gdy ją lekko uniósł mięśnie.Nawet po takdługiej znajomości nie wiedział, jaki sport uprawia nie miał jednak wątpliwości, że jakiś musi.Wszystko, co robiła poza murami kancelarii, zachowywała dla siebie.Kiedy któregoś dnia siedziałprzy jej łóżku, myślał o tym, ile naprawdę o niej wie.Słuchała Iron Maiden, niespecjalnie lubiła książkiJ.K.Rowling, gdy Brytyjka nie pisała o Harrym Potterze, a oprócz tego pochłaniała mięso, jakby nicinnego na świecie nie było godne spożycia.To mniej więcej wszystko.Kiedy założyła mu ręce za kark, natychmiast przestał o tym myśleć. Nie wiem, czy się utrzymam zapowiedziała. Asekuruj.Była słaba jak mucha, więc Oryński wątpił, że w jakikolwiek sposób mu pomoże.Podniósł ją, a onaprzylgnęła do niego, jakby wisiała na krawędzi urwiska.Poczuł przypływ podniecenia i skarcił się za tow duchu.Starając się zachować spokój, przeniósł ją przez próg. Jedna uwaga o tym, co się aktualnie dzieje, a urżnę ci ozór. Rozumiem.Położył ją na łóżku, a potem wysunął ręce.Nieopacznie jego dłoń trafiła na jej pośladek.Zakląłw duchu, mając nadzieję, że tego nie poczuła.Kiedy na nią spojrzał, przekonał się, że była to złudnanadzieja.Wskazała na jego krocze. Zordon. No co? Jesteś podniecony.Przełknął ślinę, a potem czym prędzej poszedł odstawić wózek na bok. Czasem pałam do ciebie czystą nienawiścią burknął zza progu. Tak, właśnie widziałam tę nienawiść. Wypadek przy pracy. Aha.Wszedł z powrotem do apartamentu i zamknąwszy za sobą drzwi, ruszył do aneksu kuchennego.Apartament składał się tylko z jednego pokoju, ale dość przestronnego.Aazienka przywodziła na myślnajlepsze warszawskie hotele, a na werandzie śmiało można było urządzać imprezy. Napiłabym się czegoś odezwała się Chyłka. Bądz tak łaskaw i podaj mi coś z lodówki. Czerpiesz z tego satysfakcję, prawda? Tak, spełniły się moje marzenia, Zordon.Zawsze chciałam wiedzieć, jak to jest, kiedy jest sięniepełnosprawnym. Nie jesteś niepełnosprawna. Ale efekt jest podobny.Tak czy inaczej, podaj mi piwo. Nie możesz pić alkoholu. Niech będzie bezalkoholowe. Nie ma. W sklepie jest. Chyba sobie żartujesz. Słuchaj ucięła. Chcesz utrzymać swoją patronkę w dobrym stanie, musisz zapewnić jej stałądostawę trunku, bez którego trudno jej się funkcjonuje.Muszę naoliwić umysł, a to potrafi tylko chmiel.Stanął przed łóżkiem i skrzyżował ręce na piersi.Spojrzał na nią z góry w oczekiwaniu, aż zmienizdanie.Po chwili zmitygował się, że nawet jeśli przejdzie jej ochota na piwo, nie odpuści.Teraz była tojuż kwestia honoru. Nie chciałem tego mówić, biorąc pod uwagę naszą zawodową relację, ale po piwie będziesz sikałajak szalona. Rzeczywiście, takie uwagi nie przystoją aplikantowi. Sytuacja mnie do tego zmusiła. Ale nie wziąłeś pod uwagę tego, że to nie moje zmartwienie. Nie? Oczywiście, że nie odparła z uśmiechem. Przecież oboje wiemy, że będę potrzebowała pomocy.Rozplótł ręce i opuścił je wzdłuż ciała.Pokręcił głową, jakby starał się zakłamać rzeczywistość. Co to, to nie zaoponował. Mam zatrudnić opiekunkę? Tak. Nie ma na to czasu, zresztą kto wie, gdzie jest najbliższe siedlisko pielęgniarek. Przecież ty. Przetransportujesz mnie tylko do łazienki, Zordon, potem poradzę sobie sama powiedziałaz niemalejącym uśmiechem. Nie bądz taką ciapą. Nie jestem. W takim razie bierz swoje rzeczy i wprowadzaj się. Ja? A kto? zapytała, układając się wygodniej na łóżku. Nie mów, że o tym też nie pomyślałeś.Wzięłam apartament, bo będziesz mi towarzyszyć na wypadek, gdybym miała odwalić kitę. Nie, to już. Cicho ucięła. I zanim pójdziesz po piwo, przynieś mi akta sprawy.Właściwie powinien się tego wszystkiego spodziewać.Zniósł z piętra całą dokumentację, a potemrozłożył ją na łóżku.Czując na sobie ponaglający wzrok Joanny, opuścił hotel i ruszył na poszukiwaniapiwa bezalkoholowego.Kiedy wrócił, Chyłka była w żywiole.Wróciły jej kolory i niemal nie zauważyła, że Kordian pojawiłsię z zamówionym trunkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]