[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otóżna stronie 72 (dysponuję nadbitką ze „StudiówHistorycznych”) w przypisie 112 pisze Pan, co następuje:„Specjalny wysłannik ambasadora francuskiego w Stambuleprzywiózł wówczas wiadomości, które spowodowały po-spieszną likwidację m.in.siatki konspiracyjnej w powieciedąbrowickim.W tej sytuacji.itd, itd.” Otóż nie udało mi się— choć sam fakt likwidacji siatki potwierdza kilkaprzekazów, mam również informacje o wędrówkachwysłanników Dubayeta — nie udało mi się zatem powiązaćtych faktów, a przede wszystkim ustalić, jakie to mogły byćinformacje.Pozostaje tylko wzmianka w pracy Pana.Czy byłby więc Pan w stanie podać mi źródło tej in-formacji? Wiem, że po tyłu latach, po, być może, zniszczeniulub zagubieniu notatek, nie będzie to łatwe.Proszę mi jednakwierzyć, że informacja ta, choć z pozoru drobna, mawyjątkowe dla mnie znaczenie.Stąd mój list i nadzieja, żeodnajdzie on Pana, Pan zaś zechce nawiązać przerwanykontakt z przedmiotem swoich dawnych zainteresowań, atakże zawszePanu życzliwym.”Wyciągnąłem się w fotelu, przymknąłem oczy.Gdzie są mojenotatki? Gdzieś na strychu, w piwnicy, w jakimś zakurzonymkufrze w domu mojej matki, bo na pewno nie w moimmieszkaniu? Czy są zresztą jeszcze? „Specjalny wysłannikambasadora francuskiego w Stambule.” Muszę zajrzeć doswojej pracy.Tak niewiele pamiętam.— Poszukam — powiedziałem półgłosem, do siebie.Otrzeźwiłmnie niewesoły śmiech Karolaka.— I co zrobisz, kiedy znajdziesz? — spytał.— Nie zapominaj, po co tu przyjechałem — odpowiedziałempoważnie.— Staramy się przygotować pracę profesora dodruku.Jeżeli ta informacja miała dla niego znaczenie, możeuda mi się ustalić, jakie.— Przygotować do druku? — zdziwił się.— Co przygotować?Przecież to chyba notatki, materiały, proszek.— Nie, to maszynopis.Niekompletny jeszcze, ale pewienjestem, że brakujące rozdziały znajdę w rękopisie, niektóre zaśbędzie można zrekonstruować.Za wcześnie jeszcze napewność, ale ta praca, jak myślę, została w zasadzie ukończona.Profesor wyjaśniał już tylko szczegóły, uzupełniał częśćdokumentacyjną.Karolak podniósł żywo głowę.— Naprawdę? Nie mylisz się? Więc jednak? Profesor nierozmawiał z nikim o swojej pracy, wiedzieliśmy tylko tyle, żenad tym siedzi, już chyba trzy lata, a kiedy pytaliśmy,uśmiechał się i mówił, żebyśmy zaczekali, że chce nam sprawićmałą niespodziankę, ale długo jeszcze musimy być cierpliwi.Aty mówisz, że maszynopis !Opowiedziałem mu o tekście, który czytałem tego ranka, atakże o innych materiałach, znalezionych w gabinecie,opowiedziałem tyle, ile sam wiedziałem, pomijając oczywiściehistorię klejnotów, a także sposób, w jaki maszynopis wpadł wmoje ręce.A potem już byliśmy głodni i Karolak zabrał mnie,zgodnie z wczorajszą umową, do siebie na obiad.Zadzwoniłemdo pani Ali, zawiadomiłem ją, że wrócę o wpół do czwartej ipoprosiłem, aby przekazała tę wiadomość Ewie i panuMrozowskiemu.Pomyślałem z żalem, że znów nie uda mi sięchyba wyprawa z Adą na glinianki.Karolak mieszkał niedaleko, na sporym placu, obudowanymnowoczesnymi blokami.Miał trzypokojowe mieszkanie, alekiedy przed obiadem chcieliśmy wejść do jego pracowni,musiał wśliznąć się tam pierwszy, wsunąć krzesło pod biurko idopiero wtedy można było otworzyć drzwi.Jego żona była rosłąbrunetką o pełnej, pogodnej twarzy, a córki właśnie wróciły zpodwórza i nie można było się z nimi przywitać, dopóki nie od-szorowały się w łazience.Było gorąco i duszno mimo otwartych okien, zapachydobiegające z kuchni, skrytej przemyślnie w rogu większegopokoju za oszkloną ścianą, krążyły po całym mieszkaniu, naszczęście były to przyjemne zapachy, a i obiad znakomity,dzięki czemu mieszkanie nie wydawało mi się aż takniewygodne, jak powiadali gospodarze.Tyle że oni częściej idłużej w nim przebywali [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Otóżna stronie 72 (dysponuję nadbitką ze „StudiówHistorycznych”) w przypisie 112 pisze Pan, co następuje:„Specjalny wysłannik ambasadora francuskiego w Stambuleprzywiózł wówczas wiadomości, które spowodowały po-spieszną likwidację m.in.siatki konspiracyjnej w powieciedąbrowickim.W tej sytuacji.itd, itd.” Otóż nie udało mi się— choć sam fakt likwidacji siatki potwierdza kilkaprzekazów, mam również informacje o wędrówkachwysłanników Dubayeta — nie udało mi się zatem powiązaćtych faktów, a przede wszystkim ustalić, jakie to mogły byćinformacje.Pozostaje tylko wzmianka w pracy Pana.Czy byłby więc Pan w stanie podać mi źródło tej in-formacji? Wiem, że po tyłu latach, po, być może, zniszczeniulub zagubieniu notatek, nie będzie to łatwe.Proszę mi jednakwierzyć, że informacja ta, choć z pozoru drobna, mawyjątkowe dla mnie znaczenie.Stąd mój list i nadzieja, żeodnajdzie on Pana, Pan zaś zechce nawiązać przerwanykontakt z przedmiotem swoich dawnych zainteresowań, atakże zawszePanu życzliwym.”Wyciągnąłem się w fotelu, przymknąłem oczy.Gdzie są mojenotatki? Gdzieś na strychu, w piwnicy, w jakimś zakurzonymkufrze w domu mojej matki, bo na pewno nie w moimmieszkaniu? Czy są zresztą jeszcze? „Specjalny wysłannikambasadora francuskiego w Stambule.” Muszę zajrzeć doswojej pracy.Tak niewiele pamiętam.— Poszukam — powiedziałem półgłosem, do siebie.Otrzeźwiłmnie niewesoły śmiech Karolaka.— I co zrobisz, kiedy znajdziesz? — spytał.— Nie zapominaj, po co tu przyjechałem — odpowiedziałempoważnie.— Staramy się przygotować pracę profesora dodruku.Jeżeli ta informacja miała dla niego znaczenie, możeuda mi się ustalić, jakie.— Przygotować do druku? — zdziwił się.— Co przygotować?Przecież to chyba notatki, materiały, proszek.— Nie, to maszynopis.Niekompletny jeszcze, ale pewienjestem, że brakujące rozdziały znajdę w rękopisie, niektóre zaśbędzie można zrekonstruować.Za wcześnie jeszcze napewność, ale ta praca, jak myślę, została w zasadzie ukończona.Profesor wyjaśniał już tylko szczegóły, uzupełniał częśćdokumentacyjną.Karolak podniósł żywo głowę.— Naprawdę? Nie mylisz się? Więc jednak? Profesor nierozmawiał z nikim o swojej pracy, wiedzieliśmy tylko tyle, żenad tym siedzi, już chyba trzy lata, a kiedy pytaliśmy,uśmiechał się i mówił, żebyśmy zaczekali, że chce nam sprawićmałą niespodziankę, ale długo jeszcze musimy być cierpliwi.Aty mówisz, że maszynopis !Opowiedziałem mu o tekście, który czytałem tego ranka, atakże o innych materiałach, znalezionych w gabinecie,opowiedziałem tyle, ile sam wiedziałem, pomijając oczywiściehistorię klejnotów, a także sposób, w jaki maszynopis wpadł wmoje ręce.A potem już byliśmy głodni i Karolak zabrał mnie,zgodnie z wczorajszą umową, do siebie na obiad.Zadzwoniłemdo pani Ali, zawiadomiłem ją, że wrócę o wpół do czwartej ipoprosiłem, aby przekazała tę wiadomość Ewie i panuMrozowskiemu.Pomyślałem z żalem, że znów nie uda mi sięchyba wyprawa z Adą na glinianki.Karolak mieszkał niedaleko, na sporym placu, obudowanymnowoczesnymi blokami.Miał trzypokojowe mieszkanie, alekiedy przed obiadem chcieliśmy wejść do jego pracowni,musiał wśliznąć się tam pierwszy, wsunąć krzesło pod biurko idopiero wtedy można było otworzyć drzwi.Jego żona była rosłąbrunetką o pełnej, pogodnej twarzy, a córki właśnie wróciły zpodwórza i nie można było się z nimi przywitać, dopóki nie od-szorowały się w łazience.Było gorąco i duszno mimo otwartych okien, zapachydobiegające z kuchni, skrytej przemyślnie w rogu większegopokoju za oszkloną ścianą, krążyły po całym mieszkaniu, naszczęście były to przyjemne zapachy, a i obiad znakomity,dzięki czemu mieszkanie nie wydawało mi się aż takniewygodne, jak powiadali gospodarze.Tyle że oni częściej idłużej w nim przebywali [ Pobierz całość w formacie PDF ]