[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do świątyni nie wolno było się także zbliżać psom, ponieważowczarek Herkulesa nie ostrzegł go o zbliżaniu się potwora.To wszystko musiało się zdarzyć,w przeciwnym razie po cóż miałyby istnieć i trwać przez niezliczone pokoleniaupamiętniające je zwyczaje i rytuały?Albo ta historia gęsi kapitolińskich, myślał dalej młody Pinariusz.Galowie oblegającywzgórze omal nie zaskoczyli śpiących Rzymian i gdyby nie gęganie zaniepokojonegoptactwa, mogłoby się to skończyć tragicznie, psy bowiem znów zawiodły.Aby upamiętnić towydarzenie, co roku jedną ze świętych gęsi Junony obnoszono w lektyce w uroczystejprocesji, na której końcu niesiono zatknięte na tykę psie truchło.Kiedy Lucjusz zobaczył toprzedstawienie po raz pierwszy jako dziecko, był wstrząśnięty i czuł obrzydzenie, dopókiojciec nie wyjaśnił mu jego znaczenia.Teraz doroczny pochód dodawał mu otuchy i był dlańłącznikiem z historią miasta, a także z własnym dzieciństwem.Myśląc tak o wielu ważnych idrobnych obrzędach odprawianych w ciągu roku i o wszystkich tradycjach skrupulatniepielęgnowanych przez całe wieki, Lucjusz czuł się pokrzepiony.Religia istniała po to, abyczcić bogów, dziękować im za łaski i łagodzić ich gniew, ale zarazem dzięki niej przeszłość iprzyszłość stawały się nieco mniej tajemnicze, a przez to mniej przerażające.Zamyślony, Lucjusz powędrował w stronę domu.Skręcając w kolejną uliczkę, zdał sobiesprawę, że znalazł się bardzo blisko willi Brutusa.I tak jak wcześniej z Kleopatrą, jakiśimpuls kazał mu zajrzeć do niego.Brutus, jak głosiły plotki, także zaliczał się dopotencjalnych spadkobierców dyktatora.Wszyscy wiedzieli, że Cezar był kochankiem matkiBrutusa, Serwilii.Prawda ta wyszła na jaw jeszcze przed narodzinami Lucjusza, i to.wszacownych murach kurii.Serwilia była przyrodnią siostrą Katona, wnuka sławnegoimiennika, który tak obsesyjnie się domagał zniszczenia Kartaginy.Katon należał donajzacieklejszych wrogów Cezara.Dwadzieścia lat wcześniej, podczas gorącej debaty wsenacie na temat domniemanego spisku radykała Katyliny, zauważono, że Juliusz odebrałwiadomość od posłańca.Katon, podejrzewając, że może to być list od spiskowców, nalegał,by jego treść została głośno odczytana.Cezar odmówił.Wzmogło to podejrzenia adwersarza,który tak długo się upierał przy swoim, aż w końcu nagabywany uległ i odczytał otrzymanytekst.Był to list miłosny od Serwilii.Katon został upokorzony, a Cezar miał niezłą uciechę.Od tamtej pory jednak jego romans stał się powszechnie znany i zaczęto spekulować, że to onmoże być ojcem jej syna, Marka Juniusza Brutusa.Szczególne względy, okazywane przezCezara Brutusowi nawet wtedy, gdy ten sprzymierzył się z Pompejuszem, tylko podsyciłyowe pogłoski.Bez względu na prawdziwy charakter ich stosunków pewne było, że Brutus należy dogrupy wybrańców dyktatora, który obsadził nimi wiele stanowisk, kiedy rozpoczynałreorganizację rządów.Obecnie Brutus pełnił funkcję pretora, ale w nadchodzącym rokuczekało go namiestnictwo Macedonii.Ponieważ planowana kampania w Partii mogłazatrzymać dyktatora na długi czas poza Rzymem, wszystkie tego rodzaju nominacje opiewałyna pięć lat, a nie jak zazwyczaj rok.Brutus był też jednym z ważniejszych senatorów i Lucjuszowi przyszło na myśl, że możego już nie zastać w domu.Okazało się jednak, że gospodarz najwyrazniej jeszcze nie udał sięna Pole Marsowe, gdzie w teatrze pompejańskim miało się odbyć to nadzwyczajneposiedzenie; zbliżywszy się do willi, Lucjusz spostrzegł, że odzwierny wpuszcza do środkakilku mężczyzn w senatorskich togach.Uznał, że musieli się umówić na wspólne wyjście.Zdecydowanie nie był to dobry moment na niezapowiedzianą wizytę; Lucjusz szedł jednakdalej, nie rezygnując z zamiaru.Nagle usłyszał za sobą odgłos licznych kroków.Dogoniła go i wyprzedziła duża grupamężczyzn.Przez chwilę otoczyły go powiewające togi, mignęły znajome twarze.Niektórzysenatorowie z pewnością musieli go rozpoznać, żaden jednak go nie pozdrowił.Wszyscyzdawali się unikać jego wzroku, a wśród przyciszonych szeptów Lucjusz ku swemuzdziwieniu dosłyszał własne imię.Senatorowie dotarli do domu Brutusa, zastukali do drzwi izniknęli w środku.Lucjusz stanął na progu i bezmyślnie zagapił się na bramę.Co się działo za tym murem?Coś było nie w porządku.Przyszło mu na myśl, że senatorowie mogli przynieść złe wieści może coś na temat Cezara? Zebrał się na odwagę i zapukał.Odsłonięto wizjer.Lucjusz podał swoje nazwisko.Para oczu przyjrzała mu się badawczo,po czym okienko na powrót się zatrzasnęło.Lucjusz czekał tak długo, że już uznał, iż o nimzapomniano, i miał zamiar odejść, kiedy drzwi się otworzyły i ponuro wyglądający niewolnikwpuścił go do westybulu. Zaczekaj tu powiedział i zniknął w głębi domu.Lucjusz niespiesznie chodził tam i z powrotem, pobieżnie przyglądając się popiersiomprzodków w niszach.Jego uwagę przykuło jedno z nich, wyraznie otoczone większą czcią niżreszta, umieszczone w specjalnej wnęce ze świecami wotywnymi w lichtarzach po obustronach.Maska robiła wrażenie bardzo starej.Twarz, którą przedstawiała, była znanakażdemu Rzymianinowi z posągów stojących w całym mieście. To oczywiście tylko kopia usłyszał czyjś głos. Maski woskowe nie są wieczne, apoza tym nie tylko nasza gałąz rodu rości sobie do niego prawa, więc muszą istnieć duplikaty.Ale ta jest naprawdę stara i, jak możesz sobie wyobrazić, to dla nas wyjątkowa świętość.Teświece płoną przy niej zawsze, dzień i noc.Przed młodzieńcem stał Marek Juniusz Brutus [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Do świątyni nie wolno było się także zbliżać psom, ponieważowczarek Herkulesa nie ostrzegł go o zbliżaniu się potwora.To wszystko musiało się zdarzyć,w przeciwnym razie po cóż miałyby istnieć i trwać przez niezliczone pokoleniaupamiętniające je zwyczaje i rytuały?Albo ta historia gęsi kapitolińskich, myślał dalej młody Pinariusz.Galowie oblegającywzgórze omal nie zaskoczyli śpiących Rzymian i gdyby nie gęganie zaniepokojonegoptactwa, mogłoby się to skończyć tragicznie, psy bowiem znów zawiodły.Aby upamiętnić towydarzenie, co roku jedną ze świętych gęsi Junony obnoszono w lektyce w uroczystejprocesji, na której końcu niesiono zatknięte na tykę psie truchło.Kiedy Lucjusz zobaczył toprzedstawienie po raz pierwszy jako dziecko, był wstrząśnięty i czuł obrzydzenie, dopókiojciec nie wyjaśnił mu jego znaczenia.Teraz doroczny pochód dodawał mu otuchy i był dlańłącznikiem z historią miasta, a także z własnym dzieciństwem.Myśląc tak o wielu ważnych idrobnych obrzędach odprawianych w ciągu roku i o wszystkich tradycjach skrupulatniepielęgnowanych przez całe wieki, Lucjusz czuł się pokrzepiony.Religia istniała po to, abyczcić bogów, dziękować im za łaski i łagodzić ich gniew, ale zarazem dzięki niej przeszłość iprzyszłość stawały się nieco mniej tajemnicze, a przez to mniej przerażające.Zamyślony, Lucjusz powędrował w stronę domu.Skręcając w kolejną uliczkę, zdał sobiesprawę, że znalazł się bardzo blisko willi Brutusa.I tak jak wcześniej z Kleopatrą, jakiśimpuls kazał mu zajrzeć do niego.Brutus, jak głosiły plotki, także zaliczał się dopotencjalnych spadkobierców dyktatora.Wszyscy wiedzieli, że Cezar był kochankiem matkiBrutusa, Serwilii.Prawda ta wyszła na jaw jeszcze przed narodzinami Lucjusza, i to.wszacownych murach kurii.Serwilia była przyrodnią siostrą Katona, wnuka sławnegoimiennika, który tak obsesyjnie się domagał zniszczenia Kartaginy.Katon należał donajzacieklejszych wrogów Cezara.Dwadzieścia lat wcześniej, podczas gorącej debaty wsenacie na temat domniemanego spisku radykała Katyliny, zauważono, że Juliusz odebrałwiadomość od posłańca.Katon, podejrzewając, że może to być list od spiskowców, nalegał,by jego treść została głośno odczytana.Cezar odmówił.Wzmogło to podejrzenia adwersarza,który tak długo się upierał przy swoim, aż w końcu nagabywany uległ i odczytał otrzymanytekst.Był to list miłosny od Serwilii.Katon został upokorzony, a Cezar miał niezłą uciechę.Od tamtej pory jednak jego romans stał się powszechnie znany i zaczęto spekulować, że to onmoże być ojcem jej syna, Marka Juniusza Brutusa.Szczególne względy, okazywane przezCezara Brutusowi nawet wtedy, gdy ten sprzymierzył się z Pompejuszem, tylko podsyciłyowe pogłoski.Bez względu na prawdziwy charakter ich stosunków pewne było, że Brutus należy dogrupy wybrańców dyktatora, który obsadził nimi wiele stanowisk, kiedy rozpoczynałreorganizację rządów.Obecnie Brutus pełnił funkcję pretora, ale w nadchodzącym rokuczekało go namiestnictwo Macedonii.Ponieważ planowana kampania w Partii mogłazatrzymać dyktatora na długi czas poza Rzymem, wszystkie tego rodzaju nominacje opiewałyna pięć lat, a nie jak zazwyczaj rok.Brutus był też jednym z ważniejszych senatorów i Lucjuszowi przyszło na myśl, że możego już nie zastać w domu.Okazało się jednak, że gospodarz najwyrazniej jeszcze nie udał sięna Pole Marsowe, gdzie w teatrze pompejańskim miało się odbyć to nadzwyczajneposiedzenie; zbliżywszy się do willi, Lucjusz spostrzegł, że odzwierny wpuszcza do środkakilku mężczyzn w senatorskich togach.Uznał, że musieli się umówić na wspólne wyjście.Zdecydowanie nie był to dobry moment na niezapowiedzianą wizytę; Lucjusz szedł jednakdalej, nie rezygnując z zamiaru.Nagle usłyszał za sobą odgłos licznych kroków.Dogoniła go i wyprzedziła duża grupamężczyzn.Przez chwilę otoczyły go powiewające togi, mignęły znajome twarze.Niektórzysenatorowie z pewnością musieli go rozpoznać, żaden jednak go nie pozdrowił.Wszyscyzdawali się unikać jego wzroku, a wśród przyciszonych szeptów Lucjusz ku swemuzdziwieniu dosłyszał własne imię.Senatorowie dotarli do domu Brutusa, zastukali do drzwi izniknęli w środku.Lucjusz stanął na progu i bezmyślnie zagapił się na bramę.Co się działo za tym murem?Coś było nie w porządku.Przyszło mu na myśl, że senatorowie mogli przynieść złe wieści może coś na temat Cezara? Zebrał się na odwagę i zapukał.Odsłonięto wizjer.Lucjusz podał swoje nazwisko.Para oczu przyjrzała mu się badawczo,po czym okienko na powrót się zatrzasnęło.Lucjusz czekał tak długo, że już uznał, iż o nimzapomniano, i miał zamiar odejść, kiedy drzwi się otworzyły i ponuro wyglądający niewolnikwpuścił go do westybulu. Zaczekaj tu powiedział i zniknął w głębi domu.Lucjusz niespiesznie chodził tam i z powrotem, pobieżnie przyglądając się popiersiomprzodków w niszach.Jego uwagę przykuło jedno z nich, wyraznie otoczone większą czcią niżreszta, umieszczone w specjalnej wnęce ze świecami wotywnymi w lichtarzach po obustronach.Maska robiła wrażenie bardzo starej.Twarz, którą przedstawiała, była znanakażdemu Rzymianinowi z posągów stojących w całym mieście. To oczywiście tylko kopia usłyszał czyjś głos. Maski woskowe nie są wieczne, apoza tym nie tylko nasza gałąz rodu rości sobie do niego prawa, więc muszą istnieć duplikaty.Ale ta jest naprawdę stara i, jak możesz sobie wyobrazić, to dla nas wyjątkowa świętość.Teświece płoną przy niej zawsze, dzień i noc.Przed młodzieńcem stał Marek Juniusz Brutus [ Pobierz całość w formacie PDF ]