[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tego zachwytu zabrałją na potańcówkę do Kameleona.A pózniej to już samoposzło.Zanim Andżela zadecydowała, co z życiemi z karierą, była w trzecim miesiącu ciąży.Artur zachował się honorowo, a poza tym Królowa Matka uznała,że już czas najwyższy, by syn się ustatkował, więc pokrótkiej naradzie rodzinnej Andżela stanęła w kolejce dozapisów na przyśpieszone kursy przedmałżeńskie.W listopadzie wzięli ślub konkordatowy, a po Nowym Rokuzamieszkali na swoim.Dziesięć minut od centrum,253w dwupokojowym z minibalkonikiem i ślepą kuchnią.I wszystko biegło jak należy aż do zeszłej jesieni.Wtedy właśnie zaczęło Andżelę szarpać po trzewiach,a w jej kształtnej główce pojawiło się pytanie: Czy to jużwszystko?".Zdusiła je jakoś, zwłaszcza że Jasio dostałwietrznej ospy i nie było czasu myśleć o głupotach.Potem, tuż przed Wigilią, oblazły Andżelę myśli jakrobactwo.Ale uznała, że nie będzie dręczyć matki.Dokładać drzazg do jej ciężkiego krzyża.Sama sobie poradzi.Zajmie się robotą i myślenice przejdą.Aż tu nagledziś, w samo południe, Andżela poczuła, że ma dość.Jużnie wytrzyma.Jeszcze chwila i coś jej się stanie!Jak to tak nagle: dość? Co się stało? Gdyby spytaćAndżelę o zródło niepokoju, pewnie zwaliłaby winę nadzienniczek siostry.Taki różowy, z plastikową okładkąw motylki, zamykany na tandetną kłódeczkę wielkościpestki.Młodsza zapisuje w nim ważne cytaty.Celneriposty serialowych gwiazdek, mądrości z palmowegoliścia, refleksje-drogowskazy.Dzięki nim wie, jak sobieradzić w szkolnej dżungli, jak się bronić przed złośliwością kujonów z trzeciej ławki i czym znieczulić jadwstrzyknięty przez Tatarową z matmy.Nawet ojcapotrafi zgasić, jak ostatnim razem, gdy wyśmiewał jejcielęcy móżdżek.- Niewiedza nie świadczy o głupocie, tak jak ciemność nie oznacza ślepoty - odparła mu młodsza, zwiewając zaraz do łazienki.Ojca zatkało na beton, ale matka załamała ręce i zaczęła narzekać na rogatą duszę młodych.Kto to widziałtaki brak pokory, taką butę.To jej córka wyjaśniła przezdrzwi łazienki, co się teraz liczy.Właśnie brak pokory,254mama.Bo banalni ludzie przystosowują się do świata,a ci niepokorni przystosowują świat do siebie.I to onipchają go do przodu.- Widzisz ty, jakiego tęgoryjca sobie wyhodowałam?Na własnym łonie - poskarżyła się matka Andżeli.-Wzięłabyś, sprawdziła, skąd ona te mądrości bierze.Andżela posłusznie sprawdziła.Pod nieobecnośćmłodszej przeczesała jej pokój i znalazła różowy notesprodukcji chińskiej, jak niemal wszystko w zagrodzieAadnych.Niewinna okładka w słodkie motylki, a środek aż kipi od wywrotowych myśli.Wśród nich jednaszczególnie zaszła Andżeli za skórę. Wartości życia niemierzymy liczbą oddechów, ale liczbą chwil, które zapierają dech w piersiach" - przeczytała i nagle dotarło doniej, że ostatnia z trzech takich chwil zdarzyła się podczas porodu.Właśnie wtedy lekarz prowadzący zdecydował się na cesarkę.A potem to już były same równeoddechy.I tak do końca? Nic więcej? - przeraziła sięAndżela, zamykając notes.Dobrze, że na drugi dzieńJasio złapał ospę, bo naprawdę byłoby z nią krucho.Możliwe, że problemy z myślenicami zaczęły się ciutwcześniej, podczas wrześniowej przerwy w dostawie prądu.Właśnie się szykowali z małżonkiem do oglądania M jak miłość", kiedy nagle coś pstryknęło w kontaktach i na całym osiedlu zrobiło się ciemno.Potykającsię o zabawki synka, Andżela wyszła do kuchni poszukać świeczek.Znalazła tylko okrągłe w maleńkich aluminiowych foremkach.W dzisiejszych czasach człowieknie potrzebuje zwykłej białej stearynowej świecy.Nie to,co w socjalizmie.Matka Andżeli opowiadała, że dwadzieścia lat temu ciągle coś wyłączali.Jak nie gaz, to cie-255płą wodę, a najczęściej światło.Dzięki temu w domuAadnych pojawiła się najmłodsza, Patrycja, zwanaw chwilach czułości dzieckiem kryzysu.To dlatego takją teraz rozpieszczają; chcą wynagrodzić braki z dawnych chudych lat.Podtykają pod nos najdroższe smakołyki, a potem się dziwią, że młoda lekceważy staropolskie mądrości ojca i bezczelnie wyjeżdża z chińskimnotesem.Gdyby to się przydarzyło Andżeli, strach pomyśleć, co by się działo.Kiedyś - eksmisja z domu, a teraz? Półroczny szlaban na niedzielny rosół z kury, conajmniej.I wcale nie pomogłyby wyjaśnienia, że Andżela ma prawo głosu, bo jest dzieckiem upalnego Sierpnia.Wracając do świeczek, Andżela rozpakowała caływorek okazyjnie zakupiony w Tesco i zapaliła ze dwadzieścia, tu i tam.Nawet w łazience.Prawdziwy Camelot,i w ogóle, ale co dalej? Na komputerze człowiek nie pogra, w karty.Hmm.Mogłaby co najwyżej w wojnę,bo reszty gier zapomniała tuż po ślubie.Zresztą ma niecałą talię; asa dzwonek pożarł Jasio, a dziewiątka czerworozpłynęła się bez śladu podczas przeprowadzki.Kartyodpadają, szachy także, ale z innego powodu.Od dziecka słyszała, że to gra dla starych nieudaczników.Takich,co to żona nie ma z nich żadnego pożytku, bo przesiadują godzinami na Plantach i śmierdzą.Nic dziwnego, żeszachy nie wzbudziły zainteresowania Andżeli.Gry maz głowy, to może jakieś prace domowe? Odkurzyć bezprądu nie można, wyprać w pralce też nie.WyszywaćAndżela nie umie, a na drutach robić nie lubi.Poprzeglą-dałaby kolorowe pisma, ale przy świecach mało co widać.Aż dziw, że dwieście lat temu ludzie byli tacy oczytani.%7łeim się w ogóle chciało, mimo marnego oświetlenia i, co256tu dużo mówić, niezbyt interesującego, zdaniem Artura,wyboru.A może byli tak zdesperowani nadmiarem czasu, że próbowali go zatłuc ciężkimi cegłami? W jej przypadku to odpada, nawet gdyby chciała; najgrubsze książki zostawiła młodszej, bo małżonek zapowiedział, żew ich królestwie nie ma miejsca na kurzołapy.Już wystarczy, że pół jadalnego zajmuje wieża, sprzęt grający hip-hopolo, witryna z Ikei, małżeński tapczan i okrągły stół.Za to w sypialni ledwo mieści się łóżeczko Jasia, rodzinne fotografie i sześć kilo plastikowych zabawek militarnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Z tego zachwytu zabrałją na potańcówkę do Kameleona.A pózniej to już samoposzło.Zanim Andżela zadecydowała, co z życiemi z karierą, była w trzecim miesiącu ciąży.Artur zachował się honorowo, a poza tym Królowa Matka uznała,że już czas najwyższy, by syn się ustatkował, więc pokrótkiej naradzie rodzinnej Andżela stanęła w kolejce dozapisów na przyśpieszone kursy przedmałżeńskie.W listopadzie wzięli ślub konkordatowy, a po Nowym Rokuzamieszkali na swoim.Dziesięć minut od centrum,253w dwupokojowym z minibalkonikiem i ślepą kuchnią.I wszystko biegło jak należy aż do zeszłej jesieni.Wtedy właśnie zaczęło Andżelę szarpać po trzewiach,a w jej kształtnej główce pojawiło się pytanie: Czy to jużwszystko?".Zdusiła je jakoś, zwłaszcza że Jasio dostałwietrznej ospy i nie było czasu myśleć o głupotach.Potem, tuż przed Wigilią, oblazły Andżelę myśli jakrobactwo.Ale uznała, że nie będzie dręczyć matki.Dokładać drzazg do jej ciężkiego krzyża.Sama sobie poradzi.Zajmie się robotą i myślenice przejdą.Aż tu nagledziś, w samo południe, Andżela poczuła, że ma dość.Jużnie wytrzyma.Jeszcze chwila i coś jej się stanie!Jak to tak nagle: dość? Co się stało? Gdyby spytaćAndżelę o zródło niepokoju, pewnie zwaliłaby winę nadzienniczek siostry.Taki różowy, z plastikową okładkąw motylki, zamykany na tandetną kłódeczkę wielkościpestki.Młodsza zapisuje w nim ważne cytaty.Celneriposty serialowych gwiazdek, mądrości z palmowegoliścia, refleksje-drogowskazy.Dzięki nim wie, jak sobieradzić w szkolnej dżungli, jak się bronić przed złośliwością kujonów z trzeciej ławki i czym znieczulić jadwstrzyknięty przez Tatarową z matmy.Nawet ojcapotrafi zgasić, jak ostatnim razem, gdy wyśmiewał jejcielęcy móżdżek.- Niewiedza nie świadczy o głupocie, tak jak ciemność nie oznacza ślepoty - odparła mu młodsza, zwiewając zaraz do łazienki.Ojca zatkało na beton, ale matka załamała ręce i zaczęła narzekać na rogatą duszę młodych.Kto to widziałtaki brak pokory, taką butę.To jej córka wyjaśniła przezdrzwi łazienki, co się teraz liczy.Właśnie brak pokory,254mama.Bo banalni ludzie przystosowują się do świata,a ci niepokorni przystosowują świat do siebie.I to onipchają go do przodu.- Widzisz ty, jakiego tęgoryjca sobie wyhodowałam?Na własnym łonie - poskarżyła się matka Andżeli.-Wzięłabyś, sprawdziła, skąd ona te mądrości bierze.Andżela posłusznie sprawdziła.Pod nieobecnośćmłodszej przeczesała jej pokój i znalazła różowy notesprodukcji chińskiej, jak niemal wszystko w zagrodzieAadnych.Niewinna okładka w słodkie motylki, a środek aż kipi od wywrotowych myśli.Wśród nich jednaszczególnie zaszła Andżeli za skórę. Wartości życia niemierzymy liczbą oddechów, ale liczbą chwil, które zapierają dech w piersiach" - przeczytała i nagle dotarło doniej, że ostatnia z trzech takich chwil zdarzyła się podczas porodu.Właśnie wtedy lekarz prowadzący zdecydował się na cesarkę.A potem to już były same równeoddechy.I tak do końca? Nic więcej? - przeraziła sięAndżela, zamykając notes.Dobrze, że na drugi dzieńJasio złapał ospę, bo naprawdę byłoby z nią krucho.Możliwe, że problemy z myślenicami zaczęły się ciutwcześniej, podczas wrześniowej przerwy w dostawie prądu.Właśnie się szykowali z małżonkiem do oglądania M jak miłość", kiedy nagle coś pstryknęło w kontaktach i na całym osiedlu zrobiło się ciemno.Potykającsię o zabawki synka, Andżela wyszła do kuchni poszukać świeczek.Znalazła tylko okrągłe w maleńkich aluminiowych foremkach.W dzisiejszych czasach człowieknie potrzebuje zwykłej białej stearynowej świecy.Nie to,co w socjalizmie.Matka Andżeli opowiadała, że dwadzieścia lat temu ciągle coś wyłączali.Jak nie gaz, to cie-255płą wodę, a najczęściej światło.Dzięki temu w domuAadnych pojawiła się najmłodsza, Patrycja, zwanaw chwilach czułości dzieckiem kryzysu.To dlatego takją teraz rozpieszczają; chcą wynagrodzić braki z dawnych chudych lat.Podtykają pod nos najdroższe smakołyki, a potem się dziwią, że młoda lekceważy staropolskie mądrości ojca i bezczelnie wyjeżdża z chińskimnotesem.Gdyby to się przydarzyło Andżeli, strach pomyśleć, co by się działo.Kiedyś - eksmisja z domu, a teraz? Półroczny szlaban na niedzielny rosół z kury, conajmniej.I wcale nie pomogłyby wyjaśnienia, że Andżela ma prawo głosu, bo jest dzieckiem upalnego Sierpnia.Wracając do świeczek, Andżela rozpakowała caływorek okazyjnie zakupiony w Tesco i zapaliła ze dwadzieścia, tu i tam.Nawet w łazience.Prawdziwy Camelot,i w ogóle, ale co dalej? Na komputerze człowiek nie pogra, w karty.Hmm.Mogłaby co najwyżej w wojnę,bo reszty gier zapomniała tuż po ślubie.Zresztą ma niecałą talię; asa dzwonek pożarł Jasio, a dziewiątka czerworozpłynęła się bez śladu podczas przeprowadzki.Kartyodpadają, szachy także, ale z innego powodu.Od dziecka słyszała, że to gra dla starych nieudaczników.Takich,co to żona nie ma z nich żadnego pożytku, bo przesiadują godzinami na Plantach i śmierdzą.Nic dziwnego, żeszachy nie wzbudziły zainteresowania Andżeli.Gry maz głowy, to może jakieś prace domowe? Odkurzyć bezprądu nie można, wyprać w pralce też nie.WyszywaćAndżela nie umie, a na drutach robić nie lubi.Poprzeglą-dałaby kolorowe pisma, ale przy świecach mało co widać.Aż dziw, że dwieście lat temu ludzie byli tacy oczytani.%7łeim się w ogóle chciało, mimo marnego oświetlenia i, co256tu dużo mówić, niezbyt interesującego, zdaniem Artura,wyboru.A może byli tak zdesperowani nadmiarem czasu, że próbowali go zatłuc ciężkimi cegłami? W jej przypadku to odpada, nawet gdyby chciała; najgrubsze książki zostawiła młodszej, bo małżonek zapowiedział, żew ich królestwie nie ma miejsca na kurzołapy.Już wystarczy, że pół jadalnego zajmuje wieża, sprzęt grający hip-hopolo, witryna z Ikei, małżeński tapczan i okrągły stół.Za to w sypialni ledwo mieści się łóżeczko Jasia, rodzinne fotografie i sześć kilo plastikowych zabawek militarnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]