[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Lubisz wciąż swoją kamienicę? - Kupiła sobie miłe mieszkanie w lepszej dzielnicyprzed paroma laty, kiedy zaczęły napływać pieniądze za sprzedane rzezby.- Cóż to ma wspólnego z tą rozmową? - spytała.- Jestem bardzo szczęśliwa w swoimmieszkanku.%7łyczyłabym sobie mieć tylko więcej miejsca na książki.- Możesz się przeprowadzić, gdzie tylko zechcesz.Do apartamentu na dachu wcentrum.Do domu za miastem.Może do domu w Martha's Vineyard albo w Hamptons? Zprzystanią.Boże, Alfonse by to uwielbiał.Pozbyłby się swojej starej krypy z kajutami ipostarał o jacht.Matka patrzyła na niego tak, jakby był rajfurem i prosił ją, by się ciałem i dusząsprzedała.- Wyobrażasz sobie mnie żyjącą w luksusach i zapominającą, że twój ojcieckiedykolwiek istniał?- Nie - zaprzeczył.- Chcę cię zobaczyć cieszącą się życiem, na które zasłużyłaś.-Zawahał się, po czym dodał, z wysiłkiem się opanowując: - %7łyciem, które jemu się należało.Opowiadał mi kiedyś, że siostra skłoniła go do tego, aby żył za nich dwoje, za siebie i za nią.Tak właśnie musisz zrobić.%7łyć życiem, które on odrzucił.93SR Przymknęła na chwilę oczy.Kiedy je otworzyła, błyszczały od łez.- Gdybym tylko zdołała znalezć spokój ducha! Czuję, że trzeba było zrobić cośbardziej osobistego, by uczcić jego pamięć.Nie chodzi o zarządzanie pieniędzmi.to umiemrobić.Będę to nadal robić dobrze, ponieważ nie przestaję się modlić, żeby wnuki moje itwojego ojca miały dzięki temu wspaniałe możliwości.- Popatrzyła na niego znacząco.-Ale.musi być coś, co naprawdę wiele by dla niego znaczyło.Chcę odkryć, co to takiego.Potrząsnął głową i spojrzał na nią z synowskim smutkiem. Nie pozwól jej upaść naduchu".Weszła pielęgniarka, zaniepokoiła się wyraznym stanem podniecenia u pacjentki izaproponowała środek uspokajający.- Nie chcę, żeby leki złagodziły moje poglądy - odparła krótko matka.Kiedypielęgniarka wyszła, Quentin ujął jej rękę.Tym razem - co nie zdarzało się często - pozwoliłamu ją trzymać.Kiedy tego wieczoru wrócił do starej fabryki, przy wejściu, którego używał, zobaczyłzaparkowanego białego lexusa Carli.Od ostatniego burzliwego okresu przed przeszłorokiem, gdy byli razem, Carla miała klucz.Zastał ją nagą w swoim łóżku, co go niezaskoczyło.Od czasu jego powrotu z wojska przed laty grywali w tę grę kilka razy.- Jak się ma twoja matka? - spytała.- Papa mówi, że po prostu zemdlała.- Ma wysokie ciśnienie, ale nie zwraca na to uwagi.- No dobrze, potrzebuje więc po prostu więcej spokoju i trochę lekarstw.Quentin nie zareagował na to typowe dla Carli spojrzenie na skomplikowane sytuacje.Przesunął wyściełany fotel i usiadł w bezpiecznej odległości od łóżka.- Co ty tu robisz? Uśmiechnęła się.- Lubię się pieprzyć z bogaczami.Czekam od stycznia, żeby dołączyć cię do swojejlisty.Była ponętna, to przyznawał.Królowa piękności z Brooklynu, która doprowadzałamężczyzn do szaleństwa, stała się elegancką bizneswoman z Manhattanu i prowadziłaekskluzywny salon kosmetyczny.Leżała teraz wyciągnięta na górze jego białych poduszek zkuszącą satysfakcją.Ciemna narzuta marszczyła się koło jej bioder.Krótkie, podfarbowane,czarne i starannie ułożone włosy okalały jej zaróżowione oblicze.Jedną rękę trzymała nabrzuchu i długim, biało zakończonym paznokciem jezdziła po skórze poniżej pępka, od czasudo czasu unosząc rękę, by okrążyć sutek.- Zobacz, jak mi zimno w tym pokoju pełnym przeciągów.Zdjął skórzaną kurtkę i rzucił delikatnie na jej piersi.- Nie zamarznij.Nie przestała się uśmiechać, ale z jej oczu zaczęło wyzierać rozczarowanie.- Nie jestem zaręczona - oznajmiła.- Na razie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl