[ Pobierz całość w formacie PDF ]
." ona znów. Do wszystkich diabłów, powtarzam jeszczeraz przerwał znów kardynał że nie może to być!" ,,Emi-nencjo." chciała jeszcze powiedzieć pani de Conflans, bywytłumaczyć, że o nic nie prosi; lecz na te słowa kardynał chwy-cił ją za oba ramiona, obrócił ją w tył, popchnął pięścią w ple- 343cy i: Idz pani do wszystkich diabłów zawołał i zostawmnie w świętym spokoju!" Myślała, że upadnie, i uciekła nie-przytomna z wściekłości, płacząc rzewnymi łzami, i w tym stanieprzychodzi do księżnej Orleańskiej, której poprzez wybuchy pła-czu opowiada swą przygodę.Wszyscy tak już przywykli do wybryków kardynała, że tenwydał się bardzo osobliwy i zabawny i opowiadanie o nim wy-wołało wybuchy śmiechu, które do reszty wyprowadziły z rów-nowagi nieszczęsną Conflans, klnącą się na wszystkie świętości,że póki żyje, noga jej nie postanie więcej u tego wariata.W pierwszy dzień Wielkanocy po nominacji na kardynałaDubois budzi się o ósmej godzinie, dzwoni do oberwania dzwon-ków i przeklina miotając najstraszniejsze klątwy na swą służbę,rzyga tysiącznymi brudami i obelgami łajać na całe gardło zato, że go nie obudzono, że chciał odprawić mszę, a teraz nie wie,jak wytrzaśnie na to chwilę mając na głowie tyle zajęć.Zrobiłnajlepszą rzecz, jaką mógł zrobić po tak pięknym przygotowaniu,czyli nie odprawił mszy wcale, a nie wiem, czy kiedykolwiek jąodprawił od chwili swego wyświęcenia.Wziął sobie za sekretarza osobistego niejakiego Venier, od-kapturzonego mnicha z opactwa w Saint-Germain-des-Pres, gdziebył bratem konwertem i od dwudziestu lat prowadził interesyz wielkim sprytem i inteligencją.Wkrótce urobił się wedle gustukardynała i spoufalił się z nim tak dalece, że mówił, co mu siętylko podobało.Pewnego ranka gdy był przy kardynale, tenzażądał czegoś, czego nie było pod ręką.Już klnie, przeklina,wymyśla na całe gardło na swych ludzi, że skoro nie ma ichdość, to wezmie sobie dwudziestu, trzydziestu, pięćdziesięciu, stu,i podnosi hałas niezwykły.Venier słucha go spokojnie; kardy-nał bierze go na świadka pytając, czy nie jest rzeczą okropnąbyć tak zle obsługiwanym i ile na to wydaje, i znów zaczynacały wrzask od początku, i nalega, by mu Venier odpowiedział. Eminencjo Venier na to wez jednego sługę więcej i dajmu za jedyną pracę przeklinanie i wymyślanie za ciebie.Wszy-stko wtedy pójdzie gładko; będziesz miał, eminencjo, dużo czasuwolnego i będziesz dobrze obsłużony." Kardynał zaczął się śmiaći uspokoił się.Co wieczór zjadał na kolację jednego kurczaka, i to samotnie.Już nie wiem, jakie nieporozumienie sprawiło, że kiedyś służba 344jego zapomniała o tym kurczaku.Gdy miał już udawać się naspoczynek, przypomniał go sobie, dzwonił, krzyczał, wymyślałludziom, którzy się zbiegli i chłodno słuchali jego krzyków.I oto w najlepsze krzyczy o swego kurczaka i na swych ludziże tak pózno go obsługują.Bardzo się zdziwił, kiedy odpowie-dzieli mu spokojnie, że zjadł już swe kurczę, lecz jeżeli chcemogą mu drugie włożyć na rożen. Jak to powiada zjadłemmego kurczaka?" Zapewnienie śmiałe i chłodne służby przeko-nało go, a tamci pózniej naśmiewali się ze swego pana.Nie będęjuż mówił więcej, gdyż, raz jeszcze powtarzam, można by o tymtomy pisać.Wystarczy to, by ukazać, jak potworna była ta oso-bistość, której śmierć ulżyła wielkim i małym, i zaprawdę całejEuropie, wreszcie nawet jego bratu, którego traktował jak mu-rzyna.Chciał któregoś dnia wypędzić koniuszego za to, że po-życzył jego bratu karety, kiedy ten pragnął się udać dokądśw Paryżu.Największą ulgę odczuł książę Orleański.Od dość dawna jęczałpod jarzmem tak ciężkim, jakie sam na siebie nałożył.Już nietylko że nie mógł niczym dysponować i o niczym decydować, leczbezskutecznie przedstawiał kardynałowi swe życzenia w małychi wielkich sprawach.Trzeba mu było wycofywać się ze wszyst-kimi przed wolą kardynała, który wpadał w furię, zasypywałksięcia wyrzutami i wymyślał jak zwykłemu śmiertelnikowi,gdy zbytnio mu się przeciwstawiał.Nieszczęsny książę odczuwałrównież swe opuszczenie, na jakie sam się skazał, a wskutektego opuszczenia potęgę kardynała i upadek własny.Obawiał siękardynała stał mu się nieznośny, pałał chęcią uwolnienia sięod niego; można to było poznać po wielu oznakach, lecz nieśmiał, nie wiedział, jak się do tego zabrać, a będąc tak osamotnio-ny i śledzony, jak był, nie miał już nikogo, przed kim mógłby sięzwierzyć, zaś kardynał, dobrze informowany o wszystkim, po-dwajał swe sztuczki, aby strachem utrzymać to, co zagarnął pod-stępem, a czego nie mógł utrzymać przy użyciu innych środków.Gdy tylko kardynał wyzionął ducha, książę Orleański powró-cił do Meudon, by powiadomić króla o tym fakcie, król zaś po-prosił go zaraz, by podjął się prowadzenia wszystkich spraw;mianował go pierwszym ministrem, a odpowiedni patent, wcze-śniej wysłany, został zweryfikowany w parlamencie już nazajutrzi tegoż dnia król odebrał od księcia przysięgę.Ta nominacja tak 345szybko wydana, zupełnie nie przygotowana przez księcia Orleań-skiego, była spowodowana przez biskupa Frjus, który obawiałsię, by jakaś postronna osobistość nie została pierwszym mini-strem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
." ona znów. Do wszystkich diabłów, powtarzam jeszczeraz przerwał znów kardynał że nie może to być!" ,,Emi-nencjo." chciała jeszcze powiedzieć pani de Conflans, bywytłumaczyć, że o nic nie prosi; lecz na te słowa kardynał chwy-cił ją za oba ramiona, obrócił ją w tył, popchnął pięścią w ple- 343cy i: Idz pani do wszystkich diabłów zawołał i zostawmnie w świętym spokoju!" Myślała, że upadnie, i uciekła nie-przytomna z wściekłości, płacząc rzewnymi łzami, i w tym stanieprzychodzi do księżnej Orleańskiej, której poprzez wybuchy pła-czu opowiada swą przygodę.Wszyscy tak już przywykli do wybryków kardynała, że tenwydał się bardzo osobliwy i zabawny i opowiadanie o nim wy-wołało wybuchy śmiechu, które do reszty wyprowadziły z rów-nowagi nieszczęsną Conflans, klnącą się na wszystkie świętości,że póki żyje, noga jej nie postanie więcej u tego wariata.W pierwszy dzień Wielkanocy po nominacji na kardynałaDubois budzi się o ósmej godzinie, dzwoni do oberwania dzwon-ków i przeklina miotając najstraszniejsze klątwy na swą służbę,rzyga tysiącznymi brudami i obelgami łajać na całe gardło zato, że go nie obudzono, że chciał odprawić mszę, a teraz nie wie,jak wytrzaśnie na to chwilę mając na głowie tyle zajęć.Zrobiłnajlepszą rzecz, jaką mógł zrobić po tak pięknym przygotowaniu,czyli nie odprawił mszy wcale, a nie wiem, czy kiedykolwiek jąodprawił od chwili swego wyświęcenia.Wziął sobie za sekretarza osobistego niejakiego Venier, od-kapturzonego mnicha z opactwa w Saint-Germain-des-Pres, gdziebył bratem konwertem i od dwudziestu lat prowadził interesyz wielkim sprytem i inteligencją.Wkrótce urobił się wedle gustukardynała i spoufalił się z nim tak dalece, że mówił, co mu siętylko podobało.Pewnego ranka gdy był przy kardynale, tenzażądał czegoś, czego nie było pod ręką.Już klnie, przeklina,wymyśla na całe gardło na swych ludzi, że skoro nie ma ichdość, to wezmie sobie dwudziestu, trzydziestu, pięćdziesięciu, stu,i podnosi hałas niezwykły.Venier słucha go spokojnie; kardy-nał bierze go na świadka pytając, czy nie jest rzeczą okropnąbyć tak zle obsługiwanym i ile na to wydaje, i znów zaczynacały wrzask od początku, i nalega, by mu Venier odpowiedział. Eminencjo Venier na to wez jednego sługę więcej i dajmu za jedyną pracę przeklinanie i wymyślanie za ciebie.Wszy-stko wtedy pójdzie gładko; będziesz miał, eminencjo, dużo czasuwolnego i będziesz dobrze obsłużony." Kardynał zaczął się śmiaći uspokoił się.Co wieczór zjadał na kolację jednego kurczaka, i to samotnie.Już nie wiem, jakie nieporozumienie sprawiło, że kiedyś służba 344jego zapomniała o tym kurczaku.Gdy miał już udawać się naspoczynek, przypomniał go sobie, dzwonił, krzyczał, wymyślałludziom, którzy się zbiegli i chłodno słuchali jego krzyków.I oto w najlepsze krzyczy o swego kurczaka i na swych ludziże tak pózno go obsługują.Bardzo się zdziwił, kiedy odpowie-dzieli mu spokojnie, że zjadł już swe kurczę, lecz jeżeli chcemogą mu drugie włożyć na rożen. Jak to powiada zjadłemmego kurczaka?" Zapewnienie śmiałe i chłodne służby przeko-nało go, a tamci pózniej naśmiewali się ze swego pana.Nie będęjuż mówił więcej, gdyż, raz jeszcze powtarzam, można by o tymtomy pisać.Wystarczy to, by ukazać, jak potworna była ta oso-bistość, której śmierć ulżyła wielkim i małym, i zaprawdę całejEuropie, wreszcie nawet jego bratu, którego traktował jak mu-rzyna.Chciał któregoś dnia wypędzić koniuszego za to, że po-życzył jego bratu karety, kiedy ten pragnął się udać dokądśw Paryżu.Największą ulgę odczuł książę Orleański.Od dość dawna jęczałpod jarzmem tak ciężkim, jakie sam na siebie nałożył.Już nietylko że nie mógł niczym dysponować i o niczym decydować, leczbezskutecznie przedstawiał kardynałowi swe życzenia w małychi wielkich sprawach.Trzeba mu było wycofywać się ze wszyst-kimi przed wolą kardynała, który wpadał w furię, zasypywałksięcia wyrzutami i wymyślał jak zwykłemu śmiertelnikowi,gdy zbytnio mu się przeciwstawiał.Nieszczęsny książę odczuwałrównież swe opuszczenie, na jakie sam się skazał, a wskutektego opuszczenia potęgę kardynała i upadek własny.Obawiał siękardynała stał mu się nieznośny, pałał chęcią uwolnienia sięod niego; można to było poznać po wielu oznakach, lecz nieśmiał, nie wiedział, jak się do tego zabrać, a będąc tak osamotnio-ny i śledzony, jak był, nie miał już nikogo, przed kim mógłby sięzwierzyć, zaś kardynał, dobrze informowany o wszystkim, po-dwajał swe sztuczki, aby strachem utrzymać to, co zagarnął pod-stępem, a czego nie mógł utrzymać przy użyciu innych środków.Gdy tylko kardynał wyzionął ducha, książę Orleański powró-cił do Meudon, by powiadomić króla o tym fakcie, król zaś po-prosił go zaraz, by podjął się prowadzenia wszystkich spraw;mianował go pierwszym ministrem, a odpowiedni patent, wcze-śniej wysłany, został zweryfikowany w parlamencie już nazajutrzi tegoż dnia król odebrał od księcia przysięgę.Ta nominacja tak 345szybko wydana, zupełnie nie przygotowana przez księcia Orleań-skiego, była spowodowana przez biskupa Frjus, który obawiałsię, by jakaś postronna osobistość nie została pierwszym mini-strem [ Pobierz całość w formacie PDF ]